Gdy w styczniu 1998 r. na ekranach japońskich kin pojawił się skromny horror, nikomu bliżej nieznanego reżysera, Hideo Nakaty, nikt - nawet jego twórca - nie przypuszczał, że odmieni on oblicze nie tylko rodzimego, lecz także światowego kina grozy. „The Ring-Krąg” („Ringu”), będący adaptacją poczytnej powieści, „Ring”, autorstwa Kōjiego Suzukiego stał się wkrótce czymś więcej niż komercyjnym sukcesem (przy budżecie ok. miliona dwustu tysięcy dolarów zarobił w Japonii ponad sto trzydzieści milionów dolarów). Wkrótce skromny film Nakaty zyskał rangę popkulturowego fenomenu: z dwoma remake`ami (koreańskim i amerykańskim), czterema sequelami (trzema japońskimi, jednym amerykańskim), z prequelem, filmem telewizyjnym, dwoma serialami, trzema książkami, serią mang, grą komputerową, słuchowiskiem, a nawet parkiem rozrywki, nie wspominając o niezliczonej liczbie horrorów, starających się zarobić na „ringowej” modzie. Obraz Nakaty stał się zjawiskiem, które niczym kamyk rzucony na gładką taflę jeziora, wywołał fale, rozprzestrzeniające się na cały świat. Jednym z najważniejszych „efektów ubocznych” fenomenu zwanego „The Ring-Krąg” okazał się być nowy nurt w dalekowschodnim horrorze. J-Horror.