czwartek, 9 grudnia 2010

I SAW THE DEVIL (Akmareul boattda, Korea Płd, 2010)



I'll promise this.
I'll show him pain that's
1,000 times.
No, 10,000 times more painful.

/cytat z filmu/

O co chodzi?

Yoo-yeon utknęła samochodem na zaśnieżonym bezludziu. Nieoczekiwanie z pomocą przychodzi jej nieznajomy mężczyzna, który proponuje pomoc. Choć kobieta odmawia, on nie rezygnuje. W końcu odchodzi. Lecz jego samochód nie odjeżdża. W pewnym momencie mężczyzna rozbija szybę, dostaje się do wnętrza auta i kilkoma ciosami młotka pozbawia Yoo-yeon przytomności. Kilka dni później w okolicy zostaje odnalezione odcięte ludzkie ucho a w końcu głowa. Głowa Yoo-yeon. Brutalne morderstwo wstrząsa ojcem dziewczyny, emerytowanym detektywem oraz jego niedoszłym zięciem, Soo-hyeonem. Soo-hyeon jest tajnym agentem i narzeczonym zamordowanej dziewczyny. Poprzysięga nad grobem Yoo-yeon, że dorwie zabójcę i sprawi mu ból powielekroć większy niż ten, który zaznała w chwili śmierci ukochana. Soo-hyeon szybko wpada na trop sprawcy, którym okazuje się podejrzany o wiele okrutnych zbrodni Jang Gyeong-cheol. Rozpoczyna się krwawy, brutalny pojedynek między agentem a mordercą.

Gra z konwencją

Największy i najlepszy serwis filmowy IMDB podaje, że jest ok. 5850 filmów, które w większym lub mniejszym stopniu zahaczają o motyw zemsty. Nie da się ukryć, że zemsta jest jednym z najczęściej poruszanych w kinie tematów. Powodów tej popularności jest kilka, ale jeden wydaje się najważniejszy. Filmy o zemście, revenge movie zawierają w sobie ogromny ładunek emocji, wszak opowiadają o krzywdzie i odpłacie za nią. A czyż nie są to wyjątkowo dramatyczne wydarzenia w życiu człowieka? One też wyznaczają najważniejsze punkty zwrotne w konwencji revenge movie. Krzywda nakręca fabularną intrygę dokonana zemsta zaś w kulminacyjnym momencie filmu ją kończy. Wydaje się, że jest to żelazna zasada, która przestrzegana jest przez niemal wszystkie filmy o zemście. Ale nie przez „I Saw The Devil” Kim Ji-woona.

Najnowsze dzieło jednego z najzdolniejszych koreańskich reżyserów, twórcy tak znakomitych filmów jak „Opowieść o dwóch siostrach” i „Słodko-gorzkie życie” brawurowo gra z konwencją revenge movie. Kim dokonuje dwóch znaczących wyłomów w schemacie fabularnym. Po pierwsze wzbogaca swój film o elementy serial killer movie: jest zatem seryjny morderca, jest jego ofiara i zakochany w niej narzeczony, który na własną rękę prowadzi śledztwo. Włączenie do opowieści o zemście elementów konwencji filmów o seryjnych zabójcach przede wszystkim uatrakcyjnia fabułę, zwiększa dawkę grozy i przemocy oraz rzecz jasna intensyfikuje emocje. Wartość fabuły wątek seryjnego mordercy podnoszą liczne odniesienia do postaci i modus operandi autentycznych zabójców m.in. Teda Bundy`ego i Edmunda Kempera. Jednak Kim nie nakręcił serial killer movie, a film o zemście. Niezwykły film o zemście.

UWAGA! SPOILER
Twórca „Opowieści o dwóch siostrach” zdobywa się na jeszcze jeden i jeszcze ważniejsze odstępstwo od konwencji revenge movie. Otóż mściciel Soo-hyeon dość szybko trafia na trop mordercy ukochanej Yoo-yeon. Udaje mu się zdobyć przewagę nad Gyeoon-cheolem, lecz zamiast zadać mu śmiertelny cios, odstępuje od niego, pozostawia mu pieniądze i puszcza wolno. Ponieważ poprzysiągł nad grobem swojej narzeczonej nie, że nie tylko się zemści, lecz że zada mu ból „dziesięć tysięcy razy większy” niż ten, która Yoo-yeon zaznała przed śmiercią. Zemsta nie dokonuje się więc w określonym, kulminacyjnym momencie filmu, ale rozciągnięta jest prawie na cały czas jego trwania. Pozostaje pytanie: co zyskuje Kim dokonując takiego fabularnego twistu? Odpowiedź: wydobywa esencję zemsty i zamienia opowieść w hektabomę emocji.
KONIEC SPOILERA

To nie jest film dla grzecznych dziewczynek

„I Saw The Devil” nie jest bowiem opowieścią o zemście, to opowieść o esencji zemsty, z pełną premedytacją odfiltrowana z filozoficznych dygresji, psychologicznych subtelności, fabularnych komplikacji. Esencją zemsty jest bowiem odpłata; „oko za oko, ząb za ząb”. By wyrządzający krzywdę nie tylko poniósł karę, ale by zaznał tego samego cierpienia, bólu i strachu co skrzywdzona ofiara. Soo-hyeon posuwa się jednak dalej. Adresatem zemsty wcale nie jest Gyeong-cheol, ale jego bliscy: rodzice i syn. Co jest źródłem największego cierpienia Soo-hyeona? Świadomość, że nie cofnie czasu i nie odzyska ukochanej narzeczonej. Że jej strata jest bezpowrotna. Pragnie zatem tego samego dla bliskich Gyeong-cheola.  Esencja  zemsty.  I ją właśnie pokazuje Kim. Radykalizm podejścia do tak wyświechtanego tematu decyduje o oryginalności „I Saw The Devil” i o jego niebywałym potencjale emocjonalnym. 

Radykalizm przejawia się przede wszystkim w działaniu Soo-hyeona.  Żądza zemsty trawi Soo-hyeon niczym płomień suchą słomę, staje się ona dla niego najważniejszym i jedynym celem w życiu, dla jej realizacji nie cofnie się przed niczym. Nawet gdyby miał się stać potworem gorszym niż ścigany przez niego Gyeong-cheol. W słynnej sentencji Friedrich Nietzsche :stwierdza „Ktokolwiek walczy z potworami powinien uważać aby sam nie stal się potworem. Bo kiedy długo spoglądasz w otchłań otchłań patrzy na ciebie.”  I Soo-hyeon pogrąża się bez reszty w otchłani. Żądza zemsty ukazana została jako destrukcyjna siła, nad którą bohater nie panuje. Plan odwetu na Gyeong-cheolu jest dopracowany w najdrobniejszych szczegółach, ale Soo-hyeon nie potrafi się z niego wycofać, nawet zdając sobie sprawę, że zemsta nie zwróci okrutnie zabranego życia Yoo-yeon i jej nienarodzonego dziecka. W finale Soo-hyeon gorzko zapłacze, bo tak naprawdę stracił wszystko. I z poczuciem bolesnej, rozdzierającej serce straty będzie musiał żyć do końca swych dni.   

Agresja rodzi agresję. „I Saw The Devil” pokazuje spiralę przemocy, która ma rozmiary i moc potężnego tornada. Zmiata z powierzchni ziemi postronne, przypadkowe osoby i porywa w szalony, opętańczy wir Soo-hyeona i Gyeong-cheola. Przemoc osiąga rozmiary niemal apokaliptyczne. Rozbijanie głowy młotkiem, metalową rurką, wyrywanie szczęki, przebijanie dłoni, twarzy, dekapitacje, ćwiartowanie, brutalne, uprzedmiotowiające traktowanie kobiet – aż sam poczułem się zdumiony. Co prawda w „Słodko-gorzkim życiu” Kim nie żałował wstrząsających widoków masakry na członkach gangu, lecz przemoc w „I Saw The Devil” jest wręcz przerażająco rażąca. Ale nie jest to puste, bezrefleksyjne szokowanie.  Chodzi nie tylko o ukazanie bestialstwa mordercy i bynajmniej nie mniejszego ścigającego go Soo-hyeona.
 
Najważniejszym tematem obrazu koreańskiego reżysera jest bowiem cierpienie, ból. Ból po stracie ukochanej osoby, ból fizyczny, ból psychiczny, cierpienie krzywdzonych ofiar. Oglądanie „I Saw the Devil” nie jest przyjemne, bo jego twórcy robią wszystko, by ból, którego doświadczają bohaterowie, przelał się na widzów. Eksponują przemoc, bestialstwo, ludzkie ciało kaleczone, cięte i roztrzaskiwane, twarze bohaterów wykrzywione w grymasach niewysłowionego bólu, szeroko otwarte oczy, w których czai się przerażenie przed nieludzkim cierpieniem. To nie jest film dla grzecznych dziewczynek. To nie jest kino, które zatrzymuje się w pół drogi. „I Saw The Devil” jest doświadczeniem niemal traumatycznym, ale tylko w ten sposób można osiągnąć katharsis. Najważniejszą, często pomijaną funkcję sztuki przez duże S.

 Mr Perfect

Kto widział, choć jeden film Kim Ji-woona wie doskonale, że koreański reżyser jest perfekcjonistą. I tę perfekcję widać w „I Saw The Devil”. Reżyseria, zdjęcia, muzyka, scenografia i gra aktorów przypomina perfekcyjnie działającą maszynę, którą Kim wprawia w ruch z każdą upływającą minutą zwiększając jej obroty. Obraz twórcy „Opowieść o dwóch siostrach” ogląda się jak w transie. Choć na ekranie dzieją się rzeczy odrażające i przerażające nie sposób się oderwać. Tutaj każda scena, każde ujęcie jest zrealizowane tak jakby było najważniejsze w filmie. Przykłady? Trzeba by cytować scenę, bo scenie ale warto zwrócić na morderstwo w taksówce czy pojedynek w domu przyjaciela Gyeong-cheolu. A do realizacyjnej perfekcji dochodzi aktorska perfekcja odtwórców głównych ról. Choi Min-sik znany z kultowego „Oldboya” jest w roli psychopaty nieobliczalny, zwierzęcy i autentycznie przerażający. Lee Byeong-heon, podobnie jak w „Słodko-gorzkim” gra na kontraście miedzy szczupłym, chłopięcym wyglądem a bezwzgledną brutalnością i szaloną determinacją w dążeniu do celu. Czysta przyjemność oglądać na ekranie dwie tak fenomenalnie zagrane postaci.

MOJA OCENA: 9,5/10

Więcej o I SAW THE DEVIL



REALIZACJA
FABUŁA
DRUGIE DNO
Realizacyjny majstersztyk

Film o zemście. Ale takiej zemsty kino jeszcze nie widziało! (a przynajmniej ja). Więcej szczegółów w recenzji.  

Ktokolwiek walczy z potworami sam staje się potworem. Ale ważniejsze od pierwszego czy drugiego „dna” są emocje o temperaturze wrzenia.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz