▼
sobota, 29 grudnia 2012
sobota, 22 grudnia 2012
CHRISTMAS IN AUGUST (Palwolui Christmas, Korea Płd, 1998)
O co chodzi?
Jung-won jest samotnym mężczyzną,
zbliżającym się do trzydziestki. Wraz z ojcem prowadzi mały zakład
fotograficzny, znajdujący się na przedmieściach Seulu. Pewnego razu składa mu
wizytę młoda dziewczyna imieniem Da-rim, która jest funkcjonariuszką straży
miejskiej i zajmuje się przede wszystkim wypisywaniem mandatów za parkowanie w
niedozwolonych miejscach. Dziewczyna pojawia się u Jung-wona w związku ze swoją
pracę: potrzebuje pilnie wywołać zdjęcia samochód, parkujących w zakazanych
miejscach. To przypadkowe spotkanie staje się początkiem zażyłej znajomości,
która niespodziewanie przemienia się we wzajemne uczucie miłości. Jung-won
ukrywa jednak przed Da-rim pewną smutną tajemnicę: jest śmiertelnie chory.
Świąteczny film o umieraniu
Już za kilka dni Święta Bożego
Narodzenia – wyjątkowy okres w rocznym kalendarzu niezależnie od wyznawanej
religii. Rodzinne spotkania, Wigilia, prezenty, radość i pogoda ducha a w
telewizji po raz enty przygody Kevinasamegowdomu. Świąteczna atmosfera unosi
się w powietrzu i jest tak gęsta, że niektórzy mają jej serdecznie dosyć
zwłaszcza, gdy codzienność daleka jest od świętowania. Ale może właśnie dlatego
nie ma co walczyć z pewną sztucznością narzuconą przez ten Bożenarodzeniowy
okres i po prostu trzeba się jej poddać? I ja się poddaję, starając się każdego
roku przygotować coś szczególnego na mój blog. Tym razem postanowiłem sięgnąć po
film, którego tytuł sugeruje związek z czasem Świąt, a który jest tytułem
perfidnie mylącym. Koreański „Christmas in Augst” w reżyserii Hur Jin-ho nie
tylko nie ma za tło akcji okres świąt Bożego Narodzenia, ale na domiar złego
opowiada o … umieraniu. Nie, nie robię sobie żartów. Dlaczego zatem właśnie ten
film? Ponieważ to jeden z najbardziej pogodnych, radosnych obrazów o żegnaniu
się z życiem. Tak, w „Christmas in Augst” umieranie ukazane jest jak spokojne,
mądre żegnanie się z doczesnością, bez krzyków bólu, bez rozpaczy, bez
dramatycznego, kurczowego chwytania się resztek gasnącego życia. Pomyślałem sobie,
że właśnie w tym szczególnym, świątecznym okresie warto polecić film, który
choć porusza ważkie problemy, jest obrazem wyjątkowo ciepłym i radosnym, ale
zarazem nie są to uczucia pachnące plastikiem i nieświeżym odgrzewanym daniem
poniedziałek, 17 grudnia 2012
ZŁOTA STRONA TYGODNIA "WPROST" dla STRACH MA SKOŚNE OCZY.
Z nieskrywaną radością i dumą pragnę poinformować, że mój blog STRACH MA SKOŚNE OCZY został wyróżniony przez dziennikarzy działu online tygodnika "Wprost" prestiżowym mianem ZŁOTEJ STRONY TYGODNIA za III tydzień miesiąca grudnia 2012 r.
Oto uzasadnienie werdyktu Jury:
Kogo interesuje kino azjatyckie blog strachmaskosneoczy.blogspot.com jest dla niego. To bowiem rzadkie i bogate kompendium wiedzy na temat azjatyckiego kina grozy, oczywiście widzianego oczami autora. Przy czym trzeba dodać, że kino grozy nie oznacza tu tylko wszelkiej maści horrorów. Internauci mogą też poczytać o filmowych dokumentach, których temat budzi grozę w ludziach nie wyobrażających sobie takich spowodowanych skrajną biedą zjawisk jak sprzedawanie dzieci pedofilom czy producentom pornografii. Oprócz recenzji filmów autor bloga zamieszcza artykuły mówiące o zjawiskach związanych z kinem, jak choćby o samobójstwach koreańskich gwiazd kina. Odstępstwem od tematyki azjatyckich jest dział Kino boli, gdzie autor opisuje filmy, które poruszyły, niezależnie od przynależności do kręgu kulturowego.
Jako Złota Strona Tygodnia mój blog "strach ma skośne oczy" będzie brał udział w konkursie na ZŁOTĄ STRONĘ MIESIĄCA za grudzień 2012 R.. Tym razem to internauci w drodze głosowania zadecydują o tym, która ze Złotych Stron Tygodnia otrzyma tytuł Złotej Strony Miesiąca. Rywalizacja zapowiada się niezwykle interesująco, bowiem jednym z konkurentów będzie znakomity blog mojego internetowego znajomego Rafała Donicy poświęcony postaci Monstrum Frankensteina i jego pop kulturowemu fenomenowi. Mam nadzieję jednak, że to fani kina azjatyckiego i kultury azjatyckiej pokażą moc (smsów), a nie miłośnicy pana w za małej, zniszczonej marynarce. Wszak to dla WAS, Drodzy Czytelnicy i Miłośnicy Tego co Skośne ten blog piszę. Tylko Wy nadajecie sens istnieniu tego bloga.
Głosowanie na ZŁOTĄ STRONĘ MIESIĄCA rozpocznie się od dnia 1 stycznia 2013. W treści sms-a należy napisać: WWWM3
Nr, na który należy wysyłać SMS: 7155 (koszt 1 zł + 23% VAT (1,23 zł z VAT).
Nr, na który należy wysyłać SMS: 7155 (koszt 1 zł + 23% VAT (1,23 zł z VAT).
Link do serwisu ZŁOTE STRONY "WPROST"
http://zlotestrony.wprost.pl/strona_tygodnia/ostatni_tydzien/
piątek, 14 grudnia 2012
URBAN LEGEND: HIKIKO (Hikiko: Toshi densetsu monogatari, Japonia, 2008)
O co chodzi?
Satoshi
po wielu latach powraca w rodzinne strony, gdzie niegdyś mieszkał w ponurym
czteropiętrowym bloku i gdzie przytrafiła mu się historia, o której nigdy nie
zapomniał. Ale czy wspomnienia z czasów dzieciństwa nie ulegają
zniekształceniu? Jako uczeń trzeciej klasy szkoły podstawowej, któregoś
deszczowego dnia wracał do domu po moście prowadzącym na jego osiedle. W pewnym
momencie zauważył kuśtykającą, długowłosą dziewczynkę, ciągnącą za sobą jakiś
przedmiot. Gdy przyjrzał się uważniej, zobaczył, że to przerażające monstrum w
ciele dziewczynki, a przedmiot, który ciągnie, to …ciało dziecka. Upiór
dostrzegł, wpatrującego się w niego Satoshiego i ruszył w pogoń za przerażonym
chłopcem. Satoshi zdołał umknąć do swego mieszkania
niemal w ostatniej chwili. Kilka chwil po tym jak ustało walenie do drzwi jego
mieszkania, rozległ się dzwonek u drzwi. Gdy Satoshi ostrożnie wyjrzał zza
próg, spostrzegł nowo przybyłą sąsiadkę, która chciała się przywitać i
przedstawić swoją przeraźliwie chudą, wyglądającą na zaniedbaną córkę, Satoko
Kisaki. Wkrótce okazało się, że Satoko będzie chodzić do klasy razem z
Satoshim. Milcząca dziewczynka, niechlujnie ubrana i posiniaczona szybko stała
się celem ataku dwojga kolegów Satoshiego. Bita przez matkę, prześladowana
przez szkolnych kolegów Satoko znalazła azyl dla siebie, opiekując się małym kotkiem
na tyłach jednego z bloku. Jej sekret odkrył Satoshi i nieoczekiwanie…
zaprzyjaźnił się z okrutnie traktowaną dziewczynką. Jednak tajemnicy nie udaje
się zachować… Niebawem dochodzi do tragedii.
piątek, 7 grudnia 2012
SEVENTEEN YEARS (Guo nian hui jia, Chiny, 1999)
O co chodzi?
Chiny,
lata osiemdziesiąte XX w. Tao Xiaolan i Yu Xiaoqin są nastolatkami i przyrodnimi
siostrami. Chociaż mieszkają razem, chodzą do tej samej szkoły i śpią w tym
samym łóżku, różni je prawie wszystko. Yu ma duszę buntowniczki i niepokornej
dziewczyny, Tao jest spokojna, pilnie się uczy i nie sprawia większych kłopotów
rodzicom. Pewnego dnia Yu kradnie pieniądze ojca, a kradzież szybko wychodzi na
jaw. Dziewczyna jednak nie przyznaje się do winy, obciąża za to Tao.
Grzeczniejsza ze sióstr, próbując udowodnić swoją niewinność i w nagłym porywie
uderza Yu głowę. Niespodziewanie dziewczyna
umiera a Tao trafia do więzienia. Po siedemnastu latach dziewczyna – teraz już
dorosła kobieta – otrzymuje szansę opuszczenia więziennych murów. Na okres
świąt Nowego Roku kilkoro wybranych więźniów otrzymuje przepustkę. Wśród
szczęśliwców jest Tao. Nikt jednak z rodziny nie przychodzi po kobietę. Zdjęta współczuciem
strażniczka Chen Jie oferuje pomoc w odprowadzeniu Tao do domu. Na miejscu
okazuje się, że stary dom, w którym niegdyś mieszkała Tao jest zburzony a wciąż
żyjący rodzice zostali przesiedleni na nowe osiedle. Chen Jie jest zdeterminowana,
aby pozostająca pod jej opieką kobieta, spędziła święta z rodziną. Ale czy
rodzina Tao pragnie ujrzeć ją ponownie? Czy jest jej w stanie wybaczyć?