O co chodzi?
Podczas uroczystości weselnej dochodzi do tragicznego zdarzenia.
Młoda kobieta Ching natyka się na okaleczoną dziewczynę, której
– jak się okazuje – usunięto nerkę i zabrano w celach
handlowych. Bohaterka tuż przed odkryciem nieszczęsnej ofiary
widziała tajemniczą kobietę, która przypuszczalnie była
sprawczynią. Policja ustala, że nieznajoma to Ling, zatrudniona
jako laborantka w szpitalu. W tym samym szpitalu, w którym lekarzem
jest chłopak Ching, Wai. Okazuje się, że mężczyzna miał
krótkotrwały romans z Ling. Ching zrywa z Waiem, a policja z braku
dowodów wypuszcza Ling. Bohaterka jest jednak przekonana, że Ling
jest zamieszana w serię napadów na kobiety, którym wycięto nerkę,
by następnie ją sprzedać na przeszczep. Ching, która sama cierpi
na chorobę nerek, staje się celem prześladowań ze strony Ling.
Splot dramatycznych wydarzeń sprawi, że dwie wrogie sobie bohaterki
sprzymierzą się ze sobą, a nawet zaprzyjaźnią. Czy jednak
przyjaźń między dwiema kobietami, z których jedna ma wszystko
prócz zdrowia, a druga jest obsesyjnie zazdrosna i nie cofnie się
przed niczym, ma szansę powodzenia?
Gwiazda vs gwiazda
Reżyser filmu Chi-Leung Law znany jest m.in. z realizacji
horroru „Zmysły duszy” („Inner Senes”). W filmie tym w roli
głównej wystąpiła gwiazda hongkońskiego kina, Karena Lam, która
gra również w omawianym thrillerze „Koma”. Lam, którą
nagrodzono za rolę w dramacie „July Rapshody”, chętnie
występuję w filmach zaliczanych do szerokiego nurtu grozy. Prawie
zawsze tworzy intrygujące, przykuwające uwagę widza postaci,
choćby takie jak Yim Hung w horrorze „Home Sweet Home”, w którym
odtwarzała postać psychicznie zaburzonej matki, porywającej
dziecko pewnej lokatorki. Podobną charyzmatyczną postacią jest
Ling z filmu Lawa. Potrafi budzić przerażenie, a jednocześnie
sympatię widza. Postać dalece niejednoznaczna: z jednej strony
psychopatka dążąca do celu po trupach, z drugiej – zaś samotna,
zdesperowana kobieta, którą życie nauczyło, wszystko ma swoją
cenę.
Rozpisałem się o odtwórczyni jednej z głównych ról nie bez powodu. Największą atrakcją „Komy” jest bowiem aktorski pojedynek między dwiema hongkońskimi gwiazdami. Pierwszą z nich jest Karena Lam, drugą jeszcze lepiej znana miłośnikom azjatyckiego kina Angelica Lee (Lee Sinje). Gwiazda „Oka” braci Pang w obrazie Lawa umiejętnie wygrywa wpisaną w jej efemeryczną urodę delikatność i subtelność. Jej Ching jest wrażliwą, zagubioną dziewczyną, która - mimo iż otacza ją materialny dobrobyt – cierpi z powodu słabowitego zdrowia oraz braku pewności siebie. O ile Ling jest silną kobietą gotową na wielkie poświecenia, o tyle Ching wydaje się być niesamodzielną osobą, wymagającą opieki i czułości. W finale jednak w wiarygodny sposób Lee ukazuje odmienną stronę charakteru bohaterki. Okazuje się, że nawet taka „szara myszka” potrafi solidnie pogryźć. Inną sprawą jest, że oglądanie Angelici Lee na ekranie to przyjemność estetyczna na najwyższym poziomie. A jednak na dłużej zapamiętuje się rolę Kareny Lam, którą słusznie za występ w „Komie”, nominowano do Hong Kong Film Award w 2004 r..
Rozpisałem się o odtwórczyni jednej z głównych ról nie bez powodu. Największą atrakcją „Komy” jest bowiem aktorski pojedynek między dwiema hongkońskimi gwiazdami. Pierwszą z nich jest Karena Lam, drugą jeszcze lepiej znana miłośnikom azjatyckiego kina Angelica Lee (Lee Sinje). Gwiazda „Oka” braci Pang w obrazie Lawa umiejętnie wygrywa wpisaną w jej efemeryczną urodę delikatność i subtelność. Jej Ching jest wrażliwą, zagubioną dziewczyną, która - mimo iż otacza ją materialny dobrobyt – cierpi z powodu słabowitego zdrowia oraz braku pewności siebie. O ile Ling jest silną kobietą gotową na wielkie poświecenia, o tyle Ching wydaje się być niesamodzielną osobą, wymagającą opieki i czułości. W finale jednak w wiarygodny sposób Lee ukazuje odmienną stronę charakteru bohaterki. Okazuje się, że nawet taka „szara myszka” potrafi solidnie pogryźć. Inną sprawą jest, że oglądanie Angelici Lee na ekranie to przyjemność estetyczna na najwyższym poziomie. A jednak na dłużej zapamiętuje się rolę Kareny Lam, którą słusznie za występ w „Komie”, nominowano do Hong Kong Film Award w 2004 r..
Nerkę sprzedam
Drugim atutem filmu jest sprawnie prowadzona intryga, która
umiejętnie omija pułapki banału i schematyzmu. Dobrym posunięciem
ze strony twórców było rozpisanie rywalizacji dwóch antagonistek
na tle makabrycznego wątku złodzieja ludzkich narządów,
porywającego kobiety i wycinającego uśpionym ofiarom nerki. Tym
samym reżyser zahacza o jeden z poważnych problemów społecznych
Chin – nielegalny handel ludzkimi organami. Co prawda akcja dzieje
się w Hongkongu, ale bez większych uproszczeń można odnieść ją
do Państwa Środka. Aż do 2001 r. Chińczycy nie mieli żadnych
prawnych uregulowań a pierwszych przestępców skazanych za ten
proceder osądzono dopiero we wrześniu 2010 roku. Czynniki te
sprzyjały rozwojowi czarnego rynku handlu narządami, który wciąż
jest jednym z największych na świecie. Niestety twórcy „Komy”
traktują ów wątek społeczny powierzchownie, o wiele więcej uwagi
poświęcając miłosnemu trójkątowi. Bowiem obie bohaterki były w
zażyłych relacjach z Waiem – mężczyzną, który w typowy sposób
dla panów, stara się skorzystać na znajomości z obiema
dziewczynami. Zapłaci za tę cyniczny sposób traktowania kobiet
słoną cenę.
Zadyszka w finale
Niestety „Koma”, która jest filmem solidnie zrealizowanym, nie jest wolna wad. Jedna z nich to finałowa puenta, która choć jest zaskakująca, wydaje się być nieprzekonująca. Nie wynika ani z logiki ani też nie za bardzo z charakteru relacji łączących bohaterki, niezwykle dynamicznych i chwiejnych (raz bohaterki chcą się pozabijać a raz zachowują się jak najlepsze przyjaciółki). Zakończenie wydaje się także zbyt nagłe i urwane, jakby twórcy filmu stracili cierpliwość dla opowiadanej historii.
Ale być może największą wadą „Komy” jest to, że emocjonalnie angażuje widza na poziomie umiarkowanym. Rzeczywistość filmu, choć zachowuje pozory realizmu wydaje się niepokojąco konwencjonalna, dylematy bohaterów również, aczkolwiek nielegalny handel narządami istnieje na świecie i setki tysięcy osób jest jego ofiarami. Jednakże pogoń za filmową atrakcją, za utrzymaniem uwagi widza za wszelką cenę, czasem wbrew logice i realizmowi sprawia, że trudno się w tę opowieść głębiej zaangażować. Ale jako kino rozrywkowe thriller Chi-Leung Lawa wypada przezwoicie, chociaż bez fajerwerków.
MOJA OCENA: 6/10
REALIZACJA
|
FABUŁA
|
DRUGIE DNO
|
Rozrywkowe kino atrakcji, czyli sprawnie i
efektownie.
|
Angelica Lee vs Karena Lam w zmiennym jako
kobiecy nastrój pojedynku, w którym chodzi o to, która której
wytnie nerkę, a przy okazji odbije chłopaka.
|
W tym przypadku raczej drugi plan, na którym
pojawia się wątek nielegalnego handlu ludzkimi narządami.
|
Całkowicie się z Tobą zgadzam że czegoś brakuje, co by angażowało widza, są chęci, są początki tego, ale brakuje wykończenia tego, coś jak gra pianisty, który dotknąwszy klawisza napoczątku z precyzyjną siłą, później go puszcza.
OdpowiedzUsuń