sobota, 3 sierpnia 2013

THIRST (Bakjwi, Korea Płd, 2009)



Thirst (2009) on IMDb


O co chodzi?

Sang-hyun jest katolickim księdzem, który ma przeczucie, że jego posługa duszpasterska utknęła w martwym punkcie. Kiedy więc dowiaduje się, że wśród misjonarzy w Afryce szerzy się śmiertelnie niebezpieczny wirus EV, zgłasza się na ochotnika by wziąć udział w eksperymencie nad stworzeniem szczepionki. Eksperyment kończy się fatalnie, Sang-hyun zapada w śmierć kliniczną, by po chwili wrócić do żywych. Jak się okazuje jest jednym z pięciuset ochotników, który przeżył. Lecz dar życia, który otrzymał od opatrzności, wywołał w nim niepokojącą zmianę. Sang-hyun stał się….wampirem, a co gorsza zaczął pragnąć także seksu. Matka chorego na raka Kang-woo dowiaduje się o cudzie, który stał się udziałem księdza i prosi go by pobłogosławił jej jedynego syna. Sang-hyun godzi się, przyczyniając się swoją modlitwą, do poprawy zdrowia Kang-woo. Wkrótce ksiądz staje się gościem w domu mężczyzny i jego despotycznej matki pani Ra, prowadzącej sklep z tekstyliami. Sang-hyun poznaje także młodziutką żonę Kang-woo, Tae-ju. Zaniedbana, nieszczęśliwa młoda dziewczyna wyładowuje frustrację i nudę codzienności biegając nocami aż do utraty sił. Gdy w domu Kang-woo zaczyna pojawiać się Sang-hyun, między nim a Tae-ju zaczyna iskrzyć. Duchowny nie potrafi powstrzymać pożądania i wkrótce on oraz żona Kang-woo stają się namiętnymi kochankami. Sang-hyun zrzuca habit i wyznaje początkowo przerażonej dziewczynie, że jest wampirem. Stara się jednak zaspakajać głód krwi nikogo nie krzywdząc, jedynie kradnąc worki z krwią ze szpitala. Kochankowie nadal się spotykają, choć coraz bardziej zaczyna uwierać im świadomość, że Tae-ju jest mężatką. W końcu postanawiają zamordować Kang-woo.

Emil Zola i wampiry

Gdy artysta tej klasy co Park Chan-wook, twórca słynnej “trylogii zemsty”, zabiera się za kino grozy, to wówczas można oczekiwać dzieła wyjątkowego. Jednak gdy zaczęły docierać wieści, że koreański mistrz postmodernistycznego kina ma zamiar zmierzyć się z tematyką wampiryczną, tak przecież niemiłosiernie wyeksploatowaną, w sercach miłośników twórczości koreańskiego reżysera zagościł niepokój. Obawy okazały się nieuzasadnione. Film przyciągnął do kin olbrzymią rzeszę Koreańczyków (prawie 2, 5 mln widzów), wyróżnioną go Nagrodą Jury na festiwalu w Cannes (2009) i mnóstwem przychylnych recenzji. Park nie zawiódł, ale nie udało mu się przeskoczyć artystycznej poprzeczki bardzo wysoko zawieszonej przez „Oldboya”.

Zacznijmy jednak od początku. Geneza dzieła Park Chan-wooka sięga…drugiej połowy XIX w., a konkretnie roku 1867, kiedy to Émil Zola opublikował słynną powieść, „Teresa Raquin”. Pierwsza z ważnych naturalistycznych powieści Zoli wywołała oburzenie wśród ówczesnych czytelników i krytyków. Opisywała ona bowiem niemoralny związek dwojga kochanków, którzy nie wahają się popełnić ohydnej zbrodni na chorowitym mężu tytułowej bohaterki. Gdy skutecznie pozbywają się małżonka Teresy i nic nie stoi na drodze ich namiętnej miłości, okazuje się, że kochankowie nie potrafią zaznać szczęścia dręczeni przez wyrzuty sumienia i senne koszmary. Park zapożyczył nie tylko szkielet fabularny z powieści słynnego francuskiego pisarza, lecz także naturalistyczną idee miłości, utożsamianej z zaspakajaniem popędów seksualnych. Zapożyczenia fabularne z powieści Zoli nie wpływają jednak na ocenę „Thirst” jako jednego z najoryginalniejszych filmów o wampirach. Oryginalność wynika przede wszystkim z uczynienia krwiopijcą katolickiego księdza. Prosty, śmiały pomysł otworzył cały szereg twórczych implikacji. Znaczenie ma także fakt, że cała historia niezwykłego trójkąta miłosnego rozgrywa się w azjatyckim kraju. Dlaczego? Ze względu na miejsce, które w azjatyckich, patriarchalnych społeczeństwach zajmuje kobieta. W „Thirst” wprawdzie domem Kang-woo kieruje jego matka pani Ra, lecz w gruncie rzeczy w niczym nie zmienia to sytuacji Tae-ju zepchniętej do roli kuchty i pomocy domowej.

Między sumieniem a żądzą

Zasadniczy konflikt, który staje się motorem wszystkich filmowych zdarzeń, polega na sprzeczności powstającej na styku prawa do wolności jednostki (także seksualnej) oraz prawa do osobistego szczęścia z ograniczeniami narzucanymi przez religię, normy społeczne i moralność. Gdyby „Thirst” był filmem japońskim, moglibyśmy mówić o klasycznym konflikcie między giri a ninjō, czyli miedzy powinnościami wobec innych a uczuciami. Film jest jednak koreański, co w niczym nie umniejsza ani ostrości przedstawionego konfliktu ani jego wymowy. Wydaje się, że Park w tym starciu racji religijno-społecznych i jednostkowego prawa do szczęścia nie opowiada się po żadnej ze stron. Bardziej interesują go bohaterowie uwikłani w dramatyczną sytuację, która nie niesie ze sobą dobrych wyborów. Pozostawanie u boku niedojrzałego męża i nadopiekuńczej matki oznacza skazanie się na powolną emocjonalną śmierć. Związek z księdzem-wampirem, oznacza kroczenie drogą zbrodni, kłamstw, ciągłego uciekania i straszliwych wyrzutów sumienia, które pod postacią ducha Kang-woo nękają niewierną małżonkę i księdza-zabójcę. Ostatecznie bohaterowie filmu przegrywają swoje szczęście: Tae-ju pogrąża się w szaleństwie, kochankowie obracają się przeciwko sobie, miłość oparta na fizycznym, cielesnym związku rozpada się. Jednak twórca „Oldboya” w momencie, który wydaje się być końcem historii koreańskiej Teresy Raquin, kontynuuje opowieść.

Uratowana dzięki zakażonej wirusem wampiryzmu krwi Sang-hyuna, Tae-ju wraca do życia jako wampirzyca. W przeciwieństwie do pokojowo nastawionego byłego duchownego, starającego się unikać rozlewu krwi niewinnych ofiar, dziewczyna staje się bezwzględną morderczynią. Poluje na kierowców, wbijając im w szyję szczypce i wypijając tryskającą z aorty krew. Nikt właściwie nie jest bezpieczny w towarzystwie Tae-ju, jeśli akurat odczuwa głód krwi. Sang-hyun nie może powstrzymać dziewczyny. Ostatnie pół godziny jest dość zaskakujące, bo nagle okazuje się, że „Thirst” jest także opowieścią o wyzwolonej, pozbawionej kontroli kobiecości, która spuszczona z łańcucha społecznych norm staje się szalenie niebezpieczna. Park, sugeruje że wygłodniała kobieta (w alegorycznym sensie słowa „wygłodniała”) nie zna umiaru i nie ma żadnych zahamowań w zaspakajaniu swych żądz. Z podobną bohaterką spotykaliśmy się w legendarnym filmie Kim In-younga, „The Housemaid”, w którym pewna pokojówka niszczyła tradycyjną koreańską rodziną, pragnąc zaspokoić swe społeczne ambicje i seksualne żądze. Można jednak dostrzec w tym swoistym epilogu także pewne spostrzeżenie, że czasem poświęcając się dla kogoś, możemy wywołać reakcję łańcuchową, której będziemy srogo żałować.

Krew na białej posadzce

Obojętnie jednak jak odczytamy fabułę „Thirst” dwie rzeczy nie ulegają wątpliwości. Po pierwsze, że film Parka jest mistrzowsko zrealizowany. Niektóre chwyty realizacyjne jak na przykład sfilmowana z punktu widzenia skaczących po dachach bohaterów-wampirów perspektywa czy scena, gdy filmowana z lotu ptaka Tae-ju pluje krwią na białą podłogę zachwycają oryginalnością, pomysłowością i fotogenicznością. Zaskakująca w końcowych partiach filmu jest także brutalność „Thirst”. Oglądamy krew wypływającą strumieniami z rany ciętej na szyi, krew tryskającą z aorty, rzeź, której Tae-ju dopuszcza się w swoim mieszkaniu na przyjaciołach matki Kang-woo, obrzydliwe pęcherze pojawiające się na twarzach bohaterów jako efekt działania wirusa czy znakomitą scenę, gdy promienie wschodzącego słońca doprowadzają do wrzenia ludzkie twarze.

Pojawiają się też elementy grozy bardziej tradycyjne, czyli duch utopionego Kang-woo. Choć sceny z jego udziałem są raczej groteskowe niż budzące grozę. Zwłaszcza scena, gdy zamordowany małżonek leży wciśnięty między kochających się kochanków. Mimo zatem oczywistych elementów horroru, Park traktuje go pretekstowo, jedynie jako dodatek do dramatu, którym jest „Thirst”. Aczkolwiek o gatunkowej nieskazitelności nie ma mowy. Jest w filmie wiele momentów humorystycznych i groteskowych, których obecność w tym bądź co bądź poważnym filmie pozostaje kwestią osobistego odbioru, choć ja dostrzegam w nich stylistyczny zgrzyt.

Aktorski koncert 

Druga rzecz, która nie ulega wątpliwości, to popis gry aktorskiej, który dają odtwórcy głównych ról: Song Kang-ho i młodziutka Kim Ok-bin (zapisywana także fonetycznie jako Kim Ok-vin). Odtwórca roli Sang-hyuna Song Kang-ho to mega gwiazda koreańskiego kina, ale co rzadko udaje się pogodzić, także jeden z najwybitniejszych współczesnych koreańskich aktorów. Szerokie grono odbiorców może go pamiętać z pełnych ironii, komediowych ról w filmach Kim Ji-woona: „The Quiet Family”, „The Foul King” czy z westernowej komedii „Dobry, zły, zakręcony”. Widzowie produkcji ambitniejszych powinni kojarzyć Songa m.in. z „Panią Zemstą” czy „Secret Sunshine”. Dla Songa nie istnieją gatunkowe ograniczenia – czy w komercyjnej komedii czy w kinie artystycznym jest równie znakomity, perfekcyjny i w stu procentach wiarygodny.

Dwudziestotrzyletnia Kim Ok-bin, mimo młodego wieku, jest już doświadczaną aktorką, wszechstronnie uzdolnioną (jest piosenkarką, kompozytorką, tancerką, a także adeptką taekwondo i boksu tajskiego). Niebywałą wszechstronność talentu aktorskiego demonstruje także w „Thirst”. Poznajemy ją jako zahukaną, zaniedbaną gospodynię domową, by wraz z rozwojem akcji obserwować niezwykle wiarygodną przemianę bohaterki kolejno: w namiętną kochankę (śmiała scena erotyczna jak na kino mainstream`owe), popadającą w obłęd niewierną żonę, a wreszcie śmiertelnie niebezpieczną femme fatale. Niesamowita transformacja! A dodajmy na marginesie, że Kim jest śliczną dziewczyną.

„Thirst” nie zawodzi – to oryginalna wampiryczna historia, wspaniale zrealizowana, wyśmienicie zagrana, bogata w różnoraką treść, a jednak film nie osiąga intensywności „Oldboya”. Najsłynniejszy film Park Chan-wook robił z emocjami widza co chciał: szokował, miażdżył, gwałcił, wyrywał serce, wzruszał do łez. Wspinał się na wyżyny zarezerwowane dla sztuki przez duże S. „Thirst” jest tylko bardzo dobrym filmem, który niestety nie powala na kolana ani nie wgryza się w psychikę widza. Być może powinniśmy zapomnieć, że Park Chan-wook wyreżyserował „Oldboya” by w pełni cieszyć się jego najnowszym dziełem?

MOJA OCENA: 8/10



REALIZACJA
FABUŁA
DRUGIE DNO
Skacząca kamera, czyli efektowny wizualny majstersztyk od mistrza Parka.
Gdy jesteś katolickim księdzem i masz ochotę na łyk świeżej ludzkiej krwi, to masz problem. Ale jeszcze większy problem masz wtedy, gdy zakochujesz się w młodej, zamężnej kobiecie. Bez rozlewu krwi się nie obejdzie...
Za czymi głosem podążyć: sumienia czy namiętności? Czy do reszty sczeznąć w życiu bez miłości, wiary i nadziei? Czy też żyć pełnią życia i zostawiać za sobą strumienie rozlanej krwi? Wampiryzm jako śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową.


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz