kliknij na tytuł
PRZEKLĘTE PIĘKNO
Powszechnie przyjęło się, że fizycznie atrakcyjnym osobom łatwiej w życiu. Mają znacznie większe szanse zdobycia dobrze płatnej pracy, zdobycia życiowego partnera, a nawet uniknięcia kary. Ładni ludzie wydają się nam lepsi: bardziej godni zaufania, bardziej szlachetni, bardziej życzliwi. Wydawać by się mogło, że zewnętrzne piękno jest biletem do lepszego, bezstresowego życia, w którym wszelkie problemy można rozwiązać uroczym uśmiechem. To naiwne myślenie. Nie tylko, że jak mawiał Mały Książe - "Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu", ale dlatego, że piękno fizyczne może być kłopotliwe, a nawet stać się przekleństwem. Tak jak stało się ono dla Eun-young, bohaterki debiutanckiego obrazu Jae-Hong Jeon, „Beautiful” („A-leum-dab-da”).
Eun-youn jest piękna. Mężczyźni oglądają się za nią na ulicy, kobiety z zazdrością zerkają, nastolatki proszą o autograf. Ale dziewczyna jest zmęczona pełnymi pożądania spojrzeniami mężczyzn i zawistnymi spojrzeniami kobiet. Jest zmęczoną i nieszczęśliwa, bo wciąż jest samotna. Jest zmęczona także, bo jeden z jej adoratorów, chłopak najlepszej przyjaciółki, Mi-yeon prześladuje ją telefonami oraz coraz śmielszymi staraniami o zaciągnięcie Eun-young do łóżka. Jest jeszcze beznadziejnie zakochany w dziewczynie nieśmiały, Sung-min. Pewnego razu dostaje się do mieszkania bohaterki i dokonuje na niej gwałtu. Zgłasza się co prawda na policję, lecz Eun-yong nie jest w stanie poradzić sobie z traumatycznym doświadczeniem. Wciąż rozbrzmiewają w jej głowie słowa Sung-mina: „Zrobiłem to, bo byłaś taka piękna”. Dziewczyna postanawia zniszczyć swe piękno. Zaczyna się bez opamiętania obżerać, ale mimo iż jest zaniedbana wciąż zwraca uwagę mężczyzn. Zakochuje się w niej posterunkowy Eun-cheol. Staje się jej aniołem stróżem, jest dla niej dobry i wyrozumiały, ale nawet on nie potrafi powstrzymać Eun-young, która popada w anoreksję. A także w stopniowy, coraz większy obłęd.
Reżyserem filmu jest Jae-Hong Jeon, ale jego faktycznym twórcą a na pewno współtwórcą jest Kim Ki-duk (producent i autor opowiadania, które posłużyło za podstawę scenariusza). Obok Park Chan-wooka, Kim jest najlepiej rozpoznawanym na świecie koreańskim reżyserem, choć w samej Korei nie cieszy się statusem gwiazdy. Wpływ twórczości reżysera „Pustego domu” odnajdziemy w „Beautiful” zarówno w najważniejszym temacie Kima – miłości jako cierpienia, jak również w upodobaniu do kameralnej obsady oraz zamkniętej przestrzeni ( w filmie Jae jest to przestrzeń psychiczna, wewnętrzna). Nie brakuje w omawianym obrazie również scen nieprzyjemnych, jakże typowych dla twórcy „Wyspy” (w filmie jest gwałt, zabójstwo, strzelanina) ani poważnej społecznej tematyki (bulimia, anoreksja, gwałt i skandaliczny sposób traktowania ofiar przemocy itp.) Jest też typowe dla Kim Ki-duka skupienie na bohaterach, targanych skrajnymi emocjami.
Centralną postacią jest Eun-young w bardzo dobrej, momentami wręcz przejmującej kreacji Cha Su-yeon („For Eternal Hearts”, „Yoga”) oraz jej dwaj adoratorzy: posterunkowy Eun-cheol oraz gwałciciel Sung-min. Emocjonalną osią filmu jest konflikt między bohaterką a otoczeniem uosabianym przez wspomnianych męskich antagonistów. Policjant wprawdzie stara się być po stronie dziewczyny, lecz w istocie traktują ją podobnie jak Sung-min, widząc jedynie jej piękno a nie żywą i czującą osobę. W jednej ze scen Eun-cheol masturbuje się oglądając filmik z Eun-young, nakręcony i skonfiskowany sprawcy gwałtu, całuje jej zdjęcie, w końcu wykorzystuje nieprzytomną dziewczynę. Świadomy, że ten akt oznacza dla niego zarazem spełnienie (żądzy), jak też utratę Eun-young na zawsze, inscenizuje własne samobójstwo, którego bohaterka jest nieświadomą sprawczynią.
„Beautiful” jest filmem o miłości, która przynosi bohaterom cierpienie. Cierpi Eun-young, która sprowadzona zostaje do pięknego, ale przedmiotowo traktowanego obiektu erotycznej fascynacji, jest samotna i nieszczęśliwa. Świetna jest scena, gdy bohaterka mdleje na ulicy, a do jej ratowania natychmiast rzucają się przypadkowi mężczyźni. Wybucha nawet między nim kłótnia, o kto ma odwieźć Eun-young do domu. Ale cierpią zakochani w niej męscy bohaterowie, którzy nie są w stanie panować nad instynktami. Miłość ma bowiem w azjatyckich filmach niemal zawsze wymiar fizyczny, dlatego tak trudno ją ujarzmić i dlatego tak często jedyną ulgę w niespełnieniu przynieść może śmierć.
Reżyserowi udaje się zawrzeć jednak nie tylko refleksję na temat tego, że miłość może bardzo boleć. Istotny bowiem wydaje się komentarz do tego, jak wielkim brzemieniem jest wyróżnianie się z tłumu. Ten, kto przyciąga uwagę albo swoją brzydotą albo urodą, automatycznie usuwany jest na nawias społeczeństwa. Wszak w Korei czy innych azjatyckich krajach liczy się kolektyw, a nie jednostka, zwłaszcza gdy w ten czy inny sposób zagraża jedności grupy. Jae znajduje nawet miejsce by rozprawić się także z mitami szczupłej sylwetki, bulimią i przesadnym przywiązywaniem uwagi do efektownego wyglądu.
Szkoda, tym bardziej, że ten sprawnie zrealizowany, intrygujący i mający wiele do przekazania widzom obraz nie obył się bez kilku poważnych wad. Jedną z nich jest sztuczność. Opowiedziana w filmie historia przypomina bowiem kliniczny przypadek, wyabstrahowany z rzeczywistości, wyrwany ze społecznego kontekstu. O bohaterce nie dowiadujemy się nic poza tym, że jest piękną i że z tego powodu czuje się nieszczęśliwa. Problem „bycia zbyt piękną” wydaje się być z kolei sztucznie rozdmuchany do patologicznych rozmiarów. Życie dostarcza mnóstwo dowodów, że ofiarą prześladowców nie zawsze padają osoby zachwycające wyglądem. Słynną amerykańską aktorkę, Jodi Foster trudno uznać za olśniewającą piękność, a jednak zakochany w niej szaleniec postrzelił dla niej prezydenta Reagana. Nie da się też nie zauważyć, że zewnętrzne piękno częściej przynosi atrakcyjnym fizycznie osobom korzyści niż przysparza im kłopotów. Konflikt Eun-young z otoczeniem przedstawiono natomiast w sposób uproszczony na zasadzie schematu: biedna samotna bohaterka i osaczający ją faceci, którym tylko jedno w głowie. Jest też zarzut bardziej subiektywny: moje wątpliwości budzi uroda Cha Su-yeon. Być może miłośnikom wychudzonych Azjatek będzie odpowiadać ten typ, dla mnie jednak podkreślanie w filmie jej zjawiskowej urody jest zwyczajny wstawieniem kitu. Cha jest utalentowana, w niektórych ujęciach prezentuje się nawet efektownie, ale to za mało, bym mógł uwierzyć, że faceci tracą dla niej głowę. A w filmie, w którym piękno fizyczne jest pierwszoplanowym bohaterem, ważne jest byśmy w nie uwierzyli.
Film to poważny, więc zakończmy poważnie. Dobre, interesujące i niegłupie kino psychologiczne, jednak jak większość najnowszych filmów Kim ki-duka zbyt sterylne, zbyt skupione na problemie i zbyt wydumane, by mogło nas autentycznie przejąć. Niemniej gdybym miał wybrać „Beautiful” Jae czy „Breathe” Kima, bez wahania wskazałbym na ten pierwszy.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz