Podziękowania dla organizatorów
VI Festiwalu Filmowego 5 Smaków 24-30. X
za umożliwienie obejrzenia filmu "Kotoko".
O co chodzi ?
Kotoko jest matką samotnie
wychowującą noworodka, Daijiro. Kotoko jest też chora. Cierpi na nieznaną
chorobę psychiczną, której jednym z objawów są przerażające halucynacje,
powodujące, że przypadkowe osoby ulegają duplikacji. Jedno z „wcieleń” wydaje się
niegroźne, a drugie jest agresywne i zagraża dziecku, o które bezpieczeństwo
matka panicznie się boi. Aby poczuć, że wciąż żyje, kobieta samookalecza się.
Nękają ją też wizje, w których gwałtowna śmierć spotyka Daijiro. W końcu Kotoko
zdaje sobie sprawę, że nie jest w stanie zajmować się synkiem i skutecznie go
chronić. Daijiro zostaje odesłany do siostry i mieszkających na prowincji
rodziców. Tymczasem w życiu Kotoko pojawia się mężczyzna. Któregoś dnia, jadąc
autobusem, kobieta zaczyna śpiewać. Gdy śpiewa, czuje się normalna, nie dręczą
ją upiorne halucynacje, wszystko wydaje się takie zwyczajne i niegroźne. Owego
dnia głos Kotoko usłyszał, podróżujący autobusem pisarz, Seitaro Tanaka, który
zakochuje się w dziewczynie. Związek trudno uznać za zwyczajny: kobieta
okalecza się, zachowuje się agresywnie wobec mężczyzny, spokojna jest tylko,
wtedy gdy śpiewa. Niemniej stan psychiczny Kotoko nieznacznie się poprawia.
Powrót Daijiro pod opiekę matki tylko na chwilę cieszy kobietę. Z czasem znów
zaczyna widzieć podwojone osoby…
Shinya Tsukamoto, reżyser kultowych:
„Tetsuo: Człowiek z żelaza”, „Wąż czerwcowy” i „Vital” powraca do korzeni. To
dobra wiadomość dla miłośników jego twórczości. W twórczości, w której od 2004
r., gdy świecił triumfy nagradzanym na festiwalach obrazem „Vital”, działy się
dziwne rzeczy. Intrygujący „Haze” okazał się ambitną porażką, dwie części
„Nightmare Detecive” wskazywały, że znany ze swej bezkompromisowości artysta,
niebezpiecznie zbliża się do kina komercyjnego. Zrealizowany w USA, „Tetsuo:
The Bullet Man” nie pozostawiał złudzeń, co do artystycznej drogi, którą
zdecydował się kroczyć ten niegdyś niszowy twórca. Kiepskie przyjęcie trzeciej,
zupełnie niepotrzebnej części historii o człowieku, mutującym w metalowe
monstrum, musiało skłonić Tsukamoto do głębokiego zastanowienia się nad dalszą
karierą. Na szczęście twórca „Węża czerwcowego” zdecydował się zawrócić z
drogi, które wiodła go na komercyjne manowce amerykańskiego kina rozrywkowego.
Tsukamoto wrócił do Japonii. I wrócił do swego autorskiego, oryginalnego,
bezkompromisowego kina.
Trudno nie docenić roli, którą w
tym powrocie odegrała wszechstronnie utalentowana piosenkarka Cocco (Satoko
Makishi), zajmująca się nie tylko różnymi rodzajami muzyki, ale również pisząca
książki i niegdyś występująca w balecie klasycznym. Tsukamoto współpracował z
artystką wcześniej, przy okazji „Vital”, do którego Cocco skomponowała piosenkę
„Blue Bird”, a także nakręcił z nią 24 – minutowe wideo „Cocco Song Walk”. To
podczas tej produkcji, zachwycony udaną współpracą z piosenkarką, Tsukamato
zdecydował się w końcu poprosić ją o zagranie głównej roli w przygotowywanym
projekcie. Nie bez znaczenia były też wydarzenia z życia z obu artystów.
Większość czasu z ostatnich dziesięciu lat Tsukamoto spędził, opiekując się
ciężko chorą matką. Natomiast Cocco, odgrywając postać Kotoko, czerpała z
własnych traumatycznych doświadczeń: stres wywołany rozwodem rodziców
spowodował, że dokonywała – podobnie jak filmowa bohaterka – samookaleczeń.
Osobiste przeżycia reżysera i aktorki, ale także aktywnej współtwórczyni obrazu
(muzyka, scenografia, pomysł), miały decydujący wpływ na ostateczny kształt
filmu.
W warstwie formalnej „Kotoko”
chyba najdobitniej potwierdza tezę o powrocie Tsukamoto do korzeni. Kameralny
obraz, zrealizowany w całości kamerą cyfrową, filmowany z ręki, z agresywnym
montażem, brutalnie ucinającym ujęcia i sceny przypomina wczesne filmy
Japończyka, a szczególnie jeden. Pochodzący z 1989 r. „Tetsuo: Człowiek z
żelaza” pod względem wizualnym był filmowym delirium. Ostra, agresywna ścieżka
dźwiękowa, roztrzęsiona kamera, filmująca ponury industrialny pejzaż i pełne
przemocy sceny mutacji, „poszarpany” montaż, achronologiczna narracja, zachowujący
się jak opętani aktorzy - wściekłość
obrazu zwracała na siebie uwagę. I „Kotoko” też zwraca na siebie uwagę,
ponieważ reżyser ponownie sięga po środki filmowego wyrazu, które mają za
zadanie przytłoczyć widza, uwięzić go w delirycznej, szalonej wizji świata,
sprawić, że nie będzie mógł złapać oddechu. I rzeczywiście. „Kotoko” już od
pierwszych kadrów atakuje klaustrofobiczną, duszną i psychotyczną atmosferę,
przerażającymi halucynacjami, wizualną agresją, scenami przemocy i szaleństwa.
Z pełną premedytacją Tsukamoto wprowadza wrażenie chaosu, rozedgranej,
spazmatycznej rzeczywistości, która uspokaja się w scenach śpiewania piosenek
przez bohaterkę. Tego rodzaju forma, rzecz jasna, znajduje jak najbardziej
słuszne uzasadnienie w treści. Wszak oglądamy świat oczami kobiety, która
cierpi na ostrą psychozę maniakalną. Podobny zabieg Tsukamoto zastosował w
„Tetsuo”, ale w najnowszym filmie czyni to w sposób o wiele bardziej
przemyślany. Za pozornym chaosem skrywa się bowiem przejmująca opowieść o
grozie macierzyństwa.
Horror macierzyństwa
Chociaż społeczeństwo japońskie jest
od wieków wierne ideom patriarchatu, postać matki posiada wyjątkową pozycję dla Japończyków. Ta
wyjątkowość wiąże się zarówno z uwarunkowaniami społecznymi, jak też
kulturowymi. Nieobecność, zapracowanego ojca, spędzającego w większość czasu
poza domem sprawia, że dzieci w sposób szczególny, pod względem emocjonalnym i
uczuciowy, wiążą się z matką, która ten szczególny rodzaj więzi odwzajemnia. Wyrazem
wyjątkowości związku między dzieckiem i matką jest popularna w Japonii tzw.
matka edukacyjna (kyōiku mama ),
którą charakteryzuje przesadna troska o edukację własnej pociechy, polegająca
na zapisywaniu dziecka na niezliczone kursy i zajęcia pozalekcyjne, na
motywowaniu do wytężonej nauki a nawet na przygotowywaniu szkolnych przyborów i
kanapek na drugie śniadanie. Z drugiej strony, zapożyczona z rodzimego
folkloru, znana jest postać tzw. bukimi-na haha, czyli „monstrualnej
matki”, matki rodem z sennego koszmaru, która ma szczególne skłonności do
szaleństwa i nadnaturalności. Trudno nie dostrzec ambiwalencji w postaci matki,
która z jednej strony jest przesadnie troskliwa, z drugiej zaś jest matką z
piekła rodem.
Dwuznaczność w postaci matki
odsyła jeszcze dalej, do archetypu Wielkiej Matki: Matki Ziemi, Matki Bogini,
Stwórczyni i Niszczycielki. W religiach wielu krajów archetypiczna matka, czyli
bogini-stwórczyni przynosi urodzajność
i bogactwo a zarazem śmierć i zniszczenie. Hinduska bogini Kali, grecka
Gaja, egipska Izyda – wszystkie te boskie istoty charakteryzuje ambiwalencja. Ambiwalencja
jest także dostrzegalna w zachowaniu bohaterki filmu Tsukamoto. Kobieta wydaje
się wręcz patologicznie lękać o bezpieczeństwo swego syna, a jednocześnie
padają na nią podejrzenia o wykorzystywanie dziecka, oglądamy wizję, w których
zrzuca Daijiro z dachu budynku albo, gdy go dusi. Rzecz jasna, nie trzeba się
koniecznie odwoływać do postaci Wielkiej Matki, wszak zachowanie Kotoko da się
wytłumaczyć jej chorobą. Niemniej nie sposób odmówić racji, że w postać matki
jest wpisana niepokojąca niejednoznaczność, w której kyōiku mama walczy z bukimi-na haha.
Jednoznaczna jest natomiast
przynależność Kotoko do kategorii „monstrualnych matek”. Jako osoba zaburzona
psychicznie niemal wiernie ilustruje przytoczoną akapit wyżej definicję bukimi-na haha, dlatego też można ją
dołączyć do demonicznych matek z takich filmów jak „Page of Madness” (1926) Teinosuke Kinugasy, aż z współczesnych
obrazów m.in. „Blind Beast” (1969) Yasuzo Masumury, „Organ” (1996) Kei
Fujiwary, „The Ring-Krąg” (1998) Hideo Nakaty, seria „Klątwa Ju-on” (2000-2003)
czy „Slith-Mouthed Woman” (2007) Kōji Shiraishiego. Z pewnym zastrzeżeniem. W przytoczonych
filmach monstrualne matki były postaciami negatywnymi, zagrażającymi
najbliższym osobom. Ich monstrualność oglądaliśmy niejako z zewnątrz, z
perspektywy bliskich osób: dzieci, małżonków, krewnych, tymczasem u Tsukamoto
jest inaczej. Monstrualność jest nam dana od wewnątrz, bezpośrednio z
ogarniętego szaleństwem umysłu Kotoko. Dlatego to nie tyle ona jest spotworniałą
wersją matki, co raczej macierzyństwo jest ukazane jako przerażający koszmar. O
czym bowiem opowiada obraz Tsukamoto? O horrorze macierzyństwa. O tej
wymagającej nadludzkiej odporności na stres wybuchowej mieszanki czułości,
troski, a zarazem nieustannej czujności,
lęku o zdrowie i bezpieczeństwo oddanej pod opiekę pociechy. O tę
odpowiedzialność za kruche życie dziecka. O te chwile samotnej bezradności, gdy
płacz dziecka, gwiżdżący czajnik, przypalająca się zupa, dzwoniący telefon
wyprowadzają z psychicznej równowagi. W „Kotoko” macierzyństwo jest najgorszym
koszmarem, który może przytrafić się kobiecie.
Ale wyjaśnijmy: pokazując bycie
matką jako traumatyczne, przerażające i odrażające doświadczenie Tsukamoto nie
starszy, nie drwi, nie obraża matek. Wręcz przeciwnie oddaje im hołd, pokazuje,
że wychowywanie dzieci jest sztuką, dostępną tylko nielicznym. Do jej
wykonywania potrzeba bowiem czegoś absolutnie wyjątkowego: kochającego serca
matki.
Cocco
Współautorka „Kotoko”, Cocco zasługuje
na osobny akapit. Debiutująca w pełnometrażowym filmie artystka w roli aktorki
jest bowiem prawdziwym objawieniem filmu Tsukamoto. Nie ma w obrazie twórcy „Tokyo
Fist” kadru, w którym nie byłaby obecna. To Cocco dźwiga całą niesłychanie
trudną do zaprezentowania i jeszcze trudniejszą do zagrania historię. Ale czy w
przypadku występu piosenkarki możemy mówić o grze aktorskiej? Tsukamoto
stwierdził w jedynym z wywiadów, że Cocco to po prostu Kotoko. To prawda.
Artystka, tak bardzo utożsamia się z filmową postacią, że słowo „gra” wydaje
się w jej przypadku fałszywe, nieadekwatne. Poświęcenie piosenkarki jest
niezwykłe. Śpiewa, tańczy, krzyczy, płacze, dostaje przerażająco autentycznie wyglądających
ataków szału; jest szalona i odrażająca, jest czuła, czarująca i olśniewająca. W
kategorii najbardziej zdumiewająca kreacja aktorska Cocco byłaby zdecydowaną
triumfatorką. Pytanie tylko czy po występie w filmie Tsukamoto będzie w stanie
jeszcze cokolwiek kiedykolwiek zagrać? Ale prawdziwa sztuka nie znosi
kompromisów.
MOJA OCENA: 7 + /10
Zobacz na IMDB
"Kotoko" Shinyi Tsukamoto będzie można obejrzeć podczas VI Festiwalu Filmowego 5 Smaków 24-30. X
REALIZACJA
|
FABUŁA
|
DRUGIE DNO
|
Kontrolowane
delirium, czyli świat oczami chorej psychicznie matki.
|
Samotna matka, małe
dziecko i koszmar choroby psychicznej. Czyli tylko krok dzieli miłość od szaleństwa a
macierzyństwo od koszmaru.
|
O tym jak trudno być
matką i nie zwariować.
|
Film robi niesamowite wrażenie. Podobnie jak ten tekst. Świetnie się czyta.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Dzięki :)
OdpowiedzUsuń