Tak naprawdę duchy i ludzie są tacy sami,
nie ważne czy są martwi czy żywi.
/cytat
z filmu /
Film Kurosawy zaliczany jest
nieco na wyrost do techno-horrorów spod znaku „The Ring-Krąg” Hideo Nakaty, czy
też „Nieodebranego połączenia” Takashiego Miike. Przypomnijmy, że w
wymienionych filmach istoty nadprzyrodzone wykorzystywały technologię
(telewizor, kasetę wideo, telefon komórkowy) jako sposób na ingerencję w świat
materialny a także jako narzędzie zemsty.
W „Pulsie” komputer jest co prawda wykorzystywany przez duchy w formie
„bramy” umożliwiającej im przedostanie się do wymiaru ziemskiego, lecz żaden z
nich nie pragnie się mścić. Ich obecność generuje kilka niesamowitych,
przerażających scen - to prawda. White określa
„Puls” nawet mianem najstraszniejszego horroru w dorobku Kurosawy (1) a David Kalat, autor monografii
poświęconej zjawisku J-horroru, w humorystycznym tonie stwierdza: „Obejrzysz
raz a już nigdy nie będziesz w stanie spojrzeć na zwykłą tłustą plamę nie
doznawszy koszmarów”(2) (aluzja do plam
pozostawianych na ścianach przez zmarłych bohaterów). Lecz mimo obecności
duchów i grozy, „Puls” nie jest techno-horrorem w znaczeniu jaki można by
przepisać obrazom Nakaty, Miike, czy wielu innych reżyserów. Autorzy „The Midnight
Eye Guide to New Japanese Cinema” słusznie podkreślają, że Kurosawa „nie karmi”
widzów strachem przed technologią, lecz wskazuje na niebezpieczny kierunek, w
którym ona zmierza, negatywnie wpływając na jednostkę i społeczeństwo(3).