Znakomite gangsterskie kino z Korei Południowej. Choć podobieństwa są powierzchowne, "A Dirty Carnival" ("Krwawy karnawał") kojarzy mi się z fabułą amerykańskiego klasyka, "Człowiek z bliznĄ" (1983) Briana de Palmy (przypomnijmy - remake`u obrazu Howarda Hawksa z 1932). I w koreańskim i w amerykańskim filmie śledzimy losy podrzędnego gangstera wspinającego się na szczyt po szczeblach mafijnej hierarchii. Po drodze leje się krew, aczkolwiek w "A Dirty Carnival" nie aż tak obficie. W obu filmach przewija się motyw swoistej "klątwy" gangsterskiego życia. Bohater "Człowieka z blizną" Tony Montana zdobywa szmal i pozycję w mafii, ale nie może zdobyć szacunku swojej kobiety ani najbliższej rodziny. Osamotniony i zdradzony ginie zastrzelony w swej złotej klatce. W koreańskim filmie bohater stara się ułożyć sobie życie u boku dawnej szkolnej koleżanki, ale mafijny świat, ot, tak nie można sobie opuścić. Spotyka go podobny los, co Tony`ego - zdradzony przez przyjaciół i jego własnych ludzi ginie zarżnięty gdzieś na zapuszczonym brzegu rzeki. Zdradziłem zakończenie, ale tragiczny koniec jest pisany bohaterowi, odkąd postanowił zerwać z gangsterką.
Męskie kino według najlepszych amerykańskich wzorców. I smutna refleksja, że w gdy w gre wchodzą wielkie pieniądze nie ma miejsce na sentymenty.
Męskie kino według najlepszych amerykańskich wzorców. I smutna refleksja, że w gdy w gre wchodzą wielkie pieniądze nie ma miejsce na sentymenty.
Kilka koreańskich smaczków. W Korei posiadanie broni jest nielegalne, więc dlatego oglądamy sceny bijatyk na bejsbole i noże. Ulubioną rozrywką Koreańczyków jest karaoke - nie ma imprezy, która nie skończyłaby się na tej atrakcji. Widz zachodni może się pośmiać ze słabych głów Koreańczyków, skłonności do sentymenatlizmu i muzycznego bezguścia. No, ale u nas nie bywa lepiej - "Sto lat", "Góralu czy ci nie żal" oraz "Sokoły".
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz