niedziela, 2 stycznia 2011

TOP 10: NAJLEPSZE AZJATYCKIE HORRORY DEKADY (2001-2011)


Zgodnie z obietnicą prezentuje „10 najlepszych azjatyckich horrorów dekady”. Tym razem więcej niż połowa to produkcje japońskie, co nie powinno dziwić zważywszy na fakt, że Japończycy mają zamiłowanie do grozy w genach (vide japoński folklor pełen przerażających, śmiertelnie niebezpiecznych istot). Wybór był niezwykle trudny, zwłaszcza, że azjatycki  horror to mój żywioł i średnio oglądam po dwa, trzy filmy grozy z Azji na tydzień. Nie miałem wątpliwości co do dwóch pierwszych miejsc, natomiast co do pozostałych wahałem się. Ostatecznie postawiłem na różnorodność i nieoczywistość, także jeśli chodzi o kraje pochodzenia. Są zatem ghost story, krwawe horrory gore, dramaty grozy oraz gatunkowe mieszanki. Dominują – jak już wspomniałem - filmy z Japonii, ale są także dwie produkcje z Hongkongu i nawet jedna z egzotycznej Indonezji. A co do reszty… wszystko znajdziecie w komentarzach.

Acha, zrezygnowałem z listy 10 najlepszych azjatyckich reżyserów dekady, bo co za dużo, to niezdrowo. Ten ranking zostawię sobie na inną okazję ;)
       
A zatem  10 NAJLEPSZYCH AZAJTYCKICH HORRORÓW DEKADY



10. 

FORBIDDEN DOOR 
(reż. Joko Anwar, Indonezja, 2009)

  
Najbardziej oryginalny horror dekady. Kino grozy z Indonezji to w zdecydowanej większości nudne do bólu, kiczowate i tandetne historyjki o miejscowym wampirze – kuntilanaku, będące nieudolnymi przeróbkami „Klątwy Ju-on” lub „The Shutter-Widmo”. Tym bardziej godny odnotowania i miejsca w „10 dekady” jest niezwykły horror Joko Anwara, „Forbidden Door” z 2009 r.. To niecodzienna gatunkowo-stylistyczna hybryda dramatu psychologicznego, thrillera, krwawego horroru gore, filmowej groteski, filmu noir, estetyki komiksu i filmu obyczajowego. Nieco przypomina twórczość Davida Lyncha, zwłaszcza jego „Blue Velvet” i „Ogniu krocz za mną”, lecz podobieństwa są powierzchowne i w niczym nie zmieniają faktu, że „Forbidden Door” to jedna z najoryginalniejszych filmowych historii szaleństwa, będącego skutkiem traumatycznego dzieciństwa. Każdy z nas ma bowiem drzwi, których nie powinien otwierać. Czai się za nimi koszmar, który uwolniony z zamknięcia, może raz na zawsze odmienić nasze życie. Stylowe, mroczne i zaskakujące kino. Gdyby nie przekombinowane zakończenie obraz Anwara byłby znacznie wyżej na liście.

>


9. 

HUMAN PORK CHOP 
(reż. Benny Chan, Hongkong, 2001)


Najbardziej wstrząsający horror dekady. Podobnie jak w przypadku „Strange Circus” (4 msc na liście) bardziej to dramat niż horror, na dodatek znacznie mniej artystycznie wyrafinowany, ale być może właśnie dlatego tak porażający. „Human Pork Chop” to chłodna rekonstrukcja autentycznej, bestialskiej zbrodni, której na chińskiej prostytutce dopuścili się trzej gangsterzy z chińskiej triady ( w filmie jest to sutener i dwaj jego znajomi i ich dziewczyny). Ofiara była przez kilka tygodni przetrzymywana w mieszkaniu jednego z nich i poddawana okrutnym torturom (m.in. zmuszano ją do zjadania ekskrementów). W końcu zmarła z wycieńczenia (w filmie z powodu przedawkowania narkotyków). Jej ciało zostało poćwiartowane, z niektórych części sprawcy przyrządzili kotlety, pozostałe fragmenty ciała wyrzucili w foliowych workach na śmietnik, a głowę schowali w wielkim pluszowym misiu. Film Benny`ego Chana jest beznamiętną relacją z tej zbrodni i autentycznie przeraża, szokuje i wstrząsa. Mocne kino o bestialskiej naturze człowieka. 

Fragment filmu:
>


 8.

THE MACHINE GIRL
(reż. N. Iguchi, Japonia, 2007)
i
VAMPIRE GIRL VS FRANKENSTEIN GIRL (reż. Y, Nishimura, N. Tomomatsu, Japonia, 2009)




Najbardziej szalone horrory dekady. Na ósmej pozycji dwa filmy, ponieważ trudno było mi zdecydować, który bardziej zasługuje na miejsce na liście. „The Machine Girl” de facto rozpoczęło modę na „nowe gore”, ale „The Vampire Girl vs Frankenstein Girl” stanowi rozwinięcie i dopełnienie słynnego filmu Noboru Iguchiego. Bez wątpienia obydwa filmy są najbardziej udanymi przedstawicielami krwawej fali „nowego gore”. Obydwa mają to, co najlepsze w tym nurcie: nieokiełznaną energię i twórczą siłę armatniego pocisku, anarchistyczne poczucie humoru, bezlitosną, szyderczą krytykę japońskiej popkultury i szalony, pozbawiony hamulców melanż gatunków i estetyk. To się nazywa kino totalne!

The Machine Girl
>

Vampire Girl Vs Frankenstein Girl
>


7.

HORROR HOTLINE…THE BIG HEAD MONSTER
(reż. Cheang Pou-Soi, Hongkong, 2001)


Największa, pozytywna niespodzianka dekady. Mało znany hongkoński horror z nie najwyższą oceną na IMDB, a ja nie mam pojęcia dlaczego?. Bo „Horror Hotline…” to wzorcowy popis nastrojowej, inteligentnej grozy. Gdyby ktoś mnie zapytał, jak powinien wyglądać idealny horror, straszący atmosferą i niedopowiedzeniami, wskazałbym bez wahania na film Cheanga Pou-Soia . No i ten finał! Porównuje się go do zakończenia „The Blair Witch Project”, ale tak naprawdę nie ma czego porównywać. Amerykański horror co najwyżej zasiewa niepokój w sercach widzów, podczas gdy finał „Horror Hotline…” dosłownie wgniata w fotel.

>


 6.

THE BUTCHER 
(reż. Kim Jin-won, Korea Płd, 2007)



Najbrutalniejszy film dekady. O „The Butcher” pisałem już na moim blogu, wiec nie będę się rozpisywał. Kino niezależne, undergroundowe, ale profesjonalnie wykonane. Filmowy eksperyment (oglądamy filmowe wydarzenia bezpośrednio z perspektywy ofiar i oprawców), ale nie pozbawiony głębszego dna. Niewyobrażalna dawka okrucieństwa, ale nie dla bezmyślnego epatowania przemocą. I nieoczekiwana porcja specyficznej, ożywczej, gryzącej ironii. Krótko mówiąc „The Butcher” to coś więcej niż prymitywny shocker! A poza tym żaden film taką mną nie sponiewierał jak obraz Kima, co oczywiście – gdyby ktoś miał wątpliwości – jest wielkim komplementem.



5.

EPITAPH 
(reż. Jeong Brothers, Korea Płd, 2007)


Najpiękniej sfilmowany horror dekady (aczkolwiek tylko o milimetry wyprzedził „A Tale Of Two Sisters”). Bracia Jeong wykreowali odchodzący w zapomnienie świat szpitala Anseong w sposób tak dalece malarski, poetycki, zachwycający, że można go podziwiać w nieskończoność. Nie jest to jednak kino pustego efektu – cała warstwa wizualna i skomplikowana narracja podporządkowana jest naczelnej tematyce filmu – przemijaniu i pragnieniu unieśmiertelnienia przepływającego świata. Ale to nie wszystko. „Epitaph” to również, wprawdzie niezbyt liczne, ale za to rewelacyjnie zainscenizowane sceny grozy (wątek dziewczynki Asako i nawiedzających ją sennych koszmarów). Obok „A Tale Of Two Sisters” najlepszy koreański horror wszechczasów.  

>



4.

STRANGE CIRCUS
 (reż. Sion Sono, Japonia, 2005)


Najbardziej przejmujący horror dekady. Ale jednak „Strange Circus” bardziej jest dramatem niż rasowym horrorem, toteż dopiero na czwartym miejscu. Reżyser filmu Sion Sono korzysta w  mistrzowski sposób z poetyki ero guro ( kierunku artystycznego, którego istota zawiera się w jego pełnej nazwie – ero guro nansensu (erotic, grotesque, nonsense czyli erotyka, groteska, nonsens). Zapełnia więc film groteskowo zdeformowanymi postaciami, ekscentrykami, dziwolągami i potworami (najbardziej przerażające wrażenie sprawia pozbawiony rąk i nóg korpus człowieka). Jednak największą grozę budzi w filmie seksualna przemoc wobec matki i córki, której dopuszcza się mąż i ojciec oraz tragiczne skutki zniszczenia psychiki ofiar. Wstrząsający obraz, choć kompletnie nie straszny w potocznym rozumieniu.

>



3. 

JU–ON THE GRUDGE 1 & 2
(reż. Takashi Shimizu, Japonia, 2002, 2003) 


Najlepsza azjatycka ghost story dekady. Na trzecim miejscu dwa filmy, ponieważ dla mnie prezentują niemal identyczną wartość – dwie kinowe wersje „Ju-on The Grudge”. Zaletą obydwu filmów Takashiego Shimizu jest przede wszystkim różnorodność w sposobach straszenia widzów. Mamy tutaj dosłownie wszystko: od straszenia nastrojowego, przez jump scene`s aż po gore. W dodatku każda z tych metod prezentuje najwyższy z najwyższych poziomów. Jest też sporo ożywczej dawki surrealizmu i groteski (zwłaszcza w drugiej części kinowej „Ju-on”) oraz wiele autentycznie przerażających, „klasycznych” momentów grozy (scena na schodach!). Nie sposób też nie wspomnieć o  najważniejszej bohaterce serii – Kayako, bogini ekranowego strachu! Dorzućmy koniecznie także niezwykłą, przejmującą atmosferę smutku, opisującą filmowy świat, którym niepodzielnie rządzi bezlitosna śmierć.

Ju-on The Grudge
>

Ju-on The Grudge 2
>


 2. 

PULSE
(reż. Kiyoshi Kurosawa, Japonia, 2001) 

  
Najambitniejszy horror dekady. Okazuje się, że w rękach artysty takiego jak Kiyoshi Kurosawa,  nawet tak wtórny i pośledni gatunek jak horror może stać się narzędziem artystycznej wypowiedzi. „Pulse” tylko z pozoru jest kontynuatorem konwencji J-horroru i japońskich techno-horrorów. W istocie to przejmująca elegia o samotności, egzystencjalnej pustce i o spotkaniu z Tajemnicą. Kino jest sztuką konkretu, a jednak talent Kurosawy pozwala dokonać niemożliwego – na ekranie oglądamy bohaterów skonfrontowanych z transcendencją (najlepsza scena grozy zobacz: Top 10: Najlepsze sceny grozy w azjatyckich horrorach). Co wynika z tej konfrontacji samotnych, pogrążonych w uczuciowej pustce bohaterów? Czarne plamy na ścianach, które rozsypują się w pył rozwiewany przez wiatr. Przejmujące, niezwykle bogate w znaczenia kino i dowód, że horror nie musi być głupi i prymitywny.    

>


1.

A TALE OF TWO SISTERS
(reż. Kim Ji-woon, Korea Płd, 2003) 

 

Arcydzieło gatunku. O filmie Kim Ji-woona więcej pisze w komentarzu do „10 najlepszych azjatyckich filmów dekady”, w tym miejscu dodam tylko, że „A Tale of Two Sisters” jest niezwykle oszczędny w filmową grozę. Ale za to stawia na jakość – nieliczne „straszne” sceny są perełkami filmowego strachu. Kim nawet z głupiego buuu! (scena z upiorem pod zlewozmywakiem) potrafi uczyć majstersztyk grozy. A do tego ta gęsta niczym smoła atmosfera kompletnej paranoi i szaleństwa.  I lovet it! 

>


Mam świadomość, że na powyższej liście powinno znaleźć się jeszcze co najmniej 10 filmów, które jedynie w niewielkim stopniu ustępują wymienionym. Ale taki już urok wszelkich zestawień, że chętnych jest wielu, a miejsc niewiele. Może druga dziesiątka horrorów? Zastanowię się... 

12 komentarzy :

  1. Ciekawe podsumowanie, choc kilku pozycji mi brakuje - wiec moze czas przedstawic top 50 dekady :)
    Zacheciles mnie do "Forbidden Door" - trzeba dac szanse Indonezji, choc obawiam sie ze to bedzie jednorazowe podejscie

    OdpowiedzUsuń
  2. I jak podobał się? Nie należy się uprzedzać - nawet Malezyjczycy mają przy najmniej jeden bardzo przyzwoity horror ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdzie oglądnąć, skad zdobyc 'the butcher' ?

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajne podsumowanie, dzięki. Ciekawostka: chciałem znaleźć pozycję 2 z listy i natknąłem się na serie horrorów o takim samym tytule, nie azjatycką. Właśnie oglądam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Chodzi o amerykańską serię, "Pulse" (2006-2008), nie mającą wiele wspólnego z oryginałem. Pierwszy film z serii nawet ciekawy, pozostałych jeszcze nie widziałem.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajne zestawienie, skorzystam z niego na pewno, ostatnio wciągnęły mnie azjatyckie horrory. :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czy ktoś może wie, gdzie można obejrzeć "Horror hotline..."? Szukam, a nie mogę znaleźć :(

    OdpowiedzUsuń
  8. Zgadzam się z pierwszym miejscem. Historia o dwóch siostrach była moim pierwszym koreańskim horrorem w życiu i do tej pory obejrzałam ją ponad trzy razy. Jedna z najlepszych historii i do tego zaskakująco subtelna, jak na horror. Zaintrygowałeś mnie drugim tytułem "Pluse". Z Kiyoshim Kurosawą gdzieś się już spotkałam i z chęcią obejrzę jego produkcję. Wiesz może czy polskie napisy są dostępne?

    OdpowiedzUsuń
  9. "Pulse" obejrzeć wręcz należy ;)
    Do najważniejszych filmów K.Kurosawy są polskie napisy, więc gorąco polecam twórczość tego wybitnego reżysera.

    OdpowiedzUsuń