niedziela, 28 sierpnia 2011

MIMI'S GHOST STORIES (Junji Ito, 2002)


“Mimi's Ghost Stories” to kolejny zbiór opowięsci grozy mistrza japońskiego horroru rysunkowego – Junji Ito. Składająca się z sześciu historii (plus dwie krótkie, stanowiące prolog i epilog tej kolekcji), tym razem nie jest wyłącznym dziełem mangakai. Ito sięgnął po książkę „Shin-Mimi bokuro” autorstwa Hirokaisu Kihary i Ichiro Nakayamy – o czym wspomina z łam swego komiksu w swoistym autotematycznym suplemencie. Wprawdzie „narysowany” Ito wspomina, że otrzymał od wydawcy oryginału wolną rękę w jego swobodnej adaptacji, wydaje się jednak, że nie pracując nad materiałem, który stworzyłaby jego własna nie znająca granic wyobraźnia, nie udało mu się osiągnąć poziomu swych najsłynniejszych i najlepszych prac. Niemniej nawet w tym zbiorze opowieści grozy, których bohaterką jest nastolatka Mimi, posiadająca niezwykły dar ściągania wszelkiej maści przerażających istot i prowokowania wydarzeń rodem z sennego koszmaru – nawet w tym zbiorze Ito pokazuje klasę. I wciąż pozostaje wierny swym ulubionym motywom. 

wtorek, 23 sierpnia 2011

COLD FISH (Tsumetai nettaigyo, Japonia, 2010)


O co chodzi?

Nobuyuki Shamota jest właścicielem małego sklepu z egzotycznymi rybkami. Wiedzie nudne, pogrążające się w rutynie życie u boku drugiej żony Taeko (pierwsza zmarła) i nienawidzącej macochy córki, Mitsuko. Źycie Nobuyukiego ulega diametralnej zmianie, gdy przez przypadek spotyka Yukio Muratę, starszego pana, tryskającego energią i humorem. Okazuje się, że Murata jest właścicielem wielkiego sklepu z egzotycznymi rybami – „Amazon Gold”, który prowadzi wspólnie ze swoją żoną, Aki. Małomówny, introwertyczny Shamato jest nieco przytłoczony agresywną osobowością mężczyzny, ale za to Taeko i Mitusko są urzeczone właścicielem „Amazon Gold”. Murata proponuje córce Nobuyukiego, której każe do siebie mówić „wujku”, prace hostessy w swoim sklepie. Dziewczyna bez wahania się zgadza, ma bowiem dość nudnego ojca i jego żony. Wkrótce Murata zaczyna w jawny sposób interesować się Taeko, w końcu zaciąga ją do łóżka, zaś jej męża w lewe interesy. Podczas jednej z transakcji, Nobuyuki jest świadkiem otrucia jednego z klientów przez Aki i jej męża. Od tej pory staje się wspólnikiem nie tylko w interesach, lecz także w kolejnych zbrodniach psychopatycznych małżonków- właścicieli „Amazon Gold”. Shamato pełni funkcję kierowcy i chłopca na posyłki. Podczas, gdy małżonkowie sprawiają, że ich ofiary stają się „niewidzialne” (przez dokładne poćwiartowanie ciała, spalenie kości i wyrzucenie miękkich części ciała do rzeki), Shamoto przygotowuje im kawę i rozpala ogień w metalowej beczce. Gdy Noboyuki pragnie się wycofać, Murata daje mu do zrozumienia w sposób jednoznaczny, że za swoje odejście może zapłacić życiem żony córki. Sytuacja staje się coraz trudniejsza do zniesienia a Shamoto jest na granicy wytrzymałości.

Najciemniej pod latarnią

„Cold Fish” Siona Sono, reżysera kultowych „Sucide Club” i „Strange Circus”, to historia na faktach. Podstawą scenariusza autorstwa reżysera oraz Yoshiki Takahashiego stała się bowiem autentyczna sprawa seryjnych morderców znanych jako "Saitama serial murders of dog lovers". Gen Sekine oraz jego była żona, Hiroko Kazama zajmowali się hodowlą psów a także mordowaniem. W 1993 r. otruli cztery osoby, a następnie poćwiartowali zwłoki, spalili i wrzucili szczątki ofiar do rzeki. Sono swobodnie potraktował fakty, interesując się jednym z ze swoich ulubionych tematów - banalnością zła, które niczym wirus zaraża na pozór zwykłych ludzi, przemieniając ich w bestie. Para psychopatycznych małżonków z filmu na pierwszy rzut oka niczym się nie wyróżnia. No, może tym, że żona Muraty, Akio jest zdecydowanie od niego młodsza i prezentuje się wyjątkowo atrakcyjnie. Muratę – niepozornego, łysiejącego mężczyznę w średnim wieku wyróżnia natomiast żywiołowość i agresywny (choć niektórzy powiedzieliby, że asertywny) sposób bycia. Poza tym trudno dopatrzyć się w tych postaciach znamion, zdradzających ich psychopatyczną, morderczą osobowość. Ale jak pokazują niezliczone przykłady seryjnych morderców zaludniających rzeczywistość pozafilmową w ich przypadku sprawdza się powiedzenie, że najciemniej jest pod latarnią.

środa, 17 sierpnia 2011

INDYJSKIE KINO GROZY CZ.2: Freddy Krueger z Bollywood


Olbrzymia popularność niskobudżetowych horrorów realizowanych przez Ramsay Productions nie mogła pozostać bez echa wśród innych indyjskich filmowców. I tak Mohan Bhakri, reżyser, scenarzysta i producent zaprezentował publiczności w 1985 r. „The Scream” („Cheekh”), opowieść o przypadkowej zbrodni, ukrytym w rzeźbie martwym ciele, tajemniczych morderstwach i zemście. Bhakri odniósł wielki sukces u rodzimych widzów monster movie pt. „Khooni Mahal” (1987), strasząc widzów wilkołaczopodobną kreaturą z wielkimi sztucznymi kłami. Podobieństw do filmów braci Ramsay`ow można się także dopatrzeć w horrorze, „Kabrastan” (1988) opowiadającym o zemście zza grobu zazdrosnego męża z poparzoną przez kwas twarzą. Natomiast „Deadly Corpse” (‘Khooni Murdaa”, 1989) świadczy o tym, że Bhakri nie tylko inspiruje się produkcjami Ramsay Brothers, lecz także klasykami współczesnego kina grozy z Zachodu. „Deadly Corpse” jest bowiem niskobudżetową indyjską wersją „Koszmaru z ulicy Wiązów”, z tym że zamiast Freddy`ego Kruegera, straszy widzów spalony trup niejakiego Ranjita, obsesyjnego kochanka i mordercy.

piątek, 12 sierpnia 2011

INDYJSKIE KINO GROZY Cz.1: Włochate potwory braci Ramsay`ów


Horror, podobnie jak w przypadku Chin, Hongkongu, Tajwanu czy Malezji, nie należał do ulubieńców indyjskiej publiczności. Traktowany był z dużą podejrzliwością jako rozrywka o wątpliwej reputacji, z całą pewnością nie nadającą się na rodzinne seanse. Wszak kino w Indiach to rozrywka dla całych, często wielopokoleniowych rodzin. Mimo to miłośnicy gatunku grozy nie mogą narzekać ani na ilość produkowanych filmów tego rodzaju ani na ich tematyczną różnorodność, choć pod tym względem prym wiodą nadal opowieści o duchach. Jedyne co budzi wątpliwości, ale raczej zagranicznych obserwatorów, a nie krajowych, to artystyczny poziom tych produkcji.

piątek, 5 sierpnia 2011

FIRES ON THE PLAIN (Nobi, Japonia, 1959)

O co chodzi?

Filipiny, styczeń 1945 r. Armia Cesarstwa Japońskiego po serii druzgocących porażek w walce z Amerykanami znajduje się w całkowitym rozbiciu. Zdziesiątkowane oddziały zmierzają do miejsca zgrupowania wojsk, gdzie ma nastąpić ich odwrót. Wśród żołnierzy jest chory na gruźlicę starszy szeregowy Tamura. Tamura trafia wpierw do chaty zamienionej na szpital polowy, nie zostaje jednak przyjęty z powodu braku miejsc. Gdy chata zostaje zbombardowana, Tamura kontynuuje wędrówkę, docierając do opuszczonej filipińskiej wioski. Następnie dołącza się do trojga żołnierzy. Podczas próby przeprawy przez drogę Tamura oraz resztki różnych, rozbitych oddziałów zostają zaatakowane przez amerykańskie czołgi. Wszyscy zostają zabici z wyjątkiem Tamury. Coraz bardziej głodny, wyniszczony przez chorobę i trudy wędrówki spotyka w końcu Nagamatsu  i Yasudę, żołnierzy, których poznał, gdy próbował dostać się do szpitala. Dwaj mężczyźni radzą sobie z głodem, polując na „małpy” i jedząc ich mięso. Wkrótce Tamura odkrywa, że „małpami” są samotni wycieńczeni japońscy żołnierze.

Wojna, to taka ludzka rzecz 

Albert Einstein był nie tylko jednym z najwybitniejszych fizyków w dziejach nauki, twórcą teorii względności i geniuszem, lecz także słynął ze swych pacyfistycznych poglądów. Jakże podła i nikczemna wydaje mi się wojna!” – zwykł mawiać, nie kryjąc swej odrazy dla wszelkich militarystycznych aspektów cywilizacji. Zdawał sobie jednak sprawę, że w naturze człowieka, odziedziczonej po czasach pierwotnych, leży walka. Dlatego także i on jest autorem i tego zdania: Dopóki na świecie będzie istniał człowiek, będą też wojny”. Agresja, którą Zygmunt Freud łączył z popędem śmierci, Tanatosem, jest bowiem immanentną częścią ludzkiej natury, w której zwierzęce pierwiastki są pozostałością po ewolucyjnym rodowodzie człowieka. Niegdyś agresja, wyrażająca się w walce, była koniecznością życiową – żeby zdobyć nowe bogatsze w pożywienie tereny, by odeprzeć atak wrogiego plemienia czy dzikich zwierząt. Lecz rozwój cywilizacyjny zmienił charakter ludzkiej agresji, a na pewno jej zasięg. W czasach pierwotnych starcia wrogich plemion miały charakter lokalny, w czasach nowożytnych wojny toczyły ze sobą całe narody a zasięg obejmował olbrzymie obszary kontynentu a nawet -  jak podczas II wojny światowej - niemal cały świat. Nie zmieniło się tylko jedno. Czy to konflikt lokalny czy światowy, każda wojna niesie ze sobą ofiary. Im większy jej zasięg, większe siły w jej prowadzenie zaangażowane, tym więcej ofiar. Każde zwycięstwo ma bowiem smak krwi.