sobota, 13 października 2012

KIKUJIRO (Kikujirô no natsu, 1999)




O co chodzi?

Masao jest dziewięcioletnim chłopcem wychowanym przez babcię. Ojciec chłopca zginął w wypadku samochodowym a matka, którą zna tylko z fotografii, opuściła Tokio i udała się w poszukiwaniu pracy. Gdy nadchodzi pora wakacji Masao czuję się najbardziej samotny: w szkole trwa wakacyjna przerwa, a wszyscy koledzy porozjeżdżali z rodzinami po całej Japonii. Masao postanawia również udać się w podróż: odnaleźć swoją mamę. Jego ucieczka zostaje jednak odkryta przez przyjaciółkę babci Masao. Kobieta tłumaczy chłopcu, że bez pieniędzy i opieki dorosłych nie poradzi sobie w obcym świecie. Nie bacząc zatem na pomrukiwania swego męża, Kikujiro, szeregowego yakuzę, wyznacza mu rolę opiekuna i przewodnika dla małego Masao. Żaden z nich nie jest zadowolony ze wspólnego towarzystwa. Chłopiec, ponieważ Kikujiro przepuszcza wszystkie pieniądze, które otrzymał na drogą, na kolarskie wyścigi i zdaje się nie interesować specjalnie losem Masao; mężczyzna zaś, bo obciążono go odpowiedzialność za mrukliwego, obcego dzieciaka. Ta niedopasowano, niezgrana i nieprzepadająca za sobą para odbędzie długą podróż, który zmieni ich wzajemny stosunek do siebie, wyzwoli w nich do tej pory nieznane im uczucia i postawy.

Dziecko: najlepsze antidotum na dorosłość

Na początek zagadka: co łączy amerykański „Papierowy księżyc” (1973), polski „Wszystko będzie dobrze” (2007) i japoński „Kikujiro” Takeshi Kitano z 1999 r.? Ok., to nie „1 z 10” , więc zdradzę prawidłową odpowiedź. W tych trzech fabularnie, stylistycznie i narodowościowo różnych filmach występuje jeden z najpopularniejszych w dziejach sztuk narracyjnych motyw – droga. I coś jeszcze. Tę drogę pokonać musi para tych samych bohaterów: dorosły i dziecko, których nie łączy nic poza koniecznością przebywania we własnym towarzystwie na czas podróży. Podróż ta, co wspólne dla wymienionych powyżej filmów, staje się przemieszczenie nie tylko w przestrzeni, z punkt A do punkt B, lecz przede wszystkim podróżą w sferze emocjonalno-uczuciowej. To podróż ku samoświadomości, ale także ku innej ludzkiej istocie. Co więcej okazuje się, że droga ku pełnemu poznaniu siebie i  drugiego człowieka przebiega we wspomnianych filmach podobnie. Dorośli to ludzie po przejściach, których sposób na życie daleko odbiega od statystycznego obywatela: oszust („Papierowy księżyc”), alkoholik („Wszystko będzie dobrze”) albo przestępca chwilowo bez zajęcia (”Kikujiro”). Wydaje się, że niańczenie dzieci to ostatnia rzecz, do której się nadają, a jednak z czasem egoistyczni, cyniczni a często żałośni dorośli wskutek dzielenia trudów wspólnej podróży zmieniają się wewnętrznie. Uczą się odpowiedzialności, troskliwości i z zaskoczeniem odkrywają w sobie, że nie są wcale takimi parszywymi draniami, za których się uważali. Ich nauczycielami stają się dzieci; nad wiek dojrzałe, samotne i pragnące całym swym sercem, by ktoś je pokochał albo chociaż mocno przytulił. W towarzystwie dzieci, uosabiających niewinność, czystość, ufność i szczerość uczuć topnieje serce największego twardziela, opada maska największego cynika i egoisty i wówczas okazuje się, że ci opryskliwi, nieprzyjemni, nieokrzesani dorośli też kiedyś byli dziećmi. Dziećmi, których ktoś kiedyś nie pokochał albo mocno nie przytulił i oni już nikomu nie byli w stanie zaufać. Zamienili swe dziecięce serduszka na twarde głazy, bowiem życie nauczyło ich, że polegać można tylko na sobie. Zamknęli się na uczucia innych; stali się zgorzkniali, cyniczni…

W sensie duchowym podróż dla dorosłego staje się podróżą do ukrytego w sobie dziecka, do tej najlepszej części ich samych, która dzięki czystym, bezwarunkowym uczuciom ich dziecięcych współtowarzyszy została przypomniana, wydobyta na zewnątrz, by mogli na nowo uwierzyć, że warto być dobrym człowiekiem: dla innych i dla siebie samego.

Odkryj w sobie dziecko

Można, a nawet należy zadać pytanie: w czym tkwi zasługa Kitano, skoro historię z „Kikujiro” widzowie widzieli już wielokrotnie na ekranie? Po pierwsze w dorobku twórcy kojarzonego z obrazami w rodzaju „Boiling Point”, „Sonatine” czy „Fireworks” film to osobny, niepodobny do żadnego innego wyreżyserowanego przez twórcę „Brother”. Po drugie to nie jest zwyczajny, konwencjonalny film drogi, w którym wspólne pokonywanie  trudności, pojawiających się podczas podróży, zbliża bohaterów do siebie. Obraz Kitano ma strukturę epizodyczną, naśladującą dziennik dziecka, w którym pod tytułami kolejnych rozdziałów oglądamy przygody dwojga bohaterów. Po trzecie - i najważniejsze - „Kikujiro” to film, który zdobywa serca widzów nie tyle treścią, co sposobem jej zaprezentowania. Oczywiście filmy z udziałem dzieci już na wstępie zyskują sympatię widzów, jednakże tylko nielicznym artystom udaje się wątek dziecięcy pokazać bez nadmiernego sentymentalizmu albo bez cynicznego wykorzystywania dla komercyjnych celów.

Kitano dobrze wie, że zainteresować i wzruszyć widza można tylko wtedy, gdy zainteresuje się on losem bohaterów. Masao, choć jest małomównym, nad wiek poważnym chłopcem, zyskuje naszą sympatię swą determinacją w odnalezieniu matki. Początkowo tyle w nim odwagi, determinacji i nieświadomości, że wyrusza za mamą samotnie. Potem godzi się bez większych oporów na towarzystwo nieprzyjemnego typa, tytułowego Kikujiro, który stara się wyciągnąć jak najwięcej korzyści z przymusowej opieki nad obcym dzieciakiem (arcyzabawna, jedna z wielu scen, obstawiania kolarskich wyścigów przez Masao na żądanie Kikujiro). Nie sposób nie polubić tego grzecznego, spokojnego chłopca z kamienną miną znoszącego nadpobudliwego, pakującego się w kłopoty dorosłego opiekuna, sprawiającego wrażenie bardziej potrzebującego opieki niż Masao. Bowiem drugą gwiazdą filmu Kitano jest… Kitano. W „Kikujiro” ceniony i wielbiony na świecie za rolę niezłomnych, twardych jak skała gliniarzy albo gangsterów niemal parodiuje ów wizerunek, który przyniósł mu sławę. Jest yakuzą, całe plecy ma efektownie wytatuowane i jest mocny w gębie, ale widz szybko orientuje się, że to sympatyczny pozer, gość, który chciałby budzić posłuch samym spojrzeniem, ale budzi jedynie szczery uśmiech. Kikujiro to nieudacznik, pechowiec, niezdara  a w końcu dziecko w ciele dorosłego. Sceny pływania w hotelowym basenie, udawania niewidomego, by złapać autostop czy też wymyślania różnych zabaw w celu poprawienia humoru  Masao – w nich wszystkich Kitano jest autentycznie zabawny i wzruszający.

Motyw zabawy, żartów, swawoli i zwykłego wygłupiania się obecny był, choćby w „Sonatine”. I w tamtym filmie i w tym ma podobny sens. Czas zabawy to czas powrotu do dzieciństwa, beztroski, radości z życia; czas, kiedy nie trzeba odgrywać ról narzuconych przez społeczeństwo, nie trzeba się starać być poważnym, odpowiedzialnym, dorosłym. Kitano pokazuje, że raz na jakiś czas każdy powinien, mówiąc kolokwialnie, „dać sobie na luz”.  Przesłanie „Kikujiro” nie jest skomplikowane i można je zawrzeć w prostym stwierdzeniu: cieszmy się życiem, uwolnijmy swoje ukryte dziecko!

Wartość „Kikujiro” a może w ogóle najlepszych filmów Kitano polega jeszcze na czymś. Japończyk potrafi kreować niepowtarzalny nastrój. Wyraźnie nawiązując do stylu Seijuna Suzukiego, wielkiego mistrza japońskie kina (nie tylko gangsterskiego) Kitano stosuje specyficzny montaż ujęć, w którym z premedytacją „ucina” ich początek. Przykład: w scenie, w której Kikujiro zostaje pobity oglądamy jedynie finalną część ujęcia, czyli leżącego na ziemi bohatera. Jeszcze ciekawszy efekt wywołuje ta metoda w przypadku postaci: widzimy je, stojące nieruchomo, gapiące się przed siebie. Niby „nic się nie dzieje” a jednak efekt dramaturgiczny zostaje osiągnięty poprzez stworzenie wrażenia oczekiwania na nadejście czegoś niesprecyzowanego. W „poważnych” filmach Japończyka jest to zazwyczaj nieuchronna śmierć, która niezależnie od tego, co zrobimy lub nie zrobimy i tak nas dopadnie. W „Kikujiro” atmosfera oczekiwania ma inny sens: sprawia, że bohaterowie wydają się być „niedopasowani” do otaczającej ich rzeczywistości. U Suzukiego metoda nieciągłości akcji, czyli tzw. discontinuity wprowadzała dezorientację i na dłuższą metą irytowała, u Kitano – niemal decyduje o wyjątkowości jego filmu. Niemal, ponieważ wspomnieć trzeba o odważnym mieszaniu scen realistycznych z kreacyjnymi (sny Masao) oraz jak zwykle o przepięknej muzyce Joe Hisaishiego.

Krótko na koniec: rzeczywiście będzie krótko. Powszechny zachwyt nad twórczością Takeshi Kitano skutecznie uprzedził mnie do tego twórcy, bo gdy wszyscy wpadają w zachwyt, to „wiedz, że dzieje się coś złego” – że zacytuję klasyka. Na szczęście kolejny film Kitano, „Kikujiro” wyprowadza mnie z błędu i uczy, że nie ma co się uprzedzać. W przyszłości planuję dalej utwierdzać się w tym przekonaniu.

MOJA OCENA: 8/10            


Zobacz na IMDB:


REALIZACJA
FABUŁA
DRUGIE DNO
Oniryczno-realistyczna komedia drogi. Dla małych (może nie takich bardzo małych) i dużych dzieci.
Mężczyzna i chłopiec w drodze do zarzuconej miłości matki, czyli faceci to jednak duże dzieci.
Ciesz się życiem, odkryj w sobie dziecko – póki jeszcze nie zapomniałeś, że kiedyś nim byłeś.

1 komentarz :

  1. Zdecydowanie bardzo dobry film opatrzony równie dobrą ścieżką dźwiękową.

    OdpowiedzUsuń