Czego się można spodziewać po fabule, do której wrzucono seryjną morderczynię, grecką boginię Herę, Kamasutrę, zbiorowy gwałt i starą, poczciwą psychoanalizę? Niewiele. Ale „Hera Purple: Devil Goddess” nie jest filmem, który lekką ręką można by wrzucić do szuflady z napisem „filmowy śmietnik”. Historia pewnej eleganckiej pani domu, cierpiącej z powodu opętania przez ducha greckiej bogini oferuje wiele ostrych zakrętów, na których logika niejednego widza może się wywrócić. Bohaterka błąka się po mieście i pod postacią seksownego wampa, w którego się zmienia (ot, tak sobie) uwodzi mężczyzn, kopuluje, a następnie morduje. Co ciekawe okazuje się, że duch Hery, mimo że z Grecji, ma w małym paluszku całą hinduską sztukę kochania, czyli Kamasutrę. Sceny uprawiania miłości w najbardziej ekwilibrystycznych pozycjach wyglądają najbardziej absurdalnie. Nie ze względu na nie same, lecz z powodu ich nieprawdopodobieństwa. W filmie znajduje się trwająca wiele minut scena kopulacji w basenie. Ale pod wodą. Pod wodą i to bez ani jednego wdechu powietrza.! Czegóż Ci Azjaci nie potrafią!
Kobieta morduje zatem kolejnych mężczyzny a za nią podąża śledczy, która stara się pochwycić zabójczynię. Okazuje się, niczym jak w wenezuelskiej telenoweli, że sprawczynię i detektywa łączy bardzo wiele. Są rodzeństwem rozdzielonym w dzieciństwie. Finał konfrontacji pomiędzy bohaterami łatwo przewidzieć, zwłaszcza jeśli wiemy, że Koreańczycy niemal do każdego wątku wpychają melodramatyzm.
A jednak film Gil Chae-jeonga, reżysera „Purple Hera…”, poza całym mnóstwem, softpornograficznych scen, odznacza się także bardzo przyzwoitą realizacją. Żadne tam mikrofony wciskające się do kadrów czy ekipa filmowa, której przypadkowe odbicie widzimy w lustrze. Co więcej sama przedstawiona historia, jeśli przymkniemy oko na niektóre nielogiczności i absurdy, okazuje się nad wyraz interesująca. O swoich problemach osobistych (czytaj: zbrodniach) bohaterka opowiada psychoanalitykowi podczas hipnozy. Hipnoza pozwala nie tylko powrócić do tych strasznych wydarzeń, ale także dotrzeć do źródła zaburzeń kobiety natury. Nic oryginalnego, ale zbiorowy gwałt, którego bohaterka stała się ofiarą jako nastolatka rzuca interesujące światło na późniejsze wydarzenia. Morderstwa są zemstą a zamordowani mężczyźni bynajmniej nieprzypadkowi. Bo poza melodramatycznymi wątkami, motyw jest drugim z obowiązkowych elementów prawie każdej koreańskiej produkcji.
Trauma z przeszłości bohaterki narzuca także interpretacje psychoanalityczną. Rzekome opętanie przez Herę, nota bene boginię słynącą ze swej mściwości i okrucieństwa (ale też płodności i cnót małżeńskich), można by potraktować jako „opętanie” żądzą zemsty na mężczyznach. Owe „opętanie” ujawniało się w chwilach seksu, gdyż seks wyzwalał w kobiecie najgorsze instynkty: gniew, nienawiść, chęć odwetu. Odmieniona postać pod jaką ukazywała się swym ofiarą bohaterka natomiast można by uznać za zmaterializowaną formę podświadomości, przepełnionej gniewem. Takie ujęcie fabuły, z pozoru niedorzecznej i absurdalnej, nieco podnosi jej poziom. Co nie zmienia faktu, że mamy do czynienia z produkcją, która zainteresuje raczej zagorzałych miłośników koreańskiego kina grozy.
Film można zobaczyć on-line TUTAJ
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz