sobota, 8 stycznia 2011

THE INTRUDER (Kong bu ji, Hongkong, 1997)

  
O co chodzi?

Yieh Siu Yan jest młodą Chinką, ściganą przez policję. Zamierza uciec do Hongkongu, lecz w tym celu niezbędny jest numer identyfikacyjny ID (coś w rodzaju dowodu osobistego). Zabija więc prostytutkę, kradnie jej numer ID i podszywa się pod nią. Bez trudu przedostaje się przez granicę chińską oraz przez hongkońską. Na miejscu zaczyna się rozglądać za mężczyzną, którego zamierza porwać i zdobyć jego numer identyfikacyjny. W Chinach lądowych został bowiem jej mąż, Kwan, który ma dołączyć do kobiety, jeśli ta zdobędzie dla niego numer ID.  Udając prostytutkę poznaje taksówkarza Chen Chi Mina, który wydaje się być idealną ofiarą. Mieszka samotnie w odludnej okolicy, jest rozwiedziony, skłócony z matką wychowującą jego czteroletnią córkę. Yan, aby ułatwić sobie zadanie potrąca mężczyznę samochodem łamiąc mu obie nogi. Unieruchomiony na wózku inwalidzkim jest całkowicie bezbronny. Kobieta dostaje się do jego domu, obwiązuję taśmą samoprzylepną, knebluje. I przemienia bezbarwne życie Chena w koszmar, którego nawet sobie nie wyobrażał. Zakochana w Kwanie Yan nie cofnie się przed niczym by sprowadzić do Hongkongu ukochanego męża.

Chiński intruz

„Intruder” w reżyserii debiutanta Tsang Kan-Cheunga to jeden ze schyłkowych przedstawicieli hongkońskiej eksploatacji zwanej od kategorii wiekowej „tylko dla dorosłych” – Category 3 lub po prostu Cat.III. Jest to specyficzny nurt kina, ponieważ nigdzie indziej exploitation movies nie cieszyły się tak wielkim powodzeniem ani nie wykazywały się tak wielkimi ambicjami w komentowaniu społecznej rzeczywistości (w tym przypadku –Hongkongu). Zwłaszcza tej drugiej cechy możemy dopatrywać się w omawianym filmie. „Intruduer” miał bowiem premierę w 1997 r., a więc dość szczególnym okresie. Po pierwsze dlatego, że filmu Cat. III powoli traciły na popularności a ich produkcja stopniowo malała. „Złoty okres” hongkońskiej eksploatacji przypadał bowiem na pierwszą połowę lat 90., kiedy powstawały takie klasyki nurtu jak „The Untolod Story”, „Dr Lamb” czy „Red To Kill”. Drugi powód, dla którego rok premiery „Intrudera” był szczególny, miał związek ze współczesną historią Hongkongu. W 1997 r. nastąpiło bowiem oficjalne przejęcie byłej brytyjskiej kolonii przez komunistyczne  Chiny. Wydarzenie to miało znaczący wpływ nie tylko na dotychczasową politykę i gospodarkę Hongkongu, ale także na tamtejszy przemysł filmowy. Mimo iż międzynarodowe umowy gwarantowały aż do 2040 r. autonomię m.in. w produkcji filmów, liczba filmów made in Hongkong drastycznie zmalała. Powszechnym uczuciem towarzyszącym nie tylko filmowcom, lecz mieszkańcom małego miasta-państwa był lęk o przyszłość. Czy komunistyczny reżim znacjonalizuje przemysł, czy wprowadzi drakońskie przepisy, czy ograniczy obywatelskie prawa i wolności? Ów lęk znalazł dość nieoczekiwanie wyraz w debiucie Tsanga. Na taką interpretacje zdobył się Grady Hendrix, znawca hongkońskiego kina.

W eseju „Hong Kong Horror – The 90`s and Beyond” zwraca bowiem uwagę, że fabułę „Intrudera” można odczytać jako alegorię przejęcia Hongkongu przez Chiny. Znaczący jest już bowiem tytuł - „intruz”.  Znaczące jest również, że chińskie małżeństwo jest parą brutalnych morderców, które pragnie zdobyć hongkoński dowód tożsamości, by móc legalnie przebywać na terenie tego bogatego państwa-miasta. Wdzierają się więc w gwałtownie nudne życie samotnego taksówkarza zabierając mu nie tylko świstek papieru potrzebny do wyrobienia nr ID, ale także jego tożsamość, najbliższą rodzinę a w końcu ciało (a dokładnie ręce). Taksówkarz zostaje wykorzystany i ogołocony praktycznie ze wszystkiego.  I właśnie tego obawiali się mieszkańcy Hongkongu po przejęciu ich kraju przez potężne, komunistyczne Chiny. Oczywiście film wyolbrzymia owe obawy, w końcu prezentuje nurt kina eksploatacji, ale tym samym w dobitny sposób oddaje lęk hongkońskiego społeczeństwa przed zmianą charakteru państwowości Pachnącego Portu jak poetycko określa się Hongkong.

Przytoczyłem tę interpretację, bo wydała mi się interesująca i oryginalna, a jednocześnie wskazująca na olbrzymi potencjał znaczeń zawartych w fabule „Intrudera”. Można bowiem historię w nim opowiedzianą odczytać już bez historycznego kontekstu. Ciekawie bowiem przedstawiono relacje między ofiarą a sprawcą. Relacje te bowiem przechodzą intrygującą ewolucję. Początkowo Chen wzbudza współczucie, potem, gdy dowiadujemy się szczegółów z jego prywatnego życia i że jest samolubnym draniem, źle odnoszącym się do żony, matki a nawet córki – nie żałujemy losu, który zgotowała mu Yan. Gdy mężczyzna opowiada, że wolnym czasie śpi albo gra w gry, Yan podsumowuje: „Co za nudne i bezwartościowe życie!”. W dalszej części filmu Chen sam przyzna, że zmarnował życie. Wyznanie to złoży, gdy zda sobie sprawę, że może stracić nie tylko życie, ale ukochaną córkę, dla której nie potrafił być dobrym ojcem. Po tej swoistej „spowiedzi” oraz gdy w rozpaczliwy sposób będzie się starał uratować dziewczynkę, widzowie znów są po jego stronie. Ale w „Intruder” nie tylko Chen jest postacią niebanalną, wiarygodną psychologicznie, lecz także jego antagonistka  Yan. Yan w interpretacji ponuro pięknej Wu Chien Lin (Jaqueline Wu) jawi się jako zmaterializowane zło.  Jest bezwzględna, okrutna, bezlitosna  - słowem nie odbiega od setek podobnych jej psychopatek. A jednak wraz z postępem akcji dowiadujemy się, że do brutalnego postępowania łącznie z morderstwami pcha ją nie skrzywiona psychika, lecz szalona miłość do Kwana. W pewnym momencie Yan traci zimną krew i bezradnie rozkłada ręce, nie wiedząc co dalej począć. Dopiero mąż spokojnym głosem instruujący ją przez telefon co ma począć z wynikłą sytuacją przywraca jej pewność siebie.  Drugi moment, gdy Yan ukazuje swe „ludzkie oblicze” pojawia się, gdy kobieta próbuje udusić córkę Chena. Okazuje się, że zamordowanie dziecka własnymi rękoma jest ponad siły nawet tak szaleńczo zakochanej kobiety jak Yan. Od tej chwili Yan będzie chronić dziewczynkę i nawet sprzeciwi się Kwanowi, gdy ten będzie chciał zabić dziecko. A zatem także i w opisie „czarnego charakteru” twórcy filmu wychodzą poza schemat.

Recepta na sukces

Dwoje interesujących bohaterów, na dodatek bezbłędnie zagranych przez aktorów to już połowa sukcesu. Druga – to sprawnie rozwijająca się intryga oraz znakomita realizacja. Oba te elementy posiada „Intruder”, dlatego ogląda się go z ogromnym zainteresowaniem i w pełnym napięciu. Ale jest nie tylko zajmująco i dramatycznie, ale także – jak przystało na kino eksploatacji – brutalnie i szokująco. Z tego rodzaju atrakcji najmocniejsze wrażenie sprawia scena zabójstwa przy użyciu śrubokręta oraz próba zamordowania dziecka. Pod względem potencjału gore film Tsanga co prawda ustępuje choćby „The Untold Story” czy „Dr Lamb”, nadrabia jednak ponurą, przytłaczającą atmosferą.  Terror psychiczny, poczucie wszechobecnego zagrożenia i daremności wszelkich prób przezwyciężenia koszmaru jest dojmujące i sprawia, że „Intruder” wgryza się w psychikę widza niczym sfora dzikich wygłodniałych psów. Atmosfera jest tym gęstsza, ponieważ Tsang zrezygnował z typowych dla filmów z nurtu Cat. III komediowych wstawek.

Jest jednak mały minusik. Daje go za muzykę, która nie dość, że niczym się nie wyróżnia spośród standardowych kompozycji, to na dodatek jest natrętna, nazbyt ilustracyjna i tym samym irytująca. Na szczęście fabuła jest tak zajmująca, że toporna muzyka razi dopiero przy ponownym seansie. Nawet jednak przy drugim seansie nie zmieniają się nasze odczucia, że „Intruder” to niegłupie, mocne kino, które nie zadawala się doraźnym szokowaniem.

MOJA OCENA: 7,8/10


Więcej o THE INTRUDER
 
REALIZACJA
FABUŁA
DRUGIE DNO
Kino eksploatacji, zatem mogłoby się wydawać, że otrzymamy niskobudżetową produkcję na miarę kina klasy B. A tu niespodzianka! W pełni profesjonalna realizacja
O tym do czego zdolna jest zakochana kobieta i dlaczego ma kategorię wiekową Cat. III – tylko dla dorosłych.
Niektórzy widzą w „The Intruder” egzorcyzmy odprawiane przez filmowców z Hongkongu nad chińskim demonem, pragnącym wydrzeć wolność bogatemu Hongkongowi. Ale można też dostrzec w nim po prostu przypowieść o tym, że człowiek to paskudne stworzenie gotowe na każdą potworność by dopiąć swego


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz