tag:blogger.com,1999:blog-2478274473231152384.post8600210635238033429..comments2024-02-28T12:52:06.339+01:00Comments on <center>strach ma skośne oczy</center>: Ciemne strony singapurskiego rajuKrzysztof Gonerskihttp://www.blogger.com/profile/08582217020250935168noreply@blogger.comBlogger1125tag:blogger.com,1999:blog-2478274473231152384.post-88624849843280347512014-07-02T00:51:00.267+02:002014-07-02T00:51:00.267+02:00Panie Krzysztofie, dziękuję za ten wspaniały artyk...Panie Krzysztofie, dziękuję za ten wspaniały artykuł. Zgadzam się ze wszystkim poza dwoma rzeczami:<br />1. "90 % mieszkańców mieszka w domach jednorodzinnych"<br />Nieprawda, obywatele Singapuru mieszkają głównie w blokach i 20 - 30 piętrowych wieżowcach.<br />Tak rząd radzi sobie z gęstością zaludnienia.<br />2. "Za handel narkotykami grożą kary cielesne, a turystom odwiedzającym kraj wręcza się kartę wyjazdu na którym czerwonymi literami umieszczono ostrzeżenie, że przemyt narkotyków grozi kara śmierci".<br />Kary śmierci grożą nie tylko za przemyt, ale również za handel środkami odurzającymi w obrębie państwa. A jeśli nie, to surowy wyrok więzienny.<br />Kary cielesne (chłosty) grożą nawet za zaśmiecanie ulic. Dotyczy to nie tylko obywateli państwa, ale również obcokrajowców.<br />Prawo jest szczególnie egzekwowane.<br />Szczerze mówiąc, pasują mi bardzo takie zasady dotyczące czystości. Jak wychodzę do miasta, to nie chcę widzieć dookoła siebie chlewu, porozrzucanych<br />puszek i ponaklejanych gum do żucia. Potrafię nieść ze sobą śmieci nawet kilka kilometrów, jeżeli obok nie znajdę kubła. Niestety nie wszyscy. Pod tym względem singapurskie prawo jest normalne. W tak cudownym kraju aż chce się je przestrzegać. A kto szanuje przyrodę i otoczenie, nie musi niczego się obawiać. Dziwią mnie zatem te opinie w internecie głoszące, że Singapur zmienia się w państwo wręcz orwellowskie. Tamtejsze prawo nie zabrania serdecznego uśmiechu, tylko gani za chaos i nieporządek. Jak ktoś zamierza śmiecić i pluć, to niech zamieszka w korycie. Społeczeństwo potrzebuje dyscypliny, albo w postaci ostrych przepisów, albo w postaci prawdziwej wiary religijnej. Niestety z tym ostatnim jest zawsze krucho, więc pozostaje prawo. Anonymousnoreply@blogger.com