piątek, 20 września 2013

MISSING (Sil Jong, Korea Płd, 2009)




Missing (2009) on IMDb


O co chodzi?

Hyeon-jeong oraz młodsza, Hyeon-ah są rodzonymi siostrami. Młodsza z sióstr ma jednak dosyć niańczenia przez starszą, wyrywa się wraz młodym mężczyzną na wieś. Na wsi w domku należącym do sześćdziesięcioletniego Pan-gona, właściciela niegdyś dobrze prosperującej, a dziś znajdującej się w ruinie, restauracji. Dziewczyna od razu zwraca uwagę na dziwne zachowanie starszego mężczyzny ostentacyjnie gapiącego się na jej zgrabne nogi. Mężczyzna zbywa utyskiwania Hyeon-ah żartem. Wkrótce jednak osobiście przekonuje się, że intuicja nie myliła dziewczyny. Pan-gon morduje mężczyznę a następnie obezwładnia dziewczynę i zamyka w metalowej klatce. Od tej pory dla Hyeon-ah zaczyna się prawdziwa gehenna. Upokarzana, codziennie w brutalny sposób gwałcona, bita oraz torturowana marzy tylko tym, żeby przeżyć. I żeby odnalazła ją Hyeong-jeong. Starsza siostra zaniepokojona milczeniem Hyeong-ah wyrusza na poszukiwania zaginionej siostrzyczki. Dociera do wioski, z której miała ostatnią wiadomość od siostry. Pokonując niechęć miejscowego stróża prawa, wypytując okolicznych mieszkańców, w końcu trafia do Pan-gona. Ten zbywa ją w łatwy sposób i być może dziewczyna wróciłaby z niczym do Seulu, gdyby nie miejscowa doręczycielka kawy (czyli prostytutka), która widziała Hyeon-ah przed domem Pan-gona. Hyeon-jeong ponownie udaje się pod posiadłość byłego właściciela restauracji. Nie zdaje sobie sprawy, że pcha się prosto w paszczę lwa.

Człowiek – to nie brzmi dumnie

Kim Sung-hong niewątpliwie lubi – i co najważniejsze potrafi – opowiadać o zwyczajnych, niczym się specjalnie nie wyróżniających bohaterach postawionych nagle w obliczu niewiarygodnego, przerażającego zła, uosabianego przez psychopatycznych morderców. Taka dramatyczna sytuacja stała się udziałem bohaterów najgłośniejszego obrazu Kima, „Say Yes” (2001), i taka też przytrafia się bohaterom jego najnowszego dzieła, „Missing” z 2009 r. Tyle tylko, że w przypadku tego ostatniego filmu, koreański reżyser jeszcze bardziej poluzował moralne hamulce, pokazując jakie piekło może zgotować człowiek drugiemu człowiekowi.

Film Kima wykorzystuje motywy z historii, która zdarzyła się naprawdę. W 2007 r. między sierpniem a wrześniem pewien siedemdziesięcioletni rybak z miasta Bosung zapraszał na swój pokład młode dziewczyny, proponując rejs po morzu. Cztery z nich już nigdy z niego nie wróciły. Końcówka „Missing” nawiązuje do tych wydarzeń bezpośrednio, zarazem zgrabnie wpisując się w najważniejszy temat filmu – okrucieństwo jako immanentną część ludzkiej natury. W filmie Kima oglądamy całą galerię bohaterów, którzy z przerażającą łatwością, w sposób zdumiewająco nieczuły i nieludzki, wyrządzają krzywdę innym ludziom. Bryluje w tej materii, oczywiście, psychopatyczny Pna-gon, człowiek którego oceniając po wyglądzie zewnętrzny nigdy nie podejrzewalibyśmy o takie bestialstwo. W dodatku jest to bestialstwo popełnianie jakby od niechcenia, z obojętnym wyrazem twarzy, który od czasu do czasu wykrzywia jedynie grymas szyderczego śmiechu. Pan-gon sprawia wrażenie osoby dla której brutalne traktowanie kobiet jest czymś tak oczywistym jak codzienne oporządzanie własnego, małego gospodarstwa a zabijanie ludzi nie różni się niczym od uboju kurcząt. Owszem, widzieliśmy tego rodzaju bezdusznych psychopatów wiele razy, lecz ten z „Missing” przeraża realizmem i psychologiczną wiarygodnością. Grający, Pan-gona, weteran koreańskiego kina Moon Sung-geun w mistrzowski sposób kreuje postać z krwi i kości; wieśniaka, nieco opryskliwego i uchodzącego w okolicy za dziwaka, z pozoru nie budzącego żadnych podejrzeń co do faktu, że już w wieku szesnastu lat dopuścił się zbrodni na własnym ojcu. Że nie jest kolejną figurą filmowego psychopaty zrodzoną z konwencji decyduje także fakt, że dowiadujemy się nieco o jego przeszłości. Wspomniany mord może wskazywać, że agresje wyzwoliła w mężczyźnie osoba ojca, najpewniej człowieka niezwykle brutalnego i prymitywnego. Dowiadujemy się także, że Pang-gon był kiedyś żonaty. Żona najwyraźniej nie wytrzymała wspólnego życia z agresywnym Pan-gonem. A być może była mu niewierna, a gniew jaki wzbudziła w mężczyźnie mógł być przeniesiony na przypadkowe kobiety, które miały nieszczęście na dłużej zatrzymać się w posiadłości Pan-gona.

Ale jak się okazuje także pozostali bohaterowie z niepokojącą łatwością ranią innych. Hyeong-ah rozłącza się podczas rozmowy z siostrą, obleśny właściciel hodowli psów próbuje zgwałcić dostarczycielką kawy, a dwaj mężczyzny z miasteczkowej kawiarenki obgadują wszystkich dokoła. Portret Człowieka jaki jawi się w filmie Kim nie jest optymistyczny. Człowiek jest bowiem złośliwy, chciwy, zawistny i potrafi bezinteresownie wyrządzać krzywdę innym. W najgorszym świetle reżyser przedstawia mężczyzn, pokazując, że we współczesnej Korei, kraju przecież otwartego na świat, patriarchalny system wrósł się tak mocno w życie, że kobieta nie ma szansy być traktowana inaczej jak tylko jako obiekt seksualny lub mała niezaradna dziewczynka. Temu stereotypowi przeczy postać Hyeon-jeong, niezwykle przedsiębiorczej, upartej i jak się okaże odważnej dziewczyny. Bohaterka nie tylko odkryje zbrodnie Pan-gona, ale z podniesioną głową zmierzy się w bezpośrednim pojedynku z psychopatą. Okazuje się, że żeby wyrwać się z sideł agresywnej, zaborczej i uprzedmiotowiającej męskości, której symbolem jest Pan-gon trzeba ją…zniszczyć. Lecz koreański twórca na przykładzie bohaterki dowodzi jeszcze jednej smutnej prawdy o człowieku. O tym czy dana osoba stanie się mordercą, czy będzie uczciwym obywatelem kraju, ciężko pracującym na utrzymanie rodziny, decyduje przypadek. A dokładniej „okoliczności”. Nieważne czy jest się mężczyzną, kobietą, rybakiem, właścicielem restauracji, młodym czy starym, w szczególnych okolicznościach zabić potrafi każdy. Bo okrucieństwo wobec przedstawicieli swego gatunku jest wpisane w naturę ludzkiej rasy.

Realizm jako klucz do sukcesu

„Missing” jest thrillerem, ale niezwykle intensywna dawka przemocy sprawia, że ten film równie dobrze można potraktować jako szokujący horror. Szokuje bowiem nie tyle ilość agresji, co jej jakość i sposób przedstawienia. O ile przemoc znana z japońskiego kina, słusznie nazywanego najbrutalniejszym na świecie często bywa karykaturalna, groteskowa, ostentacyjnie sztuczna, o tyle przemoc w „Missing” i choćby w słynnym „Oldboyu” poraża autentycznością. Przy czym nie chodzi tutaj o ujęcia z detalami prezentującymi kaleczone ludzkie ciało, lecz o kontekst, który pogłębia realizm przemocy. Historia w filmie Kima pozbawiona jest wszelkich głupich zachowań bohaterów, niedorzecznych pomysłów, przesadnej i często zbędnej stylizacji, czy wpływów konwencji. Pod tym względem „Say Yes” był obrazem o wiele bardziej typowym, cechę tę wyrażając w głównej mierze w postaci niezniszczalnego i wszechobecnego psychopaty. W „Missing” morderca zawdzięcza sukcesy w swej morderczej działalności szczęściu i przebiegłości, a nie regułom konwencji. Jest postacią, którą jeśli nawet nie stworzyło życie, to w realnym życiu bardzo możliwą. Podobnie rzecz ma się z ofiarami, które umierają z przerażenia, ale kiedy nadarzy się okazja nie wahają się zaatakować zabójcy. Realizm zachowań bohaterów to zasługa scenarzysty, Kim Leong-oka oraz znakomitych aktorów, których gra ani na sekundę nie trąci fałszem czy sztucznością. Warto zwrócić uwagę na Jeon Se-hong (Hyeon-ah), był studencką miss świata, która rewelacyjnie radzi sobie na ekranie. Dziewczyna miała niezwykle trudną rolę do zagrania, bo w filmie jej bohaterka jest w brutalny sposób gwałcona, wyrywane są jej obcęgami zęby a na końcu mielona w kruszarce. Jeon zagrała z profesjonalnym poświeceniem, mimo iż jej rola jest ledwie drugoplanowa.

Niestety najbardziej rozczarowujący jest finał. W zasadzie nie można się do niczego przyczepić: film kończy się zgrabnie, sensownie. Jest nawet pozostawiona na tę okazję drobna niespodzianka, lecz mimo wszystko pojawia się uczucie niedosytu. Chciałoby się, żeby tak udany obraz zakończył się jakiś mocnym, kompletnie zaskakującym akcentem. A tymczasem kończy się w sposób nieco zbyt oczywisty, a nawet rzecz by można konwencjonalny. Ostatnie ujęcia sugerują, że nie wystarczy wyeliminować ze społeczeństwa jednego psychopatę, bo na jego miejscu zaraz pojawi się inny. Niestety scena z rybakiem, nawiązująca do prawdziwej postaci, w kontekście finału sprawia wrażenie fabularnej furtki. „Furtki”, która jest jednym z typowych elementów konwencji.

Nawet jednak nie do końca satysfakcjonujący finał nie jest w stanie zepsuć tego filmu. „Missing” potwierdza, że koreański mroczny thriller ma się wciąż znakomicie. Wszyscy ci, którzy mają ochotę zobaczyć trzymającą w napięciu historię, odważnie wykraczającą poza konwencję filmów o seryjnych mordercach i wyświechtane schematy, nie powinni zwlekać. Ten film jest dla was. Dostarczy wam mocnych wrażeń i niegłupich refleksji.

MOJA OCENA: 8/10



REALIZACJA
FABUŁA
DRUGIE DNO
Koreańska perfekcja i w ogóle nie pownno nas to dziwić.
Świat, a na pewno koreańska prowincja jest pełna śmiertelnie niebezpiecznych psychopatów. Dlatego uważaj u kogo zostajesz na nocleg albo do czyjego kutra wsiadasz. Plus: mnóstwo intensywnych emocji i niewesołych refleksji o nas samych.
Człowiek - najniebezpieczniejszy drapieżnik świata.


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz