sobota, 21 maja 2011

PRINCESS MONONOKE (Mononoke hime, Japonia, 1997)


O co chodzi?

Epoka Muromachi (1336-1573. Młody książę ludu Emishi, Ashitaka zabija wielkiego dzika-demona. W czasie walki odnosi ranę i staje się ofiarą rzuconej przez bestię klątwy. Jego ciało zaczyna się pokrywać odrażającym znamieniem. Szamanka przepowiada rychłą śmierć Ashitaki, jeśli ten nie wyruszy na Zachód i nie znajdzie lekarstwa na klątwę. Wędrując po kraju targanym wojną dociera do Metalowego Miasta, którego władczynią jest Lady Eboshi. Okazuje się, że mieszkańcy osady od lat prowadzą wojnę z mieszkańcami pobliskiego Lasu. Ludzie wycinają drzewa i poszukują minerałów do wyrabiania metalu wykorzystywanego następnie do produkcji broni palnej. Brutalna eksploatacja Lasu budzi gniew zwierząt oraz jej przywódczyni zwanej Księżniczką Mononoke, którą jest dziewczyna imieniem Sana, od dziecka wychowywana przez wilki. Ashitaka próbuje pogodzić zwaśnione strony, lecz sytuacja jest wyjątkowo skomplikowana. Do Lasu nadciąga pałający żądzą zemsty klan dzików pod wodzą Okkoto – króla dzików. Lady Eboshi w tym samym czasie prowadzi zażartą walkę z wojskiem z miejscowego daimyo. Na dodatek do Metalowego Miasta przybywa na czele oddziału najemników mnich Jigo. Na polecenie Cesarza ma za zadanie zdobyć głowę Ducha Lasu (Shishigami). Tymczasem czas decydującej bitwy między ludźmi i Naturą jest coraz bliższy.   

Ludzie vs Natura

“Sądzę, że lepiej jest myśleć o problemach naturalnego środowiska w kontekście “uprzejmości”, terminu zaproponowanego przez Ryotaro Shibe (1923–1996), pisarza, który jest autorem wielu wybitnych dzieł japońskiej literatury. Potrzebujemy okazywać „uprzejmość” wobec wody, gór, powietrza, a zwłaszcza wobec żywych stworzeń. Nie powinniśmy domagać się „uprzejmości” od natury, ale sami ją jej okazywać. Wierzę w istnienie czasu, kiedy „moc” lasów była potężniejsza od naszej. Ale coś zagubiliśmy w naszym postępowaniu wobec natury”. Oto słowa Hayao Miyazakiego, wybitnego – o ile nie najwybitniejszego współczesnego twórcy japońskiej animacji. Miyazaki w swej filmowej twórczości bardzo często sięga po tematykę ekologiczną. Wie zatem co mówi. Jako Japończyk  i wrażliwy artysta wie także, że dzieje się coś niedobrego z Krajem Kwitnącej Wiśni. Japończycy przez wieki postrzegali najbliższe otoczenie jako przedłużenie ich samych. Zamiłowanie do natury można było uznać za cechę narodową, przejawiała się ona bowiem we wszystkich dziedzinach plastycznych, w ogrodnictwie, literaturze czy nawet w filmie. W drugiej połowie XX w. coś się jednak zmieniło. Japonia w latach sześćdziesiątych weszła na drogę gwałtownych społeczno-gospodarczych przemian, które wyniosły zniszczony wojną i amerykańską okupacją kraj do czołówki światowych potęg w dziedzinie gospodarki. Koszt transformacji okazał się niepomiernie wysoki. Jego negatywne skutki w postaci niepohamowanej industrializacji i urbanizacji są widoczne przede wszystkim w środowisku naturalnym, ulegającym systematycznej dewastacji.  Współcześni Japończycy nie kochają Natury, oni jej nienawidzą. Alexa Kerr, autor znakomitej publikacji pt. „Psy i demony. Ciemne strony Japonii” opisuje na czym polega stosunku współczesnych Japończyków do natury. Jego wymownym symbolem jest drzewko wiśniowe, które w jednym z miasteczek stoi pośrodku wyłożonego cegłą i kamieniem pustego placu. Przy roślinie ustawiono malutki pomnik, na którym wyryto starannie wykaligrafowanymi literami napis: „Kwiaty i zieleń”.

Miyazaki ma rację, że kolejne pokolenia Japończyków, choć wychowane w dobrobycie, zagubiły coś znacznie istotniejszego niż syte brzuchy. Zagubił się gdzieś ten niegdyś niemal mistyczny związek miedzy Człowieka z Naturą, związek oparty na harmonii i poszanowaniu. Filmy japońskiego Mistrza anime starają się przypominać młodym Japończykom co stracili nim zaczęli zalewać milionami ton betonu koryta rzek i równać górskie stoki. Czyni to także w „Księżnice Mononoke”, która obok „Nausicaä z Doliny Wiatru”, zawiera bodaj najdobitniej wyrażone  w jego twórczości proekologiczne przesłanie. Animacja Miyazakiego jest bowiem opowieścią o wojnie, które toczą ze sobą ludzie i Natura. Tematycznie obraz Japończyka skojarzył mi się z „filmem wszechczasów”, amerykańskim „Avatarem” Jamesa Camerona. Wszak chodziło tam również o konflikt między cywilizacją przemocy stworzoną przez Człowieka a Naturą i żyjącymi w symbiozie z nią plemieniem Na`vi. Film twórcy „Terminatora” to jednak przede wszystkim oszałamiające widowisko, popis najnowszych filmowych technologii i proste, by nie powiedzieć naiwne przesłanie o konieczności „powrotu na łono natury”. Film Miyazakiego, choć jest rysunkowy i ma formułę baśni, jest w swym przesłaniu o wiele głębszy i dojrzalszy.

Akcja filmu rozgrywa się w historycznym okresie Muromachi (1336-1573), ale jak to bywa w świecie filmów Miyazakiego, realizm współistnieje z fantastyką. Realistyczna jest przede wszystkim groza wojny: odcinane kończyny, tryskająca krew, stosy trupów. Epoka Muromachi została wybrana na czas akcji nie bez powodu. Był to okres dramatyczny w dziejach Japonii: trwała okrutna  wojna domowa o władzę (tzw. Wojny Onin), a ciemiężeni chłopi wywoływali krwawe powstania Realizm funkcjonuje także na płaszczyźnie psychologii postaci, dlatego nie ma w „Księżnice Mononoke” stereotypowo nakreślonych postaci i prostego podziału na „dobrych” i „złych”. Proekologiczne poglądy reżysera mogły kusić do wyraźnej polaryzacji bohaterów i tym samym to ich wewnętrznego zubożenia. Ale Hayazaki, zadbał aby nawet najbardziej „czarny” z czarnych charakterów, Lady Eboshi nie była postacią jednowymiarową. Lady Eboshi jest przywódczynią ludzi uzbrojonych w broń palną i bezwzględną zabójczynią bogów. A jednak przygarnia i otacza opieką społecznych wyrzutków: trędowatych i prostytutki. Co więcej zostanie ocalona, by mogła zrozumieć wyrządzone Naturze zło i otrzymać szansę poprawy. Z kolei stojąca na czele sił Natury, Sana, zwaną Księżniczką Mononoke (czyli leśnych duchów, zjaw, widm, demonów oraz zwierząt) nie jest bynajmniej postacią krystaliczną. Jej serce wypełnia bowiem nienawiść. Natura wyrażana przez klan wilków i dzików jest mściwa i okrutna. W istocie żadna ze stron konfliktu nie jest bez winny. Dzikie zwierzęta rozszarpują ludzi, ludzie wycinają las i zabijają zwierzęta. Człowiek i Natura są bowiem zaślepieni nienawiścią. Znana buddyjska mądrość mówi:„Nienawiści w tym świecie nigdy nie uspokoi się nienawiścią; jedynie przez nie-nienawiść nienawiść się uspakaja. To jest Odwieczne Prawo”. Nienawiść zatruwa serca ludzi, zatruwa serce San a także ranionych zwierząt, które przemieniają się w oszalałe od wściekłości demony. Nawet potężny Duch Lasu (Shimigashi) okaleczony (pozbawiony głowy) przez Lady Eboshi staje się żywiołem zniszczenia. Nienawiść jest złem, które oślepia każdego. Bohaterem, który stara się nie mieć zaślepionych nienawiścią oczu jest Ashitaka. I ostatecznie jego poświecenie, wytrwałość i miłość do San uratuje świata przed pogrążeniem się w chaosie i śmierci.

Nie trać wiary w Człowieka

„Księżniczka Mononoke” jest dziełem znacznie bogatszym w treści i nie ogranicza się tylko, do skrótowo przez mnie przedstawionego, przesłania proekologicznego. Bo to także i film pacyfistyczny, i afirmujący wiecznie odradzające się Życie, i film o odwadze zmierzenia się z przeznaczeniem, i film o miłości, która okazuje się być siłą potężniejszą niż bogowie, demony i śmierć. Bo dzieło Miyazakiego to po prostu piękny, poruszający film. Psychologiczny realizm wspaniale współgra z bogactwem fantastycznego świata: demonami, bogami i różnobarwną galerią ludzkich postaci (niemal wszyscy bohaterowie drugiego planu). Miyazaki ma dar tworzenia światów totalnych, w którym bohaterowie i otoczenie nie są wycinkiem większej całości, lecz w sposób kompletny ją tworzą. Nad swoim dziełem reżyser i jego ekipa pracowała aż szesnaście lat, a Miyazaki osobiście sprawdzał każdy z ponad stu czterdziesty tysięcy rysunków wykonanych do filmu. Olbrzymi trud włożony w obraz nie poszedł na marne: „Księżniczka Mononoke” to imponujące dzieło pod względem technicznym i zarazem klasyka współczesnej animacji.

Ale Miyazaki ma jeszcze jeden talent: choć jego filmy ogląda się znakomicie niezależnie od szerokości geograficznej, nigdy nie traci tego, co najważniejsze: ciepłego humanizmu. Dwa Oscary, które Japończyk otrzymał oraz niezliczona ilość prestiżowych nagród oraz uwielbienie widzów na całym świecie to uznanie nie tylko dla jego tytanicznej pracy, ale dla jego głębokiej wiary w człowieka i jego zdolności do duchowej przemiany.

MOJA OCENA: 9,5/10

  
REALIZACJA
FABUŁA
DRUGIE DNO
Technicznie może nieco gorzej niż “Spirited Away: W krainie bogów” i “Ruchomy zamek Haru”, ale i tak poziom realizacyjny dla większości produkcji filmowych (nie tylko animowanych) nieosiągalny.
Ludzie kontra zwierzęta, demony i duchy, czyli w poszukiwaniu utraconej harmonii z Naturą.
Proekologiczne przesłanie jeszcze nigdy nie brzmiało tak pięknie i poruszająco. Ale przecież dzieło Miyazakiego uczy nie tylko, szacunku do Natury, bo to zaledwie drugie dno. A na trzecim, czwartym można znaleźć znacznie więcej ukrytych w nim treści.

2 komentarze :

  1. Świetny tekst. Mój znajomy twierdzi że "Mononoke" tak mocno różni się od innych filmów w dorobku Miazakiego bo maczał w niej palce Moebius... nie wiem ile jest w tym prawdy bo nie widać go na liście płac ale całkiem możliwe że coś jest na rzeczy(panowie znają się bardzo dobrze). Swoja drogą "Nausicaä z Doliny Wiatru" i "Mononoke Hime" łączy wiele więcej niż tylko watki ekologiczne... to na wielu poziomach bardzo podobne filmy. Odniosłem wrażenie że Mononoke to swoista współczesna reinterpretacja tamtego filmu. Poza tym to też obraz mocno związany z estetyką kojarzoną z twórczością Moebiusa...

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzieki!:) "Nausicaä z Doliny Wiatru" widziałem tylko fragmentami, ale na pewno wrócę do tego filmu i obejrzę w całości. Mam zresztą zamiar zapoznać sie dokładnie z twórczością Miyazakiego.

    OdpowiedzUsuń