poniedziałek, 25 października 2010

BESTSELLER (Be-seu-teu-sel-leo, Korea Płd, 2010)


O co chodzi?

Baek Hee-soo jest autorką poczytnych powieści kryminalnych. Życie prywatne pisarki również układa się znakomicie – ma kochającego męża i śliczną córeczkę. Wszystko ulega zmianie, gdy niespodziewanie zostaje oskarżona o plagiat. Załamuje się, ponieważ zarzeka się, że nie czytała oryginału, który podobno splagiatowała w swym ostatnim bestsellerze. Żeby odzyskać psychiczną równowagę i powrócić po dwóch latach przerwy do pisania, udaje się na wieś wraz z Yeon-hee, swą córką. Zamieszkuje w pięknym wielkim domu, należącym niegdyś do amerykańskiego misjonarza. Wkrótce okazuje się, że dom skrywa mroczną tajemnicę. Dziewczynka spotyka się z tajemniczą „przyjaciółką”, która podobna została zamordowana w domu. Hee-soo początkowo nie chce słyszeć opowieści Yeon-hee o nieznajomej, ale w końcu coraz bardziej angażuje się w historię morderstwa. Staje się ona fabułą jej najnowszej powieści „Otchłań”, która szybko zyskuje status bestsellera. Lecz wtedy wychodzi na jaw, że Hee-soo po raz drugi dopuściła się plagiatu. Bohaterka tym razem się nie poddaje. Postanawia wrócić do domu amerykańskiego misjonarza i znaleźć dowód swej niewinności.

Duch…

Debiut Lee Jeong-ho, „Bestseller” sprawia wrażenie jakby miał być pierwszym i ostatnim filmem koreańskiego reżysera. Bo chyba dlatego jego twórcy upychają w fabule tyle wątków, że wystarczyło by ich na co najmniej trzy pełnometrażowe filmy. Jest bowiem nawiedzony dom, duch (który okazuje się projekcją zaburzonego umysłu), szaleństwo, zbrodnia z przeszłości, poczucie winy, ludzka pamięć, zmowa zmilczenia, zbiorowy portret prowincjonalnego miasteczka i jego mieszkańców, zdradzona miłość i spirala zła, w którą wciągnięci wbrew sobie zostają zwyczajni ludzie.  Na pozór widzowie kina azjatyckiego nie powinni czuć się zaskoczeni, bowiem hybrydy różnych gatunków, stylów i tematów to specyfika wielu produkcji z Orientu. Ale jeśli można wysunąć jakiś zarzut wobec „Bestselleru” to byłby nim właśnie nadmiar atrakcji zaserwowanych nam przez debiutanta. Na całe szczęście udaje się uniknąć fabularnego chaosu, ponieważ z historii przedstawionej w filmie da się wyodrębnić trzy części. Pierwsza z nich pod względem fabuły najbliższa jest konwencji opowieści o nawiedzonym domu. Bohaterka zamieszkuje w eleganckiej, przestronnej wilii, by szybko się przekonać, że w jej ścianach (a raczej podłodze) czai się coś niepokojącego. Kobieta zaczyna miewać przerażające wizje a jej kilkuletnia córka spotykać się z tajemniczą przyjaciółką (jak można się domyślić duchem). Ta część filmu jest najmniej interesująca, ponieważ podobne historie widzieliśmy już setki razy. Najsłynniejszym przykładem w tym względzie jest horror Stanley Kubricka, „Lśnienie”, który – jak pamiętamy – opowiadał o pewnym pisarzu, szukającym inspiracji w opuszczonym na czas zimy hotelu. Jak się okazywało hotel był nawiedzony a pisarz zamiast weny znajdował szaleństwo i zbrodnie. Hee-soo także zachowuje się coraz dziwniej, chociaż w jej przypadku postępujące szaleństwo odblokowuje ją pisarsko i pozwala stworzyć kolejny bestseller. Eom Jeong-hwa, która odtwarza postać Hee-soo w tej części filmu wyjątkowo mnie drażniła, ponieważ cenią ją sobie bardzo nie tylko za urodę, ale także za talent. Eom grała histerycznie, zachowywała się nielogicznie i nie przysparzała ani sympatii ani zainteresowania swojej bohaterce. Na szczęście aktorka w dalszej części filmu porzuca irytującą manierę i przypomina widzom, że potrafi grać naturalnie i przekonująco. 

….szaleństwo…

Wraz z pierwszym fabularnym twistem, który następuje po ponownym oskarżeniu Hee-soo o plagiat historia zaczyna nabierać rumieńców. Zmienia się bowiem charakter przedstawionych postaci i zdarzeń. Na jaw wychodzi kilka rewelacji, których rzecz jasna, nie będę zdradzał. W każdym razie fabuła porzuca wątek nawiedzonego domu i ducha i wkracza w obszar kina psychologicznego (a może nawet psychopatologicznego). Pojawia się jeden z ulubionych motywów koreańskiego kina – poczucia winy i ludzkiej pamięci. W tym miejscu obraz Lee zbliża się na przykład do „Opowieści o dwóch siostrach” (o ile odrzucimy całą jego horrorową otoczkę). W obu filmach bohaterowie tracą bliską osobę, obwiniając się za jej śmierć. Poczucie winy jest tak ogromne, że niemal całkowicie rozbija ich psychikę i zaburza racjonalny osąd rzeczywistości. W otoczeniu bohaterów pojawiają się postacie, które okazują się być projekcjami ich ukrytych lęków i poczucia winy, a ni realnymi osobami. Twórcy „Bestsellera” nie mają czasu, by drążyć ten wątek, toteż intryga wpada już na nowe tory. Tym razem thrillera psychologicznego z wątkiem kryminalnym.

…i zbrodnia

Trzecia część filmu, gdy Hee-soo powraca do miasteczka i domu należącego niegdyś do amerykańskiego misjonarza, jest najbardziej interesująca i najlepsza. Nie tylko rozpoczęte wcześniej wątki znajdują satysfakcjonujące zwieńczenie, ale nadto ostatnie kilkadziesiąt minut filmu Lee dostarcza najwięcej emocji. Bohaterowie uciekają i ścigają, życie Hee-soo zostaje zagrożone, trup ściele się gęsto, a wszystkie przemyślane plany zawodzą. Najciekawszy wydał mi się  jednak nie typowy dla thrillera wątek walki o przetrwanie, ale pojawiający się nieco na uboczu temat banalności zła. Okazuje się czarnymi charakterami nie są w filmie Lee psychopaci i sadyści, ale najzwyczajniejsi w świecie osobnicy, zajmujący się na co dzień nauką w szkole albo biznesem. „Bestseller” w sugestywny sposób ukazuje jak łatwo jest przekroczyć granicę miedzy dobrem a złem. Zło zostaje wyrządzone bez premedytacji, przypadkowo. Ale gdy się już dokonuje, wciąga kolejne osoby niczym oceaniczny wir. Paulo Coelho w „Demonie i Panie Prym” pisał: „Odkryłem, że jeśli nadarza się sposobność, by ulec pokusie, to niestety jej ulegamy. Każda istota ludzka na ziemi potrafi czynić zło, zależy to tylko od okoliczności.” Ta pesymistyczna teza znajduje w debiucie Lee przekonujące potwierdzenie. Znacznie podnosi także wartość „Bestselleru”, który choć jest filmem przede wszystkim dostarczającym rozrywki, potrafi przemycić kilka niegłupich, smutnych refleksji na temat podatnej  na zło ludzkiej natury.

Dlatego wystawiam  OCENĘ 7/10

Więcej o BESTSELLER


>
             

2 komentarze :

  1. Interesująca koncepcja zła, które penetruje wszystko wokół. Ono jest w każdym z nas i cienka jest granica pomiędzy bielą a czernią, czasem niewidoczna, rozmydlona. Zło nie śpi po to, abyśmy tę granicę przestali zauważać.
    P.S.
    Ciekawy blog, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń