O co chodzi?
Chiny,
lata osiemdziesiąte XX w. Tao Xiaolan i Yu Xiaoqin są nastolatkami i przyrodnimi
siostrami. Chociaż mieszkają razem, chodzą do tej samej szkoły i śpią w tym
samym łóżku, różni je prawie wszystko. Yu ma duszę buntowniczki i niepokornej
dziewczyny, Tao jest spokojna, pilnie się uczy i nie sprawia większych kłopotów
rodzicom. Pewnego dnia Yu kradnie pieniądze ojca, a kradzież szybko wychodzi na
jaw. Dziewczyna jednak nie przyznaje się do winy, obciąża za to Tao.
Grzeczniejsza ze sióstr, próbując udowodnić swoją niewinność i w nagłym porywie
uderza Yu głowę. Niespodziewanie dziewczyna
umiera a Tao trafia do więzienia. Po siedemnastu latach dziewczyna – teraz już
dorosła kobieta – otrzymuje szansę opuszczenia więziennych murów. Na okres
świąt Nowego Roku kilkoro wybranych więźniów otrzymuje przepustkę. Wśród
szczęśliwców jest Tao. Nikt jednak z rodziny nie przychodzi po kobietę. Zdjęta współczuciem
strażniczka Chen Jie oferuje pomoc w odprowadzeniu Tao do domu. Na miejscu
okazuje się, że stary dom, w którym niegdyś mieszkała Tao jest zburzony a wciąż
żyjący rodzice zostali przesiedleni na nowe osiedle. Chen Jie jest zdeterminowana,
aby pozostająca pod jej opieką kobieta, spędziła święta z rodziną. Ale czy
rodzina Tao pragnie ujrzeć ją ponownie? Czy jest jej w stanie wybaczyć?
Był sobie film
Zhang
Yuan, reżyser „Siedemnastu lat” to znana reżyserska osobowość nie tylko na kontynencie
azjatyckim. Zhang uważany jest za prekursora tzw. Szóstej Generacji – grupy twórców
chińskiego kina, której debiuty przypadają na początek lat dziewięćdziesiątych.
Pierwsze filmy Zhanga, charakterystyczne dla reżyserów Szóstego Pokolenia, były obrazami niemal dokumentalnymi, realizowanymi przenośną kamerą, w naturalnych
plenerach i wnętrzach, z nieprofesjonalnymi aktorami. Za temat swych pierwszych
filmów Zhang obrał „historie z życia wzięte”, które ukazywały bez żadnych
fałszywych upiększeń życie w Chinach czasu transformacji: od dyktatury Mao do wolnorynkowej
gospodarki. Pokazywanie prawdy w żadnym reżimie nie jest tolerowane, toteż Zhang
doczekał się w końcu dwuletniego zakazu wykonywania zawodu reżysera. Dopiero w
1996 r. mógł wrócić do reżyserii i od razu ponownie naraził się władzom,
realizując swój najbardziej kontrowersyjny obraz „Pałac Wschodni, Pałac Zachodni”,
poruszający problematykę homoseksualizmu w komunistycznych Chinach. Wywieziony potajemnie
zagranicę film wyświetlany był m.in. na festiwalu w Cannes, gdzie wzbudził
spore zainteresowanie. Od czasu realizacji swego najgłośniejszego obrazu, Zhang spokorniał, reżyserując filmy
mniej drapieżne społecznie, ale nadal znakomite. Czego dowodem recenzowane
przez mnie „Siedemnaście lat” z 1999 r.
Inspiracji
chińskiemu reżyserowi dostarczył…. program telewizyjny opowiadający o
więźniach, powracających po długoletnich wyrokach do swych domów. Uświadamiając
sobie, że historie wypuszczonych na wolność osadzonych są gotowym scenariuszem na
film, Zhang postanowił zgłębić temat. Przeprowadził
serię wywiadów z więźniami, czego efektem okazał się skrypt do „Siedemnastu lat”
autorstwa dwóch uznanych chińskich psiarzy: Yu Hua i Zhou Wen oraz żony reżysera, Ning Dai. Ku zaskoczeniu twórców, nauczonych poprzednimi przykrymi
doświadczeniami, film nie tylko nie spotkał się z restrykcjami ze strony władz,
ale otrzymał pozwolenie na wyświetlanie w chińskich kinach. Co więcej Zhang,
jako pierwszy filmowiec z Chin, otrzymał zgodę na zrealizowanie kilku scen w
autentycznym więzieniu. Ostatecznie, choć „Siedemnaście lat” nie odniosło
komercyjnego sukcesu w rodzinnym kraju reżysera, to spotkało się z bardzo
dobrym przyjęciem na Zachodzie. Zhang uhonorowany został na festiwalu w Cannes specjalną
nagrodą za reżyserię a sam film spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem na wielu festiwalach.
Prosto do serca
„Siedemnaście lat” to jedno z
tych zaskakujących, skromnych arcydzieł, o których niewiele osób słyszało,
chociaż powinno słyszeć znacznie więcej. Zhang objawia się w tym filmie jako mistrz
społecznej obserwacji i subtelny artysta, potrafiący w niebywale wrażliwy sposób opowiadać o rzeczach trudnych, ale może najważniejszych. Miłość,
przebaczenie, wina – tematy, które niejednego nieudolnego twórcę pogrążyłby
niczym kamień uwieszony u szyi. Ale nie Zhanga.
Podstawową
zasadą, jaka rządzi filmem chińskiego reżysera, jest prostota. Żadnej
ekwilibrystyki formą, żadnej pogmatwanej fabuły udającej głębie, tylko skupiona,
wyciszona reżyseria opowiadająca kameralną historię o „zbrodni i karze’. Ale
zbrodnia nie jest ohydna i wzbudzająca potępienie, lecz raczej sprawia wrażenie
nieszczęśliwego wypadku sprowokowanego przez ofiarę. Karą natomiast nie jest tak
naprawdę ciężkie więzienie, lecz brak przebaczenia i zapomnienie. Nawet
postacie bohaterów dalekie są od stereotypu: morderczyni jest zagubiona i budzi
nasze współczucie, najbliższą przyjaciółką nieoczekiwanie staje się
strażniczka, a matka więźniarki, choć początkowa powściągliwa w wyrażaniu
matczynej miłości, w końcu się jej podaje. Nawet niewzruszony ojczym reaguje
jak zwykły człowiek, a nie jak postać stworzona na papierze. Scena, gdy Tao Xiaolan zostaje niemal siłą przyprowadzona przez strażniczkę Chen Jie do domu jej matki i
ojczyma, należy do jednych z najbardziej wzruszających, jakie było dane było mi
ujrzeć w filmie. Wybitna scena! Cała sytuacja zaaranżowana została bardzo
naturalnie i bardzo wiarygodnie została zagrana. Tutaj nikt nie krzyczy, nie
płacze, nie rzuca się w ramiona. Jest tylko milczenie, urywane słowa,
niewyraźne, ale znaczące gesty. Bo szept bywa czasem głośniejszy od krzyku. Bowiem
„Siedemnaście lat” to film, który ogląda się ze ściśniętym gardłem i mokrymi
oczami. Nieważne czy jesteś fanem krwawych horrorów czy miłośnikiem łzawych melodramatów
– wzruszenia nie jest w stanie się uniknąć. Bowiem dzięki maksymalnej prostocie
opowiadanej historii problemy, które, film porusza, zyskują niezwykłej głębi i
emocjonalności. Jakbyśmy oglądali kawałek życia. Bez upiększeń, bez zakłamań.
Katalizatorem, tłumiącym nienawiść, poczucie krzywdy i żal, a z drugiej strony lęk przed odrzuceniem, staje się młoda strażniczka, Chien Jie. Pełni zresztą ona rolę zarówno przewodniczki po mieście Tao, jak i kochającej siostry, której dziewczyna nigdy nie miała, a którą zawsze pragnęła mieć. Jest opiekuńcza i troskliwa, a wypuszczona z więzienia Tao Xiaolan odkrywa w niej najbliższą osobę. Zresztą odtwórczynie obu głównych ról, Liu Lin (Tao) oraz Li Bingbing (Chie) czynią wiele, aby ich postacie stały się bliskie także widzom w swym ludzkim wymiarze. Zasłużenia wyróżniono obie panie na festiwalu w Singapuru za przejmujące aktorskie kreacje, choć na słowa najwyższego uznania zasługuje cały aktorski zespół. Gra aktorów amatorów (rodzice bohaterki) oraz profesjonalistów zupełnie niczym się nie różni – wszyscy są autentyczny, wiarygodni i wspaniali.
”Siedemnaście lat” jest też panoramą chińskiego miasta w dobie gospodarczych przemian. Po ulicach jeżdżą zagraniczne samochody, młodzi ludzie noszą kurtki z napisem „USA”, a władze wyburzają całe dzielnice pod budowę wieżowców. Reżyser ze zręcznością umieszcza w opowieści o kobietach wędrujących przez zaludnione miasto w Nowy Rok obrazy-symbole społecznej transformacji zachodzącej w Chinach: rikszarza, który na przerobionym motorze, wozi pasażerów, zarabiając na własny rachunek czy stół u rodziny Tao, na którym leżą banany i jabłka i nic więcej. Ale zwykłym ludziom przychodzi żyć w ponurych blokach, skromnie i biednie. Aż trudno uwierzyć, że akcja filmu (jego „drugiej części”, dziejącej się po siedemnastu latach pobytu bohaterki we więzieniu ) rozgrywa się w roku 1998.
Ujmujące prostotą, naturalizmem i autentycznie wzruszające dzieło Zhang Yuana na długo zostaje w pamięci, dowodząc, że nikt tak nie potrafi mądrze i przejmująco opowiadać o uczuciach jak azjatyccy twórcy. Wielkim mały film!
Katalizatorem, tłumiącym nienawiść, poczucie krzywdy i żal, a z drugiej strony lęk przed odrzuceniem, staje się młoda strażniczka, Chien Jie. Pełni zresztą ona rolę zarówno przewodniczki po mieście Tao, jak i kochającej siostry, której dziewczyna nigdy nie miała, a którą zawsze pragnęła mieć. Jest opiekuńcza i troskliwa, a wypuszczona z więzienia Tao Xiaolan odkrywa w niej najbliższą osobę. Zresztą odtwórczynie obu głównych ról, Liu Lin (Tao) oraz Li Bingbing (Chie) czynią wiele, aby ich postacie stały się bliskie także widzom w swym ludzkim wymiarze. Zasłużenia wyróżniono obie panie na festiwalu w Singapuru za przejmujące aktorskie kreacje, choć na słowa najwyższego uznania zasługuje cały aktorski zespół. Gra aktorów amatorów (rodzice bohaterki) oraz profesjonalistów zupełnie niczym się nie różni – wszyscy są autentyczny, wiarygodni i wspaniali.
”Siedemnaście lat” jest też panoramą chińskiego miasta w dobie gospodarczych przemian. Po ulicach jeżdżą zagraniczne samochody, młodzi ludzie noszą kurtki z napisem „USA”, a władze wyburzają całe dzielnice pod budowę wieżowców. Reżyser ze zręcznością umieszcza w opowieści o kobietach wędrujących przez zaludnione miasto w Nowy Rok obrazy-symbole społecznej transformacji zachodzącej w Chinach: rikszarza, który na przerobionym motorze, wozi pasażerów, zarabiając na własny rachunek czy stół u rodziny Tao, na którym leżą banany i jabłka i nic więcej. Ale zwykłym ludziom przychodzi żyć w ponurych blokach, skromnie i biednie. Aż trudno uwierzyć, że akcja filmu (jego „drugiej części”, dziejącej się po siedemnastu latach pobytu bohaterki we więzieniu ) rozgrywa się w roku 1998.
Ujmujące prostotą, naturalizmem i autentycznie wzruszające dzieło Zhang Yuana na długo zostaje w pamięci, dowodząc, że nikt tak nie potrafi mądrze i przejmująco opowiadać o uczuciach jak azjatyccy twórcy. Wielkim mały film!
MOJA OCENA: 10/10
Zobacz na IMDB
REALIZACJA
|
FABUŁA
|
DRUGIE DNO
|
Arcydzieło filmowej prostoty i chińskiego neorealizmu.
|
Przypadkowa śmierć. Siedemnaście lat więzienia. I trudny
powrót do domu i przeszłości.
|
Niekrótki, ale za to piękny film o przebaczeniu.
|
Seventeen Years -
Trailer from Fabrica
on Vimeo.
Zgadzam się, scena którą przytoczyłeś była bardzo wzruszająca. Uważam, że film może nie jest wybitny, ale co najmniej bardzo dobry.
OdpowiedzUsuńZwykle w swoich recenzjach, o ile dobrze kojarzę, za plusy uznajesz urocze aktorki. Tym razem jednak nie wspomniałeś w takim kontekście o Li Bingbing. Mi naprawdę świetnie się ją oglądało - to jedna z aktorek, które lubię, i było bardzo miło móc obejrzeć ją w debiucie.
Li Bingbing jest cudna, fakt :)
OdpowiedzUsuń