piątek, 13 kwietnia 2012

EXHAUSTED (Gogal, Korea Płd, 2008)



O co chodzi?

Fabryczne przedmieścia. Mężczyzna (w filmie nie nosi żadnego imienia) spotyka samotną Kobietę (również bezimienną). Zabiera ją do mieszkania, karmi i … udostępnia za odpłatą mężczyznom. Kobieta zostaje prostytutką, lecz mimo to wciąż pozostaje razem z Mężczyzną. Pewnego razu przyciąga ona uwagę Kobiety w Czerwonej Kurtce, handlującej na pobliskim targu. Handlarka chciałaby się zaprzyjaźnić z Kobietą, ale Mężczyzna czuje się coraz bardziej przywiązany do swej „pracownicy”. I wcale nie dlatego, że dzięki niej zdobywa pieniądze. Oto historia miłosnego trójkąta na miarę ich bohaterów i brudnych, fabrycznych peryferii miasta.

Transgresja wyczerpania

 Pozwolę sobie na pewną dygresję. Pod koniec lat 70. ubiegłego wieku w Nowym Jorku narodził się, wywodzący z muzycznej sceny postpunkowo-noisowej, ruch kina transgresji. Czołowy przedstawiciel, tego niejednorodnego ruchu alternatywnej sztuki, Nick Zedd, poproszony o to by najprościej i najkrócej wyjaśnić, czym jest kino transgresji, miał rzekomo odpowiedzieć: „Pierdol się!” I słowa te można by potraktować jako esencję transgresyjnego kina. Bowiem wyprostowany środkowany palec skierowany w kierunku nie tylko amerykańskiego establishmentu i kina mainstreamowego, ale również wobec kina niezależnego spod znaku Johna Cassevetesa czy Jima Jarmusha najdosadniej definiował podstawową zasadę kina transgresji. Zedd  pisał w swoim manifeście nowego ruchu: „Żaden film, który nie szokuje, nie jest wart uwagi”. Toteż Zedd osobiście oraz pozostali czołowi przedstawiciele kina transgresyjnego: Richard Kern, David Wojnarowicz i wielu, wielu innych starali się czynić wszystko by uczynić zadość postulatowi szokowania. Kręcone na taśmie 8mm, nierzadko kradzionej lub przeterminowanej, ostentacyjnie źle zmontowane, chaotycznie i niedbale sfilmowane obrazy kina transgresji bez żadnych zahamowań estetycznych i moralnych ukazywały najróżniejsze seksualne perwersje, skrajną przemoc, religijne bluźnierstwa i jawną pornografię. Najczęściej przytaczane przykłady „fabuły” filmów to m.in. „Trust Me In” Zedda, w którym pewien punk podciera się podobizną Jezusa, a następnie znajduje swoją narzeczoną wykrwawioną w wannie. Uprawia z nią seks nekrofilski oraz oralny. Z kolei  w „War Is a Menstrual Beuaty”, również Zedda,  potwornie poparzony mężczyzna staje się obiektem pieszczot szpetnej prostytutki, a w „Swing Circle” Kerna, performerka Khembra Pfahler zaszywa sobie pochwę.

Ale to nie koniec dygresji. Często omawiając twórczość tajwańskiego reżysera Tsai Ming-lianga mówi się o estetyce wyczerpania (można ją odnaleźć także w twórczości tajlandzkiego artysty Apichatponga Weerasethakula). Najogólniej mówiąc estetyka wyczerpania polega na kierowaniu uwagi widza na elementy świata przedstawionego zazwyczaj pomijane przez tradycyjną narrację (np. stojący nieruchomo, wpatrzony w dal bohater). Chodzi po prostu o swoiste „puste miejsca”, czyli momenty, gdy w filmie akcja zostaje zawieszona.

Pora w końcu wyjaśnić, dlaczego pozwoliłem sobie na ten obszerny margines w recenzji „Exhausted” Kim Goka. Odpowiedź jest oczywista. Ponieważ znajduje w niezależnym koreańskim filmie zarówno cechy kina transgresji, jak też estetyki wyczerpania. Co zwraca uwagę w pierwszej kolejności, gdy rozpoczynamy seans omawianego filmu, to faktura obrazu. „Exhausted” nakręcony został na tradycyjnej, negatywowej taśmie 8 mm. Zdjęcia są nieostre, źle sfilmowane, obraz zaś pełen jest różnego rodzaju skaz, celowych przebarwień, a nawet ciemnych plam. Cel jest jeden: uzyskać efekt brudu, brzydoty, skażenia. W sukurs warstwie wizualnej przychodzi także treść. Oglądamy bowiem industrialny krajobraz, który znaczą dymiące kominy fabryk, wielkie elewatory, rurociągi, betonowe mury, opustoszałe asfaltowe ulice oraz wszechobecne błoto (ujęcie, w którym bohaterka grzebie w szlamie, otwiera film). Ten ponury, obskurny, brzydki krajobraz koresponduje z fizyczną brzydotą bohaterów: nieatrakcyjnym Mężczyzną i Kobietą. Ale to nie wszystko. Odrazę budzi bowiem nie tylko powierzchowność świata przedstawionego, ale również zachowanie bohaterów. Mężczyzna bez żadnych ceregieli przemienia bezimienną Kobietę w dziwkę, ta zaś z obojętnością znosi swój los. Reaguje agresją, gdy Mężczyzna uderza ją w twarz. Nie pozostaje dłużna swemu oprawcy. Sceny, gdy para tłucze się nawzajem, będą powtarzać się przez cały film. Ale dawkę największej brutalności, dzięki której film Kima jest klasyfikowany także jako horror, dostarcza ostatnich dwadzieścia minut. Widz staje się świadkiem sceny ataku histerii, rozpruwania brzucha, dźgania wielkimi nożycami, obcinania sutka oraz – najbardziej obrzydliwej – ukazującej kobiecą pochwę, z której wpierw wypływa sperma, a następnie wysuwa się z niej martwy płód. Dodajmy jeszcze, że we wcześniejszych scenach narrację przerywają fragmenty zoofilskiego pornola. Otrzymujemy zatem dawkę brzydoty, obrzydliwości i wynaturzonego seksu, która z pewnością wprawiłaby w zachwyt Nick`a  Zedda i jego kompanów z ruch transgresji.

Jednocześnie Kim wypełnia swój film mnóstwem „pustych miejsc”, gdy kamera kontempluje nieruchome twarz bohaterów alby dymiące kominy. Co więcej reżyser stara się być nie tylko antyestetyczny i antyfilmowy, ale na dodatek antypsychologiczny. Nie wiadomo dlaczego bohaterka zachowuje się jakby uciekła z zakładu dla obłąkanych albo była upośledzona umysłowo. Niewiele więcej wiemy również o motywacji Mężczyzny i Kobiety w Czerwonej Kurtce. Aczkolwiek z czasem wyłania się coś na kształt historii miłosnego trójkąta. Oczywiście na miarę szczezłego, spotworniałego świata i bohaterów, kierujących się zwierzęcymi odruchami. Twórcy filmu czynią bowiem wszystko, aby „Exhausted” widzom się nie spodobał. Czynią wszystko, by zgodnie z tytułem filmu odbiorca poczuł się „wyczerpany” dawką monotonii, nudy, dziwactw i obrzydliwości. Dlaczego?

Fuck U!

Można się mądrzyć i pisać, że film Kima to stojący w opozycji do mainstreamowego kina koreańskiego i rzeczywistości, które to kino przedstawia. Że „Exhausted” to bezkompromisowy, do bólu szczery spacer po zapyziałych zaułkach Seulu i innych koreańskich metropolii, w których wyrzuceni na margines społeczeństwa ludzie wiodą swą nędzną egzystencję. Być może za ten nieupiększony obraz rzeczywistości i zamieszkanej przez ludzi-szczury „Exhausted” został nagrodzony Grand Prix na festiwalu kina niezależnego w Seulu? Być może odwaga twórców w drążeniu tematyki społecznej degradacji oraz poświęcenie aktorów (zwłaszcza Liu Jang w roli Kobiety) zasługiwały na wyróżnienie, lecz dla mnie „Exhausted” nie zawiera żadnego głębokiego przesłania. Mam wrażenia, że podobnie jak w produkcjach Zedda czy Kerna chodziło o pokazanie wyprostowanego środkowego palca zarówno establishmentowi jak i widzom wychowanym na filmowej konfekcji. Lubię bezkompromisowych twórców i anarchistyczne kino, ale obraz Kima tak bardzo pragnie by go znienawidzić, że w końcu swój cel osiąga. Niestety szokujące ostatnie sceny filmu nie są powodem, dla których widzowie nie polubią tego filmu. Końcówka jest raczej najlepszym fragmentem filmu, gdy niemal martwa akcja nabiera tempa a postaci stają się choć na te kilka chwil prawdziwie tragiczne. Widzowie najpewniej odrzucą „Exhausted” raczej za bezsensownie nadużywaną estetykę wyczerpania, za przeraźliwą nudę i treściowy bełkot. 

Post scrpiptum

Rok 2011 dostarczył nieoczekiwanego epilogu do twórczej drogi Kim Boka oraz jego brata bliźniaka Kim Suna. Panowie, którzy po „Exhausted” nakręcili niezależny, ale znacznie bardziej przystępny „Anti Gas Skin”, w tym roku zrealizowali horror „White: Melody of The Curse”. Film w 100% komercyjny, niewolniczo podążający za konwencją J-horroru, choć znakomicie, w pełni profesjonalnie zrealizowany. No cóż., informację tę pozostawiam bez komentarza.


MOJA OCENA: 5 +/10  (+ za końcowe,
szokujące sceny)

      
Więcej  o  EXHAUSTED
            
REALIZACJA
FABUŁA
DRUGIE DNO
Kino transgresji spotyka się z estetyką wyczerpania, czyli turpiści byliby wniebowzięci.

Historia miłosnego trójkąta na tle dymiących fabrycznych kominów i błąkających się po ugorze bohaterów.
Słowo „dno” wydaje się w tym przypadku niezwykle trafne. I niekoniecznie chodzi o świat przedstawiony filmu.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz