piątek, 21 stycznia 2011

AIR DOLL (Kûki ningyô, Japonia, 2010)


I found a heart
/cytat z filmu/

UWAGA! MOŻLIWE SPOILERY 

O co chodzi?

Nozomi jest młoda, śliczna, seksowna i jest …dmuchaną lalką. Nozomi należy do Hideo, ciężko pracującego kelnera, który nie mogąc znieść samotności po odejściu ukochanej, zakupił gumową lalkę o wymiarach dorosłej kobiety, by jakoś znieść rozstanie. Hideo traktuje Nozomi jak żywą osobę – rozmawia z nią, radzi się jej w kwestii pracy, ubiera ją, kąpię a przede wszystkim uprawia z nią seks. Pewnego razu, bez wyraźnej przyczyny Nozomi ożywa. Odnajduje w sobie serce. Od tej pory ożywiona lalka, w tajemnicy przed swym właścicielem, rozpoczyna swoje drugie życie. Zwiedza miasto, zatrudnia się w wypożyczalni filmów dvd, poznaje pracującego tam młodego sprzedawcę Junichiego oraz okolicznych mieszkańców. W końcu zakochuje się w Junichim. Ale czy wypełniona powietrzem, gumowa lalka może stać się w pełni człowiekiem?

Amelia ma na imię Nozomi

„Amelia” to tytuł słynnego filmu francuskiego reżysera Jean-Pierre`a Jeuneta z 2001 r.. Filmu dodajmy – niezwykłego, magicznego, cudownego i mojego najukochańszego. Nie sadzę by ktoś nie znał tego obrazu, ale na wszelki wypadek przypomnę, że tytułowa bohaterka filmu była kimś w rodzaju współczesnej wróżki – uszczęśliwiała ludzi, ale sama nie potrafiła być szczęśliwa, ponieważ była zbyt nieśmiała, by wyznać swą miłość młodemu sprzedawcy ze sex shopu. Pytanie: co ma wspólnego francuska baśń filmowa z 2001 r. z japońskim filmem z 2010 r. w reżyserii Hirokazu Koreedy, pt. „Air Doll”? Mnie skojarzenie z „Amelią” nasunęły się podczas oglądania obrazu twórcy „Nobody Knows” w naturalny i bezwiedny sposób. Bo choć obydwa filmy różnią się zasadniczo fabułą, a nawet stylem, to jest kilka punktów stycznych. I bynajmniej nie wyczerpują się one w fakcie, że piękne oczy Audrey Tautou są tak samo zdziwione i figlarne jak oczy Bae Doony, odtwarzającej postać ożywionej lalki, Nozomi.  „Amelia” opowiadała o zachwycie  życiem, o tym, że życie - jakkolwiek banalnie – by to zabrzmiało – jest naprawdę piękne. Ale jego piękno nie zawiera się w tym, że zdarzają się w nim same dobre rzeczy. Życie to narodziny i śmierć, miłość i nienawiść, piękno i brzydota.  Tę całą gamę doświadczeń, emocji i bodźców oferuje nam życie i tylko życie. I dlatego jest takie wspaniałe. W „Air Doll” również mamy zachwyt nad życiem. Wyraża go poznająca otaczający ją świat i ludzi lalka, która odkryła, że ma serce. To w sercu Nozomi rodzi się zdumnienie i zachwyt niebem, na którym wiszą chmury, pospolitym kwiatkiem rosnącym na trawniku, bezmiarem oceanu i tym, że filmy ogląda się w kinie. Nozomi, podobnie jak Amelia, czerpie radość z małych rzeczy, drobiazgów, na które większość ludzi nie zwraca uwagi, a które w istocie składają się na wyjątkowość i wspaniałość życia. Bohaterka „Air Doll” przypomina małe dziecko, które po raz pierwszy doświadcza świata i jest nim nieco przytłoczone, ale też zachwycone. To samo moglibyśmy powiedzieć o Amelii.    

Skoro życie jest takie cudowne, dlaczego ludzie są tacy smutni? Amelia nie zastanawia się tylko postanawia w sobie właściwy sposób uszczęśliwiać ludzi. Nozomi podejmuje podobną próbę (np opiekuje się staruszkiem), choć wynika ona bardziej z nieświadomości otaczającego ją świata i żyjących w nim ludzi, lecz z czasem zaczyna szukać odpowiedzi na  pytanie nie tylko o to, dlaczego ludzie są smutni, lecz kim tak naprawdę są.

Suma istnień

„Air Doll” mimo podobieństwo do Amelii (choćby przez postać bohaterki i podobieństwo jej losu – obie się przecież zakochują i nie za bardzo potrafią sobie poradzić z tą miłością) zawiera wątek nieobecny we francuskim filmie. Koreeda, posługując się postacią lalki, która ożywa, stawia bowiem pytanie o człowieka. Co sprawia, że człowiek jest człowiekiem a nie na przykład ożywioną lalką. Zwłaszcza, że jak dowiadujemy się z filmu różnica w sensie metaforycznym jest żadna. Nozomi jest pusta, jej wnętrze wypełnia powietrze, ale w rozmowie ze staruszkiem dowiaduje się, że „pustych” ludzi, zwłaszcza w wielkich miastach, w których łatwo jest się zagubić, jest całe mnóstwo. Co więcej Nozomi jest tylko namiastką prawdziwej kobiety – zamiast pępka ma korek z zatyczką, jej plastikową waginę wyciąga się i wypróżnia. Nawet nadane przez Hideo imię jest pożyczone od jego byłej dziewczyny. Nozomi jest substytutem człowieka, ale okazuje się, że nie trzeba być gumową lalką by być namiastką kogoś lub czegoś innego. Koreda ucieka się do realizmu magicznego, do fantastycznej postaci lalki „z sercem”, by opowiedzieć o kondycji duchowej swych rodaków, a w szerszej perspektywie o kondycji współczesnego człowieka - mieszkańca miast-molochów. A nie jest to kondycja budująca. Większość ludzi nie może odnaleźć swego miejsca w życiu, nie wie jak mądrze i pożytecznie żyć, ba! nawet nie wiem kim jest! Nic dziwnego, że ludzie czują się zagubieni, puści i samotni. A tymczasem tajemnica życia – jak dowiadujemy się z opowieści staruszka, objaśniającego Nozomi arkany ludzkiej egzystencji – polega na tym, że nikt nie może go sam sobą wypełnić. Życie zawiera własną pustkę, którą tylko inni mogą wypełnić. Może wydawać się, że świat jest wielkim sumą innych. A jednak, nie wiemy, ani nie powiedziano nam, że wypełnimy je nawzajem. (tłum. Gee, pozdrawiam) Tak więc, to drugi człowiek i nasze bijące serce jest istotą życia i decyduje o tym, że nie pomylimy człowieka z lalką. Tej prawdy uczy się Nozomi, najintensywniej, gdy zakocha się w Junichim. Ale ta historia nie będzie mieć happy endu. „Gumowa” bohaterka nie odrobi lekcji z życia i z człowieka z uwaga.

Happy end

 „Amelia”, którą przywołałem na wstępie tej recenzji, jak przystało na bajkę, kończy się szczęśliwie. Ale „Air Doll” – nie. Nozomi przegra swą miłość, ponieważ nie uświadomi sobie w porę, odrębności Junichiego, że on choć podobny jest jednak inny. Nieświadomie sprowokuje śmierć swego ukochanego i jedyne co jej pozostanie to popełnić „samobójstwo”, śniąc o rocznicy swoich urodzin, których nigdy nie miała. Niestety koniec do mnie nie przemawia. Czy w azjatyckich filmach miłość prawie zawsze musi być tragiczna i kończyć się śmiercią kochanków? Tak jakby dopiero śmierć miała dowieść potęgi łączącego bohaterów uczucia? W „Air Doll” ta śmierć nawet nie dowodzi wartości miłości, lecz jedynie, że być z drugim człowiekiem to zdawać sobie sprawę przede wszystkim z tego jak bardzo się od nas różni, a mimo to albo właśnie dlatego akceptować tę odmienność. Ale czy nie można było tej myśli wyrazić w inny sposób?

Pomijając zakończenie obraz Koreedy jest jedną z najlepszych ubiegłorocznych produkcji. To piękny, wzruszający i mądry film. Opowieść snuje się bez pośpiechu, nad całością unosi się atmosfera zadumy i smutku, a Bae Doona w roli Nozomi zdobywa serce widza na dzień dobry. Warto znać!

MOJA OCENA: 8/10

Więcej o AIR DOLL   

REALIZACJA
FABUŁA
DRUGIE DNO
Kto widział choć jeden film Koreedy zaskoczony nie będzie. Spokojne, leniwe tempo, oszczędny w filmową ornamentykę, bez szaleństwa formy. Bo to jest kino treści a nie efektu.

Gumowa lalka odkrywa, że ma serce. Było? Może, ale ta lalka ma wielkie, zdziwione oczy Bae Doony i odkrywa, że nie tylko ona jest pusta w środku. 
O tym jak trudno być szczęśliwym człowiekiem.

>      

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz