czwartek, 26 maja 2011

JAK CZECH Z POLAKIEM: WYWIAD ZE MNĄ O HORRORZE, KSIĄŻCE I POLSCE


Mój czeski znajomy Honzo, używający nicka Eraserhead, który prowadzi  BLOG  o horrorach i który jest wielkim fanem Polski, polskich książek i polskiego języka przepytał mnie na okoliczność mojego zamiłowania do kina grozy, książce „Strach ma skośne oczy. Azjatyckie kino grozy”, horroru z Azji, popularności gatunku w Polsce i przyszłości światowego kina grozy. Honzo był dociekliwy, więc nie szczędził mi pytań. Efektem tego przepytanka jest "wywiad-rzeka" (no, może rzeczka), który pojawił się na największym czeskim portalu grozy  STUDNA NET. .Oryginalny wywiad przetłumaczony przez Honzo znajdziecie natomiast  TUTAJ

Wywiad ten (nieco skrócony) możecie przeczytać po polsku poniżej:         
  

Jak i kiedy zainteresowałeś się horrorem? Czy przypominasz sobie pierwszy horror (film lub książkę), który sprawił, że na dobre postanowiłeś zainteresować się tym gatunkiem?

Mój pierwszy kontakt z horrorem nastąpił za sprawą …teatru telewizji. W Polsce w każdy poniedziałek można zobaczyć telewizyjną wersję jakiejś znanej sztuki. Kiedy byłem dzieckiem zobaczyłem w ten sposób teatralną adaptację powieści Josepha Sheridana Le Fanu o wampirzycy Carmilii i był to mój pierwszy kontakt z grozą. Przez wiele lat interesowałem się filmem, ale niekoniecznie horrorem. Na dobre filmem grozy zacząłem się interesować, gdy obejrzałem w 1998 r. japoński horror „Ringu” Hideo Nakaty. 

Interesujesz się bardziej horrorem filmowym czy raczej literackim? Którym i dlaczego?

Zdecydowanie filmowy. Nie przypominam sobie żadnego literackiego horroru, który zrobiłby na mnie jakieś szczególne wrażenie. Jeśli podobają mi się powieści grozy to raczej te z gatunku thrillera, jak na przykład genialna powieść japońskiej pisarki Natsuo Kirino, „Out” (podaje oryginalny tytuł), czy też szokująca książka Breta Eastona Ellisa, „American Psycho”. Tę ostatnio zresztą trudno przyporządkować do jakiegoś konkretnego gatunku.

Czy masz ulubiona odmianę kina grozy? Zombie, slasher, duchy....? A który lubisz najmniej?

Nie, nie mam. Choć mam sentyment do ghost stories i bardzo lubię horrory, które są połączone z dramatem. W tym nurcie można natrafić na najwięcej wartościowych filmów grozy. 

Powiedz coś o portalu Horror Online. Od kiedy istnieje, jak powstał, jak  funkcjonuje, co można znaleźć na jego stronach? Powiedz też coś o swoim blogu Strach ma skośne oczy?

Z tego co wiem Horror Online (www.horror.com.pl) istnieje od 1998 r. , ale przez kilka lat była to strona właściwie domowa. Pisało do niej kilka osób, kumpli ze szkoły. Na znaczeniu i rozmiarach zaczęła zyskiwać dopiero od ok. 2004 r. Obecnie jest to największy w Polsce portal poświecony grozie. Mamy w bazie 2332 recenzji filmów, 528 recenzji książek oraz 132 artykuły. Na naszej stronie możecie przeczytać także recenzje gier komputerowych w klimatach horroru, opowiadania grozy, wywiady z ludźmi zajmującymi się horrorem, a także zapoznać się ze sylwetkami reżyserów, pisarzy, aktorów i aktorek.

Jeśli chodzi o mój blog, to prowadzę go dopiero nieco ponad rok. Poświecony jest on azjatyckiemu kinu (nie tylko horrory) oraz kulturze azjatyckiej.  

Podobno napisałeś dwa opowiadania grozy? O czym są te opowiadania? Gdzie można je przeczytać? Czy piszesz nadal fikcyjne utwory grozy?

Tak, to prawda. Znalazły się one we wydanych w Polsce antologiach: „Trupojad” i „Pokój do wynajęcia”. Jedno nosiło tytuł „Prezent” i opowiadało o podwójnym życiu pewnego biznesmena, który był kochającym mężem i ojcem, a zarazem seryjnym mordercą. Drugie ‘Potwór” opowiadało o potworze ukrytym pod łóżkiem pewnego chłopca.

Pomysł na świetny obraz Toma Sixa „The Human Centipede (First Sequence)” zrodził się podobno w knajpie. Gdzie i dlaczego wpadłeś na pomysł napisania książki „Strach ma skośne oczy. Azjatyckie kino grozy”?

Nic takiego nie miało miejsca w moim przypadku. Pomysł na „Strach ma skośne oczy” był rezultatem mojej fascynacji azjatyckim kinem grozy. A moja fascynacja azjatyckim horrorem była wynikiem seansu „Ringu” Hideo Nakaty. Oczywiście po drodze było wiele innych azjatyckich horrorów i filmów innych gatunków z Azji. Poza tym motywowało mnie także wyzwanie, którym było napisanie pierwszej w Polsce monografii poświeconej azjatyckiemu horrorowi. Zresztą w Czechach chyba też nikt takiej książki nie napisał.


Czy zamierzałeś by książka od początku była o filmach grozy z całego kontynentu azjatyckiego? Czy miałeś zamiar napisać tylko o jednym państwie?

Początkowo miał to być klasyczny leksykon z rodzaju „100 horrorów” czy „Leksykon horroru”. Szybko jednak zdałem sobie sprawę, że chce zbyt wiele napisać, by ta formuła okazała się wystarczająca. Później pojawiła się koncepcja, aby opisać wszystkie azjatyckie kinematografie i to tak egzotyczne jak Indie i Pakistan. I rzeczywiście opisałem horror indyjski i horror z krajów Azji Południowo-Wschodniej, ale wtedy dotarło do mnie, że książka będzie mieć ok. 1500 stron i nie ma żadnej szansy, by ktoś chciał ją wydać. W sumie więc gdzieś po dwóch latach wykrystalizowała się ostateczna forma książki. Ta forma to rodzaj przewodnika po odmianach horroru Dalekiego Wschodu (bo na nim się skupiłem) i najważniejszych filmach grozy z tego regionu świata.

Jak długo pisałeś „Strach ma skośne oczy”? Czy napisałeś ją za „jednym podejściem”, czy  miałeś jakieś przerwy?

Książkę pisałem cztery lata, ale z przerwami. Jedna trwała nawet siedem miesięcy, ponieważ okazało się, że żadne z kilkunastu wydawnictw, którym przedstawiłem wstępną propozycję mojej książki, nie wyraziło nią zainteresowania. Przypuszczam zresztą, że w Czechach anonimowej osobie byłoby ciężko wydać książkę  na mało popularny temat. W sensie psychologicznym brak chętnego do wydania mojej ksiązki był najtrudniejszym momentem, bo właściwie niemal zrezygnowałem z dalszego pisania. Ale tak często bywa, że gdy traci się już ostatnią nadzieję, los niespodziewanie się uśmiecha. I tak, zupełnie przypadkowo, natrafiłem na baner wydawnictwa, które ostatecznie wydało moją książkę.

Jak trudno jest opisywać kino grozy z drugiej polowy globu?

To akurat nie ma znaczenia, że pisałem o krajach z drugiej strony globu. Problemem było zdobycie filmów w Polsce kompletnie nieosiągalnych i materiałów źródłowych o kinie grozy z Azji. W Polsce nie ma nic na ten temat, więc zdobywałem materiały wszelkimi dostępnymi sposobami: m.in. przez znajomych z zagranicy, przez kupno na Amazonie i innych księgarniach internetowych, dzięki uprzejmości przyjaciół etc. Pozbierać te wszystkie materiały, zwłaszcza, że schodziły one do mnie w dość dużych odstępach czasowych, a potem zapoznać się z nimi i obejrzeć opisywane w książce filmy – to był rzeczywiście spory wysiłek.

W książce piszesz o 400 filmach. Ile z nich widziałeś?

Wszystkie, niektóre nawet po kilka razy.

Skąd czerpałeś informacje? Czy byłeś w kontakcie z jakimiś twórcą azjatyckimi?

Już o tym wspomniałem. Dużo pomogła mi moja znajoma z Seulu, która studiuje na Seulskim Uniwersytecie koreanistykę. A o kontakcie z azjatyckim twórcą to mógłbym sobie pomarzyć.    

Jak sprzedaje się książka? Jakie są reakcje czytelników, recenzje? Jest coś, co jest książce ogólnie zarzucane?

Przede wszystkim muszę wyjaśnić, że horror azjatycki (a właściwie kino azjatyckie) nie jest w naszym kraju popularne. Dlatego też miałem między innymi problemy ze znalezieniem wydawcy. Niemniej osoby, które interesują się tematem oceniły książkę entuzjastycznie. Entuzjastyczną opinię o książce wydał też największy w Polsce specjalista od kina azjatyckiego, wykładowca z Uniwersytetu Jagiellońskiego ( najbardziej prestiżowa uczelnia w Polsce).

Czy masz pomysł na następna książkę?

Tak, oczywiście. Zastanawiam się miedzy japońskim folklorem a ksiązką o wybitnym japońskim reżyserze Kiyoshi Kurosawie.

Istnieje według Ciebie jakaś wyrazista różnica miedzy azjatyckimi a zachodnimi filmami grozy? Czy azjatyckie horrory posiadają coś, czego brak horrorom z Zachodu?

Tak. Azjatyckie filmy ( nie tylko horrory) są po prostu lepsze. Generalnie przewaga filmów ze Wschodu nad filmami z Zachodu polega na tym, że azjatyccy twórcy mają większą swobodę twórczą. Dzięki temu azjatyckie kino jest o wiele odważniejsze, bardziej bezkompromisowe, świeższe, nieograniczone konwencją gatunkową i producenckim schematami. Azjaci nie są w aż takim stopniu jak ich zachodni koledzy skrępowani budżetem, który jest znacznie mniejszy oraz presją uzyskania jak najlepszego wyniku finansowego. Są też inne, pozafilmowe przyczyny, dla których Wschód góruje nad Zachodem. Można by je nazwać kulturowo-demograficznymi, czyli m.in wielka waga przywiązywana przez Azjatów do etosu pracy, kolektywny charakter dalekowschodnich społeczeństwo i znacznie większy pod względem demograficznym potencjał ludzki.

Horrory powszechnie uważane są za bezwartościową rozrywkę. Czy Twoim zdaniem horror może zawierać jakiś przekaz, komunikat, treść socjalno-polityczną, filozoficzną?

Wszystko zależy od konkretnego filmu. Są filmy, które są czystą rozrywką i nie mają żadnych większych wartości. Jeśli chodzi o azjatycki horror to dużo takich filmów produkuje się w Tajlandii, Indonezji czy Malezji (nie wspominając o Indiach). Z drugiej strony są horrory wybitne jak na przykład te realizowane przez Kiyoshi Kurosawę, spora część japońskich horrorów z lat 50. i 60. oraz współczesne horrory koreańskie.

Kino grozy, którego azjatyckiego państwa interesuje Cię najbardziej?

Nawet w Indonezji można natrafić na horrory znakomite, dlatego wszystko zależy od konkretnego filmu. Gdybym jednak miał koniecznie wskazać jakiś kraj, to byłaby to Korea Płd.

Za królową horrorów uważana jest Jamie Lee Curtis. Kto jest królową azjatyckiego horroru?

Nie ma kogoś takiego, bo Azja to przecież wiele różnych państw. W Korei Pld w latach 60. za „królową horroru” uchodziła Do Geum-bong, w Indonezji była natomiast w latach 70. i 80. Suzzana (Martha Frederika van Osch), ale ona występowała głownie w kinie eksploatacji. Natomiast współcześnie na przykład w Japonii panuje moda na angażowanie aktorek porno do horrorów. Jedną z takich aktorek jest Mihiro Taniguchi, która zdobyła sławę grając w filmach dla dorosłych, a od kilku lat pojawia się w horrorach („Samurai Princess”, „Ju-on White Ghost’). 

Jak podobają Ci się amerykańskie remake'i azjatyckich filmów grozy? Który z nich jest najlepszy?

W ogóle mi się nie podobają. Większość z nich ma się tak do azjatyckich oryginałów jak skoda do mercedesa klasy S (chyba się nikt w Czechach nie obrazi o to? ;). Choć jest jeden wyjątek: amerykański remake koreańskiego horroru „Into the Mirror” , czyli „Mirrors” w moim odczuciu był lepszy niż oryginał. Poza tym przyzwoitym remake`m był także „The Ring” Gore Verbinskiego. 

Jak prezentuje się horror polski? Czy się produkuje się filmy tego gatunku, drukuje książki o grozie?

Oficjalnie horror polski (film) bardzo rzadko pojawia się w kinach, bo w Polsce praktycznie nie kręci się horrorów. Najlepszy polski horror pochodzi z 1985 r. i jest to "Medium” Jacka Koprowicza. Od tamtej pory nie pojawił się żaden godny uwagi polski horror. Nieco inaczej ma się rzecz z kinem niezależnym. Tutaj powstaje dużo filmów a niektóre prezentują się nawet lepiej niż te profesjonale, przeznaczone do kin (np. „Dla Ciebie i Ognia’) 

  
Czy polecałbyś jakiś polski film grozy albo pisarza horrorów? 

Poza wspomnianym „Medium” klasę trzyma także telewizyjny cykl „Opowieści niesamowitych” (każdy odcinek opowiada inną historię), który pochodzi jednak z lat 60. Warto też obejrzeć „Palimpsest” (2006) oraz „Dom zły” (2009). Z tym, że ten pierwszy to thriller psychologiczny a ten drugi do ponury dramat, niemniej w obu filmach jest całkiem sporo grozy. No i oba filmy są po prostu dobre.

Co do literatury grozy, to dzieje się w niej znaczniej więcej ciekawych rzeczy. Łukasz Orbitowski, Jakub Grzędowicz, Jakub Małecki,  Kazimierz Kyrcz, Dawid Kain, Łukasz Śmigiel, Robert Cichowlas no i niesłusznie zapomniany Stefan Grabiński, polski pisarz sprzed II wojny światowej, nie bez powodu nazywany polskim Allanem Edgarem Poe – wszyscy oni warci są poznania. 

Czy horror ma swoją reprezentację w polskim internecie? Czy mógłbyś przedstawić jakieś polskie strony www o horrorze? Czy wydaje się jakieś pisma poświęcone grozie? Czy istnieją wydawnictwa specjalizujące się w nurcie horroru?

Poza Horror Online, w polskim Internecie z tych większych portali istnieją jeszcze Arena Horror, Horrormania i Dance Macabre. Ten ostatni specjalizuje się w recenzowaniu filmów unikatowych, eksploatacji i gore. Warto też wspomnieć o regularnie wydawanym w Internecie e-zinie, „Grabarz Polski”.  Co do wydawnictw, to jest wiele małych, które wydają fantastykę (a więc nie sam horror). Jeśli zaś chodzi o pisma, to były dwie próby wprowadzenia ogólnopolskiego tytułu, ale niestety, obie się nie powiodły. Zapotrzebowanie na tego rodzaju pisma jest olbrzymie, ale wydawcy boją się inwestować w horror. 

W Czechach jest Polska odczuwana jako kraj konserwatywnie katolicki. Czy w związku z tym horror wywołuje w Polsce kontrowersje, sprzeciw lub oburzenie? 

Nie przypomina sobie. Może dlatego, że horror jest raczej mało popularny w Polsce. Jeśli jakieś filmy czy książki nie pojawiły się lub pojawiały się ocenzurowane, to z tych samych powodów co w Czechach, czyli politycznych. I przypadki te dotyczyły czasów komunistów. W wolnej Polsce, z tego co pamiętam, to jakieś niewielkie grupki protestowały, gdy  koncertował w Polsce Marylin Manson oraz Madonna. Przestrzegam jednak przed uleganiem stereotypom. Polska jest krajem katolickim, ale to nie znaczy, że 40 mln Polaków leży krzyżem w domu i walczy z Szatanem.    

Jak w Polsce odbierany jest horror czeski? Czy znasz jakiś czeski film grozy, książkę albo pisarza?

Horror czeski jest w Polsce kompletnie nieznany. Pewną popularnością cieszy się Jan Švankmajer, który nie ma przecież wiele wspólnego z typowym horrorem. Co do konkretnych horrorów, to fani w Polsce znają chyba tylko dwa: „Valeria i tydzień cudów” oraz „Wampira z Feratu”. Co do literatury – nie mam pojęcia, ale nie sądzę, by jakiś czeski pisarz horrorów był w Polsce znany. Musze jednak zastrzec, że nie należę do szczególnych miłośników pisanego horroru, więc może się mylę.

Jaka jest, według Ciebie przyszłość horroru? 3D-kino? Kiczowaty romans w stylu „Twilight”? Więcej krwi i gore?  Więcej refleksji i realizmu?

Sadzę, że horror światowy będzie rozwijał się w dwóch kierunkach. Z jednej strony kolejne remake`i i sequele filmów, które odniosły sukces (tyle że wzbogacone o format 3D), a z drugiej strony kontynuacja nurtów doskonale znanych w kinie grozy: ghost stories, gore, filmów o psychopatach etc.. Nie spodziewam się zatem żadnej rewolucji, bowiem wszystko to, co rewolucyjnego w horrorze już się wydarzyło i jedynie co nas czeka do kontynuacja trendów i nurtów już istniejących w światowym kinie grozy.  

4 komentarze :

  1. "(...) Może dlatego, że horror jest raczej mało popularny w Polsce. "

    Czytałem gdzieś że Horror jest w Polsce najchętniej oglądanym gatunkiem filmowym zaraz po Komedii... popularność i rentowność wszelkich "super kolekcji" horroru ( te z maglownicami i innymi kostnicami) chyba to potwierdza... acz oczywiście mogę się mylić... ale sam pan potem pisze że zapotrzebowanie na publicystykę jest ogromne(z tym że akurat tutaj nie był bym tak optymistyczny) ...

    Co do cenzury to ma pan racje... u nas rzadko kiedy - nawet dziś - o "dawkę przemocy" chodzi... No i przypomniał mi się Ksiądz (ten z lat 90tych nie ten 3D:)

    Swoją drogą w kontekście naszej grozy powinien Pan wspomnieć o "Rękopisie znalezionym w Saragossie" (literackim i filmowym...). Wypadało by - tym bardziej że mówiąc o czeskiej grozie nadmienił Pan przecie np o Svankmajerze...

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie trzeba wierzyć, we wszystko co jest napisane. Jeśli horror jest tak u nas popularny, to dlaczego jest tak mało książek o horrorze, dlaczego jest tylko jeden (wątpliwej jakości)festiwal grozy, dlaczego w kinach możemy obejrzeć jedynie amerykańskie remake`i i sequele i od lat nie możemy się doczekać na polski horror z prawdziwego zdarzenia?
    A co do "Rękopisu..." to zdanie są podzielone co do gatunkowej klasyfikacji tego filmu.Dla mnie to bardziej "łotrzykowsko-przygodowa fantasy" niże horror (a tym bardziej thriller). Dlatego wolałem podać przykład bardziej jednoznaczny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Miał Pan przyjemność zetknąć się z oryginałem literackim? W oryginale znajdziemy zdecydowanie więcej elementów stricte przynależnych do grozy... to dość spore tomiszcze ale warto sięgnąć nawet po audiobooka ( w interpretacji Rocha Siemianowskiego).

    Wydaje mi się że zapotrzebowanie na publicystykę ( a co za tym idzie - dojrzałe spojrzenie na gatunek) to już zupełnie inna sprawa... Może po części ze względu na to że w Polsce obraz gatunku to właśnie wspomniane prze zemnie kolekcje i wspomniany przez Pana festiwal... jaki widz taki horror.

    No ale nie będę się przy tym upierał. To tylko moje obserwacje...

    OdpowiedzUsuń
  4. "Nie trzeba wierzyć, we wszystko co jest napisane. Jeśli horror jest tak u nas popularny, to dlaczego jest tak mało książek o horrorze, dlaczego jest tylko jeden (wątpliwej jakości)festiwal grozy, dlaczego w kinach możemy obejrzeć jedynie amerykańskie remake`i i sequele i od lat nie możemy się doczekać na polski horror z prawdziwego zdarzenia?"

    Nie zna pan działania w Polsce dystrybutorów kinowych (nie piszę polskich, bo to nie to samo)? Kina sieciowe, czyli głównie multipleksy są w różnych powiązaniach z różnymi zagranicznymi firmami dystrybucyjnymi, aby mieć dostęp do ich katalogów zgadzają się np. na dużą ilość kopi danych tytułów filmowych pokazanych w ich kinach niezależnie, czy tych bardziej rokujących zyski i tych mniej (umowa często jest łączona). Paradoksalnie dystrybucja amerykańskich filmów jest tańsza, bo można wykorzystać kopie filmów wyświetlanych w Ameryce. Wystarczy oczywiście poczekać, jak dany film zejdzie tam z kin i dodać polskie napisy (wadą jest, że często takie kopie są nieźle zjechane, to pewnie zauważyłeś). Pokazywanie filmów europejskich jest głownie wymuszone przez Unie Europejską, dzięki temu pojawią się w multipleksach filmy europejskie. Głównie komedie, ale też horrory (zwykle hiszpańskie, choć one są mocno powiązanie z amerykanami, często to oni je finansują). Kina studyjne, unikają horrorów jako gorszych produkcji (pokazują filmy festiwalowe), wyjątkiem jest np. "Gra wstępna" (choć to taki niby horror, raczej hybryda gatunkowa lub kino artystyczne, czytałem też że jest to przede wszystkim film psychologiczny).

    Co do polskich horrorów to trzeba poczekać na twórce zainteresowanego takim kinem. Polscy filmowcy nie są uczeni jako reżyserzy kina gatunkowego, a co by nie mówić, to jedynie szkoły filmowe dają w Polsce jako taki warsztat (piszę to z pewną dozą optymizmu).

    OdpowiedzUsuń