piątek, 30 lipca 2010

TOKYO SONATA (Tôkyô sonata, Japonia, 2008)


O czym?

Ryûhei Sasaki zostaje zwolniony ze stanowiska kierownika administracyjnego. Utrata pracy jest dla niego potężnym ciosem. Najważniejsze staje się dla niego, by rodzina nie dowiedziała się, że stał się bezrobotny. Zachowuje się zatem tak, jakby nic nie zmieniło się w jego sytuacji zawodowej. Ryûhei obawia się, że gdy najbliżsi dowiedzą się o zwolnieniu go z pracy, utraci autorytet głowy rodziny. A w domu Ryûheiego nie dzieje się najlepiej: żona Megumi czuje się samotna i zaniedbywana, starszy syn rozczarowany brakiem perspektyw i panującą w domu atmosferą zaciąga się na ochotnika do amerykańskiej armii, młodszy – wbrew zakazowi ojca – potajemnie uczęszcza na lekcje gry na pianinie. Ryûhei  nie potrafi zapanować nad postępującym rozpadem rodzinnych więzów, ale jak ma to uczynić, skoro  nie jest w stanie zapanować nad własnym życiem. Gdy w końcu Megumi odkrywa tajemnicę męża, sytuacja wydaje się być beznadziejna.  

Co warto wiedzieć?

Japonia to kraj samobójców. To w tym kraju wciąż żywa jest samurajska tradycja seppuku, czyli „honorowego samobójstwo”, to w tym kraju piloci kamikadze umierali za cesarza, a wybitny pisarz Yukio Mishima, popełnił rytualne samobójstwo na znak protestu przeciw zmianom polityczno-społecznym w powojennej Japonii. To w tym kraju modne stały się  shudan jihatsu (zbiorowe samobójstwa). I to w końcu w tym kraju ojcowie rodzin, upokorzeni utratą pracy, wolą skończyć ze sobą niż poszukać nowego zatrudnienia. Utrata pracy, choć w każdym społeczeństwie, jest poważnym problemem, to jednak w Japonii ma ona wymiar najbardziej tragiczny. Dowodzi tego choćby wątek bezrobotnego kolegi, Ryûheia, Kurosu.

Najważniejsze dla zrozumienia panującego w Japonii „kultu pracy”, są głęboko zakorzenione w mentalności mieszkańców Kraju Kwitnącej Wiśni pojęcia: kumi (grupy) i nakama hazure (być poza grupą). Kumi to szkolna klasa, firma, naród, to „my” a nakama hazure to inne grupy, „oni”,  outsiderzy. Poczucie przynależności do grupy wpajane jest od dziecka i ma wielowiekową tradycję. Niegdyś możliwość uczestniczenia w samurajskim klanie wojowników zapewniała bezpieczeństwo, utrzymanie a nawet dostęp do władzy, dziś analogiczne prawa oferuje przynależność do firmy (ewentualnie rodziny).  Dlatego też praca dla Japończyka to coś więcej niż źródło zarobkowania.

Oczywiście na owe niesłychane silne pragnienie przynależności do grupy nakłada się także dziedzictwo filozofii konfucjańskiej oraz patriarchalny model rodziny.  Wszystkie te czynniki sprawiają że do rangi sprawy najwyższej wagi urasta rola społeczna, czyli zbiór oczekiwanych przez otoczenie zachowań. W stosunku do głowy japońskiej rodziny oczekiwania są szczególnie wysokie a ich niespełnienie równoznaczne jest z utratą autorytetu i możliwości decydowania w sprawach rodziny. Ryûhei znalazł się w wyjątkowo trudnej sytuacji. Został zwolniony z firmy, a zatem zawiódł jak głowa rodziny, od której oczekuje się m.in. zapewnienia utrzymania. Nie cofając się ani przed kłamstwem (udaje, że wciąż pracuje) a nawet przed przemocą (wobec najmłodszego syna) uparcie trwa przy roli, która być może w nigdy mu nie służyła. To rozpaczliwe trzymanie się roli nieomal nie doprowadza do całkowitego rozpadu jego rodziny. Dopiero seria dramatyczno-komicznych zdarzeń sprawi, że Ryûhei zaakceptuje siebie a nie narzuconą mu przez japońskie społeczeństwo rolę.

Temat

Najważniejszy temat „Tokyo Sonata” to niemożność porozumienia między ludźmi. W twórczości Kiyoshi Kurosawy powraca on wielokrotnie (m.in. „Pulse”, „The Bright Future”), tym razem jednak reżyser odziera go z metafizycznego sztafażu i przygląda mu się na przykładzie zwykłej japońskiej rodziny. Rodzina przeżywa kryzys, bo nie potrafi zdobyć się na otwartą, bezpośrednią i szczerą komunikację miedzy sobą. Główna przyczyna tkwi w narzuconych rolach społecznych i nazbyt silnym do nich przywiązaniu. Mówiąc wprost ważniejsze staje się „co powiedzą inni” niż to co sami chcemy o sobie przekazać innym. Brak, a w każdym razie trudności we wzajemnym porozumieniu są zatem konsekwencją konfliktu miedzy jednostką a społeczeństwem. Być kumi czy nakama hazure? Kurosawę nie interesują konsekwencje konieczności  dokonania dramatycznych wyborów. Interesuje sam fakt istnienia sytuacji rozdarcia miedzy indywidualnym a społecznym wymiarem istnienia człowieka.

Ocena: 8/10

Dlaczego?

„Tokyo Sonata” jest obrazem zaskakującym na tle wcześniejszych filmowych dokonań Kiyoshi Kurosawy. Całkowicie pozbawiony elementów fantastyki, poważnie ograniczający zapędy filozoficzne i dość oszczędny w nawiązaniu do estetyki buddyzmu zen (motyw pustki, minimalizm, surowość formy itp.) jest stylistycznie bliskim filmom Mike Leigha. Japoński twórca oferuje nam podobny rodzaj wrażliwości społecznej, podobną sympatię dla słabości bohaterów i społeczną krytykę (bez szczególnej jednak zajadliwości). Z filmów Leigh, zwłaszcza ze „Sekretów i kłamstw” (tematycznie w sumie również zbliżonym) emanuje swoisty rodzaj emocjonalnego ciepła, mądre, głębokie wzruszenie. I to samo możemy stwierdzić odnośnie „Tokyo Sonata”.

Znany z zamiłowania do metafizyki i symboliki Kurosawa postawił tym razem na realizm i społeczny konkret. I udowodnił, że także w realistycznej stylistyce jest znakomity. Po mistrzowsku radzi sobie z metodą, banalnych, prozaicznych mikro zdarzeń, które budują szerszy i głębszy kontekst. Przykłady? Właściwie można by cytować scenę po scenie, ale przywołajmy choćby krótkie ujęcia ukazujące leżącą na kanapie Megumi, która wyciąga ręce i mówi smutno do siebie: „Kto mnie podniesie?”. Proste, ale jakże przejmujące zasygnalizowanie samotności bohaterki. To subtelne rozgrywanie niewyartykułowanych wprost znaczeń i emocji jest typowe dla japońskiej estetyki i filmów Kurosawy. U twórcy „Pulse” najważniejsze rozgrywa się w sferze domysłów i poza kadrem.

Szczególna atmosfera, sposób opowiadania, waga poruszanej tematyki oraz realizacyjna biegłość ( z uwzględnieniem pierwszorzędnego aktorstwa) stanowią argumenty za wysokim ocenieniem dzieła Kurosawy. Dlaczego jednak nie najwyższym?

Zgrzyty

Są dwa. Po pierwsze powierzchowne potraktowanie postaci Takahashiego, starszego syna oraz wątek porywacza, którego gra ulubieniec Kurosawy, Kōji Yakusho. Wątek ten wydaje się zbędny i nieco zakłóca tok narracji. Można by też wspomnieć o jeszcze jednym zarzucie, który może być jednak zaletą. „Tokyo Sonata” jest historią, jak na Kurosawę, wyjątkowo prostą, klarowną i jednoznaczną. Tym razem reżyser nie pozostawia zbyt szerokiego pola dla interpretacji widzów.   

Więcej o TOKYO SONATA
  

>

wtorek, 27 lipca 2010

Cena sławy: samobójstwa koreańskich aktorek


Lista ostatnich tragicznie zakończonych w wyniku samobójstwa karier koreańskich aktorów, aktorek i pozostałych celebrytów staje się coraz dłuższa. Od 2005 r. odebrali sobie życie Lee Eun-joo, U-Nee, Jeong Da-bin, Ahn Jae-hwan, Choi Jin-sil, Choi Jin-young a ostatnio, 30 czerwca 2010 r., Park Yong-ha. Chociaż nie istnieją dokładne statystyki samobójstw, koreańscy celebryci wydają się być bardziej podatni na stres niż ich koledzy i koleżanki z USA, Europy czy Japonii. A przecież doświadczają oni tego samego stresu, kaprysów sławy i nieustabilizowanego życia. Dlaczego zatem Koreańczycy tak często sięgają po ostateczne rozwiązanie trapiących ich problemów?

Po pierwsze Korea ma najwyższy na świecie współczynnik samobójstw. Na 100 tys. 21, 5 odbiera sobie życie, gdy tymczasem średnia dla państw skupionych w OCED (Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju), do której należy Korea Południowa (a także Polska), wynosi 11. 1. Eksperci twierdzą, że wyjątkowa skłonność koreańskich artystów do samobójstw jest efektem podatności mieszkańców Korei do takiego drastycznego sposobu radzenia sobie ze stresem i problemami.„Koreańczycy wykazują tendencję do wyrażania swego poczucia tożsamości poprzez to, jak postrzegają ich inni. Są zdecydowani podjąć skrajne rozwiązania, jeśli nie są w stanie dalej prezentować się otoczeniu z jak najlepszej strony.” -  twierdzi Hwang Sang-min, psycholog na Uniwersytecie Yonsei. „Ta skłonność jest większa wśród celebrytów, których życie w dużej mierze zależy od ich popularności” – dodaje Hwang.

„Trzy lata temu piosenkarz zatrudniony w naszej agencji zaczął miewać napady depresji, odmówił wychodzenia z domu, ale nie był w stanie skorzystać z pomocy psychiatrycznej, ponieważ obawiał się, że po Internecie zaczną krążyć plotki, iż był widziany u psychiatry.” – opowiadał przedstawiciel agencji artystycznej CEO. Szukanie pomocy u psychiatry staje się coraz bardziej naturalne wśród zwykłych Koreańczyków, ale pośród celebrytów wciąż jest to temat tabu.

Wielkie agencje w branży rozrywkowej w USA i Japonii zatrudniają profesjonalnych konsultantów, którzy regularnie dbają o stan zdrowia psychicznego największych gwiazd.  Dużym zagrożeniem dla równowagi psychicznej osób na świeczniku jest także Internet, gdzie każdy szczegół z prywatnego życia gwiazd może stać się tematem plotek lub złośliwych komentarzy. „Zdałam sobie sprawę, że ostatnimi czasy celebryci muszą uważać na wiele rzeczy” – stwierdziła jedna z topowych aktorek, której przypadkowy komentarz przeniknął do Internetu i wywoła skandal.

Fakt, że Korea jest jednym z najbardziej zwariowanych krajów na świecie, jest źródłem ogromnej presji na rodzime gwiazdy.” – stwierdził Kang Tae-kyu, dyrektor agencji Music Farm. Jego zdaniem „największym problemem jest fakt, że agencje młodych talentów działają tak jak w latach 90., podczas gdy środowisko zmieniło się radykalnie”.

Niektórzy eksperci twierdzą, że przyczyną wzrostu liczby samobójstw może być naśladownictwo. Po tym jak w 2005 r. aktorka Lee Eun-joo odebrała sobie życie, znacznie wzrosła liczba samobójstw wśród ludzi show-bieznesu. Gorszym problemem jest jednak wpływ samobójstw celebrytów na zwyczajnych obywateli. „Kiedy targają się na własne życie gwiazdy, ci którzy zwykli spoglądać na nich jako na wzór do naśladowania, czują że nie mają powodu by żyć, skoro ich idole popełniają samobójstwa” – powiedział Oh Kang-seob, psychiatra w szpitalu Kangbuk Samsung. „Takie myślenie jest popularne i powoduje wzrost zgonów na skutek targnięcia się na własne życie. Dlatego samobójstwa celebrytów są coraz bardziej niepokojące.”
  

„CZARNA LISTA” -  chronologia samobójstw koreańskich celebrytów




Lee Eun-joo 
– aktorka, lat 24, popełniła samobójstwo 22 lutego 2005 r.. Gwiazda epopei wojennej „Taeguki: Brtoherhood of War” i „The Scarlett Letter” powiesiła się w duzej szafie w swoim apartamencie. Rodzina i przyjaciele przyznali, że Lee cierpiała na poważną depresję.




U-Nee - aktorka i piosenkarka, lat 25, popełniła samobójstwo 21 stycznia 2007 r. U-Neee, znana także jako Heo Yoon debiutowała w wieku 17 lat pod scenicznym pseudonimem Lee Hye-ryeon. Powiesiła się na framudze drzwi w swoim domu. Matka dziewczyny przyznała, że jej córka cierpiała na depresję. U-Nee była także celem złośliwych krytyków w Internecie.




Jeong Da-bin - aktorka, lat 26, popełniła samobójstwo 10 lutego 2007 r.. Urodzona jako Jung Hye-seon była gwiazdą telewizyjnego serialu „Cat on The Roof” oraz sitcomu „Nonstop 3”. Znaleziono ją martwą w łazience, w domu jej chłopaka, w którym spędziła ostatnie chwile życie. Miała okręcony wokół szyi ręcznik. Zapiski Jeong na blogu wskazywały, że aktorka cierpiała na depresję.




Ahn Jae-hwan - aktor, 36 lat, martwe ciało Ahna znaleziono 8 września  2008 r., kilkanaście dni od dnia samobójstwa. Mąż aktorki komediowej Jeong Seon-hee został znaleziony w swoim samochodzie. Zmarł na skutek zatrucia spalinami samochodowymi doprowadzonymi do wnętrza auta rurą. Wielokrotne niepowodzenia w biznesowych interesach oraz ogromne długi doprowadziły Ahna do psychicznego załamania i samobójczej śmierci.




Choi Jin-sil – aktorka, 39 lat, popełniła samobójstwo 8 października 2008 r. . Choi była wielką gwiazdą przez dwie dekady w Korei Płd. Ciało aktorki znalazła jej matka w jej domu. Na szyi Choi miała zawiązana elastyczną taśmę zaczepioną drugim końcem o framugę drzwi od kabiny prysznicowej. Aktorka cierpiała z powodu depresji od 2004 r., kiedy rozwiodła się z baseballistą, Cho Sung-minem. Przypuszczalnie była dodatkowo narażona  na wielki stres wskutek krążących po Internecie plotek, jakoby była wplątana w samobójstwo Ahn Jae-hwana.


 Jang Ja-yeon - modelka i aktorka, lat 29, popełniła samobójstwo 7 stycznia  2009 r.. Jang zaczęła zdobywać popularność za sprawą serialu TV, „Boys over Flowers”, ale zakończyła tragicznie swe życie – powiesiła się na schodach w swoim domu. Z pozostawionego przez aktorkę siedmiostronicowego listu wynikało, że Jang była zmuszana przez jej byłego menadżera do świadczenia seksualnych usług kilkunastu wysoko postawionym osobom w branży rozrywkowej. Efektem prowadzonego przez cztery miesiące prokuratorskiego śledztwa w sprawie zawartych w liście oskarżeń było aresztowania jedynie menadżera aktorki.  




Kim Daul - modelka, lat 20, popełniła samobójstwo 19 listopada 2009 r. Topowa koreańska modelka odebrała sobie życie podczas kontynuowania znakomicie się rozwijającej się kariery we Francji. Była modelką najbardziej prestiżowych na świecie marek :Chanel, Vivienne Westwood i Bottega Veneta.




Choi Jin-young - piosenkarz i aktor, lat 39 popełnił samobójstwo 29  marca 2010 r.. Młodszy brat aktorki Choi Jin-sil, która również odebrał sobie życie. Tragiczna śmierć siostry była najbardziej prawdopodobnym motywem samobójstwa Choia, którego ciało znaleziono w jego domu.       




Park Yong-ha  - piosenkarz i aktor, lat 32, popełnił samobójstwo 30 czerwca 2010 r..Matka Parka znalazła ciało syna w jego pokoju. Policja stwierdziła, że aktor odebrał sobie życie pod wpływem impulsu wywołanego alkoholem oraz stresem. Ciężka choroba ojca wiązała się z koniecznością drastycznych zmian w jego karierze.   

Chciałoby się by ta „czarna lista” zakończyła się na Parku Yong-ha, ale nadzieja, że tak się stanie nikła. Zmiany w mentalności Koreańczyków będą niezwykle trudne do skutecznego wprowadzenia w życie.

Na podstawie artykułów zamieszczonych na stronie Hancinema. Net:

sobota, 24 lipca 2010

JAPOŃSKIE DUCHY: Od folkloru do J-horroru, cz. 4



J-HORROR

Horror klasyczny, a w każdym razie najważniejszy jego element – duchy, odrodził się po latach dominacji  kina erotycznego (lata 70.) i krwawego kina gore (lata 80). Odrodził się jako J-horror (skrót od słów: japanese horror). Najsłynniejszą i najdoskonalszą egzemplifikacją nowej formuły kina grozy z Kraju Kwitnącej Wiśni jest „The Ring- Krąg” z 1998 r.. Formuła ta polegała na połączeniu tradycyjnej opowieści o duchach, kaidan ze scenerią współczesnego miasta i współczesnymi bohaterami. Potencjał grozy długowłosych zjaw został wzmocniony przez wyposażenie je w zdolności wykorzystywania najnowszych zdobyczy techniki (telewizorów, telefonów, komputerów itp.) do prześladowania śmiertelników. Inaczej mówiąc tradycja spotykała się z nowoczesnością.

Estetyka współczesnych, japońskich opowieści o duchach nie pojawiła się znikąd. Wyrosła na znużeniu widzów krwawym i brutalnym horrorem, który dominował w latach osiemdziesiątych. Tak naprawdę wszyscy pragnęli świeżej krwi, której dostarczyło pokolenie młodych twórców zafascynowanych klasycznymi filmami grozy oraz coraz bardziej powszechną techniką wideo. Jednym z nich był Norio Tsuruta, który w latach dziewięćdziesiątych zrealizował serię tanich filmów wideo, nadając im wspólny tytuł „Scary True Stories” („Honto ni atta kowai hanashi”, 1991-92). W skład tej trzygodzinnej serii weszły trzy niepowiązane ze sobą historie o duchach bladych kobiet, z długimi czarnymi włosami, przybywającymi z zaświatów, aby upomnieć się o sprawiedliwość i zemścić się na tych, którzy wyrządzili im krzywdę. Historie te rozgrywały się w scenerii współczesnych japońskich szkół, apartamentowców, szpitali czy opuszczonych fabryk i pozbawione były niemal zupełnie krwawych efektów.  

 Swoją przygodę z J-horrorem w podobny sposób jak Tsuruta, od  quasi mini-serialu zrealizowanego techniką wideo, rozpoczynał również Hideo Nakata - Curse, Death & Spirit” („Honto ni atta kowai hanashi: Jushiryou”, 1992). Takashi Shimizu zadebiutował w gatunku grozy w serialu telewizyjnym „Gakkô no kaidan G” (1998), w którym zaprezentował dwie krótkie historyjki, zrealizowane w jeden dzień, na tyłach opuszczonego liceum – „4444444444" i „Katsumi”. W tych przerażających filmikach po raz pierwszy wystąpili najsłynniejsi, stworzeni przez niego bohaterowie: duch- chłopczyk, Toshio oraz demoniczna Kayako.
J-horror wykształcił nie tylko specyficzną konwencję nastrojowych, pozbawionych dosłowności historii grozy, lecz też wypromował kilka „stary-nowy” rodzaj filmowych duchów, które stały się częścią ikonografii horroru przełomu wieków.  

„STARE-NOWE” DUCHY

J-horror otwarcie przyznawał się do inspiracji klasycznym kinem grozy i do postaci śmiertelnie niebezpiecznych ōnryo. Ale postęp techniczny w dziedzinie filmowej produkcji, większa swoboda filmowców w ukazywaniu przemocy i makabry oraz odmienne przyzwyczajenia widzów spowodowały, że duchy wykreowane przez twórców współczesnych ghost stories z Kraju Kwitnącej Wiśni stały się „starymi-nowymi” duchami.

„Starymi”, bo zewnętrznie pozostawały w zgodzie z konwencją kaidan eiga. Blade twarze, długie włosy, białe długie kimona i nieustępliwość w dążeniu do pomszczenia krzywd – to elementy wizerunku, który nie odbiegał od cech przypisywanych Lady Rokujō, Oiwie czy Okiku. Pozostawały aktualne również odniesienia do shintō i buddyzmu i takich podstawowych koncepcji jak kami, skalanie, prawo karmy i reinkarnacja.

„Nowe” natomiast, ponieważ ōnryo zyskały na efektowności, agresywności i stały się o wiele bardziej niebezpieczne m.in. dlatego, że posiadły zdolność panowania nad technologią (dlatego tez niektóre J-horrory – „The Ring- Krąg”, „Puls”, The Manual” czy „Ghost System” nazywa  się mianem techno-horrorów). Znamienną cechą „nowych” duchów jest to, że żywią urazę nie tylko do tych, którzy je skrzywdzili, lecz do wszystkich śmiertelników. Choć ich motywację nadal można rozpatrywać w kontekście prawa karmy, znacznie częściej uosabiają zło w czystej postaci (Sadako, Kayako, Mimiko itp.). Nienaprawiona krzywda staje się źródłem zła, które niczym potężniejąca fala tsunami zalewa śmiertelników terrorem i śmiercią (np. „The Ring-Krąg”, seria „Ju-on”).     

Podobnie jako kino grozy spod znaku Nobuo Nakagawy, które wykreowało swoje gwiazdy kaidan  – Oiwę, Okiku czy Otsuyu, tak też „nowa ghost story” nie była ich pozbawiona. Oto najsłynniejsze z nich.

Sadako Yamamura
Na miano najsłynniejszego ducha w dziejach kina z pewnością zasłużyła Sadako Yamamura. Siedem filmów kinowych (w tym dwa amerykańskie remake oraz jeden koreański), film telewizyjny, dwa seriale, trzy książki, siedem komiksów (manga), gra komputerowa, słuchowisko, park rozrywki oraz niezliczona ilość horrorów z mniej lub bardziej udanymi klonami długowłosego upiora to imponujący dorobek.

Postać Sadako wymyślił Kōji Suzuki, pisarz i autor ksiązki „Ringu” (1991), która stała się olbrzymim sukcesem (książkę sprzedano w ilości 3 mln egzemplarzy). Powieść stała się również podstawą scenariusza „The Ring- Krąg”. Suzuki czerpał inspiracje zarówno z własnej wyobraźni, japońskiej mitologii oraz z autentycznych wydarzeń, które miały miejsce w pierwszych latach XX w.. Zarówno w książce, jak w filmie znajduje się scena, w której matka Sadako, Shizuko prezentuje przed zgromadzonymi dziennikarzami swe parapsychiczne zdolności. Pokaz kończy się dla bohaterki kompromitacją – uznano ją za oszustkę. Otóż wydarzenie to nie jest tylko literacką fikcją. 15 września 1910 r. na Uniwersytecie Tokijskim Tomokichi Fukarai, asystent na wydziale psychologii tejże uczelni, żywo interesujący się zjawiskami paranormalnymi, zorganizował pokaz nadzwyczajnych zdolności Chizuko Mifune (ur.1886 r.).  Pokaz  udowodnił jednak, że dziewczyna (miała wówczas 24 lata) jest ich pozbawiona. Rok później zrozpaczona Mifune popełniła samobójstwo. Niewątpliwie jest ona protoplastką powieściowej i filmowej Shizuko Yamamury, matki Sadako.

Fukarai nie rezygnował i eksperymentował z kolejnymi kobietami, o których słyszał, że odznaczają się nadnaturalnymi talentami. Dopiero jednak spotkanie z Sadako Takahashi zakończyło się sukcesem. Takahashi posiadła zdolność wpływania myślą na stan nośników obrazu (tzw. nensha). Śmiało można uznać ją za odpowiedniczkę fikcyjnej Sadako, choć Takahashi miała męża i, oczywiście, nie była demonem. Zdolność nensha doskonaliła stosując trening oddechowy i koncentrację. Serię eksperymentów, które Fukurai przeprowadził w 1913 r. na Takahashi, opisał w „Clairvoyance and Thoughtography”. Teorie japońskiego uczonego nigdy nie znalazły oficjalnego, naukowego potwierdzenia.

Powieściowa Sadako znacznie różniła się od swojej filmowej siostry-bliźniaczki. Suzuki wykreował postać wyróżniającej się wyjątkową urodą, sympatycznej dziewczyny. Odznaczała się ona parapsychicznymi zdolnościami i pewną biologiczną anomalią (mimo wszystko nie będziemy jej zdradzać), lecz daleko jej było do opętanego żądzą zemsty demona. W gruncie rzeczy jest to postać bliższa stylistyce powieści mystery i science fiction niż horroru.

Hideo Nakata oraz scenarzysta, Hiroshi Takahashi obrali inną drogę. Dokonali tak daleko idących zmian w scenariuszu filmu, że mamy raczej do czynienia z reinterpretacją niż adaptacją utworu Suzukiego. Wizerunek filmowej Sadako, rzecz jasna, też uległ znaczącej zmianie. Osobiście pojawia się ledwie w trzech scenach, ale w zupełności wystarczy, by stworzyć wrażenie obcowania z istotą demoniczną, uosobieniem zła absolutnego. W całej okazałości objawia się jednak w trwającej zaledwie nieco ponad trzy minuty „scenie z telewizorem”. Nakata wymyślił tę scenę zainspirowany „Videodromem” Davida Cronenberga (Hiroshi Takahashi z kolei jako źródło inspiracji wymienia „Ducha” Tobe Hoopera). Warto także dodać, że przerażający, nieludzki chód Sadako uzyskano za sprawą prostego technicznego zabiegu. Grającą postać Sałako, Rie Inou sfilmowano idącą do tyłu, a następnie odtworzono nagranie od tyłu.

>
Ringu (frag, filmu)
rez. H. Nakata, 1998 –

W postaci Sadako z łatwością rozpoznamy odniesienia do Oiwy i Okiku I bynajmniej nie chodzi o tak oczywiste jak wygląd  ōnryo czy motyw zemsty., lecz  przede wszystkim o symboliczne znaczenie motywu studni i wody. Studia symbolizuje zatem zejście do innego, podziemnego i mrocznego świata (śmierć). W studni ukrywa się to, co niewygodne lub niebezpieczne, a zatem może ona być także symbolem tajemnicy oraz podświadomości (co wykorzystane zostało przez Norio Tsurutę w prequelu „Ringu”). Symbolika wody jest bardzo podobna: zanurzenie w wodzie oznacza unicestwienie starej formy lub bytu (Sadako jako człowiek) a wynurzenie odrodzenie w nowej postaci i do nowego życia (Sadako odradza się jako demon). Ale nie tylko kulturowe-symboliczne odniesienia decydują o niezwykłości postaci wykreowanej przez Suzukiego oraz Nakatę i Takahashiego.

Sadako jest postacią demoniczną, ale jest w filmie także dzieckiem – skrzywdzonym, odrzuconym przez otoczenie, bo budzącym lęk swoją innością. Imię „Sadako” oznacza w języku japońskim „wierne lub szczęśliwe dziecko”(sada-kó). Świadomie nawiązuje ono do autentycznej postaci Sadako Sasaki – dziewczynki, która przeżyła atak atomowy na Hiroszimę. W Japonii zrobiło się o niej głośno, ponieważ wykonała 1000 papierowych żurawi origami, co według japońskiej legendy dawało jej prawo do spełnienia jednego życzenia. Choć umierała na białaczkę, życzyła sobie nie uzdrowienia, tylko pokoju na świecie. Dziewczynka jest dziś uważana za symbol niewinnego dziecka skrzywdzonego przez dorosłych. Filmowa Sadako zbudowana została na napięciu między niewinnością a demonicznością.  

Postać słynnej bohaterki zmieniała się w kolejnych wersjach opowieści o zamordowanej dziewczynie i wrzuconej na dno kamiennej studni, lecz najsłynniejszym ( i najciekawszym)  wizerunkiem Sadako pozostał ten znany z „The Ring- Krąg”.

Kayako Saeki
Druga słynną bohaterką współczesnych japońskich ghost story jest Kayako Saeki. Takashi Shimizu, twórca serii „Ju-on (2000-2008), wyznał w jednym z wywiadów: „(…) w japońskiej kulturze, duchy, zwłaszcza tych, którzy zmarli w poczuciu głębokiej urazy, są najbardziej przerażającymi istotami. Od czasu jak byłem małym chłopcem myślałem o duchach.”.  Kayako znacząco różni się od Sadako, Shimizu połączył bowiem klasyczny wygląd długowłosej ōnryo z krwawą dosłownością poetyki gore. Kayako z trupio siną twarzą, w zakrwawionym worku foliowym, z którego próbuje się wydostać, z nienaturalnie dużymi, nabiegłymi krwią oczami, czarnym otworem ust jest jednym z najbardziej przerażających duchów kina grozy. Jej odrażający wygląd  dopełnia „nieludzki”, przypominający pełzanie węża sposób poruszania (przydały się nadzwyczajne zdolności ciała, aktorki, Takao Fujii, odtwarzającej postać zjawy) oraz charakterystyczny odgłos wydawany przez upiora (odpowiednio spreparowany odgłos wydawany przez samego reżysera). Odrażający wygląd Kayako z pewnością wyraża potworność zbrodni, której dopuścił się na niej szaleńczo zazdrosny mąż-morderca, Takeo Saeki, lecz Shimizu utrudnia prostą interpretację wizerunku Kayako. Reżyser  bowiem pokazuje swą bohaterkę także w sposób bardziej tradycyjny (bladolica zjawa), a także pod postacią cienia (ciała astralnego?). Wydaje się zatem, że demoniczna bohaterka „Klątwy Ju-on” ze swą zdolnością do przybierania różnych postaci jest zmieniającym kształty yōkai. Wśród tej odmiany duchów możemy spotkać np. Rokurokubi. Za dnia owa istota nie różniła się niczym od zwykłej kobiety (może z wyjątkiem wielkiej urody), żyła zwyczajnie, a nawet niektóre z nich wychodziły za mąż. Dopiero po zapadnięciu zmroku mogły przestać udawać i ujawnić swe prawdziwe oblicze. Szyja Rokurokubi zyskiwała niezwykłych zdolności, rozciągając się na wielką odległość w poszukiwaniu ofiary. Potrafiła także zmieniać swoją twarz w przerażającą maskę demona, dzięki czemu skuteczniejsze okazywało się straszenie śmiertelników.

>

Ju-on. The Curse (frag. filmu)
reż. T.Shimizu, 2000

Charakterystyczna fizjonomia Kayako nie jest jednak jedynym punktem stycznym z japońskim folklorem i postacią straszliwie okaleczonej Oiwy. Przypomnijmy: Iemon uknuł spisek, wedle którego jego małżonka miała mieć romans z masażystą Koheim. Następnie zabił obu rzekomych kochanków, lecz ci powrócili z zaświatów jako ōnryo i pomścili swą śmierć. Z pierwszego filmu z serii - „Ju-on The Curse” dowiadujemy się, że Takeo zamordował Kayako, ponieważ odkrył pamiętnik żony – dowód zdrady i obsesyjnej miłości Kayako do nauczyciela Toshio. Duch zamordowanej Kayako jeszcze w noc zabójstwa powrócił i odpłacił za wyrządzoną krzywdę Takeo. Mamy zatem całkiem duże, fabularne podobieństwo między obiema historiami. 

Kayako oraz jej zmarły kilkuletni syn, Toshio mają sinoniebieski kolor skóry, który może być efektem śmierci wyniku uduszenia (Kayako) lub utopienia (Toshio), ale może być również odczytany jako nawiązanie do sposobu, w jaki przedstawiono w teatrze kabuki duchy. Aktorzy odtwarzający postacie istot z zaświatów używają specjalnego makijażu zwanego ai guma  - składa się on z bladoniebieskich linii malowanych na twarzy. Kolor ten symbolizuje śmierć i jest przypisany do postaci złych duchów.
  
Amerykanie dorobili Kayako stosowny życiorys, zgodnie z ich upodobaniem do jednoznaczności (jako dziecko jej matka, szamanka zmuszała ją  do połykania ciał astralnych złych duchów, stąd też po śmierci stała się tak bardzo wrogo nastawionym do ludzi duchem). Shimizu nigdy nie starał się dokładnie wyjaśnić pochodzenia swej bohaterki, co nadawało jej tajemniczego, irracjonalnego charakteru. W komentarzu do amerykańskiej wersji „Klątwy Ju-on” wyjaśnia: Gdy człowiek umiera, pozostaje po nim to coś, coś co nie udało mu się osiągnąć, coś czego żałuje, jakiś gniew lub żal. Gdy człowiek umiera z tak silnym uczuciem, po śmierci powraca by je zrealizować.”  Fascynacja duchami, rodzimym folklorem oraz przytoczone słowa reżysera muszą nam wystarczyć za genezę „japońskiej” Kayako.

Na ekranie, choć był to ekran telewizora, demoniczna bohaterka serii „Ju-on” pojawiła się w trzyminutowym odcinku „Katasumi” („In The Corner”), serialu grozy „Gakkô no kaidan G” („School Ghost Story G”) z 1998 r..

>

Katasumi (serial Gakko no Kaidan G )
reż. T.Shimizu, 1988

Zdjęcia do filmu trwały jeden dzień a swój pierwszy występ zaliczyła Takako Fuji w roli zjawy. Aktorka jeszcze sześciokrotnie zagrała tę postać – we wszystkich filmach wyreżyserowanych przez Shimizu.

PODSUMOWANIE

Jaka czeka przyszłość japońskie duchy? Przetrwały kilka wieków, ale w owych czasach nie niosły na swych wątłych barkach ciężaru medialnej sławy, a świat nie był globalną wioską. W japońskim kinie grozy ostatnich lat do kin zaczął głośno pukać ponownie horror gore. Filmy takie jak „The Machine Girl” Noburo Iguchiego, „Tokyo Gore Police” Yoshihiro Nishimury czy “Samurai Zombie” Taka Saguchiego – pełne tryskającej krwi, odciętych kończyn, groteskowo-makabrycznych istot – stanowią dziś prężnie rozwijający się nurt kina grozy z Kraju Kwitnącej Wiśni. Czy wyprą z ekranów długowłose, mściwe yurei? Nie wydaje się, aby moda na krwawe makabreski w gęstym sosie campu i postmodernizum okazała się czymś trwalszym. Producent Takashisge Ichise, zwany „ojcem chrzestnym” J-horroru, szykuje kolejny film w ramach projektu J-Horror Theatre, „Kyofu” w reżyserii Hiroshi Takahashiego, scenarzysty „Ringu”.  I nie jest to jedyna ghost story w stylistyce „nowej ghost story”, którą niebawem zobaczymy na ekranach. O przyszłość ōnryo nie powinniśmy się martwić. Ale jakakolwiek miałby ona nastać, na pewno możemy japońskim duchom zazdrościć fascynującej przeszłości. Mamy nadzieję, że przynajmniej część z niej udało się nam przekazać w niniejszym wykładzie.

sobota, 10 lipca 2010

WŁAJAŻ, WŁAJAZ

Na dwa tygodnie udaje się na włajaż, ale żeby nie było Wam smutno kilka wakacyjnych fotek na osłodę.
Do zobaczenia za dwa tygodnie.


piątek, 9 lipca 2010

JAPOŃSKIE DUCHY: Od folkloru do J-horroru, cz. 3



DUCHY W KINIE - POCZĄTKI 
 

Kto wie, czy o japońskich duchach usłyszałby świat, gdyby nie rodzime kino grozy. A dokładnie, gdyby nie skromny film Hideo Nakaty, „The Ring-Krąg” z 1998 r.. Japoński horror o duchach przeszedł jednak długą drogę, nim stał się jednym z najciekawszych zjawisk we współczesnym kinie.

Pierwsze pokazy, stanowiące przerywniki miedzy spektaklami, odbywały się w 1898 r. w teatrach kabuki. Wyświetlano głównie kroniki aktualności oraz feerie Geroges`a Melies`a. Z tego samego roku pochodzą dwa pierwsze japońskie obrazy, które - co warto podkreślić - były prymitywnymi filmami grozy: „Jizo the Spook” („Bake Jizo”) oraz swoisty sequel, „Resurrection of the Corpse” („Shinin no sosei”). Słowo „film” w odniesieniu do tych dwóch produkcji jest mocno przesadzone. Były to prostu połączone ze sobą „żywe obrazy”, przedstawiające sceny spotkania przerażonych ludzi ze zjawą zabitego w bitwie samuraja. Warto odnotować, że oba filmiki były najstarszymi horrorami w dziejach gatunku.

Charakterystyczną cechą początkowego okresu w dziejach japońskiego kina stała się swoista „teatralność”. Wpływy tradycyjnego teatru kabuki na rozwijającą się sztukę filmową wyrażały się nie tylko w udostępnianiu teatralnych budynków do przeprowadzania pierwszych pokazów. Te wpływy uwidoczniły się we wykształceniu się specyficznej formy filmu, zwanej rensageki - połączenia spektaklu teatralnego z obrazem filmowym. Tego typu produkcje były popularne do końca lat czterdziestych. Popularne stały się również sfilmowane przedstawienia teatru kabuki, w których występowali najwięksi aktorzy tej odmiany formy scenicznej. Innym wybitnie japońskim patentem była postać benshiego, który na żywo komentował akcję pierwszych japońskich filmów. Często cieszył się on większym uznaniem niż twórcy filmu i aktorzy. Owe silne związki filmu z teatrem, zdaniem wielu znawców japońskiego kina, są obecne po dziś dzień (np. „Ran” A. Kurosawy).

wtorek, 6 lipca 2010

JAPOŃSKIE DUCHY: Od folkloru do J-horroru, cz. 2


KAIDAN

W epoce Edo (1600 - 1868) niezwykłą popularnością cieszyła się zabawa salonowa - „Hyakumonogatari Kaidankai” (w wolnym tłumaczeniu: „zbiór stu opowieści nadprzyrodzonych”). Prawdopodobnie pierwowzorem tej gry był buddyjski zwyczaj zwany hyakuza hōdan („Sto buddyjskich opowieści) – przez sto dni opowiadano po jednej niesamowitej historii, wierząc, że tym w czasie może wydarzyć się jakiś cud.  Hyakumonogatari Kaidankai” odbywała się na podobnych zasadach: w przestronnym salonie, w którym jedyne oświetlenie stanowiła setka płonących świec, gromadziła się grupa ludzi. Każdy z uczestników opowiadał kaidan, czyli historię o duchach lub ludową legendę, a  po jej zakończeniu gaszono jedną świecę. I schemat ten powtarzał się tak długo, aż pomieszczenie spowiła ciemność rozświetlana jedynie płomieniem ostatniej świecy. Świeca, która pozostała niezgaszona miała wzywać ducha, bo wywołanie duchów było celem całej zabawy. Popularności „Hyakumonogatari Kaidankai” sprzyjało także sprowadzenie z Korei w 1593 r. drukowanej prasy. Do tej pory ustne opowieści zaczęto utrwalać na papierze z czasem doprowadzając do powstania nowego gatunku literackiego kaidan- shū (zbiór kaidan). Utwory z tego gatunku bazowały na starych chińskich opowiastkach buddyjskich o dydaktycznym charakterze, morał z nich płynący wynikał jednak z treści pełnych niesamowitości i grozy. Najsłynniejszym przykładem kaidan-shū jest zbiór dziewięciu opowiadań pt. „Ugetsu monogatori” („Po deszczu przy księżycu”) napisany przez Uedę Akinariego w 1776 r.. - kilkaset lat później, w 1959 r., przepięknie sfilmowany przez Kenji Mizoguchiego, w „Opowieściach księżycowych”.

Słowo kaidan składa się z dwóch członów: „kai” oznaczający „dziwny, tajemniczy, rzadki” oraz z „dan” oznaczający „rozmowę” albo „recytującego opowiadanie”. Terminem „kaidan” przyjęło się nazywać opowieści o duchach, których akcja toczyła się w epoce Edo (1603-1868), czyli w czasach rządów szogunatu Tokugawy. Podstawowe elementy kaidan to: duchy zmarłych gwałtowną śmiercią osób (przeważnie kobiet), nastrój grozy, motyw krzywdy i odpłaty oraz nawiązania do buddyjskich wierzeń (karma, reinkarnacja). Wiele z kaidan stało się także pierwowzorami sztuk przeznaczonych do wystawiania w teatrze kabuki.

Jeden z najwcześniejszych zbiorów opowieści niesamowitych, zawierający w tytule słowo kaidan, pochodzi z ok.1627 r. „Kaidan zenshu” (Complete Works of Strange Tales). Lecz sławę trwającą po dziś dzień zdobyły trzy inne opowieści o duchach.

niedziela, 4 lipca 2010

JAPOŃSKIE DUCHY: Od folkloru do J-horroru, cz. 1


Poniższy tekst oraz trzy pozostałe części miały swą premierę podczas tegorocznych Dni Fantastyki we Wrocławiu 25-28.06. Został zaprezentowany w dziale prelekcji Horroru w piątek 25 czerwca o godz. 14.00.

Wyspy Japońskie to niegościnny, górzysty ląd, otoczony zewsząd morzem. Na dodatek jest to ląd nawiedzany każdego roku przez ok. 1000–3000 trzęsień ziemi o różnej skali i sile, z  których co kilkadziesiąt lat część z nich grozi katastrofami (w 1923 r. zginęło w Japonii 140 tys. osób). Naturalne, że kiedy żyje w tak niesprzyjających warunkach, uwaga mieszkańców Japonii częściej kieruje się ku niezniszczalnej sferze ducha. Zwrócenie ku sprawom metafizycznym zaowocowało ukonstytuowaniem się pierwotnej religii Wysp Japońskich shintoizmu (shintō), wedle której naturę przenika duch kami oraz przyjęciem w poł. VI w. z Chin poprzez Koreę, buddyzmu. Ten ostatni system filozoficzno-religijny, ze swymi naukami o przemijalności i nietrwałości wszystkiego, doskonale tłumaczył kruchość ludzkiej egzystencji. Co więcej wprowadzając do świadomości Japończyków pojęcie reinkarnacji nadawał sens ich istnieniu nieustannie przebiegającemu w cieniu śmierci.

Przemierzając współczesną Japonię można niemal na każdym kroku natknąć się na niewielkie shintoistyczne świątynie (chramy) albo buddyjskie kapliczki. Jeszcze nie tak dawno w każdym mieszkaniu Japończyka znajdowała się tzw. półka bogów (kamidan) ozdobiona shinotoistycznymi symbolami albo buddyjski ołtarz (butsudan), na którym składano ofiary z kwiatów, pożywienia, napojów i kadzidła dla zmarłych przodków. Obecność przodków jest zresztą niemal fizyczna: uczestniczą oni w życiu doczesnym - dobry człowiek staje się życzliwym, pomocnym kami, zły - szkodnikiem, którego trzeba odpędzać z pomocą buddyjskich egzorcyzmów. Krótko mówiąc Japończycy żyją w świecie zamieszkanym przez duchy, a każdy aspekt ich egzystencji, zarówno indywidualnej, jak społecznej ma charakter spirytualny.

Jako pierwszy zadania całościowego usystematyzowania japońskich istot nadprzyrodzonych podjął się Sekien Toriyama, który pod koniec XVIII w. opublikował pięciotomowy katalog. Pierwsza część pt. „Hyakki Yakō” („Hundred Demon Night Parade”) ukazała się w 1781 r., kolejne w następnych latach. Każdy tom zawierał monochromatyczne ilustracje oraz wyczerpujące definicję nadnaturalnych istot. Dzieło Toriyamy po dziś dzień jest jednym z najważniejszych źródeł wiedzy o japońskim folklorze. 
  
 W ludowej tradycji Kraju Kwitnącej Wiśni zastępy istot nadprzyrodzonych noszą zbiorczą nazwę obakemono (obake) (od japońskiego czasownika bakeru, czyli "zmieniać się" oraz prefiksa "o", oznaczającego "coś przerażającego" ). Termin ten obejmują dwie zasadnicze kategorie: yōkai (youkai) (obake w węższym znaczeniu), czyli gobliny, ghoule, potwory, kami, a nawet duchy przedmiotów codziennego użytku (tsukumogami). Drugą natomiast stanowią yurei („yu” znaczy „ulotny”, „rei” -  „dusza”), czyli duchy zmarłych powracające do ziemskiego świata. Wielu badaczy zastrzega jednak, że określenie obakemono (obake) należy wyraźnie oddzielić od określenia „duch”, które nie zostało precyzyjnie sformułowane w japońskiej tradycji ludowej. Według shintō słowo mitama oznacza duszę, według buddyzmu dusza nie istnieje, bowiem zgodnie z naukami Buddy każde złożone zjawisko ulega rozpadowi, a zatem również tożsamość „ja” i dusza (koncepcja tzw. pięciu skupisk). Buddyści wierzą jedynie w przechodzący przez kolejne wcielenia „umysł” (świadomość), który znajduje ukojenie dopiero w nirwanie. 

piątek, 2 lipca 2010

URODZINY MOON SO-RI


Dziś urodziny obchodzi  koreańska aktorka Moon So-ri. Urodziła się  2 lipca 1974 r. międzynarodową sławę zdobyła dzięki fenomenalnej roli w "Oasis" (2002) Lee Chang-donga. Zagrała w filmie cierpiącą na porażenie mózgowe,  Gong-ju, dziewczynę, która zakochuje się w byłym więźniu. Na festiwalu w Wenecji w 2002 r., występ w "Oasis" przyniósł Moon uznanie i prestiżową nagrodę Marcello Mastroianniego dla młodych obiecujących aktorów. Aktorka słynne z niebywałej wszechstronności i odwagi. Obok Jeon Do-yeon uważana jest za jedną z najwybitniejszych koreańskich aktorek. 
Więcej o aktorce:TUTAJ
Galeria MOON SO-RI
 

GALERIA SMSO 6

Z pewnym opóźnieniem, ale jednak, prezentuje na moim blogu akcent mundialowy. A właściwie tę ładniejszą stronę Mistrzostw Świata w piłce nożnej. Rozpisywać się nie ma co, za to popatrzeć jest zdecydowanie na co.
Dziewczyny, rzecz jasna, Azjatki prezentują stroje Argentyny i Hiszpanii. Szkoda, że jeśli obie drużyny awansują do dalszej gry, to spotkają się w półfinale.  A zatem może finał Argentyna -Holandia ( i zwycięstwo tej pierwszej)?