piątek, 27 września 2013

BLIND SHAFT (Mang jing, Chiny, 2003)



Blind Shaft (2003) on IMDb


China is short of everyting, but no people
/cytat z filmu/

O co chodzi?

Chiny, lata współczesne. Song Jinming i Tang Zhaoyang są sezonowymi górnikami i... mordercami. Podróżują po kraju, zatrudniając się w prywatnych, nielegalnych kopalniach. Tam też szukają swoich ofiar: biednych, pochodzących z prowincji migrantów, którzy w poszukiwaniu pracy zawędrowali tak daleko, że utracili kontakt z rodziną. W mroku kopalnianego szybu, wyczekując odpowiedniej chwili, zabijają swą ofiarę, następnie pozorując nieszczęśliwy wypadek. Ponieważ szefowie kopalni nie zadają zbędnych pytań o pochodznie czy rodzinę, Song i Tang bez trudu przekonują, że są krewnymi zmarłego i że należy im się odszkodowanie. Ci zaś w obawie o własny nielegalny interes, płacą za milczenie. Po skutecznym wyłudzeniu pieniędzy mężczyzni udają się do pobliskiego miasta, gdzie wśród szukajacych pracy migrantów, wypatrują kolejnej ofiary. Wkrótce uwagę Tanga przyciąga szesnastoletni Yuan Jingming, który wydaje się być idealną ofiarą. Song ma jednak moralne opory: ma syna w podobnym wieku. Może dlatego, zaczyna odczuwać sympatię do naiwnego i wciąż jeszcze bedącego dzieckiem Yuana. Tang jednak nie zamiaru zmieniać dotychczasowych metod działania.

Kopalnie śmierci

Chiny to dziwny twór państowo-polityczny. Władzę sprawuje w nich komunistyczny reżim, nie istnieje oficjalnie żadna polityczna opozycja a prawa i wolności obywatelskie są tylko martwym zapisem na papierze, ale z drugiej strony krajobraz chińskich miast znaczą wspinające się do nieba, lśniące od szkła drapacze chmur, ulice zapełnione są zachodnimi, markowymi samochodami i a pod względem populacji milionerów Chiny zajmują szóste miejsce na świecie. Marks z Engelsem i Leninem wyskoczyliby z grobów, gdyby zobaczali, co wyprawiają chińscy towarzysze, godząc ogień z wodą a komunizm z kapitalizmem. Dziś gospodarka Chin Ludowych jest drugą na świecie (za USA), ale za to rozwija się najszybciej z wszystkich państw, wyrastając na największego konkurenta Stanów Zjednoczonych w walce o hegemonie nad światem. A zatem „komunistyczny kapitalizm” czy „kapitalistyczny komunizm” po prostu działa. Ale za jaką cenę?

Bardzo wysoką. A jednym z najbardziej wymownych przykładów ile tak naprawdę kosztuje chiński „cud gospodaczy” są rodzime kopalnie. Wedle szacunków na obszarze Chin znajduje się ok 1000 mld ton węgla, co stanowi 13 proc. światowych pokładów. Zrozumiałe, że Chiny są największym producentem węgla (kamiennego i brunatnego) na świecie: w 1999 r. wydobywano go jeden miliard a 2009 r. już prawie trzy miliardy ton. Te nieprzebrane masy ton „czarnego złota” to efekt pracy setek tysięcy górników zatrudnionych w ok 25 tys. kopalń na terenie całego kraju. Pracy, bardzo często w skandalicznych warunkach, zagrażających życiu i zdrowiu ludzi.

Chińskie kopalnie mają opinie najniebezpieczniejszych na świecie. Nie bez przyczyny. Średnio każdego dnia w kopalniach ponosi śmierć siedmiu górników, co w skali roku oznacza kilka tysięcy osób rocznie ( w 2002 r. było to prawie 7 tys.). Przerażające dane, a wszak pochodzą one z rządowych źródeł, które jak powszechnie się uważa, są znacznie zaniżone. Wiele wypadków śmiertelnych nie jest zgłaszanych przez właścicieli kopalń, co jest niemal regułą w prywatnych przedsiębiorstwach tego rodzaju. Te zaś informacje o katastrofach górniczych, które przedostają się do publicznej wiadomości nie są dla mieszkańców Chin niczym zaskakującym. Chyba, że dochodzi do tragedii na niespotykaną skalę, jak ta, która miała miejsce w listopadzie 2009 r., gdy w wyniku wybuchu metanu w kopalni znajdującej się w prowincji Heilongjiang zginęło stu ośmiu górników.

Największą zmorą chińskiego górnictwa są małe, nielegalne kopalnie zakładane przez bezwzględnych wyzyskiwaczy, pragnących zbić fortunę w szybkim tempie. W Chinach, w kraju, w którym aż 70 % energii pochodzi ze spalania węgla, jest to jak najbardziej możliwe. W prowincji Shanxi, największego zagłębia węglowego Chin, takich zakładanych bez pozwolenia, bez zachowania jakichkolwiek zasad bezpieczeństwa „dzikich” kopalń są tysiące. Ich właściciele są nazywani „baronami węgla i żelaza z Shanxi”, dzięki skorumpowanym urzędnikom, przemykającym oczy na wszystkie nieprawidłowości, bezkarnie wyzyskują biednych, zdesperowanych przybyszów z cały Chin, pławiąc się w luksusie. W Shanxi jednak nikogo nie dziwią zagraniczne limuzyny „baronów” i śmierć górników harujących w nieludzkich warunkach. Wyzyskiwani i wyzyskiwacze – zdają się być codziennym elementem chińskiego kapitalizmu w Shanxi, w której – jak w całych Chinach – terror totalitaryzmu został zastąpiony nie mniej okrutnym terrorem pieniądza.

O tym tak naprawdę opowiada nagrodzony Srebrnym Niedźwiedziem na berlińskim festiwalu filmowym w 2003 r. debiut Li Yanga, „Blind Shaft”.

Ślepy szyb

Podstawą scenariuszu filmu Yanga była powieść Liu Qingbanga, pisarza i byłego górnika, „Sacred Wood” (2001), który wiele z osobistych doświadczeń z pracy pod ziemią zawarł w swojej książce. Yang, ceniony i uznany dokumentalista, podszedł do historii przedstawionej w powieści Liu w równie profesjonalny i typowy dla twórcy kina dokumentalnego sposób. Przez 18 miesięcy towarzyszył górnikom podczas ich codziennej pracy w kopalniach znajdujących się na północy Chin, między prowincjami Shanxi a Hibei. Nie wahał się zjeżdżać z kamerą nawet na głębokość 700 metrów i nie rezygnował mimo licznych utrudnień natury technicznej a zwłaszcza biurokratycznej a nawet gróźb ze strony właścicieli kopalń, którym nie podobało się to, co chciał sfilmować. Film nie spodobał się także chińskim władzom, które zakazały jego rozpowszechniania w kinach.

Nie ma się czemu dziwić. Tytuł filmu, „Blind Shaft” wyjątkowo trafnie został przetłumaczony na „Ślepy szyb” (pod takim tytułem film był wyświetlany na Warszawskim Festiwalu Filmowy w 2003 r.). W górnictwie bowiem „ślepy szyb” oznacza wyrobisko pionowe nie mające ujścia na powierzchnię i łączące wyrobiska poziome pod ziemią. Wiele takich szybów oglądamy w filmie, więc tytuł odnosi się do konkretnych elementów świata przedstawionego, ale jeszcze istotniejsze jest odniesienie metaforyczne do sytuacji, w której znaleźli się główni bohaterowie, a w szerszym kontekście do sytuacji większości mieszkańców Chin. A jest to sytuacja szczególna. Bo tak jak górnicy w szybie ślepym nie mogą się wydostać na powierzchnię ziemi, a jedynie poruszać w poziomie, tak też bohaterowie ukazani w filmie nie mają żadnych szans na wybicie się ponad swoją pozycję społeczną i na uwolnienie się od nędzy, upokarzającej pracy i pogardy ze strony ludzi o lepszym statusie materialnym (krótka, wymowna scena, gdy kierowca zagranicznego samochodu przegania Songa i Tanga, stojących na drodze). Jedynie co mogą zrobić to brnąć dalej: zatrudniać się w kolejnych nielegalnych kopalniach, ryzykując życiem i karmić się złudną nadzieją, że kiedyś uda im się odłożyć tyle pieniędzy, by zacząć normalne życie. W przypadku Songa i Tanga to brnięcie ma dodatkowy dramatyczny i tragiczny kontekst: wszak, aby syn Songa mógł dostać się na uczelnie a Tang żyć godnie dopuszczają się zbrodni. A jednak, choć nie wprost, reżyser a widzowie rozgrzeszają uczynki bohaterów, bo to system uczynił z nich potworów. System, dodajmy, w którym bezwzględny terror sieje pieniądz.

Terror pieniądza

Zauważmy, że to, co motywuje niemal wszystkich bohaterów to pieniądz. Song i Tang zostają mordercami z powodu pieniędzy; szesnastoletni Yuan porzuca naukę w szkolę, by zdobyć pieniądze na utrzymanie młodszej siostry; młode chińskie dziewczyny sprzedają swe ciała z powodu pieniędzy; tysiące górników naraża codziennie swe życie dla pieniędzy w prywatnych, prowizorycznych kopalniach, kopalnie tego rodzaju mnożą się jak grzyby po deszczu, bo przynoszą w krótkim czasie ogromne pieniądze a ich właściciel opłacają urzędników i ofiary wypadków, aby uchronić swoje pieniądze. Wszystko toczy się wokół pieniądza, bo stał się on nowym tyranem czasów chińskiej transformacji. 

Li jest bezlitosny w swojej krytyce dzikiego, bezwzględnego kapitalizmu made in China. Nic dziwnego, że „Blind Shaft” nie doczekał się akceptacji partii komunistycznej wśród członków, których jest mnóstwo milionerów, z których na pewno wielu dorobiło się fortun w sposób nie do końca uczciwy. Najcięższe oskarżenie wytacza Li w ponurym, pesymistycznym finale. Pieniądz nie tylko czyni z ludzi desperatów i morderców, ale jest jak zakaźna choroba, zaraża złem nawet niewinne i czyste osoby. Kapitalizm w chińskim wydaniu bowiem łamie ludziom moralne kręgosłupy, zamienia w krwiożercze, zdziczałe zwierzęta, która dla przetrwania uczynią wszystko.

W posępnym obrazie Chin, z którym współgra surowa, dokumetalna forma oraz sceneria zapyziałej chińskiej prowincji, zdewastowanego, martwego krajobrazu pojawia się promyk słońca. To wątek ojcowsko-synowskich relacji między Songiem a Yuanem. Song bedący ojcem zupełnie inaczej spogląda na Yuana niż samotny Tang. Dla Tanga to jeszcze jeden frajer, na którego „skórze” będą mieli okazję wzbogacić się, jednak dla Songa chłopiec staje się subsytuem syna. Choć nie jest to wprost ukazane, można się domyślić, że relacje między mężczyzną a jego pierwordonym nie układają się za dobrze (może dlatego, że ojca nigdy nie ma w domu). Yuan w każdym razie zaczyna lgnąć do Tanga, znajdując w nim oparcie, którego tak potrzebuje w brutalnym, dorosłym świecie sezonowych górników. Tym bardziej, że dawno stracił kontakt ze swoim biologicznym ojcem, który wyjechał za pracą i słuch o nim zaginął. Wspaniale opisuje tę niewyrażoną wprost bliskość obu samotnych bohaterów scena, która ma miejsce na miejskim bazarze. Song naraz traci z oczu Yuana. Jest wyraźnie podenerwowany, a gdy w końcu znajduje chłopaka, nie szczedzi mu razów. Gdy jednak Yuan wyjaśnia, że oddalił się, bo chciał kupić kurczaka dla „wujka”, Song czuje się zakłopotany a w głębi serca - wzruszony.

Wzruszający jest to zresztą wątek i niezwykle ważny dla wymowy filmu. Podkreśla jego pesymistyczną wymowę, ale zarazem ubogaca przedstawioną historię o ludzki wymiar. „Blind Shaft” to nie tylko publicystyczne, krytyka meachanizmów społeczno-gospodarczych przemian zmierzających w nieakceptowalnym kierunku. To po także dramat ludzi i piękna historia o próbie pozostania człowiekim w nieludzkich czasach. Li Yang w jednym z wywiadów potwierdza te uwagi: „Gospodarcza dysproporcja jest wspólnym problemem całej ludzkości. Ludzka żądza pieniędzy i innych dóbr materialnych jest do tego stopnia bezgraniczna, że w dązeniu do jej zaspokojenia, tracą oni swoje człowieczeństwo. Akcja mojego filmu rozgrywa się w Chinach, ale historia mogłaby mieć miejsce w Niemczech, Stanach Zjednoczonych czy w Australii. (…) zasadniczy temat jest uniwersalny”.

MOJA OCENA: 8/10



REALIZACJA
FABUŁA
DRUGIE DNO
Jak przystało na kino Szóstej Generacji jest realistycznie, surowo i bez upiększeń.
Nie jest fajnie być górnikiem w Chinach. Chińskie kopalnie przypominają masowe groby: zasłane trupami górników, pracujących w skandalicznych warunkach. Ale w państwie terroru pieniądza ofiary się nie liczą: taka jest cena chińskiej drogi do kapitalizmu.
O niepomiernie wysokiej cenie, którą płacą zwykli mieszkańcy Chin za gospodarczy wzrost i mocarstwowe ambicje chińskich władz.


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz