piątek, 1 listopada 2013

KAIDAN (Kaidan, Japonia, 2007)


Kaidan (2007) on IMDb


O co chodzi?

Soetsu Minagawa, zajmował się akupunkturą oraz pożyczaniem pieniędzy. Pewnego razu udał się do samuraja Shinazemona Fukai i upomniał się o dług sprzed trzech lat. Samuraj nie miał zamiaru spłacić długu a upór i odwaga upominania się o swoje rozwścieczyły go do tego stopnia, że zabił Soetsu. Umierający mężczyzna rzucił na Fukaia i jego potomstwo klątwę. Ciało zabitego wrzucono do pobliskiego bagna Kasanega, słynącego w okolicy jako miejsce nawiedzone. Klątwa Soetsu wkrótce zaczęła zbierać krwawe żniwo – Fukai postradał zmysły, zabił swoją żonę a potem siebie. Ale jego śmierć nie ukoiła gniewu Soetsu. Dwadzieścia pięć lat później ocalały syn Fukaia, Shinkichi jest ubogim sprzedawcą tytoniu, starsza córka zamordowanego lichwiarza, Oshiga jest bogatą nauczycielką muzyki. Mieszka z młodszą siostrą Osono, ale jest samotną, dojrzałą kobietą, co odbierane jest przez otoczenie za niestosowne. Przeznaczenie sprawia, że Shinkichi i Oshiga zakochują się w sobie. Szczęście zakochanych nie trwa długo, bowiem na młodzieńca coraz częściej zerka młodziutka Ohisa, jedna z uczennic Oshigi. Podczas jednej ze sprzeczek Shinkichi przypadkowo rani kobietę w okolicy lewego oka. Kobieta na skutek infekcji rany ciężko choruje, połowa jej twarzy zostaje oszpecona. W końcu pozostawiona sama sobie umiera, podczas gdy Shinkichi planuje wspólny wyjazd z Ohisą w rodzinne strony. Ale ta historia nie będzie mieć happy endu: nikt z roku Fukai nie jest w stanie uchronić się przed klątwą Soetsu.

W hołdzie N.N

„Shinkei Kasane-ga-fuchi” to jedna z najsłynniejszych japońskich kaidan („opowieści niesamowitych”) autorstwa Enchô San'yuuteia (1839-1900). Jak większość tego rodzaju utworów jego źródła należy doszukiwać się w tradycji ustnej. Przez wiele lat funkcjonowała zresztą jako ustny przekaz prezentowany przez rakugoka – profesjonalnych gawędziarzy (storyteller). Początkowo byli oni zatrudniani przez lokalnych władców, daimyo by zbierali zabawne historyjki i swoim opowiadaniem rozśmieszali dwór i gości właściciela ziemskiego. W XVII w. zyskali tyle na popularności, że rakugo (spektakl z gawędziarzem) stał się rozrywką niższych klas. Wśród opowieści zaczęły się też coraz częściej pojawiać kaidan a jednym z ich najsłynniejszych „opowiadaczy” był Enchô San'yuutei. „Shinkei Kasane-ga-fuchi”(1859), którą opowiadał, cieszyła się tak ogromny powodzeniem, że śladem pozostałych głośnych kaidan wkrótce została zaadaptowana na potrzeby teatru kabuki, a w 1888 r. wydana została w formie ksiązki. I to właśnie ona najczęściej stanowiła podstawę scenariusza filmowych adaptacji. Pierwszą z ocalałych z wojennych zgliszczy dokonał sam Kenji Mizoguchi w 1926 r. – w sumie powstało ok. pięciu wersji tej kaidan, z których mianem najlepszej cieszy się ta z 1957 r. dokonana przez „ojca japońskiego horroru” Nobuo Nakagawe. Najnowsza, wyreżyserowana przez Hideo Nakatę, „Kaidan” (2007) jest hołdem złożonym obrazowi Nakagawy i całemu nurtowi klasycznego japońskiego kina grozy z lat 50. i 60. Hołdem – dodajmy – godnym i nadspodziewanie udanym.

Hideo Nakata zrealizował dwa horrory, dzięki którym cokolwiek jeszcze wyreżyseruje i tak zostanie zapamiętany jako ich twórca. Mowa oczywiście o „The Ring-Krąg” i „Dark Water” – filmach, które są uznawane za ścisłą klasykę J-horroru, którego najdoskonalszą egzemplifikacją są wspomniane tytuły, zwłaszcza „The Ring – Krąg”. Nowa formuła, której Nakata dał wyraz w swym słynnym horrorze, polegała na połączeniu elementów kaidan eiga (filmowych adaptacji kaidan): duchów, szczególnej atmosfery ze współczesną, miejską scenerią i współczesnymi bohaterami. Nakata wielokrotnie podkreślał, że realizując „The Ring- Krąg” czerpał inspiracje nie tylko z powieści Koji Suzukiego, lecz z japońskiego folkloru i klasycznych horrorów. Zwłaszcza chętnie przyznawał się do związków z dziełem Nobuo Nakagawy, „The Ghost of Yotsuya” (1959) – adaptacji słynnej kaidan o duchu z Yotsuyi. Postać Sadako zawdzięczała wiele bohaterce horroru Nakagawy, Iwie: przynależność do tradycyjnych, mściwych duchów ōnryo, charakterystyczny wygląd, zachowanie oraz motywację (nieco zmodyfikowaną). Czy możemy zatem dziwić się, że po nieudanej przygodzie w Hollywood, gdzie nakręcił bardzo słaby remake drugiej części „Ringu”, wrócił do Japonii by zrealizować film-hołd złożony mistrzowi Nakagawie i kaidan eiga- klasycznym horrorom z lat 50 i 60.?

Pastisz doskonały

„Kaidan” Nakaty to dzieło filmowego postmodernizmu. Ale w przeciwieństwie do najczęściej wykorzystywanej funkcji tej estetyki – wynoszenia kiczu do rangi sztuki, mieszania sztuki wysokiej i niskiej, romansowania z camp`em, tandetą, parodią itp, japoński reżyser użył postmodernizmu do uczczenia „starej szkoły horroru”. Jego film jest pastiszem, ale pastiszem doskonałym. Wyjaśnijmy, że pastisz jest naśladownictwem oryginalnego stylu (w tym przypadku stylu kaidan eiga), ale bez intencji prześmiewczych (te przyświecają parodii). Doskonałość pastiszowej formuły zastosowanej przez Nakatę polega na jej kompleksowości. To nie tylko odwołanie się do gatunku jidai geki – kostiumowego kina o samurajach, ale malarska, momentami poetycka strona wizualna, niespieszny sposób prowadzenia narracji, fabuła opowiadająca o klątwie, a nawet sposób kadrowania i wygląd aktorów - wszystko to służy stylizacji na japoński horror z lat 50/60.. Nie zabrakło także typowej dla pastiszu intertekstualnej gry z widzem i jego wiedzą na temat filmów grozy spod znaku Nakagawy (dlatego mówi się, ze pastisz wymaga kompetencji). Nakata – co jest typowe dla postmodernizmu – nie waha się eksperymentować z czasem i przestrzenią. Obraz zaczyna się od sfilmowanego przedstawienia rakugo, podczas którego gawędziarz rozpoczyna swą opowieść (nawiązania do genezy kaidan i jej autora). Następne sceny są już sfilmowaną historią „opowiadacza”. Nakręcono je na czarno-biało i reżyser nie ukrywa oczywistych podobieństw ze scenami z obrazu Nakagawy, „The Ghosts of Kasane Swamp" (1957) a także z teatrem kabuki (teatralne dekoracje). W dalszej części pojawia się wątek oszpeconej w okolicy lewego oka twarzy Oshigi – wyraźna aluzja do postaci Iwy z „The Ghost of Yotsuya” (1959). Kilka innych scen z dalszej części historii również można skojarzyć z tym słynnym horrorem Nakagawy. U Nakaty, w jeszcze bardziej widoczny sposób, możemy zauważyć jak wiele japoński, oldschoolowy horror zawdzięczał poetyce… brytyjskiego studia Hammer Films. Mgły unosząc się nad bagnami, blask księżyca rozświetlający noc, blady świt, mroczne zagajniki – ulubione elementy „budujące” odrealnioną, posępną, gotycką atmosferę. Na japońskich bagnach nie błąkają się jednak wampiry czy mumie, lecz mściwe duchy zdradzonych kobiet.

Groza magiczna

Czemu ma służyć ta stylizacja? Chodzi o złożenie filmowego hołdu, ale także o wskrzeszenie niewątpliwego uroku kaidan eiga. Zaskakująco świeżo, przejmująco i pięknie ów urok udało się Nakacie przywrócić współczesnemu widzowi. Jego film jest pastiszem, ale nie ma mowy o kopiowaniu kadr po kadrze osiągnięć Nakagawy. Nakata uczynił swą wersję „Shinkei Kasane-ga-fuchi” historią znacznie bardziej kameralną, ale dzięki temu o wiele łatwiej identyfikować się widzom z bohaterom. Rzecz jasna, mógł też sobie pozwolić na więcej scen przemocy oraz erotyki (aczkolwiek ukradkiem ukazywanej), co nadało historii większej wyrazistości. Dokonał poza tym znaczących zmian w stosunku do fabuły „The Ghosts of Kasane Swamp" (1957), czyniąc swój obraz bardziej dramatem przeznaczenia niż miłości. Opowieści o przeznaczeniu, które na skutek oddziaływania złej karmy ojca Shinkichiego determinuje jego los – żadna próba ucieczki przed nim (czy też „klątwą”) nie ma szansy powodzenia. Za grzechy ojca i swoje Shinkichi musi zapłacić i ta predestynacja losów bohatera nadaje opowieści pesymistyczny, niemal egzystencjalny wymiar. To z kolei pozwoliło jeszcze bardziej uwypuklić buddyjskie w duchu przesłanie – życie jest pasmem cierpień, za każde wyrządzone zło trzeba zapłacić, prawo karmy jest nie ubłagane – działa po śmierci i oddziaływuje na następne pokolenia. Pewnie, słyszeliśmy lub czytaliśmy o tym – Nakata nie wnosi niczego nowego, ale pozostaje w zgodzie z wymową klasycznych kaidan eiga. A poza tym... trzeba zobaczyć jak te myśli ubiera w filmowe obrazy.

Strona wizualna to perełka. Niektóre sceny mają moc najczystszej filmowej magii: scena, gdy po raz pierwszy Oshiga rozmawia z Shinkichim a krople deszczu niespodziewanie zamieniają się w płatki śniegu albo, kiedy młodsza siostra Oshigi płynie łódką wraz z rannym Shinkichim pośród unoszących się mgieł. Nie ma w tym filmie zbyt wielu scen grozy, ale te które się pojawiają sprawiają wrażenie na tle, tych które hurtowo oglądamy we współczesnych horrorach, niebywale estetycznych, wypieszczonych i …oryginalnych. Nakacie udało się nawet zawrzeć w swym filmie scenę na miarę tej, w której Sadako wychodzi z telewizora. Mam na myśli ten fragment z dzieckiem Shinkichiego i sufitem, przemieniający się w kipiel, z której wyciągają się ręce Ohisy. Niewiarygodna scena!

Nieco wcześniej pisałem, że Hideo Nakata zostanie zapamiętany, be względu co jeszcze nakręci, z powodu dwóch tytułów: „The Ring-Krąg” i „Dark Water”. Uważam, że do tego samotnego duetu powinniśmy dopisać także „Kaidan” z 2007 r.. Dla niektórych może i nudne, przeestetyzowane ćwiczenie z Nakagawy, ale dla widzów znużonych głupotą i prymitywizmem współczesnego horroru, „Kaidan” jest urzekającym, pięknym filmem, dowodzący, że kino może być sztuką.

MOJA OCENA: 8/10


REALIZACJA
FABUŁA
DRUGIE DNO
Najczystsza filmowa magia od mistrza J-horroru w hołodzie Nobuo Nakagawie i klasycznemu japońskiemu kinu grozy.
Gdy pewien biedny masażysta w okrutny sposób zostanie zamordowany przez niegodziwego samuraja, ból, cierpienie, gniew ofiary będzie mieć moc nie mniejszą niż ta, która zrodziła się z tragedii Sadako.
Nie uciekniesz przed przeszłością: będzie tak długo ciebie ścigać, aż w końcu Cię dopadnie.


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz