piątek, 6 września 2013

SUN SCARRED (Taiyô no kizu, Japonia, 2006)



Sun Scarred (2006) on IMDb

O co chodzi?

Toshiki Katayama jest pracownikiem biura projektów; typowym salarymanem. Pewnego wieczoru wracając do domu w jednym z zaułków dostrzega grupę wyrostków, którzy katują bezdomnego. Na zwrócenie uwagi nastolatkowie odpowiadają agresją. Wywiazuje się między nim bójka, w wyniku której salarymanowi udaje się pokonać przeciwników. Jednym z nich jest Akira Kamiki, młodzieniec, który zaatakował Katayamę nożem. Sprawa znajduje swój finał na pobliskim komisariacie., ale bez żadnych konsekwncji dla młodocianych napastników. Wydaje się, że bójka między Katayamą a bandą wyrostków na tym się zakończy, ale po pewnym czasie dochodzi do tragedii. Yoka, żona Toshiki traci z oczu kilkuletnią córeczkę, Ayano, bawiącą się na placu zabaw. Ciało zamordowanej dziewczynki zostaje znalezione po kilku dniach. Wkrótce policja łapie również sprawcę tej okrutnej zbrodni: Akirę Kamikiego. Ponieważ sprawca jest nieletni może być skazany jedynie na pobyt w poprwaczaku. Pogrążona w rozpaczy Yoko popełnia samobójstwo, skacząc z dachu, natomiast przepełniony cierpieniem, gniewem, bezradny wobec bezdusznej litery prawa Katayama zamierza za wszelką cenę pomścić śmierć najdroższych mu osób.. Okazja ku tem pojawia się, gdy po odsiedzeniu niecałych dwóch lat Akira wychodzi na wolność.

Odcięta głowa na szkolnej bramie

27 maja 1997 r. na spieszących na lekcje uczniów szkoły podstawowej Tainohata w Kobe czekała makabryczna niespodzianka: odcięta głowa jedenastoletniego Juna Hase zawieszona na bramie. W ustach wetknięta została karteczka, na której ktoś napisał: „To jest początek gry. Głupia policja, powstrzymajcie mnie, jeśli potraficie. Chcę widzieć umierających ludzi, to jest dreszcz emocji, który skłania mnie do morderstw”. Autorem tych słów oraz sprawcą szokującej zbrodni był czternastoletni Sakakibara Seito – to pseudnim sprawcy, gdyż japońskie prawa zabrania ujawniania danych identyfikujących nieletnich sprawców. W toku śledztwa wyszło na jaw, że Sakakibara dopuścił się jeszcze jednej zbrodni: 16 marca 1997 r. śmiertelnie pobił stalową rurą dzieściecioletnią dziewczynkę Ayakę Yamashitę.

Sprawa nieletniego mordercy z Kobe zbluwersowała opinię publiczną, co znalazło przełożenie w zmianie przepisów dotyczących odpowiedzialności karnej osób nieletnich. Dolną granicę wieku z lat szesnastu zmniejszono do czternastu, ale w czerwcu 2004 r. doszło do kolejnej szokującej zbrodni popełnionej przez osobę nieletnią. Licząca sobie zaledwie jedenaście lat dziewczynka o pseudonimie Nevada-tan (prawdziwe imię i nazwisko zostało objęte tajemnicą) podcięła gardło dwunastoletniej Satomi Mitarai. Ponownie zatem pojawiła się konieczność rewizji dotychczasowych prrzepisów prawa karnego dotyczących odpowiedzialności karnej nieletnich. Po 2000 r. przepisy te zmieniano jeszcze dwukrotnie: w 2007 i 2008 r.. Obecnie obowiazujące uregulowania prawne w tej materii przyjęły zasadę, że dolną granicą odpowiedzialności przed sądami karnymi (a nie rodzinnymi) jest wiek czternastu lat. Tylko w przypadku popełnienia przestępstw zagrożonych karą śmierci lub pozbawienia wolnośći sąd rodzinny jest zobowiazany do przekazania sprawy sądom karnym. Jednakże do wieku szesnastu lat nieletenich można umieszczać jedynie w domach poprawczych a ponadto osobę która nie ukończyła osiemanstu lat nie można skazać na karę śmierci. Mimo zatem kolejnych reform prawa karnego, nieletnich przestępców wciąż traktuje się nad wyraz łagodnie.

Ten przydługi wstęp pojawia się w niniejszej recenzji nie bez powdu. „Sun Scarred” (pol. tytuł „Blizny przeszłości”) w reżyserii Takashiego Miike to obraz, który swą fabuła dołącza do dyskusji o nieskuteczności prawa w walace z przestępczością nieletnich. Ta walka nie przynosi oczekiwanych skutków, bowiem litera prawa w konfrontacji z rzeczywistością, okazuje się być kompletnie bezradna a zarazem bezduszna wobec ofiar cierpiących z poowdu nieskuteczności prawa. Fabuła filmu wpisana zostaje w popularną konewncję kina zemsty, w której zgodnie z jej schematem wpierw mamy do czynienia ze zbrodnią a następnie z karą w postaci odwetu. Po drodze do finalnego wymierzenia zasłużonej kary oprawcy jesteśmy świadakmi straszliwych skutków, które niesie ze sobą tragedia w postaci brutalnego zabójstwa kilkuletniej Ayano, córeczki głównego bohatera, Toshiki Katayamy. Przyglądamy się zatem medialnej nagonce na Toshikiego, który jest przez mas media uznany winnym a na pewno współwinnym tragedii. Oglądamy popadającą w coraz większą rozpacz i depresję żonę Toshikiego, która w końcu rzuca się z dachu wysokiego budynku. A także narastającą wściekłość, gniew i frustrację Katayamy, którego prawo pozostawia z poczuciem krzywdzącej niesprawiedliwości, podczas gdy sprawca, korzystając z przywilejów, które zapewnia mu prawo o nieletnich, cieszy się z łagodnego wyroku. Fabuła „Sun Scarred” nie jest szczególnie wyrafinowana, bo podobne historie widzieliśmy już nie raz (mnie na myśl przychodzą akurat produkcje koreańskie: „Children”, „Silenced” czy „Don`t Cry Mommy”).

Pozwolenie na zabijanie

Ciekawsze są wnioski, do których skłania obraz Miike. Rzecz jasna, w pierwszej kolejności to rozmijanie się litery prawa z interesami ofiar. Demokracja, prawa obywatelskie, zasada niewinności, ochrona nieletnich – wszystkie te instytucje, aczkolwiek powołane w szlachetnych celach, w zetknięciu z materią nieprzewidywalnej rzeczywistości, okazują się niewydolne a wręcz w niektórych sytuacjach (choćby tej ukazanej w filmie Miike) szkodliwe, chroniąc skuteczniej przestępców niż ich ofiary. Jest w „ Sun Scarred” wymowny moment, gdy Kamiki przysyła smsa do trzynastoletniego chłopaka ze zleceniem zabójstwa. Aby rozwiać obawy co do jego ewentualnej odpowiedzialności karnej, Kamiki wyjaśnia zachęcająco: „Trzynastolatkowie są chronieni przez prawo. To jakbyś miał pozowolenie na zabijanie”. Szokujące, ale niestety prawdziwe.

Prawo okazuje się także porażająco obojętne na ludzką tragedią, którą japoński reżyser, być może w nieco konewncjonalny, ale jednak emocjonalny sposób przedstawia w swym filmie. Katayama nie znajduje żadnego wsparcia w panśtowych instytucjach, te bowiem więcej troski poświecają przestępcy ufając, iż każdego sprawcę da się skutecznie zresocjalizować. To kolejny mit, który obala w swym filmie Miike. Być może w niektórych przypadkach resocjalizacja przynosi pożądane rezultaty, ale jej działanie nie jest wszechomocne. Są jednostki, która rodzą się skażone złe, dla których krzywdzenie innych jest imanentną częścią ich natury. Tych nic nie jest w stanie zmienić. Jedyne co można zrobić, to co najmniej izlować ich od reszty społeczeństwa do końca życia.

Oczywiście niewydolny system prawny i jego nieskuteczność w walce z przestępcami jest elemenetem filmów zemsty. W pewnym sensie uprawmocnia on działania bohatera, który w obliczu ślepej Temidy, sprawiedliwość zmuszony jest wymierzyć samodzielnie. Z drugiej strony państwo, w którym obywatelom pozostaje jedynie zemsta, jest państwem w stanie rozpadu. Japonia w obrazach Miike, mimo iż większość z nich to filmy rozrywkowe, jest ukazana w nie najlepszym świetle. Yakuza, psychopaci, zabójcy na zlecenie i wszechobecna przemoc to wizja, która jawi się w filmach Japończyka. A zatem „Sun Scarred” zawiera również krytykę japońskiego porządku społeczno-państwowego, który w obliczu narastających patologii pozostaje bezsilnny i nieskuteczny.

To krytyczne spojrzenie, być może nawet bardziej, dostrzec można na jeszcze jednej płaszczyźnie. Zwróćmy uwagę, iż początkiem serii nieszcześć, które dotykają rodzinę Katayamy jest wydarzenie w istocie pozytywne. To reakcja bohatera na zło, którego jest świadkiem, czyli bestialskie znęcanie się nad bezdomnym. Katayama wykazał się obywatelską postawą. Być może gdyby był mieszkańcem USA, lokalna stacja telewizyjna przeprowadziłaby z nim wywiad, a on przez kilka dni cieszyłby się sławą miejscowego bohatera. Ale w Japonii (ale podejrzewam, że nie tylko – polecam obejrzeć „Nieznany kod” Michaela Haneke) Katayama zostaje potraktowany tak jakby on był sprawcą pobicia. Policjanci na komisariacie dają mu do zrozumienia, że miał wiele szczęścia, iż banda wyrostków nie złożyła skargi na Toshikiego. Mimo iż stanął on w obronie bezbronnej osoby i mimo iż został zaatakowany nożem. Do jakich zatem możemy dojść wniosków? Że reagowanie na zło i próba jego powstrzymania może przynieść tylko jeszcze większe zło, które także i nas w ciagnie w swą otchłań. W pewnym sensie Miike ukazuje, z czego wyrasta społeczna znieczulica. Z obawy, iż można podzielić los Toshikiego Katayamy zwłaszcza, gdy obywatelska postawa nie znajduje wsparacia w określonych instytucjach państwa. Bo to kolejny, jeszcze bardziej dotkliwy przykład słabości państwa, które miast nagradzać wszystkich, tych którzy gotowi są wziąć odpowiedzialność nie tylko za swoje życie, ale za każde inne zagrożone, do takich postaw skutecznie zniechęcają.

Nieco stępione ostrze

„Sun Scarred” to film, którego krytyczne ostrze wymierzone jest w państwo opiekuńcze, które nie chroni swych obywateli, nie potrafi zapewnić im bezpieczeństwa, zniechęca do prospołecznych postaw i które kompletnie rozmija się z poczuciem osobistej sprawiedliwości. Niestety to ostrze zostaje nieco stępione przez zaskakującą, jak na twórcę o takiej klasie i renomie, standardową fabułą. Rozwój historii ukazanej w „Sun Scarred” już po kilku pierwszych minutach da się bez większego problemu przewidzieć. Słynący z mistrzowskich pastiszy, z postmodernistycznej gry z widzem a nade wszystko z przewrotnej intelignecji Miike jest tym raz nieoczekiwanie konwencjonalny, a momentami banalny. Omawiany obraz Japończyka niczym nas nie zaskoczy, chociaż do końca opowiadanej historii liczyłem, iż spotka mnie jakaś niespodzianka. Nie spotkała.

Może to waga tematu tak sparliżowała Miike, albo zwyczjna obniżka twórczej wyobraźni: tak czy inaczej „Sun Scarred” nie jest zdecydowanie najbardziej popisowym obrazem artysty z jego niezwykle bogatego dorobku. Niemniej mimo historii nie pierwszej już swieżości i braku zaskoczeń, obraz ogląda się bez znużenia, a nawet z zainteresowaniem. Bo to jednak, co by nie powiedzieć, Takashi Miike; facet, który nawet z zapowiadania prognozy pogody zrobiłby iskrzące się emocjami widowisko. Warto zatem zwrócić uwagę na mistrzowskie budowanie atomsfery nieuchronnej tragedii w prologu filmu; na kilka pomysłowo, nietuzinkowo skomponowanych scen i ujęć, a nade wszystko na grę Sho Aikawy. Sho Aikawa, którego miałem okazję poznać z jak najlepszej strony z filmów Kiyoshiego Kurosawy (zwłaszcza polecam uwadze jego role w „Ścieżce węża” i „Oczach pająka” oraz nietypowy jak na tego aktora występ w „Licencji na życie”). Jest on również jednym z ulubionych aktorów Takashiego Miike, dla którego zagrał m.in. w trylogii „Martwy lub żywy”. Aikawa ze swoim wyglądem zafrapowanego salarymana-intelektualisty idealnie nadaje się do ról everymanów wciągniętych w wir dramatycznych, przepełnionych przemocą zdarzeń. Zemsta w jego wykonaniu nabiera zazwyczaj zaskakująco ludzkiego, emocjolnaego charakteru, a widz kibicuje postaci granej przez aktora od pierwszych kadrów, w których się pojawia.

Jakim zatem filmem jest „Sun Scarred”? Ze względu na swoją treść – niewątpliwie ważnym i wartym obejrzenia, ze względu na fabułę – niestety, nieco rozczarowującym, szczególnie jeśli nasze wyobrażenie o twórczości Takashiego Miike opieramy na filmach w rodzaju „Ichi- zabójca”, „Gozu: Teatr grozy” czy nawet „Nieodebrane połączenie”. Ale reżyserska biegłość artysty sprawia, że nawet wersji konewncjonalnej ogląda się go bez poczucia straty czasu.

MOJA OCENA: 6 +/10


PS.Informację dotyczące japońskiego prawa karnego wobec nieletnich zaczerpnąłem z:
- Katsunori Kai, Juvenile Criminal Responsibility and Punishment in Japan, Waseda Biulletin of Comparative Lav, Vol. 28
- Trevor Ryan, Creating „Problem Kids”: Juvenile Crime in Japan and Revisions to the Juvenile Act, Journal of Japanese Law No 19, (2005),
- Jacek Izydorczyk, Hanzai znaczy przestępstwo, Warszawa-Kraków 2008.


REALIZACJA
FABUŁA
DRUGIE DNO
Gdy za kamerą staje Takashi Miike, to nawet zapowiadanie prognozy pogody może być interesujące. A co dopiero historia zemsty zrozpaczonego ojca i męża.
Klasyczny, by nie napisać konewncjonalny revenge movie. Jest zbrodnia, i jest kara, którą w obliczu nieskuteczności i obojętności prawa, wymierzyć musi sam pokrzywdzony. Bez zaskoczeń.
Żle się dzieje w państwie japońskim, gdy dzieci zabijają a prawo jest wobec nich nad wyraz łagodne. Ale czy gdyby było surowe, mściciele mieliby ręce pełne roboty a widzowie filmy o tym, że prawo zemsty nawet w cywilizowanym świecie nadal jest skuteczne?




Brak komentarzy :

Prześlij komentarz