piątek, 23 sierpnia 2013

THE BLACK CAT ( Yabu no naka no kuroneko, Japonia,1968)



Kuroneko (1968) on IMDb


O co chodzi?

Yone i jej synowa. Shige mieszkają samotnie na skraju lasu. Pewnego razu zbłąkany odział wygłodniałych i spragnionych samurajów napada na kobiety - gwałci je i zabija, a chatę puszcza z dymem. Yone i Shige nie umierają jednak, tylko powracają do świata żywych jako duchy kotów. Przyjmując ludzką postać, mszczą się na samurajach za okrutną śmierć z ich rąk. Zgony się mnożną, a wieści o "potworze" grasującym w bambusowym zagajniku docierają w końcu do cesarza, który nakazuje rozprawienie się z mordercą samurajów. Zadanie to powierzone zostaje Gintokiemu, młodemu żołnierzowi, który wsławił się męstwem i odwagą w jednej z krwawych bitew. Waleczny samuraj nie wie jeszcze, że będzie musiał dokonać dramatycznego wyboru między lojalnością i obowiązkiem wobec cesarza, a miłością do bliskich...A jak postąpią kobiety? Przyrzekły przecież złym duchom, że będą zabijać każdego samuraja, bez względu na to kim będzie... 

Kraj w stanie wojny

Kaneto Shindô (ur.1912 r., zm. 2003) karierę zaczynał jako scenograf i scenarzysta, na tym ostatnim polu artystycznej działalności zdobywając renomę czołowego krajowego specjalisty (ponad 200 prac, w większości do ważnych filmów). Po II wojnie światowej, jako jeden z pierwszych w Japonii wraz z K. Yoshimurą założył w 1950 r. niezależną wytwórnię filmową Kindai Eiga Kyokai, w której zadebiutował „Dziećmi Hiroszimy”(1951). W twórczości filmowej często podejmował problematykę społeczną i psychologiczną. Nie kryjąc fascynacji swoim mistrzem Kenji Mizoguchim, chętnie portretował postaci kobiece (w tych rolach często pojawiała się żona reżysera Nobuko Otowa), zwykle udręczone, bezradne w konfrontacji z okrucieństwem i życiem w kieracie, zatracające się w świecie destrukcyjnych instynktów i perwersji. Jego drapieżne, realistyczne kino rozrachunkowe, stało się jednym ze zwiastunów japońskiej Nowe Fali, zwanejNumeru Bagu. Do nurtu tego zaliczała się „Kobieta diabeł” („Onibaba”) z 1964 r., oraz mniej znana, późniejsza o cztery lata „Kobieta kot”.

W przeciwieństwie do bardzo podobnej fabularnie „Kobiety diabła”, „Kobieta kot” znacznie bliższa jest konwencji tradycyjnej opowieści o duchach. Fabuła wykorzystuje dramaturgiczny schemat zemsty zza grobu oraz obecne w japońskim folklorze wierzenia dotyczące kotów, zwanych bakeneko (dosłownie: "koci potwór"). W Japonii koty, były uważane za zwierzęta przeklęte, stając się tematem strasznych opowieści o bakeneko, czyli historii o kobietach przemieniających się w koty. Zgodnie z legendą czarne łaty na grzbiecie zwierzęcia zawierają dusze zmarłych, ale kot może odrzucić swój ogon i w ten sposób przybrać kobiecą postać. Zazwyczaj staje się ona mścicielką, szukającą zemsty za morderstwo swoich właścicieli.

Ale o „japońskości” filmu Shindô decydują nie tylko, aluzje do miejscowego folkloru. Pełno w nim nawiązań do klasycznego teatru kabuki. Zwłaszcza sceny rozgrywające się w widmowej chacie, do której kobiece duchy zwabiają samurajów, przywodzą na myśl przedstawienia wystawiane przez tę odmianę japońskiego teatru (np. brak charakterystycznych dla teatru masek, czy elementy specyficznej charakteryzacji zwanej kumadori). Niezwykle istotne okazuje się także osadzenie akcji filmu, w szczególnym okresie historii Kraju Kwitnącej Wiśni, znanym jak Sengoku jidai (dosł. "kraj w stanie wojny"). Były to czasy wyjątkowe trudne dla mieszkańców Japonii. W wyniku zaciekłych bratobójczych wojen o władzę w państwie, na znaczeniu zyskała klasa samurajów. Większość z nich obnosiła się jak arystokracja, otaczając się zbytkiem i oddając się przyjemnemu życiu, podczas gdy reszta społeczeństwa popadała w skrajną nędzę. Kraj był wyniszczony wojnami. W skutek zniszczenia upraw ryżu oraz werbowania siłą do armii rolników, którzy pozostawiali odłogiem ziemię, Japonię nawiedziła klęska głodu.

W „Kobiecie kocie” tło historyczno-społeczne odmalowane zostało wiernie i bez romantycznych upiększeń. Banda obdartych żołnierzy wyłaniająca się z lasu w prologu filmu rzuca się do leśnego strumyczka by ugasić pragnienie. Pragnienie seksualne zaspakajają brutalnie gwałcąc Yone i jej synową. Oto, co wojna robi z człowieka - zamienia go w okrutne zwierzę. Ale wojna okazuje się też najlepszą okazją do wybicia się ponad stan, osiągnięcia bogactwa i zdobycia pozycji. W ten sposób do samurajskiej klasy awansuje Gintoki, który pokonuje straszliwego rywala i w nagrodę obdarte łachmany zamienia na wytworny strój samuraja. Shindô pokazuje także, iż samurajski kodeks bushido, nakazujący m.in. lojalność wobec pana, a także przestrzeganie zasad moralnych, stał się martwą literą.

Między obowiązkiem a uczuciem

Targany domową wojną kraj, drastycznie podzielone społeczeństwo, a także bohaterowie rozdarci między ziemskim a nadnaturalnym istnieniem pozwalają zauważyć, że przez opowieść Shindô przewija się cały czas motyw dramatycznego dualizmu. Tym większy, że przecież konflikt dotyczy również bohaterów. Gintokiego, który musi wybierać między giri (obowiązek - otrzymał rozkaz zgładzenia duchów) a ninjō (uczycie), czyli miłością do bliskich: matki i żony, które z kolei muszą pogodzić miłość do syna i męża z przyrzeczeniem, iż zabiją każdego samuraja, bez względu kim on będzie. Reżyser z wielkimi talentem kreśli pesymistyczną wizję świata przedstawionego, w którym zło jest wszechobecne, przybierając postać bratobójczych wojen, niesprawiedliwego systemu społecznego zpełnionego występnymi, okrutnymi ludzi. Shindô nigdy nie jest w swoich filmach okrutny. Za sprawą Shige w świecie tym znajdzie się też miejsce na miłość silniejszą od śmierci, piekła i demonów.

Jest też, oczywiście, miejsce na grozę. Nieco staroświecka, ale paradoksalnie na tle współczesnych historii o duchach, wyłażących z telewizora, komunikujących się za sprawą telefonów komórkowych, czy powracających z zaświatów dzięki tajemniczym portalom internetowym - oryginalna w swej poetyckiej prostocie. Atmosferę niesamowitości tworzą głównie czarno-białe zdjęcia stałego współpracownika Shindô, Kiyomi Kurody, operującego mistrzowsko niskim kluczem. Scena przy bramie Rashomon, gdy z mroku wyłania się ubrana na biało Shige i nawiązuje rozmowę ze swą przyszłą ofiarą, urzeka swą prostotą, ale jednocześnie intensywnością. Inna scena, także przy bramie, gdy w powietrzu nagle pojawia się zjawa wykonująca salto nad przejeżdżającym konno samurajem jest jeszcze bardziej niesamowita. Ale reżyser nie boi się także popularnych dziś metod straszenia, polegających na gwałtownej ewokacji grozy - w jednej ze scen pokazuje rękę dziewczyny, która na chwilę staje się kocią łapą. Dla wszystkich miłośników grozy poetyckiej, choć nie wolnej od przemocy, „Kobieta kot” to prawdziwa uczta.

Wszechstronny, wyspecjalizowany w wielu gatunkach Shindô, tylko dwa razy w swej karierze sięgnął po poetykę horroru. Dwa razy, ale za to z jakim skutkiem! Choć „Kobieta kot”, jest mniej znana i popularna niż „Kobieta diabeł”, jest dziełem wciąż niepokojącym i wyjątkowym. 

MOJA OCENA: 8/10



REALIZACJA
FABUŁA
DRUGIE DNO
Nieprzemijający urok czarno-białej klasyki japońskiego kina grozy.
Zemsta zza grobu na tle dramatycznych wydarzeń z historii Japonii i na tle losu człowieka uwikłanego w nie dające się pogodzić obowiązki i uczucia.
Kraj pogrążony w bratobójczej wojnie, ludzie uwięzieni w swych żądzach, ograniczeni w powinnościach – wojna jest stanem permanentnym i nawet po śmierci próżno wyczekiwać pokoju.


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz