poniedziałek, 9 marca 2015

ZABIJANIE JEST JAK GRA: Historia seryjnego mordercy Tsutomu Miyazakiego, Cz II.





ciąg dalszy artykułu O SERYJNYM MORDERCY TSUTOMU MIYAZAKIM


UWAGA: Tekst zawiera treści tylko dla dorosłych! 




Erika

Erika Namba wracała z domu przyjaciółki, kiedy wypatrzył ją Miyazaki. Zwabił czterolatkę do swojego sedana. Dziewczynka cały czas płakała, więc zjechał na parking przy Młodzieżowym Domu Przyrody w Naguri. Powiedział Erice, żeby rozebrała się na tylnym siedzeniu, a potem zaczął ją fotografować. Na moment światła parkującego obok samochodu oświetliły twarz Miyazakiego. Erika znów zaczęła szlochać. Morderca nie czekał dłużej: chwycił ją za gardło. Dziewczynka rozpaczliwie szarpała się, ale po chwili przestała się ruszać. O godz. 7.00 wieczorem, jego trzecia ofiara była martwa. Miyazaki starannie owinął ciało w prześcieradło i umieścił je w bagażniku. Potem wyrzucił jej ubrania w lesie, za parkingiem i odjechał. 

Nie ujechał jednak daleko. Po kilkuset metrach Nissan Langley utknął w drogowej koleinie. Miyazaki włączył więc światła awaryjne. Po chwili przy jego samochodzie pojawiło się dwóch mężczyzn, którzy zaoferowali swą pomoc. Miyazaki nie stracił zimnej krwi. Pozwolił nieznajomym, nieświadomym z kim mają do czynienia, wypchać sedana. Miyazaki wsiadł, i bez słowa podziękowania, odjechał. 

Erika Namba

Policjanci z posterunku Kawagoe natychmiast połączyli zniknięcie Eriki Namby ze sprawa Mari Konno i Masami Yoshizawy a biuro śledcze prefektury Saitama ustanowiło specjalne centrum operacji, aby rozwiązać trzy przypadki „missing persons”. Następnego dnia, pracownik Młodzieżowego Domu Przyrody w Naguri natrafił na część porzuconej garderoby zaginionej dziewczynki, a setki policjantów zaczęło przeczesywać okolicę. W tym samym czasie w przedszkolu Eriki oraz w całym kompleksie apartamentów, gdzie mieszkała rodzina Namba, porozklejano ulotki informujące o zaginięciu dziewczynki. Następnego dnia informacja na plakacie okazała się już nieaktualna. Policja znalazła bowiem zwłoki Eriki: jej nogi i ręce były powiązane nylonowym sznurkiem. Miejsce zbrodni znajdowało się ledwie 50 km od domu ofiary - około godziny i czterdziestu pięciu minut drogi. Pięciuset policjantów przeszukiwało las, ale nie udało się natrafić na żaden istotny ślad. 

Nissan Langley - 
samochód Miyazakiego 

Dwaj mężczyźni, którzy w nocy zabójstwa pomogli Miyazakiemu uruchomić samochód, zgłosili się by zidentyfikować auto. Dokładnie pamiętali, że miał on tablice rejestracyjne wskazujące na miasto Hachioji, wschodzące w skład tokijskiej aglomeracji. Niestety błędnie rozpoznali markę samochodu jako Toyotę Corollę II, co wyszło na jaw dopiero po sprawdzeniu przez stróżów prawa ponad 6 tys. aut tej marki. Ta pomyłka pozbawiła śledczych znaczącego tropu, który mógłby naprowadzić ich na sprawcę. Niemniej tajemnicze zaginięcie dwóch dziewczynek i brutalne morderstwo trzeciej – mieszkających zaledwie 30 km od siebie, na obszarze tej samej prefektury, Saitamy było wystarczającym powodem by potraktować sprawę z największą powagą. 

Śledczy dowiedzieli się także czegoś jeszcze: każda z rodzin dziewczynek była niepokojona dziwnymi telefonami. Telefon dzwonił, ale anonimowy rozmówca milczał, a gdy członkowie rodziny nie podnosili słuchawki, aparat wydzwaniał przez 20 minut. Co więcej niecały tydzień po morderstwie córki, Shin'ichi Namba, podobnie jak rodzina Konno, otrzymał pocztówkę od nieznanego nadawcy. Jej treść ułożono ze znaków kanji wyciętych z gazet, następnie odbitych na kserokopiarce i powiększonych. Układały się one w ciąg słów: "Erika. Chłód. Kaszel. Gardło. Odpoczywać. Śmierć”. 

Tymczasem zbliżał się koniec roku 1988 a poszukiwania Mari i Masami prowadziły donikąd. W tej sytuacji, zwłaszcza media skupiły uwagę na sprawie zabójstwa Eriki. Po odkryciu ciała dziewczynki, już i tak napięta atmosfera lęku panująca wśród rodziców i nauczycieli Saitama, uległa jeszcze pogorszeniu. Redakcja Asahi Shimbun na koniec 1988 r. uchwyciła nastrój przytłumionej paniki. „W końcu” - czytamy, „musimy polegać na policji. Tak więc nasz apel brzmi: śledczy, podwójcie swe wysiłki!

Wyznanie mordercy

Miyazaki aż do lata 1989 r. wstrzymał się ze swą zbrodniczą działalnością. Ale to nie znaczy, że pozostał bezczynny. Zabójca, jak robił to już kilka razy, wrócił na miejsce śmierci Mari Konno i usunął resztki, które po niej pozostały. Co z nimi zrobił? W dniu 6 lutego, około 6 rano, Shigeo Konno, ojciec Mari w drodze do pracy, znalazł na progu swego domu tajemnicze pudełko i po chwili wezwał policję. Pośród popiołu, brudu znajdowały sie zwęglone fragmenty kości, 10 dziecięcych zębów, jak również zdjęcia bielizny, szortów i sandałów zaginionej dziewczynki. Był tam także jeden arkusz papieru do kopiarki z następującą treścią „Mari. Kości. Kremacja. Zbadaj. Udowodnij”. 

Dziesięć małych zębów znalezione w popiele natychmiast przekazano do laboratorium Uniwersytetu Dental Tokio do szczegółowych badań. Na ich podstawie dr Kazuo Suzuki orzekł iż prawdopodobnie nie należą do Mari. Na specjalnie zwołanej w tym celu konferencji prasowej rzecznik policji ogłosił to odkrycie Suzukiego. Ten jednak jakiś czas potem, ku rozpaczy rodziny Konno, zmienił zdanie, stwierdzając, że identyfikacja mogła być błędna wobec czego nie można wykluczyć, iż są zębami zaginionej dziewczynki. Dodatkowej weryfikacji dostarczyło orzeczenie antropologa sądowego, który stwierdził, iż 220 gramów fragmentów przebadanych kości należało nie tylko do człowieka, ale bez wątpienia także do Mari Konno. 

Miyazaki łapczywie śledził doniesienia medialne, ale usłyszał tylko oryginalne orzeczenie Suzukiego: że znalezione zęby nie należały do Mari - i natychmiast usiadł do pisania. W dniu 11 lutego Konno otrzymali trzystronicowy list, zaś jego kopia dotarła do redakcji Asahi Shimbun wraz ze skopiowaną, polaroidowa fotografią Mari. List został zatytułowany „Wyznanie zbrodni” i podpisane „Yuko Imada” ( to kalambur, który oznacza: „Teraz powiem”).  Morderca zaczął swój list od przypomnienia, że pozostawił karton ze szczątkami dziewczynki na progu jej rodzinego domu. „Widziałem konferencje prasową policji, na której stwierdzono, że szczątki nie należą do Mari. Matka Mari powiedziała przed kamerą, iż odzyskała nadzieję, że może jej córka wciąż jeszcze żyje. Wiedziałem, że muszę napisać to wyznanie, żeby matka Mari nie żyła na próżno dalej nadzieją. Mówię to jeszcze raz: to są szczątki Mari”.  

Aparat fotograficzny 
Miyazakiego

Wyznanie pochodzącego od prawdopodobnego mordercy dziewczynki wywołało burzę. Następnego dnia policja prefektury Saitama ostatecznie zakwalifikowała sprawę Mari Konno jako zabójstwo i powołała specjalne centrum do zbadania jej porwania i morderstwa. Grafolodzy zbadali list, ale nie udało się im ustalić płci autora. Powołując się na do tej pory zebrane zeznania, policja rozmieściła ponad pół miliona ulotek na obszarze, w którym mieszkały dziewczęta. Śledczy zdołali także poprawnie zidentyfikować odbitkę polaroidowego zdjęcia Mari jako pochodzącą z aparatu Mamiya 6x7 – często używanego przez drukarki. Inny trop, wiązał się z badaniem pudełka z makabryczną zawartością. Faktura kartonu wskazywała na pudełka wykorzystywane do wysyłania obiektywów aparatów fotograficznych. Ustalono także, że krój na pocztówkach był typowy dla fotonaświetlarek i kopiowany był na kopiarce przemysłowej. Policja później odmówił komentarza na temat tego, czy rozpoczęła śledztwo w drukarniach znajdujących się w regionie. 

Rodzina Konno czekała jeszcze trzy tygodnie, nim prowadzący śledztwo oficjalnie ogłosili, iż podrzucone przez niezidentyfikowaną osobę pudełko, zawierało szczątki ich córki. Ze znajdujących się w nim kości udało się złożyć prawie cały szkielet cztero- lub pięcioletniej dziewczynki a dwa znajdujące się w najlepszym stanie zęby idealnie odpowiadały dokumentacji rentgenowskiej Mari. W dniu 11 marca 1989 - w ciągu siedmiu miesięcy od zgłoszenia zaginięcia - Mari została w końcu pochowana. „Jej rąk ani nóg nie znajdziemy pośród ocalałych szczątków”, powiedział Shigeo Konno na pogrzebie. „Kiedy pójdzie do nieba, nie będzie w stanie ani chodzić, ani jeść. Proszę, zwróć resztę jej szczątków”. 

Pogrzeb Mari Konno

Na reakcję Miyazakiego rodzina Konno nie musiała czekać długo. Po powrocie z pogrzebu znaleźli kolejny list od „Yuko Imady”. Ten zatytułowany był po prostu „Spowiedź”, ale jego treść była równie makabryczna jak pudełko ze szczątkami ich córki. Miyazaki opisywał w nim kolejne etapy rozkładu zwłok Mari: „Zanim się zorientowałem, trup dziecka stał się cały sztywny... Chciałem skrzyżować jej ręce na piersi, ale nie mogłem ich zgiąć... Dość szybko na całym ciele pojawiają się czerwone plamy. Wielkie, czerwone plamy jak flaga Hinomaru albo jakbyś pokrył je pieczęciami hanako... Po pewnym czasie ciało pokrywa się rozstępami.  Przedtem było sztywne a teraz wypełnia się wodą. I śmierdzi. Jak śmierdzi! Jak nic kiedykolwiek śmierdziało w tym całym szerokim świecie”. 

Mimo wskazówek podrzucanych przez „Yuko Imade”, policja nie była w stanie natrafić na ślad Miyazakiego. Niektórzy obserwatorzy interpretowali listy Miyazakiego jako wyraz rozkoszowania się sprawcy lękiem, jaki wywoływał w społeczeństwie, ale  prof. Akira Ishii nie zgadza się z tym stwierdzeniem: „Nic z tego nie miało dla niego żadnego społecznego wymiaru. To było jak granie w gry wideo - wiesz, „plus jeden punkt za wywołanie sensacji”. Nie starał się zyskać uznania społeczeństwa. Miał społeczeństwo w swym umyśle, którego był jądrem”. 

Jednak seksualny niepokój wciąż wzrastał w Miyazakim, znajdując ujście latem 1989 r.. Zaprzestał chodzenia do pracy i coraz częściej spędzał czas w swoim pokoju, siedząc ze skrzyżowanymi nogami w swoim pokoju i edytując swe cenne nagrania wideo. W pierwszy dzień czerwca, ujrzał dziewczęta bawiące się w pobliżu Szkoły Podstawowej Akishima i namówił jedną z nich do ściągnięcia majtek. Kiedy zaczął ją sfotografować, zwrócił uwagę sąsiadów, którzy nawet próbowali pochwycić mężczyznę. Mimo tego incydentu, pięć dni później Miyazaki zaatakował po raz wtóry. I najbardziej bestialski.

Śmierć po raz czwarty 

W dniu 6 czerwca, opuścił swój bungalow i udał się na korty tenisowe w Ariake pobliżu Zatoki Tokio w nadziei, że może uda mu się pstryknąć kilka fotek grających tam dziewczętom. Korty były jednak zamknięte. W pobliskim parku, natknął się na samotnie bawiącą się pięcioletnią Ayako Nomoto. Gdy zbliżył się do niej, ściągnął przykrywkę z obiektywu aparatu fotograficznego. Poprosił dziewczynkę, aby pozowała do zdjęć, a następnie wykonał kilka zdjęć, dopóki Ayako nie przyzwyczaiła się do niego. „Zróbmy jeszcze trochę zdjęć we wnętrzu samochodu” zaproponował a dziewczynka posłusznie wsiadła do jego nissana. Miyazaki zaparkował około 800 metrów dalej. Nieco znudzona Ayako zaczęła podskakiwać na tylnym siedzeniu. Aby zyskać na czasie, Miyazaki poczęstował ją gumą a bystra dziewczynka zwróciła uwagę na jego zdeformowane, „śmieszne ręce” i nie omieszkała ich skomentować. Rozwścieczony, Miyazaki natychmiast naciągnął parę winylowych rękawic. „Oto, co się dzieje z dziećmi, które mówią takie rzeczy”, warknął, chwytając ją za gardło. „Szamotała się i kopała, ale po czterech lub pięciu minutach zwiotczała”, wyznał później. Aby upewnić się, że nie żyje, zakleił jej usta taśmą i związał ręce winylową liną, a następnie owinął ciało w prześcieradło i umieścił je w bagażniku samochodu. 

Ayaka Nomoto

Tym razem zabrał ciało do domu, zatrzymując się po drodze w sklepie wideo w Koenji, żeby wynająć kamerę. Kiedy zaparkował obok dwupokojowego bungalowa, było już ciemno. Czekał dwie godziny, by w końcu przenieść malutkie ciało do wnętrza domu, gdzie zdjął z niego ubranie i wytarł je ręcznikiem. Położył martwą Ayako na niskim stoliku kotatsu i rozłożył nogi eksponując pochwę dziewczynki. Następnie zaczął ją fotografować i filmować, jednocześnie masturbując się. Potem ponownie związał ręce i nogi i przykrył ciało trzema prześcieradłami. 

Dwa dni później, odór rozkładających się zwłok stał się nie do zniesienia. Mimo, iż policja nie była w stanie zidentyfikowanie go jako „Mordercy małych dziewczynkę”, Miyazaki wiedział, że musi zachować maksymalną ostrożność, dlatego zdecydował się pozbyć ciała. Z pomocą noża i piły, odciął głowę od zwłok, a także ręce i nogi, aby utrudnić identyfikację. Cztery dni po zabójstwie udał się nocą na cmentarz w Hanno Miyazawa-ko, gdzie w pobliżu publicznej toalety ukrył tułów dziewczynki. Ręce Ayako upiekł w ognisku rozpalonym na podwórku, a następnie częściowo je zjadł zaś to, co pozostało, w tym czaszkę, wyrzucił w lesie Mitakeyama, 230 metrów od jego domu. Zdając sobie sprawę z ryzyka, pozostawiania szczątek ofiary w pobliżu mieszkania, wrócił po nie i zapakował do torby, którą ukrył w magazynie za jego sypialnią. Ostatecznie jednak rozrzucił kości w lesie, a potem spalił włosy, ubrania i torbę z tworzywa sztucznego, a także poplamioną krwią pościel.

Pięć dni później, po tym jak policja rozdystrybuowała 10 tys. ulotek z opisem i zdjęciem Ayako, na pobliskim cmentarzu odnaleziono okaleczony tułów dziewczynki. Mimo wszelkich starań, które Miyazaki poczynił, aby po jego ostatniej ofierze nie pozostał żaden ślad, udało się odnaleźć jej szczątki i szybko je zidentyfikować. Grupa krwi i rozmiar klatki piersiowej odpowiadały Ayako Nomoto, której zaginięcie matka dziewczynki zgłosiła 6 czerwca o godz. 20:40. Również treść żołądkowa zgadzała się z ostatnim posiłkiem Ayako. 

W końcu, makabryczne kariera Miyazakiego pomimo zaangażowania ogromnych siły policyjnych została przerwana, przez zwykłego obywatela. 


„Kwestia szczęścia”

W niedzielę, 23 lipca 1989 roku, w Hachioji dwie siostry bawiły się w w pobliżu publicznych łazienek, kiedy zatrzymał się koło nich Nissan Langley i wysiadł z niego młody człowiek. „Zaczekaj tu”, powiedział do starszej dziewięcioletniej dziewczynki, zaś do młodszej zaczął się przymilać i oddalać się z nią w kierunku pobliskiej rzeki. Ale starsza siostra nie miała zamiaru bezczynnie czekać: pobiegła do domu po ojca. Zaalarmowany przez dziewczynkę mężczyzna przybiegł natychmiast. Jego córka była naga, a nieznajomy celował obiektywem aparatu fotograficznego między jej nogi. Rozwścieczony ojciec chwycił Miyazakiego i powalił go na ziemię. Mimo to zdołał się wyrwać z rąk mężczyzny i uciekł w stronę bagnistego brzegu rzeki. Z niezrozumiałych powodów po chwili jednak wrócił do swojego samochodu, ale tam już czekali wezwani wcześniej policjanci z posterunku w Hachioji. Tsutomu Miyazaki został zatrzymany pod zarzutem „zmuszania małoletniego do popełniania aktów nieprzyzwoitych”. 

Śledczy byli przekonani, że w końcu udało im się pojmać tak intensywnie przez nich poszukiwanego seryjnego mordercę dzieci. Przeszukanie w mieszkaniu Miyazakiego ostatecznie przesądziło kwestię: z osoby podejrzanej o mniej groźne przestępstwo stał się podejrzanym w sprawie o brutalne morderstwa. 

Wydobywanie szczątek jednej 
z ofiar Miyazakiego 

Siedemnaście dni później, Miyazaki przyznał się do popełnienia morderstwa Ayako Nomoto, której czaszkę znaleziono następnego dnia w górach Okutama. Na przyznanie się do pozostałych zbrodni nie trzeba było czekać już tak długo. Miyazaki przyznał, że to on zabił Erikę Namba a także Mari Konno, których nagrania wideo odkryto wśród 6000 taśm w legowisku Miyazakiego. W połowie września, po wstępnym badaniu przez psychiatrów i stwierdzeniu, że Miyazaki „Nie cierpiał na widoczne zaburzenia psychiczne”, przyznał się do czwartej zbrodni: zabójstwa Masami Yoshizawy. W dniu 6 września, w lesie koło Przełęczy Komine znaleziono szczątki Masami. Tydzień później zostały odkryte nadgryzione kości rąk i stóp Mari Konno. Apel ojca dziewczynki o zwrot rąk i nóg jego córki znalazł w końcu odzew. 

Czy policja mogła namierzyć Miyazakiego wcześniej? 

Do czasu aresztowania Miyazakiego i jego późniejszych zeznań, śledczy byli daleko od identyfikacji mordercy, mimo intensywnego i kosztownego dochodzenia. „To prawie niemożliwe, aby złapać mordercę, gdy nie ma między nim a ofiarami żadnego związku”, wyjaśnia dziennikarz śledczy „To tylko kwestia szczęścia”. W przypadku sprawy Eriki stróże prawa otrzymali ponad 600 połączeń z obywateli Hanno co zajęło im kilka dni. 

Epilog

Po upublicznieniu przyznania się Miyazakiego do morderstwa czterech dziewczynek przez media, jego rodzice zamknęli gazetę „Akikawa Shimbun” i ukryli się przed opinią publiczną. W 1989 r. W wywiadzie dla Tokyo Shimbun z 1989 r. Katsumi Miyazaki ubolewał, że „nie zwróciłem większej uwagi na uczucia mojego syna”. Po aresztowaniu, Miyazaki napisał wściekły list do ojca, obwiniając go o wszystko. W 1994 r. ojciec Miyazakiego nie wytrzymał przeciągającego się procesu i popełnił samobójstwo, skacząc do rzeki. 

Miyazaki prowadzony na 
rozprawę sądową

Na sali sądowej przez dwie dekady trwał spór między obrońcami Miyzakiego a oskarżeniem o uznanie Miyazakiego za zdolnego do ponoszenia pełnej odpowiedzialności za popełnione zbrodnie. Psychologowie byli bowiem podzieleni w tej kwestii. Miyazaki twierdził, że to jego alter ego - Rat Man - kazał mu mordować, aby wskrzesić zmarłego dziadka. Niektórzy psychiatrzy twierdzili, że cierpiąc na zaburzenia osobowości wielorakiej, nie miał pojęcia że to, co zrobił, było złe. Inni mówili, że był całkowicie zdrowy; był potworem, który nie czuł skruchy z powodu swoich czynów. 

Przez cały okres pobytu za kratami, Miyazaki całe dnie spędzał na czytaniu mang, które raz w tygodniu dostarczała mu matka. „Wydawał się szczęśliwy”, powiedział o nim jego adwokat, Junji Suzuki. 

Miyazaki dożył w celi śmierci 45 urodzin, gdy zasądzony w procesie wyrok śmierci, został w końcu wykonany. We wtorek 17 czerwca 2008 roku kat założył wisielczą pętlę na jego szyję.  

Źródła
Charles T. Whipple, The Silencing of The Lambs, http://web.archive.org/web/20070818192957/http:/www.charlest.whipple.net/miyazaki.html
Serial Killer. Spotlight, Tsutomu Miyazaki - Otaku Killer, 
http://www.crimelibrary.com/blog/2013/01/05/serial-killer-spotlight-tsutomu-miyazaki-otaku-killer/index.html

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz