piątek, 23 marca 2012

SILENCED (Do-ga-ni, Korea Płd, 2011)




O co chodzi?

Rok, 2005. Miasto Mujin, prowincja Gwangju. Gang In-ho, nauczyciel wychowania plastycznego przybywa do szkoły dla głuchoniemych dzieci, Akademii Jae Jae. In-ho zostaje ciepło przyjęty przez dyrektora placówki oraz jego brata bliźniaka, pełniącego funkcję kierownika administracji. Nowo przybyły nauczyciel wkrótce rozpoczyna pracę w szkole i odkrywa, że dzieci w szkole zachowują się dziwnie. To odczucie dotyczy zwłaszcza trojga z nich: chłopca Min-soo oraz dziewczynek: Yeon-doo i Yoo-ri. Któregoś dnia Yoo-ri, która zdradza talent plastyczny, zaprowadza In-ho do pralni, gdzie jedna z nauczycielek podtapia Yeon-doo. Zbulwersowany zachowaniem nauczycielki In-ho zabiera dziewczynkę do szpitala. Pomaga mu w tym miejscowa działaczka na rzecz praw człowieka, Yoo-jin. To właśnie jej Yeon-doo wyznaje (używając kartki papieru) o tym, co rzeczywiście dzieje się za szkolnymi murami. Okazuje się, że dyrektor, kierownik administracji oraz jeden z nauczycieli regularnie wykorzystują psychicznie i fizycznie Min-soo oraz dziewczynki. In-ho oraz Yoo-jin postanawiają walczyć o aresztowanie i ukaranie, molestujących głuchonieme dzieci dorosłych. Nie zdają sobie sprawy, że porywają się na ludzi, którzy cieszą się wielką estymą lokalnej społeczności i którzy mają rozległe kontakty.

Zbrodnia i…

Kto wie, czy „Silenced” (znane również pod tytułem „The Crucible”) w reżyserii Hwang Dong-hyeoka doczekałoby się realizacji, gdyby nie… obowiązkowa służba wojskowa. W Korei Południowej nawet filmowe gwiazdy i celebryci zobowiązani są poświęcić dwa lata służby zasadniczej ojczyźnie. Odtwórca głównej roli, Gong Yoo nie był więc wyjątkiem. Niemniej to właśnie w okresie odbywania służby wojskowej aktor natknął się na powieść „Dogani” autorstwa Gong Ji-yeonga. Została ona zainspirowana autentycznymi wydarzeniami, które rozgrywały się w latach 2000-2005 w szkole dla głuchoniemych dzieci, w miejscowości Inhwa, w prowincji Gwangju. Sześciu miejscowych nauczycieli zostało oskarżonych o molestowanie swych podopiecznych. Mimo iż udało się ich postawić przed wymiarem sprawiedliwości, zdołali oni wymknąć się Temidzie. Historia ta dzięki powieści Gonga (a wcześniej jej internetowej wersji, która zgromadziła szesnaście milionów czytelników) stała się głośna na całą Korę, budząc powszechne oburzenie. Jednak prawdziwą burzę wywołał film, będący jej adaptacją. Gorącym orędownikiem przeniesienia powieści Gonga na ekran był wspomniany Gong Yoo, który odbył wiele spotkań z pisarzem, nakłaniając go do wyrażenia zgody na wersję filmową. W końcu Hwang Dong-hyeok, reżyser dobrze przyjętego dramatu „Father” (2008), również opartego na faktach, zdecydował się zmierzyć z tą gorącą i trudną do realizacji historią.

Historia jest trudna, choć z pozoru prosta do zaprezentowania na ekranie. Wpisuję się ona bowiem w prosty zdawałoby się schemat „zbrodni i kary”: mamy wszak nie podlegającą dyskusji „zbrodnie” w postaci psychicznego i fizycznego wykorzystywania niepełnosprawnych dzieci, mamy również „karę” w postaci pojmania i osądzenia sprawców. Lecz tę ponurą i przerażającą opowieść o złu, przybierającym twarz powszechnie szanowanych obywateli napisało życie, a życie nie zna żadnych konwencji i schematów.  W istocie więc o ile „zbrodnia” nie podlega dyskusji, „kara” nie jest już tak oczywista.

Na twórcę „Silenced” czekały też pułapki innego rodzaju. Temat molestowania dzieci jest z jednej strony dramaturgicznie atrakcyjny, kusi emocjonalnością i napięciem, z drugiej strony jest śliski jak wypastowana podłoga w muzeum; łatwo popaść w banał, uproszczenia i tendencyjność. A jednak Hwang ze sprawnością zdolnego slalomisty wyminął wszelkie czyhające na niego pułapki powierzchownego lub nadmiernie sensacyjnego potraktowania tematu. „Slienced” nie oszczędza emocji widzów, ukazując im sceny brutalnego traktowania dzieci, bicia po twarzy, kopania, podtapiania, gwałcenia. Nie ma jednak mowy o epatowaniu patologią, o niezdrowej fascynacji przemocą skierowaną wobec bezbronnych i bezradnych dzieci. Kamera pokazuje tylko tyle, ile powinna, by wstrząsnąć widzem i wywołać szczere oburzenie karygodnym postępowaniem dorosłych i zarazem głębokie współczucie dla ofiar przemocy. Idealne wypośrodkowanie w ukazywaniu drastycznych scen to zasługa nie tylko reżysera i montażysty, ale chyba w stopniu najwyższym aktorów, zwłaszcza dziecięcych. Debiutująca na ekranie jedenastoletnia Kim Hyeon-soo (Yeon Doo) oraz posiadający całkiem pokaźny dorobek aktorki, choć w filmach znacznie lżejszego kalibru: trzynastoletni Baek Seung-hwan (Min Soo) oraz jedenastoletnia Jeong In-seon (Yoo-ri) – wszyscy oni są prawdziwą rewelacją filmu Hwanga. Zagrać głuchonieme ofiary molestowania seksualnego w sposób absolutnie naturalny i w stu procentach przekonujący – to nawet dla najwybitniejszych dorosłych aktorów byłoby nie lada wyzwaniem. A tymczasem cała wymieniona trójka dziecięcych odtwórców ról zagrała filmowych bohaterów, jakby naprawdę byli oni głuchoniemi i molestowani. Najbardziej poruszające chwile filmu to zeznania dzieci, które całą potworność czynów oprawców, całą swą rozpaczliwą bezradność i ból wyrażają za pomocą języka migowego i mimiki twarzy, po której spływają strumienie – zdaje się – prawdziwych łez. Jest to absolutnie mistrzowski popis aktorskich zdolności trojga dziecięcych aktorów. Chociaż dzieci podobno nie grają, one po prostu są przed kamerą takie, jakie naprawdę są. Być może dlatego wypadają tak przejmująco wiarygodnie.

A jednak choć dzieci dźwigają emocjonalny ciężar filmu, obraz Hwanga nie sięga do głębi psychologicznych konsekwencji molestowania tak głęboko jak choćby koreański „This Charming Girl” Lee Yoon-ki czy też japoński „Strange Circus” Siona Sono. To mógłby być poważny zarzut, gdyby nie fakt, że „Silenced” nie jest filmem o traumie psychicznego i wykorzystywania dzieci.     

….nieoczywista kara

Pora wyjaśnić dlaczego „kara” w filmie Hwanga bynajmniej nie jest tak pewna. Wyjaśnienie wiąże się z odpowiedzią na pytanie, o czym tak naprawdę opowiada „Silenced”. Rzecz jasna, temat molestowania dzieci jest w nim obecny, ale zdaje się, że reżysera obchodzi bardziej to, jak koreańskie społeczeństwo (a przynajmniej jego część) reaguje na nie budzący wątpliwości fakt, iż skrzywdzone zostały bezbronne, niewinne dzieci. Sprawcy tę krzywdę wyrządzający zostają dość szybko schwytani, choć istotne jest, że staje się to dopiero po interwencji telewizyjnych dziennikarzy. Policja, urząd miejski, ministerstwo – wszyscy zawodzą, wymawiając się brakiem obowiązku, niedostatecznością dowodów, czy zwykłym konformizmem. Dopiero nagłośnienie sprawy przez telewizję skłania policję do aresztowania sprawców i postawienia ich przed sądem. To przed nim rozgrywa się pozostała część filmu. I właśnie od kiedy przyglądamy się procesowi o wykorzystywaniu dzieci przez dyrektora, kierownika administracji i nauczyciela, zaczynamy rozumieć, że wymierzenie kary nie będzie kwestią z góry przesądzoną. Po jednej stronie znaleźli się wpływowi ludzie, o rozlicznych kontaktach i układach, powszechnie szanowani i cieszący się znakomitą opinią, po drugiej zaś niepełnosprawne dzieci i wspierający ich nauczyciel i aktywistka na rzecz praw człowieka. Dawid i Goliat. Gdybyśmy oglądali amerykański dramat sądowy finału procesu moglibyśmy się bez trudu domyślić, ale oglądamy film koreański i niczego nie można być pewnym.

O czym jest zatem „Slienced”? To film o niewydolności i słabości instytucji państwa, które nie są w stanie chronić zwykłych obywateli, za to z łatwością ulegają naciskom tych, którzy mają pieniądze i władzę. W ogólniejszym znaczeniu to także film o korupcji, o nieskuteczności prawa, niedoskonałości demokracji i sprawiedliwości, która okazuje się być jedynie pięknym słowem na papierze, w życiu zaś staje się pustym frazesem. Ale obraz Hwanga nie jest filmem propagującym defetyzm i siedzenie z założonymi rękoma, skoro i tak wszystko jest już załatwione. Najważniejsze przesłanie filmu pojawia się w końcowej, scenie gdy Yoo-jin dochodzi do wniosku, że nie jest istotne, aby zmienić świat, ale żeby świat nie zmienił nas. Zła nie da się wytępić z natury świata i natury człowieka, ale można sprawić, by nie stało się ono powszechnie akceptowane. „Silenced” (tytuł można przetłumaczyć jako „wyciszony, wyciszone”, co można odnieść do głuchoniemych dzieci, jak też do wyciszania takich niewygodnych spraw jak molestowanie dzieci przez „porządnych obywateli”) jest zatem również filmem o sprzeciwie na przyzwolenie na zło, na milczącą akceptację jego istnienia, na obojętność na czyjeś nieszczęście. W filmie bohaterowie odnoszą sukces nie dlatego, że doprowadzają do skazania sprawców, ale że powiedzieli stanowcze „nie” złu, nie pozwolili, żeby zło zostało zamiecione pod dywan, a krzywda dzieci zapomniana. 

Puentą do filmu Hwanga jest fakt, że obejrzało go ponad cztery miliony Koreańczyków a sprawą molestowanie w szkole Inhwa, która zainspirowała twórców, postanowił osobiście się zająć prezydent Korei Południowej, Lee Myung-bak, występując z inicjatywą zmiany przepisów prawa.

Drobiazgi

„Silenced” nie jest filmem bez wad. Choć główny bohater, Gong jest jednym z wielu nauczycieli w Akademii Jae, o pozostałych nie wiemy nic, poza tym że stanowią nieme tło dla kilku scen, w których pojawiają się bohaterowie. A szkoda. Byłoby interesująco dowiedzieć się dlaczego nie reagowali, na rozgrywający się na ich oczach dramat wykorzystywanych dzieci. Mało realistycznie, za to bardzo po „amerykańsku” wypadają sceny sądowe. Prokurator i obrońca zadają świadkom pytania sugerujące odpowiedź, a jednak sędzia nie reaguje, reżyser nie wycina ich w montażu, a widzowi migają przed oczami sceny z amerykańskich filmów. Sporo zdziwienia wywołała u mnie liczna i głośno reagująca publiczność, a już zupełnie niedowierzanie sceny, w których molestowane dzieci są przesłuchiwane w obecności sprawców i pełnej sali. No cóż, to tylko film…

Ostatecznie ogromny ładunek emocji, waga  i uniwersalizm poruszanej problematyki, a także znakomita  robota filmowa oraz fenomenalna  gra dzieciaków sprawiają, że bez problemu możemy przymknąć oczy na wspomniane mankamenty i ocenić „Silenced” Hwang Dong-hyeoka na:

                                       
MOJA OCENA: 8 - /10


Więcej o SILENCED


REALIZACJA
FABUŁA
DRUGIE DNO
„Koreański” to synonim profesjonalizmu na najwyższym poziomie. Nie inaczej jest w przypadku „Silenced”.
Gdy krzywda dzieje się dzieciom, i to na dodatek niepełnosprawnym, trudno powstrzymać oburzenie i … łzy.  Oburzenie i łzy są szczere, bo film na faktach a twórcy starają się by realizm nie był tylko pustym słowem. Znacznie więcej niż reportaż interwencyjny o jednej z najstraszliwszych społecznych patologii.
Czyżby Koreańczycy nie powołali u siebie rodzimej odmiany CBŚ? Ale to nie jest tylko film o korupcji, nieskuteczności prawa i niewydolności państwa. To film o tym, że nawet jeśli nie zmienimy świata, to możemy sprawić, by świat nie zmienił nas.
                  
                               

1 komentarz :

  1. Nie oglądałam filmu, ale przekonuje mnie ciekawa obsada, którą widzę na plakacie promującym. Aktora miałam okazję oglądać w kilku komediach, więc jestem ciekawa, jak poradzi sobie w takim filmie. Problematyka przypomina mi "Yami no Kodomotachi" z Eguchi Yousuke, o którym to z resztą Ci już wspominałam. Lubię filmy oparte przynajmniej w połowie na autentycznych wydarzeniach, więc z pewnością obejrzę tę produkcję. Tym bardziej, że jest koreańska, a w większości udaje mi się trafić jedynie na japońskie.

    OdpowiedzUsuń