piątek, 24 września 2010

TOP 10: NAJSTRASZNIEJSZE SCENY W AZJATYCKICH HORRORACH


Po dłuższej przerwie powracam do zestawienia TOP 10. Tym razem prezentuje dziesięć najstraszniejszych scen  z azjatyckich horrorów. To, co nas straszy jest tak samo indywidualną i nieprzewidywalną sprawą, jak to, co nas śmieszy. Gdy jedni wzruszają ramionami, inni umierają ze strachu. Co więcej ta sama scena może raz budzić w nas przerażenie a innym razem nie sprawiać na nas większego wrażenia. Reakcja na ekranowy strach jest bowiem wypadkową naszej wrażliwości i podatności na filmowe sztuczki (czyli praca kamery, montaż, zdjęcia, sceneria, muzyka) oraz czynników zewnętrznych, czyli czasu kiedy oglądamy horror i towarzystwa ( nie od dziś wiadomo, że horrory  najlepiej oglądać nocą, samemu i na dodatek ze słuchawkami na uszach).  

Nie ma więc w tym niczego zaskakującego, że poniższy zestaw najstraszniejszych scen w azjatyckich horrorach jest skrajnie subiektywnym wyborem. Jeśli jest coś wspólnego dla poszczególnych pozycji, to dwie rzeczy: wrażenie jakie dana scena na mnie wywarła oraz niepokojący, surrealistyczny wydźwięk. Starałem się również nie przywoływać scen z filmów mało znanych, bo w „10” są tylko dwa raczej nieznane szerszemu ogółowi film grozy (z Indonezji i Hongkongu). Reszta to sami Wasi dobrzy znajomi

UWAGA: JEŚLI NIE ZNASZ CAŁEGO Z PREZENTOWANYCH TU FILMÓW, STANOWCZO ODRADZAM OGLĄDANIE JEGO FRAGMENTU.


10. 

SHUTTER -WIDMO (Tajlandia, 2004)



Sekwencja w hotelu

W zestawieniu nie mogło zabraknąć tajlandzkiego “The Shuter - Widmo”, który choć jest filmem właściwie jednorazowym, wystraszył  mnie bardziej niż przereklamowane „Oko” braci Pang -  też częściowo tajlandzkie. Twórcy filmu przechwalili się, że wypróbowali w swym horrorze sześćdziesiąt dziewięć sposobów straszenia widzów i coś w tym jest. W trwającej cztery minuty i dziesięć sekund sekwencji w hotelu otrzymujemy serię scen grozy i każda jest inaczej zainscenizowana. Sekwencja rozpoczyna się od sceny z czołgającym się po łóżku upiorem, potem mamy surrealistyczny moment z duchem idącym po suficie, następnie scenę na schodach z zjawą, która przybrała postać Jane, dziewczyny głównego bohatera. I na koniec najlepszą scenę tej sekwencji – na zewnątrz budynku, rozgrywającą się na…drabinie. Rewelacyjnie duet młodych tajlandzkich reżyserów zagrał zmienną perspektywą horyzontalno-wertykalną, nadając scenie irracjonalnego, przerażającego charakteru. 

9. 

KLĄTWA JU-ON 2 (Japonia, 2003)   


Scena z peruką 

Po raz pierwszy, ale nie ostatni pojawia się w tym zestawieniu seria „Ju-on”, ale nie bez powodu. Jej twórca Takashi Shimizu prezentuje cały arsenał sposobów straszenia widzów. Mnie najbardziej podobają się te, w których łącz krwawy horror z surrealistycznymi pomysłami. Na przykład takimi jak „żyjąca” peruka, spod której „wyrasta” zakrwawiona Kayako. Może to i bardziej groteskowe niż straszne, ale i tak zasługuje na wyróżnienie. Scena jest bowiem wzorcowa pod względem inscenizacji. Groza stopniowana jest po mistrzowsku (uruchamia ją spadająca nagle z półki peruka), trwa odpowiednio długo i jest spuentowana mocnym, przerażającym akcentem ( krwawiącą Kayako). Cała scena jest na dodatek wzbogacona o wzmagające pouczcie niepokoju elementy surrealistyczne. I tym sposobem mamy jedną z najlepszych scen w azjatyckim horrorze.
Z powodu niedostępności opisanej przez mnie sceny, proponuję podobną scenę z włosami w roli głównej.   

8. 

GRA WSTĘPNA (Japonia, 1999)

>

Scena z poruszającym się workiem

Jedna z najlepiej znanych scen (a właściwie ujęć)  grozy ze względu na dużą popularność filmu Takashi Miike w naszym kraju. Scena czerpie swą moc z mistrzowsko rozegranej opozycji ruchu-bezruchu oraz ciszy – hałasu. Mistrzowsko również wykorzystano element niespodzianki – jest nim tajemniczy pakunek w worku, który nagle ożywa. Perełka filmowego strachu!

7. 

EPITAFIUM (Korea Płd, 2007)


Sekwencja koszmaru dziewczynki

Twórcy, “Epitafium” bracia Jeong są fanami azjatyckiego horroru. W każdym razie do takiego wniosku można dojść oglądając sekwencje koszmaru jednej z bohaterek ich filmu, dziewczynki Asako. Trzeba wyjaśnić, że dziewczynka cierpi na senne koszmary wywołane poczuciem winy – jest przekonana, że to ona spowodowała wypadek, w której zginęła jej matka, ojczym oraz starsza kobieta z dzieckiem. Tyle wyjaśnienia. Sekwencja koszmaru, który śni Asako wykorzystuje dobrze znaną receptę na straszenie widza. Jest zatem tajemniczo i nastrojowo, jest makabrycznie (okaleczona twarz matki) oraz surrealistycznie (wielkie lustro ustawione na zaśnieżonej drodze). Bracia Jeong uzupełniają te elementy o mistrzowską grą zmieniającą się jak w kalejdoskopie scenerią. Raz bohaterka jest w swoim łóżku, potem nagle w korytarzu, na drodze. W ten sposób zostaje wprowadzony czynnik dezorientacji a świat zostaje wyrwany ze swego racjonalnego kontekstu. 

Warto dodać, że kilka minut po sekwencji koszmaru z matką dziewczynki pojawia się jego równie znakomita kontynuacja, gdy Asako spotyka staruszkę i swego ojca. Oboje są makabrycznie odmienieni. 

6. 

ANGKERBATU (Indonezja, 2007)


Scena: Zjawa na hotelowym korytarzu (dostępny jest tylko trailer)

Okazuje się, że na straszne sceny monopolu nie mają tylko Japończycy i Koreańczycy. „Angkerbatu” to horror indonezyjski, który opowiada o pewnym wyludnionym miasteczku opanowanym przez duchy. Jeden z duchów pojawia się na korytarzu hotelu, w którym zatrzymała się telewizyjna ekipa. Scena jest autentycznie przerażająca, nietuzinkowa i zapada w pamięć. W czym tkwi jej moc? Po pierwsze trwa odpowiednio długo i jest udanie spuentowana. Po drugie mamy w niej wiele perspektyw z punktu widzenia kilku postaci, które w niej występują. Po trzecie nie nadużywa efektów (jedyny efekt dotyczy  niezwykłego sposób poruszania się zjawy ). Po czwarte twórcy filmu unikają w tej scenie dosłowności (tylko przez chwile widać straszliwą twarz upiora), umiejętnie tym samym pobudzając wyobraźnię widzów. Po piąte wreszcie: scena zawiera element niesamowitości związany ze sposobem w jaki zjawa się przemieszcza. Wszystkie te czynnik zgrały się świetnie i mamy moment filmowej grozy na szóste miejsce.     

5. 

HORROR HOTLINE…THE BIG HEAD MONSTER  (Hongkong, 2001)

Pierwsza część ( ok 2 min 24 sek)
>

Druga część
>

Sceny: Końcowy fragment filmu

Tzw. filmowanie subiektywne to częsta metoda spotykana w reportażach, gdy kamerzysta podąża za dziennikarzem, filmując trzymaną w ręku kamerą zastaną, nie zainscenizowaną rzeczywistość i spontaniczne reakcje osób przed kamerą. W tej metodzie opowiadania tkwi sukces takich filmów jak „The Blair Witch Project”, „[rec]” czy „Paranormal Activity”. Ale są też minusy reporterskiego stylu. Wiele ujęć to roztrzęsione kadry pokazujące np. czyjeś nogi lub ściany. Cheang Pou-Soi, reżyser „Horror Hotline…” zdawał sobie z tego sprawę, dlatego w jego filmie tylko niektóre fragmenty są zrealizowane metodą „reporterską”. W tym, oczywiście końcowe, finałowe sceny. Taki sposób filmowania, jak się okazuje, sprawdza się znakomicie. Drugą rzecz, której dokonują twórcy filmu, to taktyka znana  choćby z „Ringu”. Film opowiada o „śledztwie”, które prowadzi pewna dziennikarka i radiowiec, a którego celem jest rozwiązanie zagadki tytułowego potwora z wielką głową (jest nim straszliwie zdeformowane dziecko). Twórcy filmu przez cały czas trwania akcji mnożą dziwne, niepokojące zdarzenia, ale nie pokazują potwornego dziecka. Słyszymy o nim przerażające relacje i widzimy reakcje przerażonych ludzi na widok dzieciaka, ale jego samego nie. Tym sposobem reżyser podsyca wyobraźnię widzów, by w finałowych scenach, korzystając z metody reporterskiej, dowalić serią niesamowitych, surrealistycznych (kobieta bez twarzy), przerażających obrazów. Istotą finałowych scen jest zderzenie realistycznego sposobu filmowania z irracjonalnym zachowaniem pojawiających się postaci i zdarzeń. Efekt jest niesamowity! Warto dodać, że po napisach końcowych film trwa nadal. Reżyser pokazuje scenę, gdy dziennikarka odwiedza córkę jednego z mężczyzn, który zetknął się osobiście z potwornym dzieckiem. Obie sceny: ta kończąca właściwy film i ta dodana po napisach dają tak wycisk nerwom, że wszystkie "reki" i "paranormale aktiwiti" wydają się przy nich dobranockami.      

4. 

OPOWIEŚĆ O DWÓCH SIOSTRACH (Korea Płd, 2003)


Scena: Duch wyskakujący zza kanapy.

W „Opowieści o dwóch siostrach” są tylko cztery sceny grozy, ale każda z nich to perełka filmowego strachu. Wybór tej jednej nie był łatwy, w końcu jednak zdecydowałem się na scenę ze zjawą wyskakującą zza kanapy. Jest to moment grozy najbardziej „ringowy”, ale właśnie dlatego go wybrałem. Niby znana konwencja J-horroru: długowłosy upiór i specyficzny sposób poruszania, a reżyser filmu, Kim Ji-woon potrafi uczynić tę scenę autentycznie przerażającą. Znów zagrała sceneria najbezpieczniejszego miejsca pod słońcem, czyli sypialni, która została zderzona z irracjonalną rzeczywistością. Tym razem jest ona niejako podwójnie irracjonalna, bo bohaterka film Su-mi widzi zmarłą matkę, a zarazem postać ta jest senną marą. Okazuje się bowiem, że dziewczyna śni senny koszmar. Koreański reżyser nie tylko inteligentnie zreinterpretował konwencje J-horroru, ale ukazał na czym polega istotą koszmaru.  Na tym, że po przebudzeniu trwa nadal.

Fragment filmu ze wyżej opisaną sceną został usunięty z You Tube, a zatem proponuje scenę rodzinnego obiadu, a zwłaszcza to, co rozegrało się w kuchni już po wyjściu gości.

3. 

JU-ON THE CURSE (Japonia, 2000)


Scena: Kayako spełza ze schodów

I pewnie wiele osób poczuje się rozczarowanych. Ale ja uważam scenę z Kayako spełzającą za schodów za jedną z najlepszych w dziejach gatunku. Takashi Shimizu stosuje podobną taktykę jak Nakata w „Ringu”. Przez znaczną część filmu wznieca niepokój widza mnożąc różne dziwne, budzące grozę zdarzenia, by w kulminacji zaprezentować taką sceną jak ta z Kayako i schodami. Dwie rzeczy tworząc moc tego niezapomnianego fragmentu z serii „Ju-on”. Po pierwsze połączenie estetyki J-horroru (długowłosy upiór, nastrój itp.) oraz estetyki gore (wygląd Kayako - zakrwawionej, z potwornie okaleczoną twarzą). Po drugie nieludzki charakter postaci upiora: Kayako nie schodzi ze schodów czy jak przystało na ducha – płynnie w powietrzu, lecz niczym wielki wąż spełza z nich, wlokąc swe ciało. Kayako nie wypowiada ani jednego słowa, zamiast słów z jej ust wylewa się ohydna krwawa maź. Twarz słynnej bohaterki w tej scenie przypomina maskę demona, potwora. Mimo pozorów  kobiecych kształtów nie ma ona charakteru ludzkiego. 

Zwróćmy też uwagę na jeszcze jeden element. Realizm. Moc tej sceny podkreśla niemal całkowita rezygnacja z efektów specjalnych. Wszystko załatwia się odpowiednią charakteryzacją, pracą kamery i grą aktorów.
Z powodu niedostępności omawianej sceny z "Ju-on.The Curse" - niemal identyczna, ale z kinowego "Ju-on The Grudge".

2. 

RINGU (JAPONIA, 1998)


Scena: Sadako wypełza z telewizora 

Jedna z najsłynniejszych scen w dziejach horrorów. Wydać się może, że wybór tej sceny na tak wysoką pozycję, jest banalny i kompletnie nie zaskakujący. Ale widziałem „Ringu” po raz pierwszy, kiedy tylko nieliczni w Polsce mieli okazje zobaczyć ten film, a Internet był społecznym luksusem. To bardzo ważne, by podchodzić do filmu, a zwłaszcza horroru ze świeżym umysłem, niezmąconym zwiastunami, recenzjami i opiniami innych. 

Scenie z telewizorem zawdzięczam kilka nieprzespanych nocy. Dlaczego? Warto zwrócić uwagę na taktykę, którą Nakata zastosował w swym słynnym horrorze. Przez cały „Ringu” dzieją się różne dziwne rzeczy, ale nie są one szczególnie przerażające. To nie szkodzi. Wystarczy, ze zasiewają w serach widzów niepokój, konsekwentnie utrzymywany aż do sceny kulminacyjnej z Sadako, wyłażącej z telewizora. Inaczej mówiąc Nakata urabia wrażliwość widza. Jednocześnie z premedytacją odracza moment eskalacji filmowego strachu, wzbudzając w odbiorcy przekonanie, że „już nic strasznego się nie zdarzy”. Nie bez znaczenia jest też sama mistrzowska aranżacja sceny, w której rzeczywistość doskonale znana i oswojona (pokój z  telewizorem) zostaje zderzona z rzeczywistością irracjonalną, wymykającą się rozumowemu poznaniu ( wszak postacie nie wychodzą z telewizora). Nakata w mistrzowski sposób dowodzi, że nawet powszechnie używany telewizor może być przerażającym narzędziem wywoływania strachu.

1. 

PULSE (2002)

>

Scena: Zjawa płynąca w powietrzu

Wybór tej sceny na zwycięzcę zestawienia „najstraszniejszych scen” może wydać się zaskoczeniem. Ale tylko pozornie. “Pulse” Kiyoshi Kurosawy to niezwykły obraz między innymi za sprawą sceny „ze zjawą płynącą w powietrzu”. Kurosawa  umieścił scenę, która rozpisana w scenariusz, w ogóle nie powinna się znaleźć w horrorze. Co może być przerażającego w tym, że nieznajoma kobieta, której twarzy nawet nie widać, zaczyna w spowolnionym tempie kroczyć w stronę bohatera? A jednak! Kurosawa dobrze wie, że przeraża to, co wykracza poza nasze życiowe doświadczenie, poza racjonalną wiedzę., poza rozumowe ogarnięcie.  Aby dogłębnie przerazić człowieka nie trzeba straszyć go tłumami potworów ani rozlewać litrów krwi. Wystarczy mały zgrzyt w otaczającej nas rzeczywistości, by z oswojonej i bezpiecznej stała się groźna i niebezpieczna. Dlatego Kurosawie wystarcza dziwnie poruszająca się kobieta.  Kurosawa wie także, że im mocniejszy efekt chce się osiągnąć, tym bardziej realistyczne musi być przedstawienie nierealnego. Tajemnicza kobieta z omawianej sceny nie jest realna – pojawia się nagle, ale cała scena jest zrealizowana maksymalnie realistycznie.  Japoński reżyser stawia także na ascetyzm, świadomy minimalizm środków filmowych, a wszystko po to, by nie rozcieńczać mocy grozy zbędnymi ornamentami w postaci charakteryzacji czy efektów specjalnych. Jedyny „ornament” to spowolniony ruch zjawy, kreujący wrażenie płynięcia w powietrzu. Wszystkie te czynniki sprawiają, że Kurosawa osiąga niemożliwe. Tworzy tak silną sugestię, iż wydaje się, że sfilmował prawdziwego ducha a nie aktora udającego zjawę. Jeśli kiedykolwiek udało się dotknąć Innego Wymiaru, to dokonał tego w tej scenie Kiyoshi Kurosawa.

A na deser 20 najstraszniejszych azjatyckich horrorów wg You Tube (niektóre typy dość kontrowersyjne)

 

5 komentarzy :

  1. Zestawienie niezłe, choć dla mnie zabrakło tu finałowych scen z "Czerwonych pantofelków" i "Telefonu" ;-)

    Thunder

    OdpowiedzUsuń
  2. no cóż, każdy ma swoje ulubione typy, ja swoje przedstawiłem powyżej

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam Horror Hotline - trzeba bedzie obejrzec w najblizszym czasie. Ale ja bym jeszcze dodal scene w lesie z Noroi: The Curse.

    pozdrawiam
    m.

    OdpowiedzUsuń
  4. Niezła scena, ale pojawia się za wcześnie - gdyby zostawiono ją na finał przerażałaby bardziej. Poza tym już jej nie wcisnę do 10.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka luźna refleksja.
      W nawiązaniu do Kurosawy i świetnej sceny z Pulsu, chcę wszystkim polecić zupełnie inną scenę, z Sakebi. Tę pod koniec filmu, z policjantem i miską. Trwa nie więcej, niż 2 sekundy :) Ale ostrzegam.
      Scena tak szokującego, gwałtownego, brutalnego wtargnięcia sił nadprzyrodzonych do naszego świata, może się nie raz przyśnić.

      Usuń