To jest zwyczajne drzewo
/cytat z filmu/
O co chodzi?
Goro Yabuike jest
policyjnym negocjatorem, oddanym służbie oficerem i perfekcjonistą.
Jednak, gdy pewnego razu zostaje wezwany na akcję i ma uratować
zakładnika z rąk niezrównoważonego psychicznie porywcza, zawodzi.
Mimo sprzyjącej okoliczności nie zabija przestępcy, co kończy się
tragedią. Załamany detektyw zostaje wysłany na urlop. Yabuike
udaje się prosto, przed siebie, zatrzymując się dopiero w wielkim
lesie. Mimo jego nadziei, że na łonie natury będzie mógł dojść
do siebie, policjant szybko zostaje porwany przez wir wydarzeń
mających miejsce w lesie i okolicach. Okazuje się, że ścierają
się w tym miejscu skrajnie odmienne interesy różnych bohaterów.
Ich przyczyną jest tajemnicze, jedyne w swoim rodzaju drzewo,
nazwane Charyzmą. Początkowo Yabuike przyłącza się do grupy
rangersów pod wodzą niejakiego Nakasone i Nekojimy. Mężczyzni
zamierzają przejąć drzewa i odsprzedać za sowitym wynagrodzeniem
kolekcjonerowi. Na przeszkodzie ich zamiarów stoi jednak samozwańczy
„strażnik drzewa”, Kiriyama, opiekujący się Charyzmą. Yabuike
niespodziewanie przyłącza się do Kiriyamy. Wkrótce jednak poznaje
pracującą w okolicy botaniczkę dr Jinbo i jej młodszą siostrę
Chizuru. Od doktor policjant dowiaduje się, że Charyzma jest
przyczyną obumierania lasu, dlatego też trzeba zniszczyć
tajemnicze drzewo. Co zatem wybrać drzewo czy las?
Przypadek: „Charisma”
Kiyoshi Kurosawa, który
poza wybitnym talentem reżyserskim, nie ma nic wspólnego z innym,
słyniejszym Kurosawą – Akirą, jest artystą wyjątkowym. Kto,
choćby przypadkiem, natknął się na, któryś z jego znanych
filmów: „Cure” („Kyua”, 1997), „Pulse” („Kairo”,
2001), czy nawet na najbardziej „zwyczajną” w dorobku reżysera
„Tokijską sonatę” („Tokyo sonata”, 2008), ten potwierdzi,
że Japończyk nie jest twórcą jakich wiele. Wyjątkowość
Kurosawy (mimo jego niewyjątkowego nazwiska) bodaj najlepiej wyraża
właśnie „Charisma”. Jest ona najdziwniejszym i najtrudniejszym
do rozgryzienia filmem nie tylko w karierze twórcy „Pulse”, ale
być może w całej historii japońskiego kina przełomu wieków.
Problem z „Charismą” zaczyna się bowiem już na etapie
sklasyfikowania tego obrazu. Do jakiego bowiem gatunku czy odmiany
gatunkowej „dopasować” historię śmiercionośnego drzewa,
przeżywającego egzystencjalny kryzys gliniarza i grupki bohaterów
to chroniących, to pragnących zniszczyć tyułowego „bohatera”?
Film Kurosawy doczekał się najprzeróżniejszych określeń: dramat
(jak podaje IMDB), „okultystyczny thriller”, „thriller
ekologiczny”, „horror alegoryczny” a nawet „po części
thriller ekologiczny, po części egzystencjalna baśń”. Wszystkie
wymienione i niewymienione próby zaszufladkowania filmu Japończyka
wyrażały w istocie bezradność znawców kina (głównie
zachodnich) wobec niezwykłości „Charismy”. Bo to obrazu, w
którym krytycy dostrzegli, i aluzje do ubrania Harrisona Forda z
„Łowcy androidów” (długi płaszcz, który nosi Groro Yabuike),
i fabularne podobieństwa do Kina Nowej Przygody i serii o Indianie
Jones`ie, i wpływy Jean Luca Goddarda czy Andrieja Tarkowskiego.
Choć są to spostrzeżenia trafne, to „Charisma” tak naprawdę
jest filmem osobnym. Trudno ją sklasyfikować, bo to wybitne dzieło,
wymykające się prostym formułkom i schematom.
Problem z gatunkowym
zdefiniowaniem to nie jedyny powód zakłopotania widza. Nie jest
bowiem prosto odpowiedzić na pytanie: o czym jest „Charisma”?.
Surrealistyczna fabuła, mnogość metafor, symboli, dziwacznie
zachowujący się bohaterowie, bohater, który błąka się po lesie
bez widocznego celu a nawet specyficzny styl opowiadania pełen
motażowych elips, dalekich planów (czasem trudno zidentyfikować
postaci) – oto powody, dla których wielu zniechęca się do tego
filmu w połowie (albo i wcześniej) seansu. Ale z drugiej strony są
to równie dobre argumenty, by podjąć wyzwanie i zmierzyć się z
zaszyfrowaną w nim treścią. Wbrew pozorom nie jest to zadanie
niewykonalne.
Drzewo czy las?
Osią
konfliktu, co nie jest trudno dostrzec, jest tytułowe drzewo. To ono
antagonizuje bohaterów i skłania przybyłego ze zewnątrz, z miasta
policyjnego negocjatora Yabuike do opowiedzenia się po którejś ze
stron konfliktu. Konflikt dotyczy bowiem ezgzystencji drzewa, które
wprawdzie samym swym istnieniem, nie wzbudzałoby żadnych
gwałtownych rekacji wśród protagonistów, gdyby istniejąc nie
zatruwało pobliskiego lasu. Dlatego też dr Jinbo pragnie unicestwić
Charyzmę, nazywając ją „potworem”, ale Kiriyama uważa ją „za
jedyną w rodzaju”, dlatego wartą ze wszech miar ochrony i opieki.
Są też rangeresi pod wodzą Nakasone i Nekojimy, którym los lasu
jest co prawda obojętny, ale którzy z materialistycznych pobudek
również zagrażają Charyzmie.
Pośród
tego sporu znajduje się Yabuike, przypadkowy przybysz, który uciekł
z miasta, od swojej stresującej pracy, a nawet rodziny na prowincję.
Jego zachowanie wydaje się początkowo chaotyczne albo
konformistyczne, bowiem po kolei przyłącza się do każdego ze
skonfliktowanych bohaterów i wspiera ich w próbach bądź
zniszczenia, ochrony lub też przejęcia niezwykłego drzewa.
Postępowaniem Yabuike nie kieruje, jak mogłoby się zdawać,
przypadek czy konformizm. Policjant pragnie bowiem uratować i las, i
drzewo.
Już
raz ta szlachetna strategia miast przynieść pożytek, przyniosła
tragedię. Gdy w prologu filmu Yabuike negocjuje z porywaczem
celującym z pistoletu w skroń zakładnika i decyduje się ocalić
ich obydwóch, ponosi klęskę. Obaj giną. Dlaczego zatem po raz
wtóry odmawia dokonania wyboru? Po serii strasznych, zabawnych,
groteskowych perypetii, których doświadcza w czasie pobytu na
prowincji w kontakcie z menażerią dziwacznych postaci, Yabuike
przekonuje się o słuszności swej decyzji o nieanagażowaniu się
po żadnej ze stron skonfilktowanych frakcji.
Kluczem
do zrozumienia postawy policjanta jest krótka rozmowa z przełożonym
tuż po tragicznej w skutkach akcji odbicia zakładnika. Szef pyta
Yabuike, dlaczego nie zastrzelił porywacza? Mężczyzna odpowiada,
że chciał uratować i jego, i zakładnika. „Po co ratować
skończonego człowieka?” - ponownie, retorycznie pyta przełożony.
Dla niego jest bowiem oczywiste, że przestępca był „mniej ważny”
niż zakładnik. Dla dr Jinbo „ważniejszy” jest las, dla
Kiriyamy „ważniejsze” jest drzewo. Yabuike natomiast w trakcie
pobytu na prowincji w pełni sobie uświadomi, że nikt ani nic nie
jest mniej ani bardziej ważne. Wszystko jest równe godne uwagi,
troski, docenienia.
W
alegorycznej fabule „Charismy”, rzecz jasna, nie chodzi o
rozstrzygnięcie, czy pozostawić przy życiu wyjątkowe drzewo, czy
zwyczajny las. W kontekście prologu dylemat, przed którym stają
bohaterowie reprezentujący sprzeczne zamiary co do Charyzmy, dotyczy
tak naprawdę konfliktu między jednostką a społeczeństwem. Czy
uznać wyjątkową jednostkę, tak jak tytułowe drzewo za bardziej
godną przetrwania, czy raczej las (społeczeństwo) ma ku temu
większe prawo? Kto jest ważniejszy? Komu przysługują większe
przywileje? Za pośrednictwem głównego bohatera Kurosawa mówi, że
żadne z postawionych pytań nie ma racji bytu. Każde z nich opiera
się bowiem na fałszywej dychotomii, wynikającej z ludzkiej
skłonności do oceniania i wartościowania. A także do nadawania
znaczeń. Charyzma jest uschniętym, niemal pozbawionym liści
drzewem nie wyróżniającym się niczym specjalnym. A jednak
Kiriyama uważa jest za „wyjątkowe”, dr Jinbo za „złe” a
grupa Nakasone za „cenne”. To ludzie nadają znaczenia osobom,
rzeczom, zjawiskom, które odzwierciedlają ich subiektywne
nastawienie, więc z gruntu rzeczy są fałszywe. Gdy tytułowe
drzewo w końcu zostanie spalone, Yabuike zupełnie się nie tym nie
przejmie. Szybko znajduje następcę Charyzmy, bowiem w swej
pierwotnej naturze zawsze była ona drzewem takim jak inne.
Zwyczajnym.
Na
pytanie zatem: drzewo czy las? Odpowiedź brzmi: to nie ma znaczenia.
„Pozostawmy rzeczy same sobie” - mówi w jednej ze scen Yabuike.
Kurosawa opowiada się w swym filmie za naturalnym porządkiem
rzeczy, za naturą i jej prawami, które same regulują narodziny i
śmierć oragnizmów. Ale w ludzkim świecie podziałów i stopni
ważności jedne istoty zasługują na przetrwanie, inne można
spisać na straty. Tym samym ludzie sprowadzają na świat przemoc,
nienawiść, zawiść i wszelkie inne nieszczęścia. Nie da się
ukryć, że „Charisma” jest na nagjgłębszym poziomie swej
ukrytej treśći filmem buddyjskim w duchu. Taki „duch” nie może
jednak funkcjonować nie pozostawiszy po sobie określonej rekacji.
Postawa Yabuike, aby zdać się na odwieczne prawa przyrody, wywołuje
„rewolucję”, która niczym zaraza, rozprzestrzenia się na cały
świat przedstawiony i dla przywiązanych do dualistycznego sposobu
postrzegania świata ludzi musi skończyć się katastrofą.
Kino bez zbliżeń
„Charisma” to
kwintesencja stylu filmowego Kurosawy. Preferowanie dalekich planów
(w filmie są bodaj trzy, cztery zbliżenia), stosowanie elips
montażowych, często drastycznie skracających ciągłość akcji,
statycznych ujęć, filmowania postaci w kadrze zza szyb, krat czy
drzew (w tym przypadku), a także przestrzeni pozakadrowej
akcentowanej przez wychodzących z kadru bohaterów czy też porzez
umieszczanie na obrzeżach kadru cześciowo widocznych obiektów –
to wszystko są charakterystyczne elementy stylu Japończyka.
Charakterystyczna jest również sceneria: zrujnowane, opustoszałe
budynki, wyjałowione pola, obumierający las – Kurosawa chętnie
uwiecznia na taśmie filmowej miejsca, które nie tylko korespodnują
z autorską wizją świata przedstawionego, ale także – dzięki
ich sfilmowaniu – zostaną unieśmiertelnione. „Charisma”
zawiera również typowe dla twórcy „Tokijskiej sonaty”
wykorzystanie dźwięku: opierające się w głównej mierze na
naturalnych odgłosach lub kontrapunktowej ilustracji muzycznej.
Filmów Kurosawy, w tym –
a może nawet przede wszystkim - „Charismy” nie ogląda się
łatwo. Reżyser czyni bowiem wiele aby seans recenzowanego obrazu
był dla widza intelektualnym wyzwaniem. Nasyca swój obraz
symboliką, metaforycznym charakterem, sceny wizyjne miesza z
realistycznymi (scena, gdy Yabuike widzi powieszonego na drzewie
swego spalonego trupa) i przede wszystkim pozostaje niejednoznaczny.
Niczego nie dopowiada i nie wyjaśnia, ufając w intelekt widza.
Intelekt widza musi także zmierzyć się z jeszcze jedną
przeszkodą: gatunkowa niejednorodnością. W „Charismie”, obok
scen, które mogłyby się znaleźć w horrorze (np. scena podpalenia
wraku samochodu), trafiają się fragmenty niemal slapscticowe (np.
scena gonitwy po lesie za Yabuike i Kiriyamą). To nieustanne
lawirowanie między różnym gatunkowymi konwencjami i stylami
wytrąca widza z kontroli filmowych wydarzeń, która możliwa jest
dzięki znajomości reguł gatunku. Tym samym „Charisma” zyskuje
ważną i pożyteczną cechą: nieprzewidywalność.
Nieprzewidywalność wiąże się także ze scenami przemocy, które
zaskakują nagłością, trywialnością a często brakiem logicznego
uzasadanienia (scena, gdy rangersi wielkim młotem do wbijania pali
zabijają dwie osoby). Poprzez unikanie planów bliskich,
ograniczanie wiedzy o bohaterach (konieczne, gdy pragnie się, aby
nie popadły w banał dosłowności) buduje z pełną premedytacją
wyraźny dystans między widzem a obrazem, który utrudnia
identyfikację z protagonistą. Ta strategia wynika z przyjętej
optyki: Japończyka nie interesują jednostki, ale intereakcje, w
które wchodzą one z otoczeniem. Interesują go problemy:
tożsamości, alienacji, samotności, niemożności komunikacji,
zniewalającego wpływu społeczeństwa na jednostkę, utraty
wolności wskutek nadmiernej technologizacji życia, czy śmierci
jako odrodzenia. Nie jest łatwo obcować z twórczością Kurosawy,
ale ci, którzy zdecydują się podjąć wyzwanie na pewno nie będę
żałować.
Niemniej, wszystkim tym,
którzy mieliby ochotę zapoznać się z wyjątkowymi filmami
japońskiego artysty, dam dobrą radę. Nie zaczynajcie swej przygody
z twórczością reżysera „Charismy” od tego filmu. Filmem na
dobry początek przygody z Kiyoshim Kurosawą jest „Cure”; obraz
o wiele mocniej osadzony w konewncji gatunkowej, choć zarazem
błyskotliwie przetworzonej. „Charisma” natomiast warto zostawić
sobie, gdy już lepiej poznamy twórczość Japończyka. Wtedy ten
enigmatyczny film wyda się nam prawie zupełnie... zwyczajny. Bo w
końcu wszystko jest zwyczajne, tylko czasem my chcielibyśmy, aby
było wyjątkowe.
MOJA OCENA: 8
+/10
REALIZACJA
|
FABUŁA
|
DRUGIE DNO
|
Jak nakręcić film-zagadkę? Spytajcie
Kurosawę albo po prostu obejrzyjcie „Charismę”
|
Policjant po przejściach szuka siebie na
prowincji a znajduje niezwykłe drzewo, które zatruwa las. Nawet
nie wie jak wiele ma ono z nim wspólnego
|
Co ocalić: drzewo czy las? Zakładnika czy
przestępcę? Jednostkę czy społeczeństwo? A może po prostu
pozostawić rzeczy same sobie.
|
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz