O co chodzi?
Początek lat dziewięćdziesiątych
ubiegłego wieku. Mała wioska w okolicach Daegu. Trwają wybory do lokalnych
władz. Pięcioro chłopców wyrusza w poszukiwaniu jaj salamandry na pobliską górę,
którą wedle legendy zamieszkuje smok. Nigdy nie wrócą do rodzinnych domów.
Zaalarmowani zniknięciem rodzice dzieci powiadamiają miejscowych urzędników,
ale dopiero po kilku dniach rozpoczynają się poszukiwania zaginionych chłopców.
Sprawa szybko zyskuje rozgłos i w akcję ratowniczą zostają zaangażowane olbrzymie
siły, tysiące policjantów i ochotników. Bez rezultatu. Mijają cztery lata.
Seul. Regularnie nagradzany za swoje programy producent telewizyjny Kang
Ji-seung odbiera kolejne wyróżnienie za reportaż poświecony ekologii. Wkrótce
jednak przełożeni Kanga odkrywają, że nagrodzony film był oszustwem. Kang
zostaje karnie przeniesiony na prowincję, do wioski, z której pochodzili
zaginieni chłopcy. Na miejscu przekonuje się, że tragedia, która wydarzyła się
w 1991 r. wciąż jest żywa wśród miejscowej społeczności. Szybko orientuje się,
że program o tym nieszczęsnym wydarzeniu mógłby mu zagwarantować odzyskanie
utraconej reputacji i powrót do pracy w Seulu. Zaczyna angażować się coraz
bardziej w sprawę dzieciaków, które kilka lat temu przepadły bez śladu. W jego
prywatnym śledztwie pomaga profesor Hwang Woo-Hyuk, który ma własne, oryginalne
teorie dotyczące zniknięcia chłopców. Jego zdaniem za tym wydarzeniem stoją
rodzice jednego z zaginionych chłopców. Gdy jednak profesor i Kang doprowadzają
do przeszukania posesji podejrzewanych przez nich rodziców z nadzieją na
odkrycie zakopanych szczątków chłopców, policja znajduje tylko stary dziewczęcy
but. Kang i Hwang cudem unikają linczu. Nikt nie wie wówczas, że sprawa
zaginięcia dzieci potrwa jeszcze wiele lat i że prawda o tym, co się wydarzyło
przekroczy najśmielsze wyobrażenia zaangażowanych w nią osób.
„Children”, film Lee Kyu-mana,
twórcy m.in. thrillera “Return” opowiada
historię, która wydarzyła się naprawdę. Szczegóły sprawy tzw. Frog Boys opisuje
na końcu recenzji, tym miejscu zaś warto zauważyć, że film nie stanowi wiernej rekonstrukcji
autentycznego zdarzenia, jest natomiast kombinacją faktów i wątków fikcyjnych.
Wiele z tego co twórcy pokazują w filmie, a co dotyczyło sprawy Frog Boys miało
miejsce w rzeczywistości, ale jednocześnie scenarzyści w osobach reżysera oraz
Lee Hyeon-jina dodali trochę od siebie. To „od siebie” to wątek głównego
bohatera, producenta telewizyjnego Kanga Ji-seunga, który z pobudek jak
najbardziej egoistycznych rozpoczyna własne śledztwo w sprawie zaginionych
dzieci. Fikcyjne jest również
zakończenie jego wątku, sugerującego że policja natrafiła na
podejrzanego, niemal pewnego sprawcę, którym okazał się pracownik miejscowej
ubojni bydła. Organy ścigania jednak nie mogły go aresztować z powodu braków
dowodów i niepodważalnego alibii. W rzeczywistości policja nigdy nie natrafiła
na żaden ślad, który pozwoliłby postawić zarzuty konkretnej osobie. Fikcyjną
postacią, a na pewno fikcyjny jest jej udział w sprawie, jest profesor Hwang.
Mimo jednak wplecenia w napisaną przez życie fabułę „Children” wątków i postaci
zmyślonych, obraz Lee nic nie traci ze swej emocjonalnej mocy. To koreańskie
kino w najlepszej formie.
I to mimo pewnych podobieństw do
kilku innych filmów. Tytuł akapitu nawiązuje do głośnego, wybitnego dzieła
Petera Weir`a, „Piknik pod Wiszącą Skałą” i choć tematyka obu filmów jest
zupełnie odmienna, nie sposób nie zauważyć pewnych podobieństw. W obydwóch
obrazach centralnym wydarzeniem staje się zaginięcie grupy młodzieży (u Weira
są to nastoletnie dziewczęta pensji pani Appleyard) i w obu przypadkach jej
członkowie/członkinienie zostają odnalezienie żywi (w filmie australijskim by
być dokładnym żywa zostaje odnaleziona tylko jedna dziewczyna a pozostałe wraz
z nauczycielką – nigdy). U Weira chodzi o Tajemnicę, o zderzenie świata
namacalnego z transcendencją, a u Lee tylko, a może aż, o portret koreańskiego
społeczeństwa i cierpienie rodziców zaginionych chłopców.
Dlatego też przy okazji
„Children” pojawiają się porównania do innego koreańskiego filmu, „Zagadki
zbrodni” („Memories of Murder”) Bong Joon-ho. Przypomnę, że akcja obrazu twórcy
„The Host-Potwór” rozgrywa się pod
koniec lat osiemdziesiątych i na początku lat dziewięćdziesiątych, że
scenariusz nawiązuje do autentycznej sprawy nigdy nie pojmanego seryjnego
zabójcy i że reżysera nie interesuje efektowna akcja czy też malownicza postać
zabójcy, ale postawy prowadzących śledztwo detektywów i umiejętnie rozgrywana
na drugim planie ówczesna sytuacja społeczno-polityczna Korei. W filmie Lee
jest podobnie – podkreślam – podobnie. Poprzez skupienie uwagi widza na postaci
producenta Kanga i profesora Hwanga reżyser utrzymuje nie tylko zainteresowanie
odbiorcy, lecz również pokazuje część z typowych postaw towarzyszących
tragedii. Niektórzy bowiem pragnęli na nieszczęściu ludzi uzyskać własne
korzyści albo też przetestować własne teorie, dotyczące zaginięcia dzieci.
Panoramę postaw Lee rozszerza także na drugoplanowe postaci: miejscowego
detektywa, szefa lokalnego oddziału telewizji a nade wszystko rodziców. Jest
również w filmie kilka scen, ukazujących reakcję oficjeli i urzędników w
pierwszych dniach po zaginięciu chłopców, odsyłających zrozpaczonych rodziców z
kwitkiem. Jest też scena, w której przedstawiciel policji wygłasza oświadczenie
wedle, którego dzieci zamarzły, a rodzice głośno protestują przeciw jawnie
sprzecznej z faktami teorii, jednakże wygodnej dla organów ścigania, ponieważ będą
mogły zamknąć sprawę. Niemniej w przeciwieństwie do niedawno recenzowanego
przez mnie innego koreańskiego filmu opartego na faktach, „Silenced”, Lee nie
interesuje się systemem, który jest tak niewydolny, iż nie potrafi schwytać
sprawcy okrutnej zbrodni. Tak naprawdę interesują go rodzice i ich osobista
tragedia, tym bardziej dla nich bolesna, że nigdy nie poznali zabójcy (lub
zabójców) ich dzieci.
Cierpienie po koreańsku
To prawda. Dokonuje w tej chwili
niesprawiedliwego i niesłusznego uogólnienia, ale nikt we współczesnym kinie
nie potrafi tak pokazać na ekranie cierpienia jak Koreańczycy. Każdy kto miał
okazję obejrzeć najlepsze filmy Kim Ki-duka, Lee Chang-donga, czy „Oldboya”
albo „Opowieść o dwóch siostrach” przyzna mi rację. Cierpienie w koreańskich
filmach przybiera postać wielowymiarową. Może tak jak w „Opowieści o dwóch
siostrach” odpowiadać buddyjskiej koncepcji cierpienia, którego źródłem jest
niewiedza i ludzkie namiętności, ale może odwoływać się do etosu
chrześcijańskiego, pojmującego cierpienie jako ofiarę (np. „Pani Zemsta” Park
Chan-wooka). Koreańscy twórcy zdobywają się jednak czasem na odwagę, by podjąć
wnikliwą, ale stanowczą polemikę z religijnym wymiarem cierpienia jak choćby w znakomitym „Secret
Sunshine” Lee Chang-donga. Reżyser „Children” stara się nie wikłać w religijne
i metafizyczne odniesienia, ukazując tragedię rodziców, którzy w trumnach będę
mogli pochować jedynie szczątki swych ukochanych synów, z perspektywy obiektywnych
obserwatorów. W tym celu wprowadza postać Kanga (w drugiej części filmu postać
Hwanga pojawia się już tylko sporadycznie i już nie spoczywa na niej ciężar
fabuły).
Kang to egoista, człowiek o
wątpliwych moralnych zasadach, który początkowo ignoruje grozę tragedii i bólu,
spadająca nieoczekiwanie na nieszczęsnych rodziców. Potem dostrzega w tragedii
okazję od wybicia się i ponownego odzyskania reputacji. Nic dziwnego, że ten
snob i bufon, typ antypatyczny, nie zdolny do jakiekolwiek empatii z wielkim
zaangażowaniem przystępuje do profesora Hwanga, którego zdolność do
błyskotliwego dedukowania zabiła ludzkie uczucia. Dwaj bohaterowie dochodzą do
wniosku, że za zniknięciem dzieciaków stoją rodzice jednego z nich. Nachodzą
dom rodziców Jong-ho, przepytują, podejrzewają o zakopanie ciał dzieci pod
domem, w końcu doprowadzają do przeszukania posesji, które kończy się niczym.
To lekcja pokory, która dla obu mężczyzn przynosi zmiany ich w życiu. Dla
Hwanga zmiany na gorsze, dla Kanga, wbrew pozorom, na lepsze. Mężczyzna zostaje
ojcem i jako ojciec zaczyna powoli dostrzegać i rozumieć rozpacz rodziców, ich
cierpienie, nigdy nie zagojone rany. Być może aby proces dojrzewania Kanga do
współodczuwania i współcierpienia został doprowadzony do końca, reżyser
wprowadza wątek osobistej konfrontacji bohatera z mordercą Frog Boys, który
porywa producentowi jego kilkuletnią córeczkę. Jest to niestety najsłabszy,
najbardziej konwencjonalny fragment filmu, który jednak ze względu na wątek
przeobrażania się zimnego drania Kanga w kochającego ojca i współczującego człowieka
wydaje się potrzebny.
O plusach i nieco o minusach
O plusach „Children” napiszę
krótko nie dlatego, by nie było co chwalić, ale dlatego, że film ten stoi na
dwóch solidnych filarach. To „życiowość” całej historii (także wątków
fikcyjnych może z wyjątkiem typowego dla serial
killer movies pojedynku między bohaterem a mordercą), która zapewnia i
niesłabnące napięcie i zaskakujące twisty i całe mnóstwo wzruszenia. Drugi
filar zaś to gra aktorska. Odtwarzający rolę Kanga, Park Yong-woo, który w recenzowanym
przez mnie „Handphone” zagrał psychopatycznego szantażystę, gra zupełnie
odmienną postać i jest w stu procentach wiarygodny. Chociaż jeśli chodzi o
wiarygodność, to nikomu - nawet aktorom w rolach drugoplanowych i epizodycznych
- nie można zarzucić nienaturalności. Wszyscy dostali znakomicie napisane role,
niektórzy bardziej rozbudowane, niektórzy mniej, ale wszyscy wykorzystali je w
sposób maksymalny. A o stronie realizacyjnej nawet nie ma co pisać: w
mainstreamowy koreańskim kinie po prostu nie robi się źle nakręconych filmów.
Oczywiście obraz Lee nie jest bez
wad. Wspomniałem o konwencjonalnym zwieńczeniu wątku Kanga, ale z kolei
początek wydaje się nieco chaotyczny. Jest też kilka sytuacji, które w
rzeczywistości nigdy by się nie zdarzyły (np. wtedy, kiedy Kang jako osoba
postronna zostaje wprowadzony w szczegóły obrażeń kości dzieci przez
antropologa sądowego). Niektórzy recenzenci podkreślają także, że w końcowych
partiach „Children” zanadto zbliża się do konwencji łzawego melodramatu. Mnie
jednak ta bliskość nie przeszkadzała w odbiorze filmu, który w 2011 r. uzbierał
ponad dwumilionową rzeszę widzów i doczekał się wielu entuzjastycznych
recenzji.
Mój entuzjazm oceniam na:
MOJA OCENA: 7 +/10
Więcej o
CHILDREN
REALIZACJA
|
FABUŁA
|
DRUGIE DNO
|
Koreańska jakość. Po
prostu.
|
Na faktach. W 1991
r. pięcioro chłopców ginie bez wieści w okolicach pobliskiej góry. Mimo
poszukiwań dzieci nie zostają odnaleziona. Tragedia rodziców zaginionych
chłopców widziana oczami egoistycznego telewizyjnego producenta szukającego
sensacji.
|
O cierpieniu, które
nigdy nie ustanie i o cierpieniu, które zmienia ludzi. Plus portret
koreańskiego społeczeństwa w tle.
|
SPRAWA ZAGNIĘCIA PIĘCIORGA CHŁOPCÓW, TZW. FROG BOYS
26 marca 1991 r. pięcioro
chłopców w wieku od dziewięciu do trzynastu lat pochodzących z miasteczka Seong-so,
nieopodal dwu i pół milionowego Daegu, korzystało z okoliczności, że ponieważ odbywały się lokalne wybory,
szkoły były zamknięte. Chłopcy postanowili poszukać jaj salamandry w
okolicach znajdującej się w pobliży góry Waryong, wedle legendy stanowiącej
siedzibę smoka. Góra nie jest nazbyt wysoka, ale porośnięta gęstym lasem i
łatwo się w nim zgubić. Jednakże dzieciaki znały bardzo dobrze ten teren, a
mimo to nie wróciły do swoich domów. Nigdy nie wróciły. W poszukiwania
zaangażowano ponad trzysta tysięcy policjantów i wolontariuszy, rodzice
zaginionych chłopców porzucili pracę, codzienne zajęcia i wyruszyli w podróż
po całym kraju. Kompanie, organizacje i indywidualne osoby przeznaczyły na
nagrody za znalezienie chłopców łącznie prawie trzydzieści pięć milionów
dolarów. Górę Waryong przeszukano około pięciuset razy, wympopomywano wodę z
okolicznych zbiorników wodnych. Wszystko na nic. Wraz z zakrojonymi na
niespotykaną w historii Korei Południowej skalę poszukiwań zaczęły mnożyć się
najprzeróżniejsze teorie, próbujące odpowiedzieć co stało się z dziećmi z
Seong-so. Może uciekły i wędrują gdzieś po kraju, może spadły ze skały i
utonęły, a może zostały porwane i
wywieziOno do Korei Północnej, może porwano je, aby rząd mógł przeprowadzać
na nich tajne eksperymenty, a nawet że
za ich zaginięcie odpowiadają rodzice. Każda teoria była dobra, jeśli nie
było żadnych śladów świadczących o tym, co przytrafiło się chłopcom. Przełom
w sprawie nastąpił dopiero po jedenastu latach. Pewien turysta zbierający na
górze Waryong żołędzie znalazł przypadkiem ludzką czaszkę. A dokładnie
czaszkę chłopca. Okazał się, że szczątki chłopców spoczywały w ziemi
niedaleko Seong-so. Początkowo przypuszczano, że chłopcy zgubili się w lesie
i zamraźli na śmierć. Dokładne oględziny czaszek wykazały jednak liczne urazy
na ich powierzchni ( na jednej z czaszek naliczono dwadzieścia wgnieceń). Nie
było wątpliwości: chłopcy zostali w okrutny sposób zamordowani. Sprawca tej
makabrycznej zbrodni nigdy nie został wykryty, a nwet gdyby udało się go
pojmać nie mógłby być sądzony za to masowe zabójstwo, ponieważ w 2006 r.
nastąpiło jego przedawnienie. Podobno istnieje poselski projekt, aby
przedłużyć termin przedawnienia, tak aby można było wznowić śledztwo w
sprawie Frog Boys, jak określono zaginionych chłopców.
|
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz