sobota, 29 września 2012

MILLENNIUM ACTRESS (Sennen joyû, Japonia, 2001)




O co chodzi?

Chiyoko Fujiwara, była niegdyś wielką gwiazdą dużego ekranu, najsłynniejszą aktorką studia Ginhei, nagradzaną i uwielbianą przez rzesze Japończyków. A dziś? Dziś jest samotną siedemdziesięcioletnią staruszką, mieszkającą na uboczu wartkiego współczesnego życia, za przyjaciół mając kwiaty w pięknym ogrodzie. Ale nie wszyscy o niej zapomnieli. Genya Tachibana, pan w średnim wieku i z niemałym brzuszkiem, jest szefem małego, bo dwuosobowego, studia filmowego. Jest też wciąż wielkim fanem Chiyoko, i co więcej ma argument, któremu aktorka - od trzydziestu lat, odmawiająca zgody na wywiad - ulega. Genya ma bowiem mały kluczyk, który zapomniana gwiazda zgubiła, a który stanowi dla niej bezcenną wartość. W końcu dochodzi do spotkania. Chiyoko podejmuje gości częstując ich ziołową herbatką swojego sumptu a Genya wręcza zagubiony kluczyk. I tak słynna aktorka rozpoczyna sentymentalną podróż od początków swojej kariery.

Podróż nie tylko sentymentalna

Satoshi Kon zaczynał jako uczeń Katsuhiro Otomo, twórcy legendarnego „Akiry”, terminując u swego idola przy realizacji „Magnetic Rose”, jednej z nowel wchodzących w skład projektu „Memories”. Dziś, o urodzonym w 1963 r. Konie, choć ma w reżyserskim dorobku zaledwie cztery pełnometrażowe filmy, mówi się bez emfazy, że przerósł swego mistrza. Byl jednym z najczęściej nagradzanych twórców anime ostatnich lat, kolekcjonując nagrody z najbardziej prestiżowych festiwali, z Wenecji, Fanatasporto, czy Stiges. „Millennium Actress’, drugi w karierze film twórcy „Papriki” przynosi odpowiedź na pytanie: czy nazwisko Kona stało się jedynie modne i dlatego tak hojnie nagradzane, czy twórca był po prostu wybitnym artystą?

piątek, 21 września 2012

TOKYO GODFATHERS (Tokyo Godfathers, Japonia, 2003)




O co chodzi?

Tokio. Boże Narodzenie. Troje bezdomnych - alkoholik Gin, była drag queen, Hana oraz Miyuki, nastolatka, która uciekła z domu – na wysypisku śmieci znajduje porzuconego niemowlaka. Gin i Miyuki pragną powiadomić policję o nietypowym znalezisku i mieć sprawę „z głowy”, lecz w Hana odzywa się kobieca, a właściwie matczyna natura. Nakłania zatem towarzyszy niedoli do zaopiekowania się dzieckiem, aż do czasu znalezienia rodziców. I tak rozpoczyna się przygoda, która raz na zawsze zmieni życie trojga bohaterów i w którą wplątana będzie Yakuza, siły nadprzyrodzone i liczne cudowne zbiegi okoliczności.

Dał nam przykład Charlie Chaplin

W powszechnej opinii „Tokyo Godfathers” („Rodzice chrzestni z Tokio”) Satoshi Kona i Shôgo Furuyi pozostaje w cieniu pozostałych dokonań tego pierwszego. Zupełnie niesłusznie. Bo choć to obraz znacznie mniej porywający niż „Perfect Blue” czy „Papryka”, podobnie jak one zadziwia artystyczną konsekwencją i perfekcją wykonania. „Tokyo Godfatheres” to po prostu inny rodzaj propozycji japońskiego mistrza animacji.

piątek, 14 września 2012

PAPRIKA (Papurika, Japonia, 2006)




Krótkie wyjaśnienie:
24 sierpnia 2010 w wieku ledwie 46 lat zmarł wybitny artysta japoński, Satoshi Kon, twórca niezapomnianych anime „Perfect Blue”, „Paprika” czy „Millennium Actress”. Niedawno minęła druga rocznica śmierci artysty, to całkiem dobra okazja by przypomnieć jego wybitne filmy, które wciąż oszałamiają realizacją, nieskończonym bogactwem wizualnych pomysłów i głębią poruszanej tematyki. To dzięki filmom Kona na dobre zainteresowałem się anime i to też rzecz jasna, jest dobry powód, by przypomnieć zdecydowanie zbyt skromną twórczość Satoshi Kona. Recenzje, które będę prezentował w najbliższych tygodniach pierwotnie pojawiły się na stronie www.azjamania.pl. Uważam, że są na tyle dobre by je zaprezentować szerszemu gronu.
Sylwetkę artysty znajdziecie na końcu recenzji
  
O co chodzi?

Bliżej nieokreślona przyszłość. Profesor Shima i dr Atsuko Chiba, za sprawą wynalazku genialnego Tokity Koshisaku, dokonują milowego kroku w dziejach psychiatrii. Niewielkie urządzenie, zwane DC Mini, pozwala nie tylko rejestrować sny, ale ingerować w ich przebieg. Dzięki tej możliwości można pomagać ludziom cierpiącym na różne psychiczne schorzenia. Sen to przecież projekcja podświadomości, a to właśnie w niej szukać należy pierwotnych przyczyn różnorakich psychicznych zaburzeń. Kwestia, czy terapeuta ma prawo ingerować w sferę tak intymną jak sen pacjenta wydaje się, wobec wagi odkrycia, sprawą drugorzędną. Ale wkrótce okazuje się, że moralne konsekwencje igrania z ludzką naturą, nie będą jedynym problemem, przed którym stanie dr Chiba, Tokita, profesor Shima i jeden z pierwszych testowych pacjentów, detektyw Kogawa. Ktoś bowiem ukradł trzy egzemplarze DC Mini i z ich pomocą zaczyna wszczepiać sny obcych ludzi w umysły naukowców ze zespołu dr Chiby. Zaatakowane osoby popadają w kompletną paranoję, traktując senne majaki, jak najprawdziwszą rzeczywistość. Ale tajemniczy sprawca nie poprzestaje tylko na dr Chibie i jej pracownikach. Wkrótce sny zaczynają najdosłowniej wychodzić na ulicę zagrażając istnieniu realnego świata. Cała nadzieja w Papryce, detektywie snu, a prywatnie alter ego dr Chiby.

czwartek, 6 września 2012

GYO (Junji Ito, 2001-2002)




„Tomie” i „Uzumaki. Spirala” – dwie najsłynniejsze mangi w dorobku japońskiego mistrza rysunkowego horroru, Junji Ito. Nie ma co do tego wątpliwości. Na moim blogu znajdziecie szczegółowe recenzje z obu tych tytułów albo sami możecie się przekonać, czytając ten komiks, na którymś z licznych serwisów, udostępniających przetłumaczone na język angielski dzieła mangaków. Jednak „Tomie” i „Uzumaki. Spirala” to nie są jedyne wybitne osiągnięcia japońskiego artysty. Zazwyczaj wymieniając te dwie znakomite mangi, wymienia się także dwutomowy komiks „Gyo”. Publikowany w latach 2001-2002 w młodzieżowym tygodniku „Big Comic Spirits” wydawnictwa Shogakukan jest niewątpliwie jednym z największych artystycznych osiągnięć Ito. Odpowiedź na pytanie: „dlaczego?” jest prosta. Pusty frazes o wyobraźni nieznającej granic w przypadku Japończyka wypełnia się treścią i staje się nieoczekiwanie prawdą. Gdy sięgam po kolejną mangę Ito, zastanawiam się czy będzie mnie w stanie czymś nowym zaskoczyć? Przecież opowiedział już tyle niesamowitych, przerażających a przy tym oryginalnych historii, że w końcu gdzieś ta granica kreatywności mangaki musi się pojawić? W „Gyo” się nie pojawia. Znów Mistrz całkowicie mnie zaskoczył.