Hideo Nakata (ur. 19 lipca 1961 r.) nigdy nie myślał poważnie o tym, że w przyszłości zostanie jednym z najbardziej znanych reżyserów horrorów na świecie. Wprawdzie podczas dziennikarskich studiów w Tokio, zdarzało mu się oglądać horrory („Egzorcysta” Williama Friedkina zrobił na młodym Nakacie ogromne wrażenie), lecz z gatunkiem filmowej grozy nie wiązał żadnych szczególnych planów na przyszłość. Fascynowało go po prostu kino. Oglądał po trzysta tytułów rocznie i nie gardził żadnym zajęciem, o ile umożliwiało mu ono pracę przy filmie. Po skończonych studiach dziennikarskich pierwsze kroki skierował do wytwórni Nikkatsu, gdzie pod okiem Masaru Konumy poznał tajniki realizacji filmów. Wkrótce, w roku 1992 - zadebiutował, wyprodukowanym dla telewizji, obrazem „God's Hand”. Scenariusz do filmu napisał wspólnie z Hiroshimi Takahashim, z którym spotykał się później przy „The Ring- Krąg” oraz jego kolejnych częściach a także remake`ach. Pierwszy wyreżyserowany przez Japończyka film, który trafił na ekrany kin, nosił tytuł: „Ghost Actress”. Zwracający uwagę tajemniczością, która miała pozostać nieodłączną cechą filmów Nakaty, poniósł kompletną klapę. Przez sześć tygodni obejrzało go zaledwie ośmiuset widzów. Dopiero ogromny sukces „The Ring- Krąg” z 1998 r., sprawił, że skierowany do ponownej dystrybucji „Ghost Actress”, zaczął cieszyć się większą popularnością. Tuż po zakończeniu realizacji największego, jak do tej pory, reżyserskiego osiągnięcia i jednego z najbardziej kultowych horrorów na świecie, „The Ring- Krąg”, Nakata postanowił odpocząć od duchów, kaset video i motywu zemsty zza grobu i nakręcił dwa filmy, niezwiązane z tematyką nadnaturalną: „Joseph Losey: The Man with Four Names” (1998) - dokument opowiadający o amerykańskim, tworzącym na Wyspach Brytyjskich, reżyserze, Joseph`ie Losey`u, oraz „Chaos” (1999) - stylowy thriller, osadzony w tradycji amerykańskiego czarnego filmu i twórczości Alfreda Hitchcocka.
Pewnego ranka, w progu mieszkania młodego Kurody staje piękna kobieta i prosi go, aby ją porwał. Kobieta ma na imię Saori i jest żoną Komiyamy, prezesa wielkiej firmy. Kuroda przystaje na jej propozycje. Wszystko przebiega zgodnie z planem, dopóki bohater nie znajduje w mieszkaniu pod wskazanym adresem martwego ciała Saori. Kuroda zmuszony jest zatrzeć ślady nieudanego porwania. Wywozi ciało do lasu i zakopuje je. Sprawa wydaje się być zakończona, gdy pewnego dnia Kuroda dostrzega na ulicy... Saori. Bohater rozpoczyna prywatne śledztwo, którego rezultaty doprowadzają go do Satomi, pięknej modelki, bliźniaczo podobnej do zmarłej żony prezesa. Kolejne wydarzenia ujawniają, iż Kuroda padł ofiarą intrygi uknutej przez Satomi i jej kochanka …Komiyamę w celu ukrycia morderstwa…
„Chaos” przemknął przez ekrany japońskich kin bez większego zainteresowania. Publiczność oczekiwała od reżysera kontynuacji „Kręgu” (której doczekała się w roku 1999), a tymczasem otrzymała japońską wariację na temat „Zawrotu głowy” Hitchcocka. Skojarzenia z dziełem mistrza suspensu są o tyle uzasadnione, że w filmie Nakaty, podobnie jak u twórcy „Psychozy”, gra z oczekiwaniami widza jest dla reżysera priorytetem. Odbywa się ona na dwóch poziomach: świata przedstawionego oraz układu widz - obraz filmowy. Każdy z bohaterów prowadzi swoją grę: prezes Komiyama z policją i Kurodą, Satomi ze swym kochankiem i z Kurodą, a wreszcie sam Kuroda z bogatym biznesmenem, mszcząc się za uprzednie posłużenie się nim do pozbycia się ciała zamordowanej małżonki. Gra z odbiorcą polega na nieustannym podważaniu wiedzy widza o bohaterach i filmowych wydarzeniach. Prezes Komiyama w pierwszej połowie filmu wydaje się być kochającym mężem, szczerze zrozpaczonym faktem porwania małżonki. W rzeczywistości wraz Satomi maczał palce w jej rzekomym porwaniu. Kuroda sprawia wrażenie zdeterminowanego, bezwzględnego porywacza, ale tak naprawdę w ogóle nim nie jest. Przez dłuższy czas jest jedynie narzędziem, zwłaszcza demonicznej Satomi. Ona sama w końcu jest wielką tajemnicą.
Niepokojącą niejednoznaczność opowiadanej historii Nakata osiąga dwoma sposobami: przez alineralną narrację oraz przez inteligentnie i z konsekwencją wygrywany motyw podwojenia postaci i wydarzeń. Rezygnacja z lineralnego przebiegu fabuły wprowadza element zaskoczenia (film z początku wydaje się być po prostu opowieścią o zwykłym porwaniu), a wręcz częściowej dezorientacji. Sporo zamieszania wprowadza powierzenie jednej aktorce, Miki Nakatani, ról Saori i jej sobowtóra, Satomi. Nie ułatwia także zadania dwukrotne ukazanie sceny namawiania Kurody do porwania Saori (w obu przypadkach inaczej zainscenizowanej i odbywającej się w odmiennych okolicznościach). Podwojone są w „Chaosie” również role męskich bohaterów (w układzie ofiara - sprawca). Charakterystyczne zdaje się być powtarzanie ujęć Satomi, ukazujących odbicie bohaterki w lustrze. Zwierciadło, jak wiadomo, ma zdolność odbijania, co może powodować wrażenie „rozdwajania" osób i przedmiotów znajdujących się przed nim. W sensie metaforycznym można odczytać ten zabieg jako rozdarcie, ambiwalencje, czy w końcu utratę tożsamości.
Problem tożsamości to najistotniejszy łącznik z dziełem Hitchcocka. Tematem „Chaosu”, jak i „Zawrotu głowy”, jest tajemnica ludzkiej, a konkretnie kobiecej tożsamości. Stąd najważniejszą postacią filmu Nakaty jest kobieta. To właśnie głównej bohaterce obraz twórcy „Dark Water” zawdzięcza przydomek „mystery” dodawany do opisu filmu. Saori/Satomi, grana przez popularną w Japonii Miki Nakatani (wystąpiła w obu częściach m. in „The Ring. Krąg" ), prowokuje filmowe wydarzenia i wywołuje największe emocje. Z pozoru to klasyczna femme fatale w typie Rity Hayworth lub Bette Davis, która bezlitośnie wykorzystuje mężczyzn, aby potem ich rzucić jak zdarte rękawiczki (rzecz jasna, Nakata robi tym samym ukłon w stronę ikonografii filmu noir). Tak naprawdę to znacznie mroczniejsza i niepokojąca postać.
UWAGA! SPOILER
W niesamowitym finale, osiągając grozę za pomocą metody niespiesznej, lecz skrywającej w sobie podskórne napięcie narracji, reżyser pozostawia widza z nieprzyjemną sugestią. W ostatniej scenie Satomi podbiega do urwiska, podskakuje (choć wygląda jakby się wzbiła w powietrze) i, złowieszczo uśmiechając się, znika na dnie uskoku. Choć może niedokładnie tak. Kamera spoglądając ze szczytu urwiska pokazuje tylko gęsty, z impetem uderzający o ziemię deszcz (to samo ujęcie otwierało film). Czy bohaterka rozpłynęła się w powietrzu?
KONIEC SPOILERA
Nakata utrzymuje niejednoznaczność do końca. Nie wiadomo, czy Satomi była demonem, zjawą, czy kreacją męskiej wyobraźni. Pozostała nieodgadnioną tajemnicą. Duża w tym zasługa, zjawiskowej urody i stylowej gry, Miki Nakatani. Aktorce udało się stworzyć jeden z najbardziej niezwykłych i fascynujących kobiecych portretów w kinie popularnym ostatnich lat. Już w jednym z pierwszych ujęć, gdy bohaterka poprawia przed lustrem opadające na twarz włosy, wyczuwamy, że nie jest zwykłą kobietą.
Nie da się, niestety ukryć, że o ile „Zawrót głowy” Hitchcocka, zachowując walory czysto komercyjne, był jednocześnie interesującą analizą ludzkiej tożsamości, o tyle filmowi Nakaty znacznie bliżej do ideologii postmodernizmu, bawiącego się w tym przypadku konwencjami Hitchcockowskiego thrillera i czarnego filmu (femme fatale, wymyślna intryga, ambiwalencja świata przedstawionego itp.). Stąd też listę filmowych odniesień można by z powodzeniem uzupełnić o „Zagubioną autostradę” i „Mullholand Drive” Davida Lyncha oraz „Fargo” braci Cohen.
W kontekście azjatyckiej grozy zwraca uwagę brak nawiązań do kulturowego dziedzictwa Kraju Kwitnącej Wiśni. Prawie wszystkie elementy „Chaosu” mają rodowód filmowy, ale nie japoński. Być może ta narodowa asceza sprawiła, iż publiczność w ojczyźnie Nakaty przyjęła film bez większego entuzjazmu, a zainteresowanie okazali natomiast Amerykanie, przymierzając się do nakręcenia remake`u. Premiera amerykańskiej wersji „Chaosu”, z Robertem de Niro i prawdopodobnie Benicio del Torro, zapowiadana była na rok 2006, lecz pojawiły się problemy ze znalezieniem reżysera gotowego podjęcia się realizacji tego projektu. Amerykańska przeróbka niezwykłego filmu grozy Nakaty wciąż czeka na premierę.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz