Lata osiemdziesiąte uważa się powszechnie za „złoty okres” japońskiej anime. To w tym czasie wybitną karierę rozpoczął Hayao Miyazaki („Nausicaä z Doliny Wiatru”, 1984), pierwsze sukcesy odnosił Mamoru Ishii („Jajo węża”, 1985) oraz Yoshiaki Kawajiri („Wicked City”,1987), a Isao Takahata zrealizował jedną z najpiękniejszych anime w historii - „Grobowiec świetlików” (1988). Ukoronowaniem tego okresu wyjątkowej świetności japońskiej animacji stał się pochodzący z 1988 r. obraz Katsuhiro Otomo, „Akira”. Jedno z największych osiągnięć światowego filmu animowanego, którego klasę docenili i wciąż doceniają zarówno krytycy, jak i widzowie na całym świecie. Nie bez przyczyny.
Gdy w 1993 r. japoński socjolog i krytyk, Toshiya Ueno odwiedził zniszczone wskutek działań wojennych Sarajewo na jednym z podziurawionych od kul snajperów murów zobaczył trzy malunki. Jeden przedstawiał Mao Tse Tunga z uszami Myszki Miki, drugi – hasło związane z walką Indian Chiapas, a trzeci kadr z „Akiry”, ukazujący Kanedę, spoglądającego w niebo, który wypowiada słowa: „Zaczęło się...” Anegdota ta w czytelny sposób wskazuje na największą wartość dzieła Otomo, a także na przyczynę powszechnego uznania jakim się cieszy. To jego uniwersalny charakter, który czyni historię niejakiego Tetsuo bliską zarówno Japończykom, Amerykanom, jak też nawet Bośniakom z Sarajewa.