piątek, 16 sierpnia 2013

CHARISMA (Karisuma, Japonia, 1999)




Charisma (1999) on IMDb


To jest zwyczajne drzewo
/cytat z filmu/


O co chodzi?

Goro Yabuike jest policyjnym negocjatorem, oddanym służbie oficerem i perfekcjonistą. Jednak, gdy pewnego razu zostaje wezwany na akcję i ma uratować zakładnika z rąk niezrównoważonego psychicznie porywcza, zawodzi. Mimo sprzyjącej okoliczności nie zabija przestępcy, co kończy się tragedią. Załamany detektyw zostaje wysłany na urlop. Yabuike udaje się prosto, przed siebie, zatrzymując się dopiero w wielkim lesie. Mimo jego nadziei, że na łonie natury będzie mógł dojść do siebie, policjant szybko zostaje porwany przez wir wydarzeń mających miejsce w lesie i okolicach. Okazuje się, że ścierają się w tym miejscu skrajnie odmienne interesy różnych bohaterów. Ich przyczyną jest tajemnicze, jedyne w swoim rodzaju drzewo, nazwane Charyzmą. Początkowo Yabuike przyłącza się do grupy rangersów pod wodzą niejakiego Nakasone i Nekojimy. Mężczyzni zamierzają przejąć drzewa i odsprzedać za sowitym wynagrodzeniem kolekcjonerowi. Na przeszkodzie ich zamiarów stoi jednak samozwańczy „strażnik drzewa”, Kiriyama, opiekujący się Charyzmą. Yabuike niespodziewanie przyłącza się do Kiriyamy. Wkrótce jednak poznaje pracującą w okolicy botaniczkę dr Jinbo i jej młodszą siostrę Chizuru. Od doktor policjant dowiaduje się, że Charyzma jest przyczyną obumierania lasu, dlatego też trzeba zniszczyć tajemnicze drzewo. Co zatem wybrać drzewo czy las?

Przypadek: „Charisma”

Kiyoshi Kurosawa, który poza wybitnym talentem reżyserskim, nie ma nic wspólnego z innym, słyniejszym Kurosawą – Akirą, jest artystą wyjątkowym. Kto, choćby przypadkiem, natknął się na, któryś z jego znanych filmów: „Cure” („Kyua”, 1997), „Pulse” („Kairo”, 2001), czy nawet na najbardziej „zwyczajną” w dorobku reżysera „Tokijską sonatę” („Tokyo sonata”, 2008), ten potwierdzi, że Japończyk nie jest twórcą jakich wiele. Wyjątkowość Kurosawy (mimo jego niewyjątkowego nazwiska) bodaj najlepiej wyraża właśnie „Charisma”. Jest ona najdziwniejszym i najtrudniejszym do rozgryzienia filmem nie tylko w karierze twórcy „Pulse”, ale być może w całej historii japońskiego kina przełomu wieków. Problem z „Charismą” zaczyna się bowiem już na etapie sklasyfikowania tego obrazu. Do jakiego bowiem gatunku czy odmiany gatunkowej „dopasować” historię śmiercionośnego drzewa, przeżywającego egzystencjalny kryzys gliniarza i grupki bohaterów to chroniących, to pragnących zniszczyć tyułowego „bohatera”? Film Kurosawy doczekał się najprzeróżniejszych określeń: dramat (jak podaje IMDB), „okultystyczny thriller”, „thriller ekologiczny”, „horror alegoryczny” a nawet „po części thriller ekologiczny, po części egzystencjalna baśń”. Wszystkie wymienione i niewymienione próby zaszufladkowania filmu Japończyka wyrażały w istocie bezradność znawców kina (głównie zachodnich) wobec niezwykłości „Charismy”. Bo to obrazu, w którym krytycy dostrzegli, i aluzje do ubrania Harrisona Forda z „Łowcy androidów” (długi płaszcz, który nosi Groro Yabuike), i fabularne podobieństwa do Kina Nowej Przygody i serii o Indianie Jones`ie, i wpływy Jean Luca Goddarda czy Andrieja Tarkowskiego. Choć są to spostrzeżenia trafne, to „Charisma” tak naprawdę jest filmem osobnym. Trudno ją sklasyfikować, bo to wybitne dzieło, wymykające się prostym formułkom i schematom.

Problem z gatunkowym zdefiniowaniem to nie jedyny powód zakłopotania widza. Nie jest bowiem prosto odpowiedzić na pytanie: o czym jest „Charisma”?. Surrealistyczna fabuła, mnogość metafor, symboli, dziwacznie zachowujący się bohaterowie, bohater, który błąka się po lesie bez widocznego celu a nawet specyficzny styl opowiadania pełen motażowych elips, dalekich planów (czasem trudno zidentyfikować postaci) – oto powody, dla których wielu zniechęca się do tego filmu w połowie (albo i wcześniej) seansu. Ale z drugiej strony są to równie dobre argumenty, by podjąć wyzwanie i zmierzyć się z zaszyfrowaną w nim treścią. Wbrew pozorom nie jest to zadanie niewykonalne.

Drzewo czy las?

Osią konfliktu, co nie jest trudno dostrzec, jest tytułowe drzewo. To ono antagonizuje bohaterów i skłania przybyłego ze zewnątrz, z miasta policyjnego negocjatora Yabuike do opowiedzenia się po którejś ze stron konfliktu. Konflikt dotyczy bowiem ezgzystencji drzewa, które wprawdzie samym swym istnieniem, nie wzbudzałoby żadnych gwałtownych rekacji wśród protagonistów, gdyby istniejąc nie zatruwało pobliskiego lasu. Dlatego też dr Jinbo pragnie unicestwić Charyzmę, nazywając ją „potworem”, ale Kiriyama uważa ją „za jedyną w rodzaju”, dlatego wartą ze wszech miar ochrony i opieki. Są też rangeresi pod wodzą Nakasone i Nekojimy, którym los lasu jest co prawda obojętny, ale którzy z materialistycznych pobudek również zagrażają Charyzmie.

Pośród tego sporu znajduje się Yabuike, przypadkowy przybysz, który uciekł z miasta, od swojej stresującej pracy, a nawet rodziny na prowincję. Jego zachowanie wydaje się początkowo chaotyczne albo konformistyczne, bowiem po kolei przyłącza się do każdego ze skonfliktowanych bohaterów i wspiera ich w próbach bądź zniszczenia, ochrony lub też przejęcia niezwykłego drzewa. Postępowaniem Yabuike nie kieruje, jak mogłoby się zdawać, przypadek czy konformizm. Policjant pragnie bowiem uratować i las, i drzewo.

Już raz ta szlachetna strategia miast przynieść pożytek, przyniosła tragedię. Gdy w prologu filmu Yabuike negocjuje z porywaczem celującym z pistoletu w skroń zakładnika i decyduje się ocalić ich obydwóch, ponosi klęskę. Obaj giną. Dlaczego zatem po raz wtóry odmawia dokonania wyboru? Po serii strasznych, zabawnych, groteskowych perypetii, których doświadcza w czasie pobytu na prowincji w kontakcie z menażerią dziwacznych postaci, Yabuike przekonuje się o słuszności swej decyzji o nieanagażowaniu się po żadnej ze stron skonfilktowanych frakcji.

Kluczem do zrozumienia postawy policjanta jest krótka rozmowa z przełożonym tuż po tragicznej w skutkach akcji odbicia zakładnika. Szef pyta Yabuike, dlaczego nie zastrzelił porywacza? Mężczyzna odpowiada, że chciał uratować i jego, i zakładnika. „Po co ratować skończonego człowieka?” - ponownie, retorycznie pyta przełożony. Dla niego jest bowiem oczywiste, że przestępca był „mniej ważny” niż zakładnik. Dla dr Jinbo „ważniejszy” jest las, dla Kiriyamy „ważniejsze” jest drzewo. Yabuike natomiast w trakcie pobytu na prowincji w pełni sobie uświadomi, że nikt ani nic nie jest mniej ani bardziej ważne. Wszystko jest równe godne uwagi, troski, docenienia.

W alegorycznej fabule „Charismy”, rzecz jasna, nie chodzi o rozstrzygnięcie, czy pozostawić przy życiu wyjątkowe drzewo, czy zwyczajny las. W kontekście prologu dylemat, przed którym stają bohaterowie reprezentujący sprzeczne zamiary co do Charyzmy, dotyczy tak naprawdę konfliktu między jednostką a społeczeństwem. Czy uznać wyjątkową jednostkę, tak jak tytułowe drzewo za bardziej godną przetrwania, czy raczej las (społeczeństwo) ma ku temu większe prawo? Kto jest ważniejszy? Komu przysługują większe przywileje? Za pośrednictwem głównego bohatera Kurosawa mówi, że żadne z postawionych pytań nie ma racji bytu. Każde z nich opiera się bowiem na fałszywej dychotomii, wynikającej z ludzkiej skłonności do oceniania i wartościowania. A także do nadawania znaczeń. Charyzma jest uschniętym, niemal pozbawionym liści drzewem nie wyróżniającym się niczym specjalnym. A jednak Kiriyama uważa jest za „wyjątkowe”, dr Jinbo za „złe” a grupa Nakasone za „cenne”. To ludzie nadają znaczenia osobom, rzeczom, zjawiskom, które odzwierciedlają ich subiektywne nastawienie, więc z gruntu rzeczy są fałszywe. Gdy tytułowe drzewo w końcu zostanie spalone, Yabuike zupełnie się nie tym nie przejmie. Szybko znajduje następcę Charyzmy, bowiem w swej pierwotnej naturze zawsze była ona drzewem takim jak inne. Zwyczajnym.

Na pytanie zatem: drzewo czy las? Odpowiedź brzmi: to nie ma znaczenia. „Pozostawmy rzeczy same sobie” - mówi w jednej ze scen Yabuike. Kurosawa opowiada się w swym filmie za naturalnym porządkiem rzeczy, za naturą i jej prawami, które same regulują narodziny i śmierć oragnizmów. Ale w ludzkim świecie podziałów i stopni ważności jedne istoty zasługują na przetrwanie, inne można spisać na straty. Tym samym ludzie sprowadzają na świat przemoc, nienawiść, zawiść i wszelkie inne nieszczęścia. Nie da się ukryć, że „Charisma” jest na nagjgłębszym poziomie swej ukrytej treśći filmem buddyjskim w duchu. Taki „duch” nie może jednak funkcjonować nie pozostawiszy po sobie określonej rekacji. Postawa Yabuike, aby zdać się na odwieczne prawa przyrody, wywołuje „rewolucję”, która niczym zaraza, rozprzestrzenia się na cały świat przedstawiony i dla przywiązanych do dualistycznego sposobu postrzegania świata ludzi musi skończyć się katastrofą.

Kino bez zbliżeń

„Charisma” to kwintesencja stylu filmowego Kurosawy. Preferowanie dalekich planów (w filmie są bodaj trzy, cztery zbliżenia), stosowanie elips montażowych, często drastycznie skracających ciągłość akcji, statycznych ujęć, filmowania postaci w kadrze zza szyb, krat czy drzew (w tym przypadku), a także przestrzeni pozakadrowej akcentowanej przez wychodzących z kadru bohaterów czy też porzez umieszczanie na obrzeżach kadru cześciowo widocznych obiektów – to wszystko są charakterystyczne elementy stylu Japończyka. Charakterystyczna jest również sceneria: zrujnowane, opustoszałe budynki, wyjałowione pola, obumierający las – Kurosawa chętnie uwiecznia na taśmie filmowej miejsca, które nie tylko korespodnują z autorską wizją świata przedstawionego, ale także – dzięki ich sfilmowaniu – zostaną unieśmiertelnione. „Charisma” zawiera również typowe dla twórcy „Tokijskiej sonaty” wykorzystanie dźwięku: opierające się w głównej mierze na naturalnych odgłosach lub kontrapunktowej ilustracji muzycznej.

Filmów Kurosawy, w tym – a może nawet przede wszystkim - „Charismy” nie ogląda się łatwo. Reżyser czyni bowiem wiele aby seans recenzowanego obrazu był dla widza intelektualnym wyzwaniem. Nasyca swój obraz symboliką, metaforycznym charakterem, sceny wizyjne miesza z realistycznymi (scena, gdy Yabuike widzi powieszonego na drzewie swego spalonego trupa) i przede wszystkim pozostaje niejednoznaczny. Niczego nie dopowiada i nie wyjaśnia, ufając w intelekt widza. Intelekt widza musi także zmierzyć się z jeszcze jedną przeszkodą: gatunkowa niejednorodnością. W „Charismie”, obok scen, które mogłyby się znaleźć w horrorze (np. scena podpalenia wraku samochodu), trafiają się fragmenty niemal slapscticowe (np. scena gonitwy po lesie za Yabuike i Kiriyamą). To nieustanne lawirowanie między różnym gatunkowymi konwencjami i stylami wytrąca widza z kontroli filmowych wydarzeń, która możliwa jest dzięki znajomości reguł gatunku. Tym samym „Charisma” zyskuje ważną i pożyteczną cechą: nieprzewidywalność. Nieprzewidywalność wiąże się także ze scenami przemocy, które zaskakują nagłością, trywialnością a często brakiem logicznego uzasadanienia (scena, gdy rangersi wielkim młotem do wbijania pali zabijają dwie osoby). Poprzez unikanie planów bliskich, ograniczanie wiedzy o bohaterach (konieczne, gdy pragnie się, aby nie popadły w banał dosłowności) buduje z pełną premedytacją wyraźny dystans między widzem a obrazem, który utrudnia identyfikację z protagonistą. Ta strategia wynika z przyjętej optyki: Japończyka nie interesują jednostki, ale intereakcje, w które wchodzą one z otoczeniem. Interesują go problemy: tożsamości, alienacji, samotności, niemożności komunikacji, zniewalającego wpływu społeczeństwa na jednostkę, utraty wolności wskutek nadmiernej technologizacji życia, czy śmierci jako odrodzenia. Nie jest łatwo obcować z twórczością Kurosawy, ale ci, którzy zdecydują się podjąć wyzwanie na pewno nie będę żałować.

Niemniej, wszystkim tym, którzy mieliby ochotę zapoznać się z wyjątkowymi filmami japońskiego artysty, dam dobrą radę. Nie zaczynajcie swej przygody z twórczością reżysera „Charismy” od tego filmu. Filmem na dobry początek przygody z Kiyoshim Kurosawą jest „Cure”; obraz o wiele mocniej osadzony w konewncji gatunkowej, choć zarazem błyskotliwie przetworzonej. „Charisma” natomiast warto zostawić sobie, gdy już lepiej poznamy twórczość Japończyka. Wtedy ten enigmatyczny film wyda się nam prawie zupełnie... zwyczajny. Bo w końcu wszystko jest zwyczajne, tylko czasem my chcielibyśmy, aby było wyjątkowe.

MOJA OCENA: 8 +/10



REALIZACJA
FABUŁA
DRUGIE DNO
Jak nakręcić film-zagadkę? Spytajcie Kurosawę albo po prostu obejrzyjcie „Charismę”
Policjant po przejściach szuka siebie na prowincji a znajduje niezwykłe drzewo, które zatruwa las. Nawet nie wie jak wiele ma ono z nim wspólnego
Co ocalić: drzewo czy las? Zakładnika czy przestępcę? Jednostkę czy społeczeństwo? A może po prostu pozostawić rzeczy same sobie.


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz