środa, 25 sierpnia 2010

71 FRAGMENTS OF A CHRONOLOGY OF CHANCE (Austria/Niemcy, 1994)


ŻYCIE JAK NEWS

Napis pojawiający się w pierwszym ujęciu trzeciego w kolejności pełnometrażowego filmu Michaela Haneke, „71 Fragments of a Chronology of Chance” informuje nas o masowym morderstwie. 19 letni student Maximilian B, 23 grudnia 1993 r. zastrzelił w wiedeńskim banku  trzy osoby, po czym popełnił samobójstwo. Umieszczenie tej dramatycznej informacji zaraz na początku seansu ma swoje konsekwencje. Przede wszystkim pobudza naszą ciekawość. Domyślamy się, że właściwa część filmu będzie relacją o tym, jak doszło do tragedii, co było bezpośrednią przyczyną, kto zginął, w jakich okolicznościach itp. A jednak Haneke nie zrealizował filmu o tragicznym wydarzeniu z Wigilii Bożego Narodzenia. Na dobrą sprawę nie dowiadujemy się, co motywowało sprawcę i kto zginął. Kulminacyjna scena zbrodni trwa nieco ponad cztery minuty, jest gwałtowna i nieoczekiwana (choć zapowiedziana już w pierwszym kadrze obrazu). Pozostają jedynie domysły.

W „71 Fragments of a Chronology of Chance” , podobnie jak w „The Seventh Continet” i „Benny`s Video”, Haneke wykorzystuje autentyczne zdarzenie jedynie jako pretekst. Tę twórczą strategię znamy z wcześniejszych filmów Austriaka. Reżysera interesuje proces, którego kulminacją jest trudne do prostego wytłumaczenia, szokujące zdarzenie: brutalny zbrodnia na nastolatce w„Benny`s Video”, zbiorowe samobójstwo w „The Seventh Cotninet”, czy masowy, przypadkowy mord w „71 Fragments of a Chronology of Chance” ). We wszystkich wymienionych filmach Haneke porusza się po podobnej problematyce. Alienacja, niemożność porozumienia, atrofia międzyludzkich relacji, trywialność zła – to motywy, którymi austriacki twórca pozostawał w swych wczesnych dziełach wierny. Film z 1994 r. rzuca jednak na tematykę wielkomiejskiej alienacji nieco nowego światła - koncentruje się przede wszystkim na zaniku międzyludzkiej komunikacji. Oglądamy w filmie kilkoro postaci, które nie potrafią wejść w głębokie i szczere relacje z innymi ludźmi. Oto bezdzietne małżeństwo adoptuje kilkuletnią dziewczynkę, Anni, ale nie są w stanie sprawić, by dziewczynka się przed nimi otworzyła i zaakceptowała „rodziców”.  Oto starszy mężczyzna samotnie, który spędza dnie jedynie w towarzystwie telewizora, niepotrafiący się porozumieć z dorosłą córką. Oto konwojent, który nie jest w stanie prawdziwie i szczerze pokochać swej żony. Oto zamknięty w sobie młodzieniec, który czuje się obco wśród rówieśników i który skrywa w sobie narastającą frustrację, złość i gniew. Jest jeszcze chłopiec – emigrant z Rumunii, który przybył do Austrii, bo usłyszał, że „ludzie są tu dobrzy dla dzieci”. Na miejscu okazuje się, że nie są ani dobrzy, ani źli – błąkając się ulicami Wiednia prawie nikt nie zwraca na niego uwagi, tak jakby w ogóle go nie było. W końcu zmęczony obojętnością Wiedeńczyków, głodny i zziębnięty sam się zgłosi na policję. Wszystkich bohaterów (może z wyjątkiem Rumuna) charakteryzuje emocjonalna pustka i chłód uczuć skrywanych za pozorami szczęśliwego życia.

Wrażenie pustki i chłodu otaczającej bohaterów potęguje specyficzna, zdystansowana forma beznamiętnej relacji. Haneke stosuje wiele długich, statycznych ujęć, w których kamera znajduje się w pewnej odległości od filmowanych postaci. W „71 Fragments of a Chronology of Chance” wprowadza dodatkowy zabieg stylistyczny – oddziela fragmenty filmu kilkunastosekundowym ściemnieniem obrazu. Jego utwór przypomina puzzle (obraz papierowej układanki, którą starają się ułożyć bohaterowie, powtarza się wielokrotnie nie bez powodu) a jego poszczególne epizody układają się w obraz głęboko pesymistyczny. Bogate austriackie społeczeństwo toczy rak konsumpcjonizmu, społecznej alienacji i emocjonalnej nekrozy. Nic dziwnego, że na takiej glebie wyrastają frustraci, którym wystarczy iskra ( w  „71 Fragments of a Chronology of Chance” jest to zepsuty bankomat), by eksplodować niekontrolowanym, gwałtownym aktem przemocy.

Haneke nie poprzestaje jednak tylko na krytycznym spojrzeniu na społeczeństwo ojczystego kraju. Poczynaniom poszczególnych postaci towarzyszą przerywniki w postaci telewizyjnych newsów. Prezenterzy wiadomości informują o wojnie w Jugosławii, o nieudanej interwencji Amerykanów w Somalii, masakrze w Turcji, zamieszkach na Haiti, zamachu w Irlandii Północnej i oskarżeniach o pedofilię pod adresem Michaela Jacksona. Przeplatanie akcji filmu wstawkami telewizyjnym tworzy dla opowiadanej historii interesujący kontekst. Zwłaszcza, że w telewizyjnych serwisach pojawia się także informacja o tragicznym wydarzeniu we wiedeńskim banku. Natychmiast niknie ona w potoku kolejnych wiadomości, a jej tragiczny wymiar ulega zbanalizowaniu. Cóż bowiem znaczy śmierć czworga osób wobec masakry kilkudziesięciu w Turcji czy masowych grobów odkrytych w byłej Jugosławii? Haneke chce nam powiedzieć, że żyjemy w świecie zmedializowanej przemocy, że zło przez powszechność stało się trywialne. Życie ludzkie stało się tyle warte, ile przeczytany w telewizji news, który natychmiast ginie w informacyjnym szumie.

„71 Fragments of a Chronology of Chance” jest kolejnym przejmującym obrazem ponurej, jałowej egzystencji współczesnego człowieka. Nie zaskakuje tak bardzo ani fabularnie ani stylistycznie jak dwa wcześniejsze filmy – stanowi raczej próbę rozwinięcia tematyki przez poszerzenie zainteresowań reżysera już nie tylko o austriackie społeczeństwo, ale o świat końca XX wieku. Haneke jest pesymistą, ale czy ktokolwiek po obejrzeniu telewizyjnego serwisu informacyjnego może myśleć pozytywnie o świecie, w którym żyjemy?  

MOJA OCENA: 7/10


FINAŁOWA SCENA – jeśli nie widzieliście filmu – odradzam. Scena ma sens tylko jako immanentna część filmu.

>

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz