O co chodzi?
Rok, 2005. Miasto Mujin,
prowincja Gwangju. Gang In-ho, nauczyciel wychowania plastycznego przybywa do
szkoły dla głuchoniemych dzieci, Akademii Jae Jae. In-ho zostaje ciepło
przyjęty przez dyrektora placówki oraz jego brata bliźniaka, pełniącego funkcję
kierownika administracji. Nowo przybyły nauczyciel wkrótce rozpoczyna pracę w
szkole i odkrywa, że dzieci w szkole zachowują się dziwnie. To odczucie dotyczy
zwłaszcza trojga z nich: chłopca Min-soo oraz dziewczynek: Yeon-doo i Yoo-ri. Któregoś
dnia Yoo-ri, która zdradza talent plastyczny, zaprowadza In-ho do pralni, gdzie
jedna z nauczycielek podtapia Yeon-doo. Zbulwersowany zachowaniem nauczycielki
In-ho zabiera dziewczynkę do szpitala. Pomaga mu w tym miejscowa działaczka na
rzecz praw człowieka, Yoo-jin. To właśnie jej Yeon-doo wyznaje (używając kartki
papieru) o tym, co rzeczywiście dzieje się za szkolnymi murami. Okazuje się, że
dyrektor, kierownik administracji oraz jeden z nauczycieli regularnie wykorzystują
psychicznie i fizycznie Min-soo oraz dziewczynki. In-ho oraz Yoo-jin
postanawiają walczyć o aresztowanie i ukaranie, molestujących głuchonieme
dzieci dorosłych. Nie zdają sobie sprawy, że porywają się na ludzi, którzy
cieszą się wielką estymą lokalnej społeczności i którzy mają rozległe kontakty.
Kto wie, czy „Silenced” (znane
również pod tytułem „The Crucible”) w reżyserii Hwang Dong-hyeoka doczekałoby
się realizacji, gdyby nie… obowiązkowa służba wojskowa. W Korei Południowej
nawet filmowe gwiazdy i celebryci zobowiązani są poświęcić dwa lata służby
zasadniczej ojczyźnie. Odtwórca głównej roli, Gong Yoo nie był więc wyjątkiem.
Niemniej to właśnie w okresie odbywania służby wojskowej aktor natknął się na
powieść „Dogani” autorstwa Gong Ji-yeonga. Została ona zainspirowana
autentycznymi wydarzeniami, które rozgrywały się w latach 2000-2005 w szkole
dla głuchoniemych dzieci, w miejscowości Inhwa, w prowincji Gwangju. Sześciu
miejscowych nauczycieli zostało oskarżonych o molestowanie swych podopiecznych.
Mimo iż udało się ich postawić przed wymiarem sprawiedliwości, zdołali oni
wymknąć się Temidzie. Historia ta dzięki powieści Gonga (a wcześniej jej
internetowej wersji, która zgromadziła szesnaście milionów czytelników) stała
się głośna na całą Korę, budząc powszechne oburzenie. Jednak prawdziwą burzę
wywołał film, będący jej adaptacją. Gorącym orędownikiem przeniesienia powieści
Gonga na ekran był wspomniany Gong Yoo, który odbył wiele spotkań z pisarzem,
nakłaniając go do wyrażenia zgody na wersję filmową. W końcu Hwang Dong-hyeok,
reżyser dobrze przyjętego dramatu „Father” (2008), również opartego na faktach,
zdecydował się zmierzyć z tą gorącą i trudną do realizacji historią.
Historia jest trudna, choć z
pozoru prosta do zaprezentowania na ekranie. Wpisuję się ona bowiem w prosty
zdawałoby się schemat „zbrodni i kary”: mamy wszak nie podlegającą dyskusji
„zbrodnie” w postaci psychicznego i fizycznego wykorzystywania
niepełnosprawnych dzieci, mamy również „karę” w postaci pojmania i osądzenia
sprawców. Lecz tę ponurą i przerażającą opowieść o złu, przybierającym twarz
powszechnie szanowanych obywateli napisało życie, a życie nie zna żadnych
konwencji i schematów. W istocie więc o ile
„zbrodnia” nie podlega dyskusji, „kara” nie jest już tak oczywista.
Na twórcę „Silenced” czekały też
pułapki innego rodzaju. Temat molestowania dzieci jest z jednej strony
dramaturgicznie atrakcyjny, kusi emocjonalnością i napięciem, z drugiej strony
jest śliski jak wypastowana podłoga w muzeum; łatwo popaść w banał,
uproszczenia i tendencyjność. A jednak Hwang ze sprawnością zdolnego slalomisty
wyminął wszelkie czyhające na niego pułapki powierzchownego lub nadmiernie
sensacyjnego potraktowania tematu. „Slienced” nie oszczędza emocji widzów,
ukazując im sceny brutalnego traktowania dzieci, bicia po twarzy, kopania,
podtapiania, gwałcenia. Nie ma jednak mowy o epatowaniu patologią, o niezdrowej
fascynacji przemocą skierowaną wobec bezbronnych i bezradnych dzieci. Kamera
pokazuje tylko tyle, ile powinna, by wstrząsnąć widzem i wywołać szczere
oburzenie karygodnym postępowaniem dorosłych i zarazem głębokie współczucie dla
ofiar przemocy. Idealne wypośrodkowanie w ukazywaniu drastycznych scen to
zasługa nie tylko reżysera i montażysty, ale chyba w stopniu najwyższym aktorów,
zwłaszcza dziecięcych. Debiutująca na ekranie jedenastoletnia Kim Hyeon-soo
(Yeon Doo) oraz posiadający całkiem pokaźny dorobek aktorki, choć w filmach
znacznie lżejszego kalibru: trzynastoletni Baek Seung-hwan (Min Soo) oraz
jedenastoletnia Jeong In-seon (Yoo-ri) – wszyscy oni są prawdziwą rewelacją
filmu Hwanga. Zagrać głuchonieme ofiary molestowania seksualnego w sposób
absolutnie naturalny i w stu procentach przekonujący – to nawet dla
najwybitniejszych dorosłych aktorów byłoby nie lada wyzwaniem. A tymczasem cała
wymieniona trójka dziecięcych odtwórców ról zagrała filmowych bohaterów, jakby
naprawdę byli oni głuchoniemi i molestowani. Najbardziej poruszające chwile
filmu to zeznania dzieci, które całą potworność czynów oprawców, całą swą
rozpaczliwą bezradność i ból wyrażają za pomocą języka migowego i mimiki twarzy,
po której spływają strumienie – zdaje się – prawdziwych łez. Jest to absolutnie
mistrzowski popis aktorskich zdolności trojga dziecięcych aktorów. Chociaż
dzieci podobno nie grają, one po prostu są przed kamerą takie, jakie naprawdę
są. Być może dlatego wypadają tak przejmująco wiarygodnie.
A jednak choć dzieci dźwigają
emocjonalny ciężar filmu, obraz Hwanga nie sięga do głębi psychologicznych
konsekwencji molestowania tak głęboko jak choćby koreański „This Charming Girl”
Lee Yoon-ki czy też japoński „Strange Circus” Siona Sono. To mógłby być poważny
zarzut, gdyby nie fakt, że „Silenced” nie jest filmem o traumie psychicznego i
wykorzystywania dzieci.
….nieoczywista kara
Pora wyjaśnić dlaczego „kara” w
filmie Hwanga bynajmniej nie jest tak pewna. Wyjaśnienie wiąże się z
odpowiedzią na pytanie, o czym tak naprawdę opowiada „Silenced”. Rzecz jasna,
temat molestowania dzieci jest w nim obecny, ale zdaje się, że reżysera
obchodzi bardziej to, jak koreańskie społeczeństwo (a przynajmniej jego część)
reaguje na nie budzący wątpliwości fakt, iż skrzywdzone zostały bezbronne,
niewinne dzieci. Sprawcy tę krzywdę wyrządzający zostają dość szybko schwytani,
choć istotne jest, że staje się to dopiero po interwencji telewizyjnych
dziennikarzy. Policja, urząd miejski, ministerstwo – wszyscy zawodzą,
wymawiając się brakiem obowiązku, niedostatecznością dowodów, czy zwykłym
konformizmem. Dopiero nagłośnienie sprawy przez telewizję skłania policję do
aresztowania sprawców i postawienia ich przed sądem. To przed nim rozgrywa się
pozostała część filmu. I właśnie od kiedy przyglądamy się procesowi o
wykorzystywaniu dzieci przez dyrektora, kierownika administracji i nauczyciela,
zaczynamy rozumieć, że wymierzenie kary nie będzie kwestią z góry przesądzoną.
Po jednej stronie znaleźli się wpływowi ludzie, o rozlicznych kontaktach i
układach, powszechnie szanowani i cieszący się znakomitą opinią, po drugiej zaś
niepełnosprawne dzieci i wspierający ich nauczyciel i aktywistka na rzecz praw
człowieka. Dawid i Goliat. Gdybyśmy oglądali amerykański dramat sądowy finału
procesu moglibyśmy się bez trudu domyślić, ale oglądamy film koreański i niczego
nie można być pewnym.
O czym jest zatem „Slienced”? To
film o niewydolności i słabości instytucji państwa, które nie są w stanie
chronić zwykłych obywateli, za to z łatwością ulegają naciskom tych, którzy
mają pieniądze i władzę. W ogólniejszym znaczeniu to także film o korupcji, o
nieskuteczności prawa, niedoskonałości demokracji i sprawiedliwości, która
okazuje się być jedynie pięknym słowem na papierze, w życiu zaś staje się
pustym frazesem. Ale obraz Hwanga nie jest filmem propagującym defetyzm i
siedzenie z założonymi rękoma, skoro i tak wszystko jest już załatwione. Najważniejsze
przesłanie filmu pojawia się w końcowej, scenie gdy Yoo-jin dochodzi do
wniosku, że nie jest istotne, aby zmienić świat, ale żeby świat nie zmienił
nas. Zła nie da się wytępić z natury świata i natury człowieka, ale można
sprawić, by nie stało się ono powszechnie akceptowane. „Silenced” (tytuł można
przetłumaczyć jako „wyciszony, wyciszone”, co można odnieść do głuchoniemych
dzieci, jak też do wyciszania takich niewygodnych spraw jak molestowanie dzieci
przez „porządnych obywateli”) jest zatem również filmem o sprzeciwie na
przyzwolenie na zło, na milczącą akceptację jego istnienia, na obojętność na
czyjeś nieszczęście. W filmie bohaterowie odnoszą sukces nie dlatego, że
doprowadzają do skazania sprawców, ale że powiedzieli stanowcze „nie” złu, nie pozwolili,
żeby zło zostało zamiecione pod dywan, a krzywda dzieci zapomniana.
Puentą do filmu Hwanga jest fakt,
że obejrzało go ponad cztery miliony Koreańczyków a sprawą molestowanie w
szkole Inhwa, która zainspirowała twórców, postanowił osobiście się zająć
prezydent Korei Południowej, Lee Myung-bak, występując z inicjatywą zmiany
przepisów prawa.
Drobiazgi
„Silenced” nie jest filmem bez
wad. Choć główny bohater, Gong jest jednym z wielu nauczycieli w Akademii Jae, o pozostałych nie wiemy nic, poza tym że stanowią nieme tło dla kilku
scen, w których pojawiają się bohaterowie. A szkoda. Byłoby interesująco
dowiedzieć się dlaczego nie reagowali, na rozgrywający się na ich oczach dramat
wykorzystywanych dzieci. Mało realistycznie, za to bardzo po „amerykańsku”
wypadają sceny sądowe. Prokurator i obrońca zadają świadkom pytania sugerujące
odpowiedź, a jednak sędzia nie reaguje, reżyser nie wycina ich w montażu, a widzowi migają przed oczami sceny z amerykańskich filmów. Sporo zdziwienia
wywołała u mnie liczna i głośno reagująca publiczność, a już zupełnie
niedowierzanie sceny, w których molestowane dzieci są przesłuchiwane w
obecności sprawców i pełnej sali. No cóż, to tylko film…
Ostatecznie ogromny ładunek
emocji, waga i uniwersalizm poruszanej problematyki,
a także znakomita robota filmowa oraz
fenomenalna gra dzieciaków sprawiają, że
bez problemu możemy przymknąć oczy na wspomniane mankamenty i ocenić „Silenced”
Hwang Dong-hyeoka na:
MOJA OCENA: 8 - /10
Więcej o SILENCED
REALIZACJA
|
FABUŁA
|
DRUGIE DNO
|
„Koreański” to
synonim profesjonalizmu na najwyższym poziomie. Nie inaczej jest w przypadku
„Silenced”.
|
Gdy krzywda dzieje
się dzieciom, i to na dodatek niepełnosprawnym, trudno powstrzymać oburzenie
i … łzy. Oburzenie i łzy są szczere,
bo film na faktach a twórcy starają się by realizm nie był tylko pustym
słowem. Znacznie więcej niż reportaż interwencyjny o jednej z
najstraszliwszych społecznych patologii.
|
Czyżby Koreańczycy
nie powołali u siebie rodzimej odmiany CBŚ? Ale to nie jest tylko film o
korupcji, nieskuteczności prawa i niewydolności państwa. To film o tym, że
nawet jeśli nie zmienimy świata, to możemy sprawić, by świat nie zmienił nas.
|
Nie oglądałam filmu, ale przekonuje mnie ciekawa obsada, którą widzę na plakacie promującym. Aktora miałam okazję oglądać w kilku komediach, więc jestem ciekawa, jak poradzi sobie w takim filmie. Problematyka przypomina mi "Yami no Kodomotachi" z Eguchi Yousuke, o którym to z resztą Ci już wspominałam. Lubię filmy oparte przynajmniej w połowie na autentycznych wydarzeniach, więc z pewnością obejrzę tę produkcję. Tym bardziej, że jest koreańska, a w większości udaje mi się trafić jedynie na japońskie.
OdpowiedzUsuń