poniedziałek, 3 marca 2014

THE DRIFTING CLASSROOM (Kazuo Umezu, 2006-2007)



Zrecenzowanie „The Drifting Classroom” nie jest łatwym zadaniem. Komiks Kazuo Umezu (sylwetka artysty - poniżej) jest bowiem komiksową epopeją, „Wojną i pokojem” Tołstoja świata mangi; imponującym dziełem nie tylko pod względem objętości (prawie 1500 stron!), lecz nade wszystko pod względem bogactwa wątków, motywów i poruszanych tematów. Czerpiąc inspirację z „Władcy much” (1954) Williama Goldinga, „Wehikułu czasu” (1888) Herberta G. Wellsa i postapokaliptycznego nurtu w literaturze i kinie science-fiction oraz z nie znającej ograniczeń własnej wyobraźni, Umezu stworzył mangową serię, która chyba najdobitniej wyjaśnia dlaczego mówi się o jej twórcy jako „ojcu horror-mangi”, „mistrzu mangi” czy „najbardziej prominentnej postaci japońskiej mangi”. Trudność w zrecenzowaniu „The Drifting School” wynika zatem z trudności ogarnięcia świata przedstawionego i obecnych w nim idei i tematów. Nie oznacza to bynajmniej, że jedyne co można zrobić z komiksem Umezu, to zachęcić do jego przeczytania.

W gruncie rzeczy fabuła nie jest zbytnio skomplikowana; to raczej bogactwo zdarzeń wplecione w jej ramy, czyni z omawianej mangi rysunkowego kolosa. Fabularnym punktem wyjścia jest zatem tajemnicze zniknięcie szkoły podstawowej Yamato, która z niewyjaśnionych przyczyn w jednej chwili zostaje przeniesiona do odległej przyszłości. Futurystyczna Ziemia okazuje się być niemal całkowicie pozbawioną życia, bezkresną, piaszczystą pustynią. Otoczona zewsząd przez martwy krajobraz szkoła wraz z nauczycielami i uczniami staje się najważniejszym miejscem akcji, którą śledzimy z perspektywy Sho, ucznia szóstej klasy i głównego protagonisty. Głównym problem zaś dla uwięzionych w szkolonym budynku bohaterów staje się przeżycie w tym wrogim, zabójczym środowisku. Sho oraz jego najbliżsi przyjaciele: utykająca na nogę Nishi Ayumi; koleżanka z klasy, Sakki Sawada; koledzy z klasy Otomo i Ikegaki; szkolny geniusz Gamo oraz trzyletni Yu, którym Sho się opiekuje – wszyscy oni będą zmuszeni nie tylko zastąpić dorosłych, ale stawić czoło najróżniejszym zagrożeniem, czyhającym zarówno w świecie przyszłości, jak też w nich samych.


Treść „The Drifting Classroom” w ramach tak przedstawionego zarysu fabularnego organizuje wątek survivalowy. Wiąże się on bowiem z najważniejszym pytaniem, przed którym stają bohaterowie: jak przeżyć w obcym, nieznanym i skrajnie niebezpiecznym miejscu, którym okazuje się świat przyszłości? Walka o przetrwanie staje się zatem osią fabularnych wydarzeń, ale także – co ważniejsze – pretekstem do ukazania różnych postaw bohaterów w sytuacjach ekstremalnych. Ekstremalność sytuacji wynika, rzecz jasna, ze znalezienia się w miejscu odciętym nie tylko od zasobów żywności i wody, ale odciętym od jakiejkolwiek znanej bohaterom formy cywilizacji. Jeśli można sobie wyobrazić miejsce najbardziej wyabstrahowane ze środowiska, kultury, cywilizacji a nawet czasu, to jest nim właśnie miejsce, do którego przeniesiona została szkoła Yamato. A jednak, choć początkowo nauczyciele i ich podopieczni żyją w przeświadczeniu, że znaleźli się w środku piaszczystej, martwej pustki, to wraz z rozwojem akcji zaczynają się przekonywać, że byli w błędzie. Tak więc osamotnienie, głód oraz zagrożenie zewnętrzne składają się na skrajność położenia bohaterów. A skrajność położenia wyzwala skrajne postawy.

Najogólniej rzecz biorąc Umezu ukazuje w swym komiksie trzy rodzaje zachowanie wobec zewnętrznych i wewnętrznych, ekstremalnie niekorzystnych warunków. Pierwszy rodzaj to postawa skrajnie egoistyczna, nastawiona na przeżycie za wszelką cenę, bez oglądania się na innych i bez poświęcania się dla innych. Przykładem tego rodzaju nastawienia jest postać jednego z „czarnych charakterów” mangi, Sekiyi – dostarczyciela lunchu (choć w języku angielskim zwrot „lunch person” oznacza także „szaleńca”). Poznajemy tę postać w chwili, gdy okupuje kuchnię wraz z dostępem do pożywiania. Sekiya nie ma zamiaru nikogo z pozostałych osób znajdujących się w szkole dopuścić do kuchni i w obronie własnej uprzywilejowanej pozycji jest w stanie nawet zabić. Nie ma dla niego znaczenia, czy ofiarą jest dorosły czy dziecko. Własne przeżycie jest dla niego najistotniejsze. Zachowanie Sekiyi jest zresztą typowe także dla pozostałych „czarnych charakterów” pojawiających się w „The Drifting School” (m.in. Księżniczka i jej gang, bezimienny chłopak, gotowy spalić żywcem zarażonych dżumą). Znamienne, że postawa skrajnego indywidualizmu wiąże się z wątkiem władzy. Wszyscy, którzy wykazują się egoistycznymi pobudkami dążą do podporządkowania sobie innych i przejęcia władzy, ponieważ wynosi ona ich na uprzywilejowaną pozycję. Ponieważ jednak okoliczności są wyjątkowo niekorzystne władza zazwyczaj zamienia się w brutalny terror.


Przeciwną postawę do skrajnego indywidualizmu prezentuje główny bohater filmu, Sho. W skrajnych sytuacjach ludzie mogą bowiem ujawnić swe najgorsze cechy charakteru: mogą być egoistyczni, samolubni, bezwzględni i bezlitośni, mogą stać się agresywni i okrutni i mogą nawet zabijać. Lecz Sho reprezentuje przeciwny kierunek. Co prawda poznajemy go jako miniaturową wersję Sekiyi: rozwydrzonego, rozkapryszonego dzieciaka, skupionego tylko na sobie, lecz doświadczenia w futurystycznym świecie odmieniają Sho. Choć jest tylko małym chłopcem godzi się nieść brzemię odpowiedzialności za innych i dokłada wszelkich starań by zapewnić bezpieczeństwo swym współtowarzyszom niedoli. A nie jest to łatwe. Nieustanne niedobory jedzenia i picia, plagi, choroby a także potwory, nękające dzieciaki w szkole Yamato oraz – co chyba jest najgorsze – zdrady i nieufność innych uczniów nie ułatwiają mu zadania. Jednak dzięki wsparciu najbliższych przyjaciół, zwłaszcza Sakki, Nishi, Gamo oraz pozostałych udaje mu się wytrwać. Udaje mu się wytrwać także dzięki miłości matki Sho, Emiko. Matczyne uczucie okazuje się być siłą potężniejszą niż czas i przestrzeń i w najbardziej dramatycznych chwilach, chłopiec może liczyć na swoją matkę. Wątek Emiko jest zresztą jednym z najlepszych w mandze, ponieważ nie tylko oferuje sporo wzruszeń, ale nadto jest niezwykle pomysłowym, interesującym przedstawieniem motywu podróży w czasie. Matka Sho, dzięki telepatycznym zdolnościom Nishi może kontaktować się z synem, lecz pomóc może mu tylko, zmieniając teraźniejszość. Teraźniejszość żyje jednak sobą, więc Emiko, aby uratować Sho musi uciekać się do najbardziej niezwykłych zachowań, aby jej wsparcie dotarło w przyszłości do jej syna. A dla Umezu to okazja do zaprezentowania swej niebywałej dramaturgicznej wyobraźni.

Wszystkie te doświadczenia sprawiają, że Sho dorośleje; uczy się się odpowiedzialności za siebie i innych, poznaje cenę wyrzeczenia, utraty bliskich i przyjaciół. Doświadcza także zdrady, przemocy i śmierci. A Umezu w tle wątku głównego protagonisty kreśli subtelną opowieść o dojrzewaniu. Staje się ono zresztą udziałem nie tylko Sho, ale także innych bohaterów, którzy postawieni wobec najtrudniejszych wyborów, między życiem a śmiercią otrzymują przyspieszony kurs dorosłości i doświadczają jak trudno być człowiekiem w nieludzkim świecie przyszłości.


Ale w „The Drifting School” spotykamy się z jeszcze jednym rodzajem postawy w sytuacji ekstremalnej. Tę postawę reprezentuje grono pedagogiczne. Dorośli wydają się być naturalnym i przewodnikami w nowym świecie i naturalnymi obrońcami przed nieznanymi zagrożeniami. Charakterystyczne jest dla zachowania nauczycieli, że starają się zachowywać racjonalnie. Ale paradoksalnie racjonalizm stanie się przyczyną ich zguby. Jak bowiem można zachować zdrowy rozsądek w świecie, który nagle przemienił się w zupełne pustkowie i który na dodatek istnieje w … przyszłości. Dorośli popadają zatem w zbiorowy obłęd. To trzecia postawa wobec ekstremalnie niekorzystnych warunków życia. Szaleństwo jest bowiem wyrazu rozpaczliwej bezsilność w pogodzeniu głęboko wrośniętej w umysł dorosłego człowieka wizji świata jako miejsca oswojonego, racjonalnego i dającego się poznać na drodze rozumowej z wizją, która całkowicie przeczy tej pierwszej. Wizja racjonalna jest tak naturalna dla nauczycieli, że pozbawienie jej przez rzeczywisty widok, który rozciąga się zza szyb szkoły Yamato, jest pozbawieniem ich sensu życia. Nie znajdując sensu swego istnienia w rozumie dorośli odbierają sobie życie, albo padają ofiarą oszalałego Wakahary, wychowawcy klasy Sho. Jak na ironię Wakahara wydawał się początkowo największą nadzieję na opanowanie dramatycznej sytuacji i znalezienie z niej wyjścia. Tymczasem to właśnie on, niczym obłąkany Jack Torrance z „Lśnienie” wpierw morduje innych nauczycieli, a następnie poluje na swoich uczniów, starając się ich zabić.

„The Drifting Classroom” to, rzecz jasna, nie tylko opowieść o zachowaniach ludzi w sytuacjach skrajnych, czy też opowieść o dojrzewaniu albo władzy. Jednak to niejako z wątku walki o przetrwanie niczym gałęzie z pnia drzewa wyrastają pozostałe wątki i powiązane z nimi tematy. Nie sposób wymienić je wszystkie, bowiem praktycznie każdy z czterdziestu czterech rozdziałów „The Drifting Classroom” porusza inną problematykę. Ogólnie rzecz biorąc wszystkie układają się w wielką metaforę japońskiego społeczeństwa, a może nawet całej ludzkości i współczesnej cywilizacji, zmierzającej do zagłady. Dziecięcy bohaterowie stają się odzwierciedleniem świata dorosłych, stąd też powracającym motywem jest walka o władzę, terror, przemoc, religijny fanatyzm i jednoczące na krótką chwilę zewnętrzne zagrożenie. Sho i pozostali uczniowie stają się również odzwierciedleniem najróżniejszych postaw dorosłych, bo także i wśród nich znajdują się altruiści (m.in. Sho, Sakki), jak egoiści ( m.in Otomo), bohaterowie (np. Ikegaki) i tchórze (chłopak, palący zarażonych dżumą). Bowiem jedną z największych zalet jest kompleksowość postaw bohaterów, która składa się, mimo sztafażu science-fiction, na niezwykle wiarygodny psychologicznie portret społeczność postawionej wobec najdramatyczniejszych wyborów.


Ale „The Drifting Classroom” ma jeszcze jedną zaletę, o której nie sposób nie wspomnieć. To niezwykły talent Umezu do snucia niebywale zajmujących opowieści. Mangę Japończyka, mimo jej porażającej objętości, czyta się z niesłabnącym zainteresowaniem i w emocjonalnym napięciu, które można porównać tylko z emocjami towarzyszącymi seansom najlepszych thrillerów. Krótko mówiąc „The Drifting Classroom” wciąga czytelnika niczym oceaniczny wir. Odpowiedź dlaczego tak się dzieje jest prosta. Ponieważ wyobraźnia Umezu ma nie tylko nieskończony wymiar, ale również ma szczególny dar do konstruowania wielowątkowy zdarzeń. Przykładem, być może wcale nie najlepszym jest „sekwencja” operacji wyrostka robaczkowego Sho, która odbywa się w skrajnie niekorzystnych warunkach. Wydarzenie do wywołują reakcję łańcuchową w postaci następujących po sobie mikrozdarzeń i to przebiegających nie tylko liniowo, ale również równolegle. Istne mistrzostwo!

Na koniec kilka słów o stronie stylistycznej. Umezu preferuje rysunek realistyczny (czarno-biały), ale nie jest to realizm tak drobiazgowy i werystyczny jak choćby u Junjiego Ito. W porównaniu z twórcą „Tomie” więcej uwagi przykłada do aspektów narracyjnych: akcji, konstruowania fabularnych zdarzeń, budowania napięcia, zaskakujących puent. Co prawda przy tak gigantycznym dziele jak „The Drifting Classroom” trafiają się pomysły fabularne mniej lub bardziej przekonujące, ale w kontekście całości udaje się Umezu uniknąć wyraźnie słabszych momentów fabuły. Niemniej, kontynuując porównanie do twórczości Ito, warto zauważyć, autor „Gyo” o wiele częściej sięga po groteskową makabrę zainspirowaną body horrorem, tworząc niezwykle gęstą atmosferę paranoi, przerażenia i zła. Umezu często obraca się w gatunku shonen, czyli mandze adresowanej do „młodych chłopców”, stąd być może „The Drifting Classroom”, przynajmniej w moim odczuciu, nie jest tak przerażająca jak komiksy Ito. Nie znaczy to jednak, iż dzieło Umezu jest lekturą pozbawioną grozy. Źródłem grozy jest w nim przede wszystkim sytuacja, w której znaleźli się bohaterowie (zwłaszcza budzące, przez swój realizm, sceny krwawych walk między wygłodniałymi dziećmi o resztki pożywienia), wszechobecne zagrożenie, przerażające monstra ( w tym pająkopodobni, z wielkim, cyklopowym okiem na grzbiecie, zmutowani ludzie futurystycznej Ziemi), a także śmierć bliskich i zaskakująca dawka przemocy wobec dzieci. Myślę, że ze względu na sceny pełne brutalności, na Zachodzie, mając na uwadze panujące standardy, Umezu kariery nigdy by nie zrobił.

Na szczęście wielkość „The Drifting Classroom” opiera się na czym innym niż na szokujących atrakcjach. To bogactwo treści i perfekcyjnym zgranie jej z formą, to epickość opowieść i wiarygodność przekazu oraz głęboko poruszające emocje czynią z mangi Umezu jedno z największych osiągnięć w dziejach światowego komiksu. 

MOJA OCENA: 9 + /10



KIM JEST KAZUO UMEZU?

Junji Ito („Tomie”, „Uzumaki. Spirala”), być może nigdy nie zostałby mangaką, gdyby w dzieciństwie nie zetknął się z komiksami Kazuo Umezu. Wiele lat później otrzymał prestiżową nagrodę imienia Umezu, który zresztą zasiadał w jury kapituły. Pytany o inspirację twórca „Tomie” zawsze w pierwszej kolejności wymienia Kazuo Umezu. Kim zatem jest idol Junjiego Ito?

Umezu urodził się w 1936 r., a już w szkole średniej opublikował swoją pierwszą mangę. Profesjonalną karierę artysty mangowego rozpoczął w lat pięćdziesiątych. Początkowo wydawał swoje komiksy jako kashi-hon („mangi do wypożyczenia”), by w pierwszej połowie lat sześćdziesiątych wypracować własny, oryginalny styl, w którym wszystko co dziwne, przerażające i groteskowo znalazło swe odzwierciedlenie. Sławę przyniosły mu rysunkowe serie: począwszy od „The Cat-Eyed Kid” (1967-1968), przez „Orochi” (1967-1969), „The Drifting Classroom” (1972-1974), „Baptism” (1974-1976), „My Name is Shingo” (1982-1986) aż po „The Left Hand of God/Right Hand of the Devil” (1986-1988) i „Fourteen” (1990-1995). Chociaż Umezu nie unika żadnego gatunku, to największym uznaniem czytelników i znawców tematu, cieszą się jego horrory, często z domieszką science-fiction. W tej grupie utworów Umezu jednym z najwybitniejszych jest, składająca się z jedenastu voluminów, seria „The Drifting Classroom”. Publikowana w odcinkach w magazynie „Weekly Shōnen Sunday” manga została uhonorowana w 1974 r. jednym z najbardziej prestiżowych wyróżnień rynku komiksów w Japonii - Shogakukan Manga Award. Dzięki amerykańskiemu wydawnictwu VizMedia, popularyzatora mang i anime na Zachodzie, seria Umezu doczekała się anglojęzycznego wydania w 2006-2007.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz