poniedziałek, 7 lipca 2014

NA KRÓTKO - CZERWIEC (08.06 - 07.07.2014)

 
Zdj z "Like Father, Like Son", reż. Hirokazu Koreeda


Maj obfitował w azjatyckie premiery, czerwiec natomiast to ledwie pięć premierowo obejrzanych przez mnie filmów. Usprawiedliwienie tej marnej liczby „nowości” mam tylko jedno: mundial! Jako zagorzały fan piłki nie moglem odpuścić tej imprezy zwłaszcza, że odbywa się ona raz na cztery lata. Oczywiście nie pozostaje mi nic innego jak poprawić się w następnych miesiącach, co nie będzie takie proste zważywszy na okres wakacyjny. Ale będę się starł. W czerwcowym zestawie natomiast warto  zwrócić uwagę na trzy filmy. Pierwszy z nich to arcydzieło Masakiego Kobayashiego, „Harakiri”,  które wywarło na mnie ogromne wrażenie i zachęciło do zmierzenia się z innymi obrazami twórcy „Kwaidanu”. „Like Father, Like Son” uświadomiło mi, że zdecydowanie muszę jeszcze lepiej poznać twórczość Hirokazu Koreedy, którego jak na razie znam tylko z trzech filmów. No i wreszcie indonezyjski „Shackled”, który jest jak do tej pory, najpoważniejszym kandydatem w kategorii „najlepszy horror roku”.

Oto zatem czerwcowa piątka.


 
PSYCHOMETRY
(reż. Kweon Ho-young, Korea Płd, 2013)

Thriller. Koreańskie thrillery oglądam w ciemno, ale ten ma dwie rzeczy, które mi się nie podobały. Irytującego głównego bohatera, który zwłaszcza w początkowej części przedstawiony jest jako wesoły głupek (w założeniu miała to być postać komediowa). Na szczęście wraz z rozwojem fabuły bohater „poważnieje”, choć jest to kolejna wersja (która to już?) niepokornego gliniarza, ale szlachetnego do bólu, który nawet zawieszony nie rezygnuje ze śledztwa. Drugi zarzut dotyczy bowiem wtórności: to nie tylko konwencjonalna postać gliny, ale cała masa wtórnych i nieoryginalnych pomysłów. Wprowadzenie do fabuły postaci obdarzonego darem jasnowidzenia młodzieńca o chmurnym obliczu twarzy nie jest niczym oryginalnym - było nie raz. Poza tym ile razy można oglądać historię o zaniedbanych dzieciach porywanych przez psychopatów? Inna sprawa, że ów psychopata jest jeszcze jedną wersją filmów o „czarnych charakterach” uosabiających „czyste zło”. Całość ratuje niezwykle sprawna reżyseria i wartka akcja, ale z pewnością nie jest to film, który poleciłbym osobom nieprzekonanym do klasy koreańskich thrillerów.



HARAKIRI
(reż. Masaki Kobayashi, Japonia, 1962)

Dramat, jidai-geki. Arcydzieło Masakiego Kobayashiego z 1962 r. Słowo „arcydzieło” nie jest w tym przypadku jedynie wytartym frazesem, ale odzwierciedleniem jego rzeczywistej wartości. Nie jestem fanem kina samurajskiego, ale ten film wgniótł mnie w fotel. Wobec jego rewizjonistycznego, demaskatorskiego i drapieżnego charakteru, ukazującego w niezwykle wymowny sposób zmierzch klasy samurajów i samurajskich ideałów, obnażającego fasadowość i pustkę rytuału, za którą skrywa się zwykła ludzka nikczemność, nie sposób pozostać obojętnym. A dodać do tego trzeba świetną historię, będącą niezwykle intrygującą opowieścią o zemście, a także znakomitą realizację, nawiązującą do ascetyzmu tradycyjnego teatru no i wreszcie świetne role Tatsuyi Nikadaia w roli głównej i Rentaro Mikuniego, doradcy klanu Ii. Mam ochotę na więcej!  



LIKE FATHER, LIKE SON
(reż. Hirokazu Koreeda, Japonia, 2013)

Dramat. Nagrodzony we Wenecji Grand Prix Festiwali film Hirokazu Koreedy to opowieść zainspirowana autentycznymi wydarzeniami. W latach 60 na skutek wyżu demograficznego dochodziło do częstych przypadków podmiany noworodków. Ten fabularny pretekst posłużył Koreedzie do kameralnej, wzruszającej i pełnej ciepła opowieści o współczesnych japońskich rodzinach, o rodzicach i dzieciach. Problem, który wysuwa się na czoło tej pięknie opowiedzianej historii, dotyczy kwestii tego, czy fundamentem rodziny powinny być w każdej sytuacji więzy krwi czy też raczej, rzeczywiste więzy emocjonalne między rodzicami a dziećmi. Reżyser wyraźnie opowiada się za tę drugą opcją i ku tej konstatacji prowadzi swych bohaterów. W sensie ogólnym jest to także mądra opowieść o zaburzonej harmonii ludzkiego życia, który więcej czasu poświęca karierze, dobrom materialnym, a nie pielęgnowaniu głębokich, opartych na miłości i poświeceniu relacji z bliskimi.

RECENZJA: http://strachmaskosneoczy.blogspot.com/2014/06/like-father-like-son-soshite-chichi-ni.html



LONG WEEKEND 
(reż. Taweewat Wantha, Tajlandia, 2013)

Horror. Tajlandzka wersja „Martwego zła”. Na tle ogólnej mizerii azjatyckiego horroru jedna z bardziej udanych produkcji. Wszelką wtórność i konwencjonalność film ten nadrabia żywiołowością, natężeniem scen grozy, elementami ghost story i slashera oraz zaskakującą, niezwykle zgrabną finałową puentą. Nad całością unosi się duch postmodernistycznej zgrywy, a film można potraktować jako całkiem udany pastisz tajlandzkiej odmiany slashera, która to odmiana odznacza się obecnością pierwiastka nadprzyrodzonego. Słowem dużo niezłej zabawy a jako przyjemny dodatek uroda tajlandzkich aktorek na czele z popularną piosenkarką i aktorką Namchą Sheranut Yusanandą.


SHACKLED 
(reż. Upi Avianto, Indonezja, 2013)

Horror, thriller, mystery. Gdy zawodzą potentaci azjatyckiej grozy: Japonia i Korea, wciąż, na szczęście, można liczyć na mniej znane, a niekiedy niesłusznie niedoceniane kraje. "Shackled" (znany tez jako "Shackle") - indonezyjski horror/thriller wyreżyserowany Upi Avianto (kobietę) jest nie tylko bodaj najlepszym filmem grozy z Indonezji, ale jednym z najlepszych azjatyckich przedstawicieli gatunku w nowym tysiącleciu. Zainspirowany filmami Davida Lyncha, "Wstrętem" i "Lokatorem" Romana Polańskiego, "Donniem Darko", kinem noir oraz thrillerami indonezyjskiego mistrza grozy, Joko Anwara jest mimo to dziełem w pełni oryginalnym i autorskim. Mroczny, krwawy, oniryczny i surrealistyczny, a przede wszystkim inteligentny zaskakuje intrygującą, nieprzewidywalną fabułą, atmosferą wszechogarniającego szaleństwa, solidną grą aktorską i świetnym zakończeniem. Czuć kobiecą rękę, która wypieściła scenariusz, zadbała o stronę realizacyjną i z talentem zdolnego slalomisty ominęła wszelkie pułapki banału i konwencjonalizmu. Dla mnie perełka filmowej grozy!

RECENZJA: http://strachmaskosneoczy.blogspot.com/2014/06/shackled-belenggu-indonezja-2012.html




Brak komentarzy :

Prześlij komentarz