niedziela, 30 listopada 2014

THE WORLD OF KANAKO (Kawaki, Japonia, 2014)



The World of Kanako (2014) on IMDb
MOJA OCENA: 7 +/10



I`ll love you
I`ll kill you
/cytat z filmu/

O co chodzi?

Akikazu Fujishima to wrak człowieka. Alkoholik, wegetujący w tanim mieszkanku zamienionym w śmietnik, żyje już tylko siłą bezwładu. Kiedyś był policyjnym detektywem, miał piękną żonę, Kiriko i uroczą córkę, Kanako, teraz towarzystwa dotrzymują mu puste butelki po alkoholu. Rodzinne szczęście prysło nawet nie wiadomo kiedy. Kiriko znalazła sobie innego mężczyznę. Zazdrosny i wściekły Akikazu brutalnie pobił kochanka żony. Uznano go za niepoczytalnego i zwolniono z pracy, Kiriko zaś rozwiodła się z nim, zabierając ze sobą córkę. Któregoś dnia nigdy nietrzeźwiejący były policjant odbiera telefon od żony. Kanako zniknęła. Akikazu czując, że nieoczekiwanie znalazł cel w swoim beznadziejnym życiu, decyduje się na własną rękę odnaleźć zaginioną córkę. Im więcej dowiaduje się o Kanako, tym bardziej daleki od ideału maluje się jej obraz, który przez tyle lat nosił w pamięci. Kanako zostawia bowiem za sobą ślady znaczone krwią i narkotykowym proszkiem. Akikazu uparcie podąża za nią, mimo iż trop wiedzie prosto na dno piekła.  

Dark Nakashima

Tetsuya Nakashima to jeden z najciekawszych współczesnych japońskich reżyserów. Sławę przyniosły mu ekscentryczne, postmodernistyczne, wizualne fajerwerki, w których świadomie kiczowata estetyka rodem z telewizyjnych reklam (od ich reżyserowania zaczynał karierę filmowca) kontrastowała z zaskakującą wnikliwością obserwacji i powagą poruszanych kwestii. Na bohaterów swych filmów wybierał samotne kobiety, żyjące na marginesie społeczeństwa, które dzielnie walczyły o prawo do osobistego szczęścia we wrogim, nieprzyjaznym świecie. Taka była Momoko z „Kamikadze Girls” (2004)  czy tytułowa bohaterka „Memories of Matsuko”  (2006), ale i w pewnym sensie także Yuko z „Confession” (2010); obrazu odróżniającego się od wcześniejszych filmów Nakashimy. To mroczny, ponury thriller psychologiczny o wyrafinowanej zemście pewnej nauczycielki na uczniach podejrzewanych przez nią o zabójstwo jej córki.

Najnowszy obraz Nakashimy „The World of Kanako”, będący adaptacją kontrowersyjnej powieści „Kawaki” Akio Fukamachiego, wydaje się być kontynuacją mrocznej, posępnej tematyki, zapoczątkowanej  w „Confessions”.  Jest on także kontynuacją wątków, portretujących japońską młodzież w czarnych, a nawet smoliście czarnych barwach. Kanako to jeszcze potworniejsze  wcielenie Shuyi Watanabe, niedoszłego masowego zabójcy z filmu Japończyka z 2010 r. Niestety, trochę w postaci tytułowej bohaterki zabrakło wyważenia między jej demonicznym obliczem, a skrywający się za nim ważkimi problemami społecznymi. Alienacja, samotność, brak miłości, które mógłby uzasadniać całkowitą amoralność i pustkę Kanako nie wybrzmiewają w sposób przekonujący i tym samym postać czarującej dziewczyny  i wzorcowej uczennicy a w istocie przerażającej, pozbawionej uczuć psychopatki ulega spłyceniu. Na szczęście „The World of Kanko” nie jest filmem o niej.

Bez oddechu

Że nie będzie to jeszcze jeden tradycyjny film z historią znaną ze setek innych filmów zostaje widzom brutalnie obwieszczone już w kilkuminutowym prologu. Pierwsze słowa, które padają w tym filmie w lakoniczny i niezwykle trafny sposób definiują charakter „The World of Kanako”.   Dziewczęcy głos szepcze do ucha „kocham cię” i zaraz w następnym ujęciu męski głos huczy ze wściekłości „zabiję cię”. I taki jest właśnie ten film: pomiędzy szeptem a wrzaskiem, po brzegi wypełniony ekstremalnymi emocjami. Miłość, nienawiść, radość, rozpacz, ból, ukojenie – skrajności, być może, najlepiej określające wymiar ludzkiej istoty. Emocjonalnej treści dorównuje stosowna drapieżna, wręcz deliryczna estetyka, w szalonym tempie atakująca zmysły widza serią krótkich, czasem nawet kilkusekundowych, ujęć. Uwaga ta dotyczy zwłaszcza sekwencji otwierającej film, bo w dalszej części filmu dynamiczny, teledyskowy montaż nieco się uspakaja. Chwilę wyciszenia są krótkie i co rusz zakłócane przez gwałtowne eksplozje ferii obrazów, jaskrawych, neonowych kolorów i dźwięków ogłuszającej muzyki techno. „The World of Kanako” to nie tylko określona fabularna historia, ale swoiste doświadczenie percepcyjne, które dodatkowo zostaje wzmocnione przez niebywale intensywną emocjonalnie treść. I to nie przesada: podczas seansu filmu Nakashimy naprawdę nie można złapać oddechu.

Heroizm łajdaka

„Kocham cię/zabiję cię” odgrywają jeszcze jedną istotną rolę. Opisują strategię, którą kieruje się Nakashima kreśląc obraz filmowej rzeczywistości. Twórca „The World of Kanako” nieustannie zderza w swych filmach ze sobą dwie poetyki i dwie wizje świata. Estetykę kiczu, banału, popkulturowych klisz, infantylnych fantazji i programowego optymizmu z brutalną, mroczną a niekiedy wręcz turpistyczną w swej tonacji rzeczywistością przeżartą przez podłość, przemoc i zło. Tę twórczą strategię w drapieżny, bezlitosny dla widza sposób prezentuje także w „The World of Kanako”. Akikazu co chwila wraca pamięcią (a może to zwizualizowane marzenie?) do idyllicznej przeszłości, gdy wraz z Kiriko i Kanako tworzył szczęśliwą rodzinę, choć w rzeczywistości jest odrażającym typem, agresywnym, brutalnym szaleńcem niezdolnym do nawiązania głębszych i trwałych relacji z druga osobą. Jeszcze dobitniej i dramatyczniej wypada konfrontacja wyidealizowanej wizji świata z jego prawdziwą, przerażającą stroną w przypadku prześladowanego ucznia, który zakochuje się w Kanako. Miłość odmienia życie chłopaka, ale tylko na krótko. W istocie córka Akikazu wciąga nieszczęśnika w pułapkę, by zaznał jeszcze większego cierpienia i upokorzenia. Wreszcie jest Kanako: słodka, urocza dziewczyna, w której nie sposób się zakochać a w rzeczywistości, jak mówi o niej jedna z postaci, „wcielone zło”.  

W centrum opowieści znajduje się Akikazu a film, na tym najgłębszym poziomie, okazuje się być opowieścią o odkupieniu duszy; opowieścią o ratowaniu resztek człowieczeństwa, które bohaterowi pozostały. Święci zbawienia nie potrzebują; potrzebują go dranie, gwałciciel i zbrodniarze, dlatego też Akikazu, zagrany mistrzowsko przez jednego z najwybitniejszych współczesnych aktorów japońskich, Kojiego Yakusho, jest najważniejszą postacią w filmie. Co więcej ten nieobliczalny psychopata w ostatecznym rozrachunku okaże się jedyną ludzką postacią w całej swej słabości, moralnej nędzy i zdegenerowaniu. Jako jedyny uparcie, mimo piekła przez które będzie musiał przejść, aż do samego końca będzie dążył do spotkania z Kanako, która urasta do symbolu nadziei  na nowe, lepsze, szczęśliwe życie.  Akikazu i my, widzowie mamy świadomość, że to pragnienie jest niemożliwe do zrealizowania przez człowieka tak słabego jak bohater, żyjącego w świecie moralnej ambiwalencji i atrofii wszelkich wartości. Ale przez uparte, rozpaczliwe trwanie przy ledwie uchwytnej nadziei Akikazu wyrasta na postać heroiczną. Jest to heroizm egzystencjalny; heroizm Syzyfa ze słynnego eseju Camusa o tym mitologicznym bohaterze, który wciąż niestrudzenie stara się wtoczyć na szczyt góry obsuwający się nieustannie z niego wielki głaz. Wedle egzystencjalistów człowiek został „wrzucony w istnienie” bez Boga i moralnych drogowskazów, może więc zaakceptować przypadkowość i absurd życia, zbuntować się przeciw niemu lub znaleźć sens i przy nim trwać. Ta ostatnia postawa wymaga heroizmu: ten kto zdobywa się na heroiczne szukanie sensu w otaczającym bezsensie dowodzi swego człowieczeństwa. Tylko tak człowiek może stać się istotą w pełni świadomą - poprzez swój trud, wysiłek, pomimo własnych ograniczeń i słabości, bólu, upokorzenia, rozpaczy. Tak też postępuje Akikazu i ocala siebie a w każdym razie z taką sugestią reżyser pozostawia widzów. 

O jedną roztrzaskaną głowę za dużo

„The World of Kanako” na tle wcześniejszych filmów Nakashimy wyróżnia się przede wszystkim niewiarygodną dawką przemocy. Terror psychiczny, znęcanie, pobicia, gwałty (w tym gwałty homoseksualne), makabryczne zbrodnie –  Nakashima nie ma litości dla widza, choć na szczęście unika naturalizmu gore. Przemoc jest jednak konieczna, gdy bowiem opowiada się o świecie skażonym złem, nie można tego zła nie pokazać. Stąd też w „The World of Kanako” oglądamy wszelkie uzależnienia (alkoholowe, narkotykowe), prostytucje, pedofilię i masowe zabójstwo. Niemniej, a nie uważam się siebie za filmowego mięczaka, pod koniec filmu niekończące się akty agresji doświadczane przez bohaterów zaczęły mnie już nieco nużyć. Ale taki jest ten film, nie uznaje letnich emocji i stanów pośredni wymusza niejako na widzu konkretną postawę wobec niego: albo go zaakceptujemy albo całkowicie odrzucimy. Ale nawet jeśli się go przyjmiemy z dobrodziejstwem inwentarza, pozostawia odbiorcę – zwłaszcza obeznanego z twórczością Nakashimy - z poczuciem nadmiaru, który w tym przypadku nie jest cnotą. Ale to ostatecznie kwestia osobistej wrażliwości widza, bo bezspornym faktem pozostaje, iż Tetsuya Nakashima  po raz kolejny dowodzi swej renomy jednego z najciekawszych twórców japońskiego kina ostatnich lat.



Film miał swą polską premierę na 8 Festiwalu Filmowym 5 Smaków (12 - 20 listopada 2014, Warszawa)


REALIZACJA
Estetyczne tusnami, emocjonalna bomba i realizacyjny majstersztyk.

FABUŁA
Koji Yakusho jako były policjant, alkoholik, degenerat, który stracił wszystko. Czy można odzyskać to, co utracone, jeśli świat jest piekłem bez miłości?

DRUGIE DNO
Trzeba dosięgnąć dna, by poczuć, że się jeszcze żyje.




Brak komentarzy :

Prześlij komentarz