piątek, 16 kwietnia 2010

Azjatyckie opowieści o śmierci




„Czas teraz na nas: mnie czas umierać, wam czas wrócić do życia. Kogo z nas jednak spotka lepszy los?”
Sokrates.


1.
Nacziketas zauważył pewnego razu, że jego ojciec Wadżaśrawasa składa ofiarę bogu ognia, Agnemu tylko ze schorowanych, starych krów, które nie dają już mleka. Ponieważ był pełnym wiary i żarliwości Hindusem poczuł się głęboko oburzony postępowaniem ojca. Zaproponował Wadżaśrawasowi, żeby złożył w ofierze to, co ma najlepsze, czyli własnego syna. Sfrustrowany ojciec krzyknął: „Oddaję cię na śmierć!”  Nacziketas nie lękał się śmierci, zamierzał jednak poznać jej sens. Opuścił dom ojca i po wyczerpującej podróży dotarł do domu boga Jamy – władcy świata zmarłych, z nadzieją, że bóg zdradzi mu tajemnicę śmierci. Na miejscu poinformowano Nacziketasa, że Jama wyjechał i wróci dopiero za trzy dni. Cierpliwie czekał więc przez trzy dni, nie jedząc, nie pijąc ani w żaden inny sposób nie zakłócając swoją obecnością życia domowników. Gdy Jama wrócił, był pod wrażeniem wytrwałości Nacziketasa. Postanowił go wynagrodzić, proponując spełnienie trzech życzeń dzielnego młodzieńca.

Już  pierwszym życzeniem Nacziketas zjednał sobie jeszcze bardziej Jamę. Zażyczył sobie bowiem, by po powrocie do rodzinnego domu ojciec przyjął go bez gniewu i urazy. Jama obiecał, że tak też się stanie. Drugie życzenie wiązało się nauką ofiary ognia, której opanowanie pozwalało osiągnąć nieśmiertelności.  Jama nauczył Nacziketasa, w jaki sposób należy wznieść ołtarz, z czego ma być zrobiony i jakiej ma być wysokości. W końcu  młodzieniec wypowiedział trzecie życzenie – by zdradził mu tajemnicę życia i śmierci. Poruszony Jama odpowiedział: „Inne życzenie wybierz, Naczekito! Nie dręcz mnie, tego pytania się wyrzec!” Naczekitas był jednak nieustępliwy i Jama w końcu uległ jego namowom. Przekazał młodzieńcowi mistyczny dźwięk Om (oznaczający Bhramana, czyli Absolut), a następnie rzekł:

Ani umiera, ni rodzi się mędrzec,
Niczym się nie stał, z niczego nie powstał,
Nie urodzony, odwieczny, prastary,
Nie do zabicia, choć ciało zabite!

Kiedy zabójca mniema, że zabija,
Kiedy zabity mniema, że umiera,
Obydwaj wiedzy nie mają prawdziwej,
- On nie zabija ani nie umiera .

Od najmniejszego mniejszy, większy niż największe,
W głębi tych stworzeń zamieszkuje Atman!
*
- Kto od żądz wolny, swobodny od troski ,
Ten, zmysły uśpiwszy, wielkość ogląda Atmana .
*(atman- nieśmiertelna jaźń)




2.
Budda opowiedział niegdyś swym uczniom piękną, pouczającą przypowieść. Żyła sobie kiedyś prosta, skromna kobieta, którą nazywano Kisa Gotami. Zgodnie z rozpowszechnioną tradycją wraz zamążpójściem, małżonka stawała się członkinią rodziny męża. Krewni traktowali ją dobrze. Zyskała jeszcze większy szacunek, gdy urodziła zdrowego syna. Niespodziewanie śmierć zabrała Gotami ukochane dziecko. Kobieta popadała w rozpacz, czuła ogromny żal i lękała się, że straci szacunek krewnych. Przerzuciła ciało zmarłego synka i chodziła po  miasteczku; „Dajcie mi lekarstwo dla syna!” Sąsiedzi wyśmiewali ją: „A kto kiedy widział lekarstwo na śmierć?!”  Pewien mędrzec posłyszał jej błagania i ulitował się nad zrozpaczoną matką. Poradził jej by udała się do buddyjskiego klasztoru - spotka tam człowieka, który jej pomoże. Gotami posłuchała rady mędrca i stanęła przed obliczem owego człowieka, którym okazał się Budda. Budda polecił kobiecie aby wróciła do miasteczka i przemierzające je całe wyzbierała ziarenka gorczycy z domów, w których nikt nigdy nie umarł. Pełna nadziei Gotami wyruszyła do miasta, lecz nie znalazła ani jednego w domu, którego nie naznaczyłoby piętno śmierci. I wtedy zdała sobie sprawę, że ogarnia ją wszechobejmujące współczucie Buddy nie tylko dla jej syna, lecz dla wszystkich mieszkańców miasta. Przebudzona nową świadomością Gotami zaniosła ciało syna na miejsce kremacji i wrzuciła do ognia. I zawołała:

Nie jest to prawo tego miasta ani tego rynku,
Nie tyczy się tylko tego czy tamtego domu.
Na całym świecie i we wszystkich światach Bogów
Jest tylko jedno prawo: nietrwałość wszystkich rzeczy.


3.
Pewien perski bogacz spacerował po swym pięknym ogrodzie, gdy podszedł do niego jeden ze służących. Sługa sprawiał wrażenie przerażonego. Okazało się, że przed chwilą spotkał śmierć. Służący poprosił swego pana by się nad nim ulitował i użyczył mu najbardziej rączego konia ze swego stada, gdyż pragnął uciec do Teheranu. Bogacz zdjęty żalem polecił osiodłać wierzchowca dla swego sługi.  Pełen wdzięczności służący dosiadł konia i galopem popędził do miasta. Po drodze do domu pan spotkał śmierć. Rozgniewany pyta: „Czemu tak przeraziłaś mojego sługę?!” Śmierć spokojnie odpowiedziała: „Nie groziłam mu, dziwiłam się tylko , dlaczego wciąż jest  tutaj, skoro zamierzałam spotkać się z nim dziś wieczorem w Teheranie”. 


4.
Gilgamesz był sumeryjskim królem Uruk, w dwóch trzecich bogiem, w jednej trzeciej śmiertelnikiem. Enkidu zaś, stworzonym z mieszaniny błota i wody przez boginię Aruru olbrzymem, który miał powstrzymać słynące z tyrani  rządy Gilgamesza. Między herosami wywiązała się tytaniczna walka, która pozostała nierozstrzygnięta. Od tej pory dwaj niedawni rywale stali się przyjaciółmi. Wspólnie pokonali złego demona lasu, Humbabę, a także niebiańskiego byka, którego odtrącana przez Gilgamesza bogini Isztar (bogini miłości, płodności, nieba) wysłała by zgładził mocarza. Bogowie zaniepokojeni rosnącą siłą Gilgamesza i jego przyjaciela, postanowili zgładzić Enkidu. Wkrótce  wierny druh  władcy Uruk zmarł. Przez siedem dni i nocy Gilgamesz rozpaczał po stracie przyjaciela. W końcu, gdy ciało Enkidu zaczęło gnić, władca zdecydował się pochować zmarłego i uczcić jego pamięć imponującym posągiem.

Gilgamesz zdał jednak sobie sprawę z własnej śmiertelności. ”Jeśli tak kończy się życie, to po co ono w ogóle jest? Czemu trudziłem się, by wznieść Uruk, skoro nie będę więcej mieszkać w jego murach?” – począł rozmyślać zaniepokojony. Postanawił odnaleźć tajemnicę życia i śmierci i wyruszył w podróż, by spotkać się z Utnapisztimem – jedynym śmiertelnikiem, który osiągnął wieczność. Przemierzając stepy, pola, lasy i górskie przełęcze natknął się w końcu troje ludzi, którzy starali się odwieść go od celu jego podróży. Człowiek-skorpion, bóg Szamasz  (bóg słońca) oraz winiarka Siduri przekonywali Gilgamesza, że podąża za niemożliwym. Ten jednak nie zamierzał odstąpić od swych zamiarów. Siduri zdradziła mu miejsce, gdzie może znaleźć Urszanabiego – przewoźnika Utnapisztima. Wspólnie przez Morze Śmierci, którego nie można dotknąć,  przedostają się na drugi brzeg i osiągają cel swej podróży. Utnapisztim rozwiał jednak wszelkie nadzieje Gilgamesza na życie wieczne. „Jak udało ci się wejść do grona bogów i posiąść nieśmiertelność?” – zapytał król Uruk. Utnapisztim opowiedział mu historię wielkiego potopu, z którego wraz z żoną ocalał, bowiem wybudował wielki statek. W uznaniu odwagi i umiejętności Utnapisztima bogowie nagrodzili go nieśmiertelnością. Żona Utnapisztima ulitowała się nad Gilgameszem i  przekonała męża, by zdradził miejsce, gdzie rośnie cudowna, odmładzająca roślina. Heros natychmiast zanurkował po roślinę i wydobył ją na łódź. Gdy zażywał kąpieli, wąż zwietrzył zapach i porwał ją ze sobą. Gilgamesz pogrążył się w rozpaczy: „Czyż po to cierpiałem? Nic nie osiągnąłem. Odnalazłem znak, lecz go zgubiłem.”  Z pustymi rękoma i niepocieszony władca Uruk wrócił do swego królestwa. Wkrótce zmarł, pogodzony ze swą śmiertelnością..

Wszystkie przytoczone opowieści oraz cytaty pochodzą z książki Kennetha Paula Kramera, Śmierć w różnych religiach świata, Wydawnictwo WAM, Kraków 2007

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz